W 2010 roku Lisa
Desrochers zadebiutowała powieścią „Demony. Pokusa”. W Polsce powieść ta
ukazała się w roku 2011 i zebrała naprawdę różnorakie opinie. Kolejny romans
paranormalny dla młodzieży, który zyskał swoich fanów, jak i antyfanów. Myślę,
że to ten typ książki, który albo się lubi albo nie. Brak zdania pośredniego,
chociaż kto wie, może by się takie pojedyncze znalazły. Niedawno w księgarniach
pojawiła się druga część cyklu – „Grzech pierworodny”. Jak wypadła w oczach
poprzedniczki?
Jeśli ktoś czytał
część pierwszą to wie, w jakiej sytuacji znajdują się teraz Frannie i Luc.
Frannie zyskała anioła stróża – Matt’a, a Luc dzięki niej jest śmiertelnikiem.
W końcu mogą być razem, nie obawiając się konsekwencji. Jednak czy życie
naprawdę może być takie łatwe, proste i piękne? Oczywiście, że nie! Piekło tak
łatwo nie odda swojego członka, ale i sama Frannie nie ma zamiaru odpuścić.
Jednak sami nie dadzą sobie rady z demonicznymi wysłannikami Diabła, dlatego
zwracają się po pomoc do aniołów, w tym do Gabe’a, który jest konkurentem Luca.
Sprawa komplikuje się jednak jeszcze bardziej niż mogliby przypuszczać.
Pierwszą część
czytało mi się całkiem przyjemnie, kiedy przymykałam oczy na pewne
niedociągnięcia i niedogodności. Nie ukrywam, że tutaj też były obecne, ale
było ich już znacznie mniej moim zdaniem, a i nie raziły aż tak bardzo w oczy.
Jakoś tak znikały podczas czytania i nie wpływały na całokształt powieści.
Narracja jest prowadzona z punktu widzenia trójki bohaterów – Frannie, Luc’a i
Matt’a. Dzięki temu poznajemy każdego z nich w bardzo dobry sposób, a cała
historia nabiera nowego znaczenia, gdyż widzimy ją nie tylko tak jak Frannie,
ale również jak Luc czy Matt. Różne punkty widzenia sprawiają, że możemy lepiej
przeanalizować sytuację, a i stanowią pewnego rodzaju urozmaicenie dla
czytelnika.
Początkowo akcja
płynie trochę wolno, nie dzieje się nic szczególnego, ale potem powoli się
rozkręca, aby osiągnąć punkt kolimacyjny, w którym autorka nie pozwala nam
odetchnąć nawet na chwilę. Fabuła zrobiła się ciekawsza niż poprzednio,
poprawił się również styl i język. Nie znajdziemy już tutaj tak wielu
kolokwializmów i płytkich zwrotów. Wiem, że wiele osób było z nich
niezadowolonych, ja momentami również miałam ich dość, dlatego ta zmiana
naprawdę mnie ucieszyła i wyszła tej książce na dobre. Co więcej – sama główna
bohaterka zrobiła się nieco mniej irytująca i dziecinna. Tym razem można w niej
zobaczyć nie tylko zbuntowaną nastolatkę, ale dziewczynę, która zrobi wszystko,
aby ocalić ukochanego i przyjaciół. No i kto wie, może dowiecie się o niej
czegoś, czego sami nie podejrzewaliście? No i nie zapominajmy o tym, że mamy
tutaj dwóch nieziemskich przystojniaków, a która dziewczyna tego nie lubi!
Przyznaję, że motyw
jest trochę oklepany i schematyczny, ale tak na dobrą sprawę coraz ciężej jest
wymyślić w tym gatunku coś nowego i oryginalnego, co by wbiło czytelnika w
fotel. Jednakże książka ma jakiś swój urok i z pewnością znajdą się osoby,
którym bardzo przypadnie do gustu. Osobiście nie mogę narzekać, ponieważ naprawdę
miło mi się czytało, mimo tego, że wiele rzeczy byłam w stanie wydedukować i
sama do nich dojść. Są książki trudne i łatwe, skomplikowane i te mniej. Ta
zdecydowanie należy do tych drugich, które czytamy, gdy chcemy się zrelaksować,
nie myśleć o niczym i pobyć trochę w innym świecie z bohaterami powieści. Fani
tego gatunku powinni być naprawdę zadowoleni, bo jest to typowy PR. Uważam, że
„Grzech pierworodny” nieco pobił swoją poprzedniczkę i nastawił mnie pozytywnie
na kolejną część przygód owych bohaterów.
Za książkę serdecznie dziękuję:
Może być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach, więc się cieszę, że ma mniej niedociągnięć.
OdpowiedzUsuńRaczej nie mój klimat
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na konkurs
http://mieedzykartkami.blogspot.com/2013/03/konkurs.html
pozdrawiam
na początku miałam ochotę na pierwszy tom, ale z czasem ta ochota mi przeszła. nie sądzę, by książka mi się nie spodobała, tylko.. po prostu - mam wrażenie, że to już było. i choć uwielbiam PR, to wolę się skupić na czymś troszkę oryginalniejszym.
OdpowiedzUsuńOj, nie dla mnie. Mam dosyć romansów paranormalnych, jak piszesz - są dość schematyczne.
OdpowiedzUsuńJa niestety paranormalom jestem przeciwna, chociaż sama mam do przeczytania 2 książki na półce. No nie wiem. Może kiedyś, ale kupić, na pewno nie kupię.
OdpowiedzUsuńJak na razie mam dosyć podobnych książek, ale nie mówię nie;)
OdpowiedzUsuńJak wyżej - nie dla mnie. Ten gatunek omijam szerokim łukiem :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze mam przed sobą tę serię (pierwsza część leży już i czeka na swoją kolej ;)).
OdpowiedzUsuńA co do Mroku kwiatów. Jak nie przeczytasz, to wiele Cię nie ominie. :)
PS: Śliczny kociak <3
Pozdrawiam!
D.
Taka do poczytania, bez refleksji raczej.
OdpowiedzUsuńHmmm pierwszego tomu nie czytałam, ale słyszałam, że niezbyt fajna. Na razie sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńA więc Gabe jest już całkowicie odsunięty? Nie ma nawet kilku stron jego narracji? Czytałam kilka pozytywnych recenzji, ale chyba nie skuszę się na drugą część. Pierwsza za bardzo działała mi na nerwy xD
OdpowiedzUsuńCiekawa seria. Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńA ja jestem już strasznie zmęczona tymi wszystkimi paranormal romance. Olałam serię już przy pierwszym tomie. :P
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom, jednak jak na razie nie mam ochoty na kontynuację:)
OdpowiedzUsuńA sumie to ma być 3 cześć tej książki? Jak tak to kiedy? :D
OdpowiedzUsuń