Czasem musimy zgodzić się na zrobienie czegoś, na co wcale
nie mamy ochoty. Jednak po wielu namowach w końcu się zgadzamy, bo ciężko
odmówić, a i sami po prostu wierzymy, że możemy komuś pomóc, że możemy coś
zmienić… tylko co, jeśli nasza zgoda niesie ze sobą dużo większe konsekwencje?
Ariel jest dorosłą kobietą, ma dom, pracę i 10-letiną córkę
– Amandę. Nie ma tylko szczęścia do mężczyzn, ponieważ jest właśnie w trakcie
rozwodu z ojcem Amandy. Mimo wszystko jakoś nie narzeka na swój żywot i wiąże
koniec z końcem. Ale gdy pewnego dnia małe, dziwne stworki na nią napadają a z
opresji ratuje ją przystojny elf, wszystko się zmienia. Fabien próbuje skłonić
Ariel, aby wybrała się z nim do równoległego świata, pełnego magii i dziwnych
stworzeń. Jednak Ariel uważa, że jest on niespełna rozumu i odsyła go z
kwitkiem. Jednak gdy zjawia się kolejny posłaniec, Ariel mu ulega. Dlaczego?
Może z powodu jego pięknych błękitnych oczu…
Znalazłam tą książkę w dziale fantastyka. Teoretycznie
wszystko się zgadza, tytuł, okładka, fragment z tyłu. A ja właśnie miałam
ochotę na dobrą fantastykę z magią, smokami, walką. Niestety się nie
doczekałam, przynajmniej nie w tym przypadku.
Książka ta powinna się chyba bardziej znaleźć na dziale
„romanse”, bo tak na dobrą sprawę to właśnie to jest motywem przewodnim
książki. Nie smoki, nie magia, nie walka – tylko ciągłe podchody do siebie
dwójki bohaterów. Żeby tego było mało, oboje są dorosłymi ludźmi, a zachowują
się jak rozkapryszone nastolatki. Czasem naprawdę nie da się tego zdzierżyć. Sama
bohaterka zachowuje się nieraz dziecinnie, ma jakieś dziwne wybuchy i napady
histerii, a Marcus jej w tym wtóruje. Fabien’a jeszcze jakoś dałam radę
przeżyć, wydawał się rozsądniejszy. Poza tym bohaterowie nie są zbyt dobrze
wykreowani, nie dowiedziałam się o nich nic poza tym ckliwym romansem.
Zdecydowanie wielu rzeczy mi tutaj brakowało. Niby była jakaś magia,
uzdrowiciele, eliksiry… ale to nie jest do końca to, co powinno być.
Teoretycznie jest nawet jakiś tajemniczy spisek, ale myślę, że jest dość przewidywalny.
Ale czas na jakieś plusy. Plusem są smoki, przynajmniej dla
mnie, ponieważ kocham te magiczne istoty. Sceny z ich udziałem najbardziej mi
się podobały, a same postacie smoków były po prostu urocze, kochane, a czasem
rozbrajające. Chochlik Jim także mi przypadł do gustu. Więc te magiczne istoty,
które poznajemy są dobrą rzeczą w tej książce, przynajmniej dają nam chwilę
wytchnienia od tego romansu, który przyprawiał mnie czasem o mdłości. Co
jeszcze mi się podobało? W sumie chyba to, że po prostu szybko przez tą powieść
można przebrnąć, szybko się czyta, bo język jest prosty, a i jak pominiemy parę
zdań to nic się nie stanie. Czy świat powieści jest dobrze opisany? Całkiem
nieźle, ale mogło być znacznie lepiej. Ja mam po prostu bardzo bujną i rozwiniętą
wyobraźnię, więc mogłam sobie co nieco zobaczyć.
Nie wiem czy książka jest zła czy dobra, ja po prostu biorąc
ją do ręki spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż otrzymałam. Niby nie
żałuję, że ją przeczytałam, bo to lekka powieść na takie rozluźnienie się.
Byłam po prostu nastawiona na coś innego, dlatego ocenię ją neutralnie –
chcecie to czytajcie, nie chcecie – nie czytajcie.
_____________________________________________________________________________
Moja Hinatka (kociak jakby ktoś jeszcze nie wiedział xD) miała operacje dzisiaj rano, ma dwie ranki na brzuszku, ale bardzo ładnie zaszyte. Walka o danie narkozy była masakryczna, ale daliśmy radę. Teraz sie powoli wybudza, już zdążyła się na mnie wczołgać i wtulić... kochana bestyjka, mimo wszystko. Ja oczywiście przeżyłam wszystko 3 razy bardziej niż powinnam. Ale myślę, że będzie dobrze, ba, na pewno będzie :) Jeszcze tylko za dwa dni trzeba wyciągnąć sączki, co może być wyzwaniem... ale damy radę.
Moja Hinatka (kociak jakby ktoś jeszcze nie wiedział xD) miała operacje dzisiaj rano, ma dwie ranki na brzuszku, ale bardzo ładnie zaszyte. Walka o danie narkozy była masakryczna, ale daliśmy radę. Teraz sie powoli wybudza, już zdążyła się na mnie wczołgać i wtulić... kochana bestyjka, mimo wszystko. Ja oczywiście przeżyłam wszystko 3 razy bardziej niż powinnam. Ale myślę, że będzie dobrze, ba, na pewno będzie :) Jeszcze tylko za dwa dni trzeba wyciągnąć sączki, co może być wyzwaniem... ale damy radę.
Książkę przeczytam, już mam na półce.
OdpowiedzUsuńAle jakie doniosłe imię ma Twoja Kicia :)
Nigdy mnie specjalnie do tej książki nie ciągnęło i widzę, że niewiele straciłam. Książkę bez dwóch zdań sobie odpuszczę. Co do kociaka to cieszę się, że wszystko poszło tak jak powinno ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tę książkę na oku (pewnie ze względu na okładkę), ale skoro z pełnokrwistym fantasy nie ma nic wspólnego, to dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńksiążka na przyszłość
OdpowiedzUsuńa co do kotki, biedactwo, niech się kuruje i szybko wraca do zdrówka!
Książka nietypowa, ale gdyby wpadła mi w łapki, to dam jej szansę;).
OdpowiedzUsuńŻyczę zdrówka dla kotka. Na pewno wszystko dobrze się ułoży. Pozdrawiam!!
Nawet fajna pozycja, może kiedyś po nią sięgnę ;]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo chętnie bym się zapoznała :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam smoki! Czy po książkę sięgnę... jeszcze nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, ale mam komu ją polecić :)
OdpowiedzUsuńHaha ;D mam tą książkę na liście. ;) Też mialam nadzieję, że będzie to bardziej dobra fantastyka niż romans. ^^
OdpowiedzUsuńBardziej mnie zachęcało do czytania stare wydanie, niż te aktualne. Okładka była przyjemniejsza, bardziej mroczna.
OdpowiedzUsuńCzytałam już, że ta pozycja to bardziej romans, niż fantasy, ale jakoś temu nie dowierzałam. Teraz, kiedy czytam jej recenzje blogerów, mam coraz mniejsza na nią ochotę.
Pozdrawiam.