„Są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się waszym
filozofom...” jak to pisał William Shakespeare. Coś się kryje za tymi słowami,
to pewne. Bo czy mamy pewność, co nas otacza na co dzień? Tak do końca to nie.
Czasami nawet nie możemy ufać samym sobie, a co dopiero otoczeniu…
Vicki Nelson pracowała jeszcze niedawno jako policjantka,
jednak musiała zrezygnować z tego zawodu z przyczyn zdrowotnych, aktualnie
pracuje jako prywatny detektyw. Pewnego razu usłyszała krzyk w metrze i
oczywiście pobiegła sprawdzić, co się stało, mimo że rozum podpowiadał jej
zupełnie co innego. Niestety widok nie był zbyt piękny. Jedyne co Vicki
zobaczyła, to ciało biednego chłopaka i nic nie mogła już dla niego zrobić. Po
tym incydencie pojawiały się kolejne. Wszystkie ślady wskazywały na jedno –
atak wampira, ale kto dzisiaj wierzy w wampiry? Vicki wie, że coś jest nie tak.
Wie, że nie powinna się mieszać w tą sprawę, bo nie jest już policjantką. Ale
nie może tego tak zostawić… Tak więc łączy siły z Henrym Fitzroyem, który jakby
nie patrzeć, pasuje w pewnym sensie do opisu zbrodniarza…
Nie będę ukrywać, że głównym wątkiem jest tutaj zbrodnia i
popełniane morderstwa. Nie oczekujcie ckliwego romansu od tej książki.
Zdziwieni? Zazwyczaj jak mamy wampira to mamy także zakazaną miłość, prawda? No
to Was zdziwię moi drodzy, nie w tej książce! Może minimalnie można zauważyć
chemiczne przyciąganie w paru momentach, ale jest tego niewielka, bardzo
niewielka ilość. Głównie skupiamy się tutaj na motywie zbrodni, która jest rozwiązywana
przez całą książkę. Już od pierwszych stron sporo się dzieje – autorka postanowiła
nie czekać, pierwsza scena, a my już mamy trupa. Czy to dobry pomysł? Myślę, że
tak. Szybciej wczuwamy się w klimat, książka już od samego początku nas wciąga,
bo przecież musimy się dowiedzieć, kto zabił.
Dobrą rzeczą jest to, że pani Huff nie od razu ujawniła nam
kto jest mordercą. Sami się możemy zacząć domyślać i składać własne poszlaki, i
myślę, że niektórym uważnym czytelnikom się to uda. Jeśli chodzi o tempo akcji
to jest ono umiarkowane, nie licząc początku i końca książki. Właśnie w tych
momentach napięcie jest zdecydowanie największe. Język nie wyróżnia się niczym
szczególnym, więc nie będę nic o nim więcej pisać, wspomnę tylko, że książkę
czyta się szybko.
Chciałabym się jednak skupić na bohaterach, głównie na Vicki
i Henrym. Nic dziwnego, że ta dwójka jest opisana i przedstawiona najlepiej, w
końcu to w sumie główni bohaterowie. Zdecydowanie polubiłam Vicki, która jest
twardą i odważną kobietą, lubiącą postawić na swoim. Henry’ego polubiłam na
pewno za honor. Jednak najmilszym zaskoczeniem jest dla mnie to, w jak
znakomity sposób autorka opisała bohatera – psychopatę. Nie zdradzę Wam jego
imienia, bo to może odebrać przyjemność czytania, jednakże tutaj chylę czoła.
Idealne wypowiedzi, idealne odczucia – po prostu całkowita psychologia
psychopaty jest opisana w tej właśnie książce. Za tą postać ogromny plus!
Jestem pod wrażeniem.
Zauważyłam jednak parę niedociągnięć – głównie to, że czasami
możemy się zagubić w akcji, wszystko dość szybko przeskakuje z jednego miejsca
w drugie i może nam to sprawić kłopot, jeżeli nie będziemy wystarczająco
skupieni. Początkowo nie rozumiałam też wplatania w tą historię wampirów, ale z czasem zrozumiałam. Książki tej nie można też porównywać z typowymi, mocnymi kryminałami - to jest taki lekki kryminalik raczej.
Książka nie porwała mnie całkowicie, ale przeczytanie jej
było na pewno mile spędzonym czasem. Więc jeżeli macie ochotę na coś nowego w
kontekście wampirów, to polecam. Poza tym miła pozycja na jakiś samotny
wieczorek.
Za książkę dziękuję wydawnictwu:
Za książkę dziękuję wydawnictwu: