"BZRK" - Michael Grant


Nanotechnologia jest dość ciekawą i bardzo przyszłościową dziedziną nauki. Ma oczywiście swoje plusy i minusy, jednak możliwości są naprawdę ogromne. Problem jednak polega także na tym, jak ją ludzie wykorzystają. Bo można ją wykorzystać dobrze, w celach medycznych chociażby, a można rozpętać nano-wojnę i to już nie będzie przyjemne…

Brat i ojciec Sadie zostali zamordowali. Sadie została ostatnią z McLure’ów, znaczy więc bardzo wiele. Została zwerbowana przez BZRK i tak na dobrą sprawę nie mogła się sprzeciwić. Noah także. BZRK stwierdziło, że skoro jego brat był dobry, to widocznie to sprawa rodzinna i Noah też będzie. Toczy się wojna, nano-wojna. Jest wszędzie, mimo że na pierwszy rzut oka jej nie widać. Normalni ludzie tego nie dostrzegą. Bo nano jest zakazane i tajne. Ale prawda jest taka, że ta wojna może mieć wpływ na całą ludzkość, bo nie wiemy co siedzi w głowie Bug Manowi, ludziom z BZRK… kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły?

W końcu! W końcu doczekałam się książki, która mnie zachwyciła. Fakt, zazwyczaj trafiam na książki, które mi się podobają, miło się je czyta, ale ciągle czegoś im brakuje, ciągle nie czuję tego zafascynowania. Tutaj już od pierwszych stron czułam, że to będzie coś wielkiego i się nie pomyliłam. Miałam spore oczekiwania i autor mnie nie zawiódł, mimo że to dopiero pierwsza książka z twórczości Michaela Granta, jaką miałam okazję przeczytać. Jednak myślę, że na tym się nie skończy.

Pomysł jest znakomity! To coś nowego, świeżego, coś z czym jeszcze nie mieliśmy do czynienia. Potencjał ogromny, znakomicie wykorzystany. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, łącznie ze szczegółami. Akcja właściwie jest ciągle, tylko że raz biegnie troszkę wolniej niż w pozostałych przypadkach. Punkt kulminacyjny osiąga oczywiście na samym końcu, gdzie dzieje się najwięcej, jednak gwarantuję Wam, że wcześniej także nie będziecie się nudzić. Autor stworzył bardzo oryginalny świat i znakomicie go nam przedstawił. Wszystko widzimy na własne oczy co osobiście uważam za cudowną rzecz, chociaż tutaj nie wszystkie sceny są piękne. Czasami są okrutne, pełne przemocy, a czasami po prostu wstrętne, chociaż zależy jak dla kogo. W każdym bądź razie świat powieści jest idealnie wykreowany.

Co mnie tutaj mile zaskoczyło? Mianowicie to, że w sumie każdy bohater, nawet ten mniej ważny jest opisany w taki sposób, że możemy go sobie wyobrazić. Dowiadujemy się czegoś w sumie o każdym bohaterze, a każdy z nich to inny, niepowtarzalny charakter. Bardzo polubiłam Sadie, obłędna dziewczyna. Pozostałych bohaterów albo się lubi albo nie, zależy ku której organizacji się skłonimy. Ciekawą postacią jest także Kaligula, chociaż nie chciałabym go chyba spotkać nocą w ciemnym zaułku. Bywa przerażający.
Książka niesamowicie wciąga! Po prostu nie da się oderwać, chcemy tylko czytać. Nie ma się co dziwić.

 Język jest niby prosty i zwyczajny, a jednak ma w sobie coś, co sprawia, że ciężko nam się oderwać i przewracamy kolejne strony. Uważam także, że świetnie zostały przedstawione uczucia bohaterów, ich ambicje i cele. Czujemy każdą emocję, która towarzyszy Sadie, Noah czy Vincentowi. Już w pierwszym rozdziale czujemy nawet szał, który ogarnia Alexa. Po prostu stajemy się członkami tej wojny, tworzymy własnego biota, którym zwiedzamy świat nano, a własnymi oczami widzimy świat makro.

Momentami książka przypominała mi „Łowcę androidów” Phillipa Dicka, ale możliwe, że będzie to tylko moje odczucie. Po prostu Sadie i bracia Armstrongowie wybitnie skojarzyli mi się z pewnymi postaciami z książki pana Dicka. Chcę także wspomnieć tutaj o okładce – teoretycznie zwyczajna, nijaka, a mimo wszystko przyciąga wzrok. Teoretycznie widzimy na niej tylko oko z jakimś dziwnym robaczkiem, a jednak idealnie oddaje to klimat książki. Nawet sam fakt iż na pierwszy rzut oka ta okładka wydaje się być za surowa, jednak właśnie taki jest świat nano – surowe reguły, których nie można łamać.

Komu mogę polecić? Każdemu! Uważam, ze każdy kto ma ochotę na naprawdę dobrą, wciągającą i porywającą historię powinien tą książkę przeczytać obowiązkowo! Ja na pewno do niej kiedyś wrócę, a mam wrażenie, że ta seria stanie się jedną z moich ulubionych.

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...