"Atlanci. Tom I. Kakrachan" - Olis Nari Lang


Są takie książki, które czytamy z przyjemnością, spędzamy z nimi miłe chwile, ale po zakończeniu odkładamy na półkę i raczej do nich nie wracamy. Po prostu historie w nich zwarte nie poruszają nas aż tak, żeby zapadły w naszej pamięci na długo. Jednakże zdarzają się również takie pozycje, które chwytają nas za serca i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Niestety rzadko trafiam na takie książki, które faktycznie niesamowicie do mnie trafiają, ale tym razem mi się udało.

„Kakrachan” to pierwszy tom sagi noszącej tytuł Atlanci. Jest on debiutem literackim tajemniczego autora, który posługuje się jedynie swoim pseudonimem. Jest to jednak Polak, a założę się, że wiele osób, które sięgnie po tę książkę, nie będzie sobie zdawało z tego sprawy. Wzmiankę o tej książce zobaczyłam na jednym z blogów i jest jedna rzecz, która mnie do niej od razu przyciągnęła… a mianowicie słowo „Atlanci”. Odkąd pamiętam Atlantyda była moją słabością, wszystko, co się z nią wiązało, przykuwało moją uwagę i nie byłam w stanie przejść obok tego obojętnie. Jakże więc mogłabym sobie podarować przeczytanie lektury, która porusza moją ukochaną tematykę?!

Czytelnik trafia do świata Dalemy, która żyje w Supali – jednej z kolonii założonej przez Atlantów. Podczas 17. cyklu swojego życia, dziewczyna zaczyna poznawać rzeczy, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Zaczyna sobie także uświadamiać, w jakim położeniu się znajduje. Z jednej strony są to oświeceni ludzie, którzy mają przekazywać młodszym pokoleniom swoją wiedzę i szerzyć dobro miłość, a z drugiej otaczają ją spiskowcy, którzy pragną za wszelką cenę osiągnąć swój cel. Dalema nie ma pewności, komu może całkowicie zaufać – najbliższe jej osoby ciągle coś przed nią ukrywają, pomiędzy nią i jej przyjaciółmi zaczyna wzrastać mur. Jak dziewczyna poradzi sobie ze swoim życiem? Przekonajcie się sami, bo warto!

Nie jestem w stanie uwierzyć, że to debiut literacki autora. Tak dobre debiuty praktycznie w ogóle nie mają miejsca, a ta książka jest po prostu znakomita! Oryginalny, niebanalny i niesamowity pomysł połączony z doskonałym wykonaniem. Świat, który autor wykreował jest przepiękny i cudowny! Każdy najmniejszy szczegół został znakomicie dopracowany, a bardzo dobre i dokładne opisy sprawiają, że z łatwością możemy sobie wyobrazić każdy element tej niezwykłej krainy. Ciężko nie zatracić się w tym świecie, aż chciałoby się tam zostać, nawet mimo pewnych okrucieństw, które mają tam miejsce. Bo nie będę ukrywać, życie tam nie należy do najprostszych – panują surowe reguły, hierarchia społeczeństwa, a każde wykroczenie jest karane. Każdy bunt jest tłumiony, dlatego ludzie wolą tego unikać i żyć w spokoju. Ale zawsze znajdą się tacy, którzy widzą swoje racje i próbują ten spokój zaburzyć…

Główna bohaterka od razu zyskała moją sympatię – odważna, pełna współczucia, mądra i zawzięta. Potrafi wyrazić swoje zdanie, nawet, jeżeli wiąże się to z pewnymi konsekwencjami. Bardzo, ale to bardzo ją polubiłam i zżyłam się z nią tak, jak mało z którym bohaterem. Poza nią występuje tu również wielu innych bohaterów, każdy z nich ma wyraźnie zaznaczone cechy charakteru i zaufajcie mi – są różnobarwni, niepowtarzalni i nietuzinkowi. Mimo trzecio osobowej narracji mamy możliwość poznania uczuć i emocji Dalemy, ale nie tylko. W pewnym stopniu poznajemy uczucia każdego z bohaterów, są one naprawdę wyraźne i dobrze odczuwalne, co rzadko się zdarza, gdy mamy do czynienia z tego typu narracją. Są tu elementy złości, gniewu, frustracji, smutku, radości, niepewności, miłości czy współczucia. Nie ukrywam, że wiele momentów wzbudziło we mnie te wszystkie uczucia. 

Czemu mam wrażenie, że wyszła mi niemal oda pochwalna? Cóż, może dlatego, że ta książka naprawdę niesamowicie mnie chwyciła, dawno nie czytałam powieści, która by tak do mnie przemówiła, która aż tak bardzo by mnie porwała… Wciągająca, rozbudzająca ciekawość, rzucałam za każdym razem wszystko, byle tylko doczytać do końca. Nie mogłam się skupić na niczym innym, bo stale myślałam o Dalemie i o tym, jak potoczą się dalej jej losy. Ponieważ jedną z cech tej książki jest nieprzewidywalność i zaskakujące elementy w fabule, nie byłam w stanie domyślić się, co jeszcze może się wydarzyć i co czeka Dalemę, a tym samym i mnie, ponieważ wszystko przeżywałam razem z nią. Zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło, bo myślałam, że wszystko potoczy się inaczej, dzięki temu ostatnie strony czytałam w ogromnym napięciu.

Jak się domyślacie nie zrobię nic innego jak polecę Wam tę pozycję, gdyż jest naprawdę znakomita. Niezwykle dopracowana i wciągająca, a przy tym wszystkim oryginalna. Tajemnice i sekrety mnożą się ze strony na stronę, a my dowiadujemy się wszystkiego w swoim czasie. A nawet nie wszystkiego, bo w mojej głowie dalej błądzą różne pytania, na które odpowiedzi mam nadzieję poznać w drugim tomie. Odczuwam dziwne wrażenie, że i tak nie przekazałam Wam wszystkiego, co chciałam, ale jedno jest pewne – nie mogę się doczekać kolejnej części. Myślałam nad adekwatną oceną tej powieści… rzadko daję 10/10, bo zawsze znajdę jakieś niedociągnięcia czy mam różnego typu zastrzeżenia, ale w tym przypadku nie mam żadnych. Tak więc moja ocena to 10/10!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:



Powiem Wam, że naprawdę jestem oczarowana tą książką. Aż się boję, że jak po nią sięgnięcie i się Wam nie spodoba, to mi zrobicie wyrzuty ; p Może nie ma tutaj typowej Atlantydy jako Atlantydy, ale kto wie, co autor zafunduje nam dalej? Mimo wszystko cały klimat, świat, bohaterowie... jestem po prostu zachwycona i nic na to nie poradzę :D

Komentarze

  1. Raczej nie przeczytam. Nie przepadam za debiutami literackimi. Poza tym w innej recenzji czytałam, że opisów jest mało - jakbyście czytały różne książki :-) No i w tamtej recenzji wyczytałam, że język jest niemal młodzieżowy, czego bardzo nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w ogóle nie odebrałam tego języka jako typowo młodzieżowego. Opisów mało? Dziwna rzecz, bo przeważają jak dla mnie :)

      Usuń
    2. Do Scarlett, może masz problemy z wyobraźnią skoro brak opisów Cie tak razi? A swoją drogą to zgadzam się z Sheti, opisów jest dużo i ukierunkowują sposób widzenia książkowych realiów :).

      Usuń
    3. Każda książka była kiedyś czyimś debiutem i raczej nie jest to powód aby nie sięgać po nowe książki.Ja mam 46 lat i odróżnieniu od Ciebie Scarlett przeczytałam tę książkę i jestem zachwycona(mój mąż też).

      Usuń
  2. Sama zapowiedź mnie zainteresowała, ale po takiej recenzji nie pozostaje nic innego jak ją przeczytać. Ostatnio dużo polskich autorów przybiera sobie zagraniczne pseudonimy. Niektórych to denerwuje, niektórzy nawet nie zwracają na to uwagi. Przy takiej książce się nie dziwię, bo zapewne większość z czytelników nawet nie zainteresowałoby się tą książką, gdyby zobaczyło polskie nazwisko, a tak? Może przeczytają, pokochają i zobaczą, że polska literatura jednak nie jest taka zła jak o niej mówią i piszą. Ja na szczęście do tej grupy nie należę i nawet gdyby widniało tutaj nasze rodzime nazwisko i tak bym się z książką zapoznała. :) Już nie mogę się doczekać aż będę mogła ją przeczytać. :D A za rozpisanie się przepraszam, ale tak jakoś wyszło. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie coś w tym jest, co piszesz, bo zazwyczaj sięga się po książki zagranicznych autorów, a zapomina się o naszych rodakach. Może dlatego, że jakoś o tych zagranicznych pozycjach więcej się mówi i więcej ich jest na rynku :)

      Usuń
    2. Może i tak, ale nawet, jeśli o książce się dużo mówi ludzie reagują na to negatywnie, bo „polski autor to książka musi być zła”. Szkoda, bo jak widać Polacy potrafią dobrze pisać, tylko trzeba dać im szanse. :)

      Usuń
    3. Dokładnie, ja sama się powoli do nich przekonuję :)

      Usuń
  3. O kurczę, to muszę po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, ale zachęcasz! Bo nie będę tutaj wchodziła o! Nie no jak wpadnie mi w łapencje to z chęcią przeczytam. Widzę, że mnie zainteresuje, gdyż tematyka intrygująca ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podejrzewam, że za pseudonimem ukrywa się jednak pisarka :) Na stronie wydawcy znajduje się zakładka "Blog", gdzie pisze autorka powieści - w wypowiedziach używana jest forma żeńska.

    A mnie szkoda, że polscy autorzy piszą pod obcymi pseudonimami. Zamiast budować "markę" - pokazywać, że polski pisarz również potrafi stworzyć fajne dzieło, to autor udaje kogoś innego, by zwiększyć szansę na sprzedaż swojej ksiażki - trochę to smutne. Czytelnicy wcale nie bywają lepsi i przekreślają jakiś tytuł tylko dlatego, że został napisany przez rodzimego pisarza. Wydawcy też dokładają swoje cztery grosze, zamiast promować polskie powieści to skupiają się na amerykańskich "bestsellerach". Błędne koło.

    Katarzyna Berenika Miszczuk napisała świetną trylogię, którą udowadniał, że rodzimi autorzy potrafią napisać równie ciekawe książki, jak ich zagraniczni koledzy i koleżanki. Przy czym pani Miszczuk wydawała książki pod własnym nazwiskiem i bardzo mi się to podoba.

    Jeśli powieść "Atlanci. Kakrachan" jest tak świetna, jak piszesz, to szkoda, że autorka nie wybrała bardziej swojskiego pseudonimu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaintrygowałaś mnie tą sagą. Poczytam jeszcze o niej i być może się zdecyduje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo, iż tak bardzo ją zachwalasz, nie czuję do niej jakiegoś pociagu. Może kiedyś, gdyby trafiła w moje ręce to owszem, ale nie będę się za nią jakoś specjalnie rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta 10 potrafi wzbudzić zainteresowanie. Szykuje się kawał świetnej fantastyki, a taką uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie, wyszła Ci oda pochwalna. Niemniej jednak, to nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę - nie spodziewałam się, że "Atlanci" mogą być tak dobrzy - po Twojej recenzji muszę ich koniecznie przeczytać. Ale jak mi się ta książka nie spodoba to... nie będę Ci oczywiście robiła wyrzutów :D - każdy ma inny gust. :) Ach!Zapomniałabym - serdecznie zapraszam Cię do zabawy "55"- byłoby mi bardzo miło gdybyś wzięła w niej udział. Jak coś to szczegóły w ostatniej notce na moim blogu. :)
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziwi mnie że gatki typu: bo pod pseudonimem,no bo debiut ,bo okładka nie taka, mogą zniechęcić kogoś do przeczytania tej książki,a kup a przeczytaj a potem oceń.Ja przeczytałam i jedno mogę powiedzieć jest świetna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...