Wymiary: 135 x 215 mm
Seria: Wehikuł Czasu
Czy zdajecie sobie sprawę z tego, ile zamętu jest w stanie
zrobić jedna osa? Sama na widok takowej zwiewam, gdzie pieprz rośnie – jako
osoba uczulona na jad wolę nie ryzykować konfrontacji. A pamiętacie te sceny,
kiedy byliście w szkole, siedzieliście na lekcji i do klasy wpadła osa? Na czym
skupiała się uwaga wszystkich uczniów? Na pewno nie na tym, co nauczyciel
właśnie wyjaśniał na tablicy. Osa, która wpadnie do samochodu potrafi tak
rozproszyć kierowcę, który wszelkimi sposobami będzie się od niej odganiał, ma
spore szanse spowodować wypadek. I właśnie taką „upierdliwą” osą ma zostać
główny bohater powieści Erica Franka Russella.
Trwa wojna pomiędzy Terranami a Imperium Syryjskim. Ponieważ
Imperium posiada znacznie większe siły, Terra musi uciekać się do sabotażu,
szpiegostwa i podstępów. Oto próba znalezienia odpowiedniej strategii, w której
wielkość oddziałów wroga przestaje mieć znaczenie. Wśród całego społeczeństwa
wyszukują oni odpowiednich ludzi, którzy mogliby pod przykrywą udać się na
tereny Imperium, zostać tytułową Osą i posiać trochę zamętu, który
zdezorganizowałby siły wroga i osłabił jego morale. I choć James Mowry
początkowo nie chciał o tym nawet słyszeć, to w sumie nie miał nic do
stracenia. Został więc Osą.
Jego misja była dosyć ciekawa – wszedł w szeregi wroga
ryzykując własnym życiem. Gdyby ktokolwiek go rozpoznał, skończyłoby się to
śmiercią. W umiejętny i sprytny sposób zaczął wywoływać chaos na ulicach miast
Imperium, znalazł prostych ludzi, którzy za pieniądze byli gotowi zrobić wszystko,
a szkolenie, które przeszedł, na pewno pomogło mu w odpowiedniej ocenie
sytuacji i rozplanowaniu całej strategii. Sam pomysł motywu Osy jest naprawdę
genialny – po co iść w stronę typowych walk i zbrojeń, ponosić ogromne straty w
ludziach i zasobach, skoro można przeszkolić jeden odpowiedni oddział, którego
jednostki mogą potem prowadzić odpowiednie działania dywersyjne? To ma sens.
Akcja toczy się swobodnym, wręcz niespiesznym tempem i
skupia się przede wszystkim na działaniach, które podejmuje Mowry. Kroczek po
kroczu wypełnia swoje cele, wpasowuje się w nowe otoczenie, ale pamięta na
każdym kroku o swojej misji. To raczej powieść jednowątkowa, w której nie
zbaczamy z głównej drogi. Wraz z głównym bohaterem poznajemy Imperium
Syryjskie, które w sumie nie wyróżnia się niczym specjalnym – spokojnie można
by odnieść wrażenie, że to planeta jak każda inna, jak nasza typowa, dobrze nam
znana Ziemia. Jedyne co jest tutaj faktycznie zauważalne, to jakby pewien
dialekt stosowany przez jego mieszkańców.