"Pan wojny" - Bernard Cornwell

 


Data wydania: 11.08.2021
Tytuł oryginału: War Lord
Tłumacz: Anna Dobrzańska
ISBN: 978-83-813-5103-4
Wymiary: 135 x 210 mm
Strony: 418
Cena: 54,99
Cykl: Wojny wikingów #13


Seria Wojny wikingów już dawno stała się jednym z moich ulubionych cykli wydawniczych i niejednokrotnie powtarzałam, że twórczość Bernarda Cornwella to coś wspaniałego. Podobnie zachwalałam postać uwielbianego przeze mnie Uhtreda z Bebbanburga, który jest głównym bohaterem tej historii. Pan Wojny, zamówiony z księgarni Tania Książka, to trzynasty i zarazem ostatni tom serii, na który naprawdę długo czekałam, ale byłam też pewna obaw. Nie były one oczywiście związane z tym, czy będzie to dobra książka, ale raczej z tym, co spotka Uhtreda i jak zakończy się jego historia… Jednak to jedna z tych nowości wydawniczych, których pojawienie się wywołało we mnie nie lada ekscytację.

Śmiało muszę stwierdzić, że to jedna z tych historii, którymi po prostu się żyje. Śledziłam losy głównego bohatera od samego początku, stałam się jakby częścią jego drużyny i przeżywałam wszystko wspólnie z nimi. Gdy w taki sposób podchodzimy do oferowanej przez autora opowieści, nie sposób nie ulec szeregowi różnorodnych emocji. Cały czas towarzyszyły mi pewne obawy, ale czułam tę zawziętość bohaterów, wsparcie Uhtreda, który jest doskonałym liderem i strategiem. Jego postać jest wspaniale wykreowana, to człowiek pewny swoich wartości i celów, do których zaciekle dąży. Doskonały wojownik, honorowy i odważny.

Choć główny bohater odzyskał należące do niego rodzime ziemie, to mimo wszystko nie może się nimi cieszyć i żyć w spokoju. Każdy rości sobie do nich prawa i chce, aby Uhtred złożył przysięgę posłuszeństwa lub płacił daninę. Jednak chyba każdy, kto zna tego wojownika doskonale wie, jakie podejście prezentował względem tych zbyt pewnych siebie ludzi. Dodatkowo młody król Aethalstan, którego Uhtred częściowo wychował i zapewnił mu tron, całkowicie zmienił swoje nastawienie wobec dawnego przyjaciela. Główny bohater obecnie ma w nim wroga, choć wnuk Alfreda przecież tyle mu zawdzięcza…

Zdecydowanie nie można tutaj narzekać na nudę – jest mnóstwo akcji, a punktem kulminacyjnym staje się historyczna bitwa pod Brunanburhem, która miała miejsce w 937 roku i była jedną z najważniejszych w historii Królestwa Brytyjskiego. Gdy człowiek zna co nieco tej prawdziwej historii, to wie mniej więcej, czego spodziewać się po fikcji literackiej (choć akurat ten cykl ma w sobie co nieco faktów historycznych, a sam autor zawsze wyjaśnia wszystko w notach historycznych)… Wiedziałam więc, że nie otrzymam mojego wymarzonego zakończenia, ale i tak poczułam pewną satysfakcję – głównie dlatego, że Uhtred (którego uwielbiam jak już wiele razy wspominałam!) do samego końca pozostał sobą. Widać to w jego działaniach, wypowiedziach, podejmowanych decyzjach.

Wszystkie niewyjaśnione sprawy – czy to związane z podbojem nowych ziem, władaniem nimi i konfliktami, w pewien sposób zostają tutaj zakończone i znajdują wyjaśnienie. Podobnie jak i pewne relacje pomiędzy bohaterami. Cornwell naprawdę zadbał o to, aby wszystko potoczyło się odpowiednio, było dobrze opisane, a sceny pojedynków są wspaniałe. Uwielbiam również klimat tych powieści. Stylu autora nie trzeba już zachwalać – to fachowiec. Cornwell od wielu lat oferuje czytelnikom powieści historyczne, które zyskują statusy bestsellerów nie bez przyczyny.

Zgodnie z powiedzeniem, że wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć, tak i niestety ta seria znalazła swoje zakończenie. Z jednej strony nieco żałuję, ale z drugiej doskonale rozumiem, że pewnych rzeczy nie można ciągnąć w nieskończoność. Z czystym sercem napiszę jednak, że była to jedna z najlepszych przygód literackich, jakie przeżyłam w swoim czytelniczym życiu. Dodatkowo bardzo miło ze strony Cornwella, że zadedykował tę powieść Alexandrowi Dreymonowi, który w adaptacji wciela się w postać głównego bohatera – świadczy to chociażby o tym, że doskonale odegrał swoją rolę.



Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...