Wymiary: 135 x 205 mm
Cykl: Wybrańcy #1
Veronica Roth kilka lat temu szturmem wbiła się na listy
bestsellerów, a wszystko za sprawą swojej porywającej serii o przygodach
nastoletniej Tris. Cała seria Niezgodna
doczekała się ekranizacji, wkrótce potem Roth wydała jeszcze kilka innych
powieści, ale chyba już żadna z nich nie zyskała takiej popularności. Czy zatem
nowość, jaką są Wybrańcy, ma szansę
dorównać sukcesowi Niezgodnej?
Postanowiłam zamówić ją z księgarni Tania Książka i się o tym przekonać!
Przede wszystkim należy zacząć od tego, że Roth postanowiła prawdopodobnie zrobić coś, co niektórzy z autorów już zaczęli wprowadzać jakiś czas temu do swojej twórczości. Chciała dać tym czytelnikom, którzy pokochali Niezgodną, coś zupełnie nowego, ale bardziej dostosowanego do wieku, w którym się obecnie znajdują. Zauważyliście, że pojawia się ostatnio taka tendencja? Autorzy doskonale wiedzą, że od ich debiutów minęło kilka lat, odbiorcy i fani dorośli, zmienili postrzeganie świata, dlatego trzeba się nieco do nich dostosować. Wiec oto Roth powraca z czymś, co zdecydowanie nie zasługuje już na pełne miano fantastyki młodzieżowej.
Wybrańcy to tak
naprawdę dosyć ciężka historia, która chwilami nieco mnie nużyła. Roth nie
postawiła moim zdaniem na akcje i budowanie napięcia, a raczej na pokazanie
skutków walki ze złem. Piątka nastolatków (obecnie już dorosłych), tytułowych Wybrańców, po tym jak
pokonała największego wroga całej ludzkości, Mrocznego, siejącego całkowite
spustoszenie w Ameryce, mierzy się z poczuciem bezsilności. Minęło kilka lat od
pamiętnej wygranej, a oni sprawiają wrażenie całkowicie wypalonych. Jakby nie
byli już nikomu potrzebni. Są jedynie celebrytami, ale świat stopniowo wraca do
normalności i zapomina o ich zasługach. A ich nadal nawiedzają koszmary
związane z Mrocznym…
Wydaje się, że główną bohaterką jest tutaj jedna z owej
piątki, Sloane. To ona zdecydowanie ma tutaj najwięcej do powiedzenia,
aczkolwiek muszę przyznać, że jakoś nie przekonała mnie tutaj kreacja postaci.
Bohaterowie w tej historii wydawali mi się być bardzo bezpłciowi i mało
wyraziści. Liczyłam nawet na to, że może ten wielki i potężny Mroczny gdzieś
jednak się pojawi, a jego postać zostanie mocno nakreślona, bo czarne
charaktery bywają niezwykle charyzmatyczne i ciekawe, ale niestety Roth nie
stanęła na wysokości zadania. Poszczególne postaci niemal cały czas wypominały
sobie wszystko, kłócili się, nie mogli dojść do porozumienia. I można by to
tłumaczyć traumą albo zespołem stresu pourazowego po ratowaniu świata i
bawieniu się w superbohaterów, ale…
I chociaż doceniam tak mocne rozbudowanie tej powieści pod
względem samego uniwersum i fabuły, tak jednak muszę ze smutkiem stwierdzić, że
ucierpieli na tym bohaterowie, a co najważniejsze – tempo akcji. Mam wrażenie,
że nic wielkiego się tutaj nie działo, jakbyśmy się tylko kręcili bez celu,
jakby to wszystko zmierzało… donikąd. Dlatego nie jestem do końca przekonana do
tej historii. Dostrzegam jej dobre elementy, ale zdecydowanie posiada ona kilka
dość istotnych mankamentów, które sprawiły, że nie urzekła mnie ona tak, jakbym
tego oczekiwała.