Wymiary: 141 x 210 mm
Kosmos od zawsze wydawał się człowiekowi czymś niesamowicie
odległym, a chęć jego eksploracji czymś niesamowicie fascynującym. Niegdyś loty
w przestrzeń kosmiczną były zaledwie tylko wymysłami, całkowicie
nieosiągalnymi, zwykłymi marzeniami. Dzisiaj stają się rzeczywistością coraz
bardziej. Już nawet chwilami w beletrystyce zaciera się granica pomiędzy tym,
co kryje się pod określeniem „science”, a co pod hasłem „fiction”. Stopniowo
owa fikcja staje się rzeczywistością… czy zatem doczekamy tych czasów, w których
lot na Marsa będzie niczym wakacyjny lot do Grecji?
Proxima Stephena Baxtera opowiada historię kolonizacji obcej
planety, surowej ziemi, która jednak ma sporo do zaoferowania człowiekowi.
Możliwość zamieszkania na Proximie Centauri jest dla ludzkości nadzieją na
przetrwanie, bowiem kolonie na Marsie czy Merkurym są już przeludnione, a
Ziemia zdecydowanie nie jest taka, jak była kiedyś. Niestety, mało kto chce się
podjąć zadania skolonizowania owej planety, dlatego większość kolonistów nie
trafia tam z wolnej woli. Ale skoro już się tam znaleźli i nic nie wskazuje na
to, że ktoś postanowi ich jednak stamtąd zabrać, to trzeba jak najszybciej
podjąć pewne działania, aby przetrwać w nowej rzeczywistości.
Gdy byłam w trakcie lektury tej książki, to mama zapytała, o
czym czytam. Szybko streściłam jej fabułę, a ona podsumowała to jednym zdaniem:
„czyli człowiek w każdej sytuacji nadal pozostaje człowiekiem”… I wiecie co?
Trafiła w sedno. Ta książka mocno obrazuje ludzką naturę, pokazuje niestety
sporo negatywnych emocji, takich jak złość, wrogie nastawienie czy zawiść.
Ludzie, którzy trafili na obcą planetę i powinni współpracować w ramach jej
kolonizacji zaczęli skakać sobie do gardeł. Zgubiła się gdzieś dobroć i
nadzieja, górę wzięły pierwotne instynkty, żądza władzy, knucie intryg. I mamy
okazję obserwować to na wielu płaszczyznach, przez całą lekturę.
Nie jest to książka, w której akcja gna jak szalona, ale zdecydowanie pojawia się tutaj kilka zaskakujących punktów zwrotnych. To one trzymały pewną dynamikę i nadawały całej historii mocny charakter. Baxter naprawdę świetnie zaprezentował realia całej ekspedycji kosmicznej oraz obcej planety, pokazał, jak może potencjalnie wyglądać jej kolonizacja, jak ludzie muszą tam walczyć o przetrwanie. Opisał tak naprawdę tworzenie zupełnie nowej cywilizacji, choć należy zauważyć, że koloniści mieli nieco łatwiejsze zadanie niż ludzie prehistoryczni. Towarzyszyła im chociażby sztuczna inteligencja zamknięta w robocie, która wielokrotnie była niesamowicie pomocna.
O ile zaprezentowanie wszystkich miejsc akcji i całego tego
świata wypadło naprawdę bardzo dobrze, tak jednak kreacja bohaterów wypada
nieco gorzej. Najlepiej mamy okazję poznać główną postać, jaką jest Yuri,
przymuszony do owej ekspedycji, aczkolwiek wydaje mi się, że mało który z
bohaterów miał w sobie odpowiednią charyzmę czy coś typowo charakterystycznego.
Wszyscy są do siebie nieco podobni, z podobnym sposobem bycia i nastawieniem do
panującej sytuacji. Przez wielu przemawia przede wszystkim agresja lub zagubienie
czy egoizm. Trzeba jednak przyznać, że autor w dosyć przyjemny sposób oscylował
pomiędzy faktami naukowymi i najnowszymi doniesieniami z zakresu technologii, a
typową fikcją.
Choć zazwyczaj wolę czytać książki z nieco bardziej wartką
akcją, to mimo wszystko Proximę czytało mi się naprawdę doskonale. Mamy
przemyślaną i rozbudowaną fabułę, doskonały styl autora oraz jego niezwykle
rozległą i bujną wyobraźnię, która znalazła odbicie w zaprezentowaniu świata
Proximy, a także bardzo przyjemny klimat. Z tego powodu byłam w stanie
całkowicie przymknąć oko na nieco gorszą kreację bohaterów, ale śmiało mogę
stwierdzić, że na pewno sięgnę po kontynuację ich losów!
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawcy.