"Mrok nad Tokyoramą" - Robert J. Szmidt

 



Data wydania: 28.10.2020
ISBN: 978-83-240-7797-7
Wymiary: 140 x 205 mm
Strony: 384
Cena: 39,99




Chociaż do tej pory nie miałam okazji czytać żadnej z książek Roberta J. Szmidta, tak muszę przyznać, że zapowiedź jego najnowszej powieści, Mrok nad Tokyoramą, niesamowicie mnie zaintrygowała. Zarys fabuły, w tym opis miejsca akcji, który się tam też przewinął, przywiódł mi na myśl światy tworzone przez mojego ukochanego Philipa K. Dicka – przyszłość, rozwój technologii, wielkie metropolie i władza w rękach korporacji. Jakoś tak to wszystko pobudziło moją wyobraźnię i skierowało właśnie w stronę jego twórczości. A jeżeli coś choćby w minimalnym stopniu sprawia, że w mojej głowie budzi się myśl o twórczości Dicka, to jestem już kupiona.

Głównym bohaterem jest Rafał Tymura, który może się pochwalić japońskimi korzeniami. Niegdyś pracował jako żołnierz sił specjalnych, obecnie jako ochroniarz, który prowadzi również własny biznes – szkołę uczącą innych technik samoobrony. Do dnia, w którym banda gangsterów napada na jego szkołę, okrada go, a co najgorsze – gwałci i zabija jego ukochaną żonę, która na dodatek była w ciąży. Tymura wpada w szał i jest gotowy zrobić wszystko, aby się zemścić. Nie cofnie się przed niczym, po trupach będzie dążył do celu, ukrywając się pod nową tożsamością.

Nie ukrywam, że gdy rozpoczęłam lekturę, to na chwilę udało mi się zapomnieć o tym, że to wszystko miało mi nieco przypominać świat inspirowany twórczością Philipa Dicka. Moje myśli skierowały się szybko w stronę Johna Wicka, który mierzył się dokładnie z tym samym, co Tymura. I również postanowił się zemścić na tych, którzy odebrali mu wszystko, co kochał. Z tym wyjątkiem, że Wick nie musiał tworzyć sobie nowej tożsamości – bo i po co? On i tak siał postrach samym swoim nazwiskiem, czy też pseudonimem. Tymura nie miał wyboru – aby osiągnąć swój cel musiał sam siebie uznać za martwego i przekonać o tym potencjalnych wrogów. Ale musicie wiedzieć jedno – ten facet sprawia wrażenie niezniszczalnego!

Tymura to doskonale wyszkolony człowiek. Świetnie zaplanował cały plan zemsty, przyjął odpowiednią strategię, ale też musiał odświeżyć pewne kontakty, a i nawiązać nowe, aby jego szanse na powodzenie faktycznie wzrosły. Mimo wszystko za każdym razem było w nim widać pewną ostrożność i podejrzliwość. Ale w walce wręcz prawdopodobnie nie ma sobie równych! To zdecydowanie było jego cechą dominującą, mocno charakterystyczną. Napędzała go zemsta, to fakt, z łatwością można było dostrzec ten motyw, ale wtedy, kiedy trzeba było, potrafił zachować zimną krew. Nie brakuje tutaj również kilku innych ciekawych postaci, jak chociażby Ci, którzy są przychylni Tymurze.

Jest tutaj mnóstwo akcji, przeskoków z jednego miejsca w drugie, nagłych i nieprzewidywalnych wydarzeń, które całkowicie zmieniają obrót spraw. Intrygujące jest również samo zakończenie, a także następujący po nim epilog (wierzcie mi, specjalnie rozdzielam tutaj te dwie kwestie, co zapewne zrozumiecie, gdy sami sięgniecie po tę lekturę). Można snuć różne przypuszczenia, mieć swoje podejrzenia, co do tożsamości niektórych osób czy też szczerości ich intencji, ale zdecydowanie nie można się nudzić towarzysząc Tymurze na jego drodze zemsty. Świetna fabuła, doskonały rozwój wydarzeń, a to wszystko opisane naprawdę doskonałym stylem.

Wykreowany przez autora świat bardzo przypadł mi do gustu – tak jak już wspomniałam na początku, rzeczywiście nieco przypominał mi to, z czym czasami miałam do czynienia w przypadku twórczości Philipa K. Dicka. Kojarzycie na pewno słynnego Blade Runnera? To właśnie ta wizja snuła się gdzieś po moim umyśle. Świetny klimat, dobrze opisany świat, ciekawi bohaterowie – to idealnie uzupełnia fabułę, która już sama w sobie naprawdę genialnie wypada. Muszę przyznać, że to pierwsze spotkanie z twórczością Roberta J. Szmidta wypadło naprawdę znakomicie. Dla mnie to takie połączenie Blade Runnera i Johna Wicka – a przynajmniej luźna inspiracja tymi dwoma tytułami, bo przecież Szmidt zrobił jednak coś swojego. Polecam!

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...