Wymiary: 123 x 194 mm
Od wielu lat niezmiennie podoba mi się powiedzenie, że
„człowiek jest najgorszym zwierzęciem ze wszystkich”. Pomijam kwestię tego, że
istnieje grono ludzi, którzy uznają, że nie należymy do grona zwierząt i gdy
ktoś stara im się wytłumaczyć, że owszem, człowiek to nadal zwierzę, to ta
osoba go wyśmiewa. No tak, bo przecież Homo
sapiens to jakieś osobne królestwo… Chociaż tutaj też należałoby nakreślić
kwestię tego, że niektórzy nie mają pojęcia, co oznacza łacińska nazwa Homo sapiens i jak się im powie, że to
właśnie oni, to pada tylko stwierdzenie: „Nie jestem żadnym homo!”. No szkoda
słów…
Pomijając jednak kwestię wszędobylskiej ignorancji, a
momentami czystej głupoty, zastanówmy się chwilę nad tym, że człowiek momentami
uważa się za boga. Za lepszego od innych, który ma w posiadaniu całą planetę i
może robić na niej wszystko, co mu się żywnie podoba. Jest to raczej smutne i
dosyć przygnębiające, bo takie podejście doprowadziło nas do krawędzi zagłady.
Gwałtowne zmiany klimatyczne to tylko jeden z aspektów tego, do czego
doprowadziliśmy Ziemię – jedyny dom, jaki mamy. A co gorsza, zaczęliśmy tak
mocno ingerować w środowisko naturalne, mając się ze lepszych, że całkowicie
zapomnieliśmy o innych gatunkach, które tutaj z nami żyją.
Dorota Sumińska, lekarz weterynarii, stworzyła niemal
książkę manifest, która każe się zastanowić ludziom nad tym, jak traktują
zwierzęta. W dużej mierze chodzi tutaj o sposób pozyskiwania mięsa, które
spożywamy, a ja niejednokrotnie sama powtarzam, że gdyby wszyscy pracowali w
rzeźni, to zapewne szybko zostaliby wegetarianami. Albo i weganami – bo okazuje
się, że nawet krowy mleczne nie mają łatwego życia. Sumińska w dosadny sposób
opisuje to, co spotyka zwierzęta hodowlane i nie da się ukryć, że jest to
cholernie przykre i smutne. Co więcej – robi to w naprawdę dosadny sposób,
wcielając się niemal w to zwierzę i opisując to jego oczami. Mocne.
To bolesny i niestety bardzo prawdziwy obraz bólu, z jakim
zmagają się zwierzęta hodowlane. To okrutne zaprezentowanie masowej produkcji
mięsa, pełnej brutalności, smutku, rozlewu krwi. Sztuczne dokarmianie
kurczaków, żeby szybciej trafiły do sklepu, trzymanie zwierząt w
nieodpowiednich warunkach, w ścisku, z dala od słońca czy powietrza, sztuczne
zapładnianie krów i oddzielanie cieląt od matki… Podziwiam ludzi, którzy są w
stanie się tym zajmować. Ja nie byłabym w stanie znieść widoku tego cierpienia
w oczach zwierząt, bo nie okłamujmy się – to naprawdę widać. To nie jest tak,
że zwierzęta nie mają do końca świadomości tego, co się z nimi dzieje. One
wyczuwają, mają instynkt i zachowania świadczące o tym, że nie są tylko głupimi
cielakami na rzeź, których celem jest jedynie trafienie na stół.
Z jednej strony Sumińska opisuje tę brutalność swoimi
słowami, na swój własny sposób, z drugiej pod koniec każdego rozdziału
przytacza doniesienia naukowe i pewne statystyki. Przyznaję, że chwilami
naprawdę ciężko było przebrnąć przez pewne fragmenty – jestem wyjątkowo
wrażliwa na krzywdę zwierząt i sposoby produkcji mięsa, dlatego łzy same
cisnęły mi się do oczu. Cieszę się, że już jako dziecko podjęłam świadomą
decyzję o przejściu na dietę roślinną, która jest ze mną do dzisiaj i bardzo
dobrze się sprawdza. Każde zwierzę zasługuje na życie i szacunek, a tego typu
książki uświadamiają nam, że jeszcze długa droga przed nami, zanim zrozumiemy,
jaką krzywdę wyrządzamy od lat innym gatunkom. Jedne są traktowane jako
przyjaciele, inne jako rozrywka i obiad. Gdzie w tym sens?
Przykre jest jednak to, że tak dosadne książki, które
oscylują wokół tak kontrowersyjnej, trudnej i smutnej tematyki, trafiają
zazwyczaj do ludzi, którzy podzielają podejście autorów. Przeciętny człowiek,
który wyśmiewa wegan i wychodzi z założenia, że krowa to tylko burger i nic
więcej, nie zrozumie przekazu, jaki płynie z takich opracowań. Pozbawieni
skrupułów ignorancji dalej będą głosić swoje chore racje, szydząc z tych,
którzy próbują coś zmienić. Pocieszające jest jednak to, że w przeciągu
ostatnich lat na temat krzywdy zwierząt i produkcji mięsa, czy też nawet mleka
i jajek, mówi się znacznie więcej. Robi się o tym głośniej, a statystyki
pokazują, że coraz więcej osób wybiera roślinne zamienniki. To jednak cieszy i
daje nadzieje, dlatego szerzmy to na wszelkie możliwe sposoby – niech pojawia
się więcej tego typu książek, niech docierają do większego grona odbiorców.
Sumińska to kolejna autorka, która mocnym manifestem ukazuje
brutalną prawdę. I dobrze. Choć nie jest to przyjemne, to widocznie czasami tak
trzeba – konkretnie, bez owijania w bawełnę. Tutaj nie ma co upiększać. DOŚĆ to książka krótka, ale zwięzła i na
temat. Może nie jest rozległym i bardzo rozbudowanym opracowaniem na temat
krzywdy zwierząt, ale niesie ze sobą przekaz. Ważny przekaz.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.