"Zasady magii" - Alice Hoffman



Data wydania: 16.10.2019
Tytuł oryginału: The Rules of Magic
Tłumacz: Danuta Górska
ISBN: 978-83-8125-734-3
Wymiary: 140 x 205 mm
Strony: 378
Cena: 41,90




Jako istota, która od urodzenia kocha wszystko, co nadprzyrodzone, a już w szczególności motyw magii i czarownic, musiałam zostać przyciągnięta do powieści Alice Hoffman. Chociaż nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z jej twórczością, tak Zasady magii momentalnie przykuły moją uwagę. Rodzina czarownic? Klątwa? Biorę w ciemno! Chociaż wiem, że nic nigdy nie pobije sagi Dzieje czarownic z rodu Mayfair, którą kocham całym sercem, to zawsze chętnie sięgam po coś, co jest osadzone w podobnym klimacie. I chociaż Hoffman daleko do twórczości Anne Rice, to mimo wszystko jej powieść ma w sobie coś, co przyciąga.

Akcja rozgrywa się w latach 60. XX wieku, w Nowym Jorku. Susanna Owens, potomkini Marii Owens, która w 1620 roku została oskarżona o czary, wie, że trójka jej dzieci znacznie różni się od pozostałych ludzi. Franny, o niesamowicie trudnym i hardym charakterze, mlecznobiałej skórze i czerwonych włosach, piękna i wrażliwa Jet czytająca w myślach oraz czarujący Vincent, który ma dar do pakowania się w kłopoty… Chcąc uchronić swoje pociechy przed rodzinną klątwą Susanna ustala rygorystyczne zasady. Żadnej czerni, żadnej magii, żadnych kotów, kruków i świec. A przede wszystkim żadnych romansów!



Niestety, przeznaczenia najwyraźniej nie można oszukać, bowiem lato spędzone u ciotki Isabelle uświadamia dzieciakom, kim są i jaką przeszłość skrywa ich rodzina. Poznanie buntowniczej kuzynki sprowadza ich na drogę magii, a oni coraz mocniej zaczynają sobie uświadamiać, że faktycznie w każdym z nich drzemie moc i potęga. Niestety, wszystko ma swoją cenę… Nie ukrywam, że z ciekawością śledziłam losy tej trójki i pięknie patrzyło się na to, jak ogromna zażyłość ich łączy. Trójka rodzeństwa, która wspiera się nawzajem, akceptuje swoje słabości, stawia łączące ich więzi na pierwszym miejscu. I choć każdy z nich tak naprawdę żył po części swoimi problemami, to zawsze mieli w sobie oparcie.

Sam motyw magii nie jest tutaj zbyt mocno zaprezentowany, a zdecydowanie nie tak, jakbym chciała. Właściwie uważam, że to taki nieśmiały dodatek, lekkie urozmaicenie całości, które dodaje jej charakteru i takiej fantastycznej aury. Ogółem można by śmiało uznać to za typowo rodzinną, obyczajową opowieść, gdyby nie to, że faktycznie gdzieś tam w tle przewijają się nadprzyrodzone elementy. Słynna klątwa, która zabrania Owensom kochać, wydaje się ich stale prześladować i nie ma możliwości jej przechytrzenia. Mimo że wydawałoby się, że każdy z tej trójki ma w sobie moc, to z pewnymi rzeczami nie są w stanie wygrać. Przeżywają wzloty i upadki, męczy ich smutek i rozterki, bywają przygnębieni – to już chwilami nawet nie kwestia magii, ale samego życia.



Sięgając po tę powieść należy być przygotowanym na mocne przeskoki czasowe – autorka w jednej książce postanowiła zmieścić całe życie trójki osób, co właściwie nie jest w moim odczuciu zbyt dobrym pomysłem. Wiem, że to tak naprawdę prequel sagi, ale takie ściśnięcie wszystkiego nie zawsze wychodzi historii na plus. Po drodze pojawiało się sporo wątków godnych uwagi, ale autorka je tylko krótko nakreślała i brnęła dalej, abyśmy mogli pożegnać bohaterów praktycznie u kresu ich życia. Nie dało się całkowicie zaobserwować zmian, jakie w nich zachodziły, ani rozwoju. Właściwie odniosłam wrażenie, że byli niezmienni – jacy się narodzili, tacy pozostali.

Wydaje mi się, że gdyby nie ta aura tajemniczości i delikatne podsycanie motywu magii i czarownic, to ta książka po prostu by mnie znudziła. Tego typu opowieści rodzinne nie do końca do mnie trafiają, chociaż przyznaję, że postać Franny mogłaby mnie utrzymać w stanie ciekawości. Charakterna istota, chociaż chwilami całkowicie irytująca. Ogółem można śmiało napisać, że to po prostu dramatyczne perypetie życiowe trójki ludzi, którzy borykają się z normalnymi problemami takimi jak strata czy nieudany związek, którzy poszukują szczęścia, radości i spełnienia, a otoczka magiczna to zaledwie minimalny procent nadający jej nieco inny charakter.

Za egzemplarz dziękuję wydawcy.

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...