Data wydania: 28.11.2018
ISBN: 9788365351791
Wymiary: 117 x 171 mm
Strony: 320
Cena: 34,90 zł
Cykl: Wolne Miasto Redes #3
Cykl: Wolne Miasto Redes #3
Na kontynuację losów Miriam czekałam ponad rok, ale gdy
tylko Uwikłana znalazła się już w
moich rękach, to natychmiast rozpoczęłam lekturę. Twórczość Igi Wiśniewskiej, a
przynajmniej trylogia o Wolnym Mieście Redes, naprawdę przypadła mi do gustu.
Okazuje się, że nawet w naszym kraju, poza Anetą Jadowską, istnieją jeszcze
kobiety, które tworzą urban fantasy. Mój ulubiony podgatunek fantastyki, w
którym potrafię całkowicie przymknąć oko na schematy.
Muszę przyznać, że już wcześniej ta trylogia nieco zaczęła
mi przypominać serię o Kate Daniels autorstwa Ilony Andrews, aczkolwiek w tym
tomie uderzyło to we mnie najmocniej. Czy mam to za złe Idze Wiśniewskiej? Nie,
choć może trochę powinnam… Jednak wydaje mi się, że te podobieństwa ograniczają
się przede wszystkim do jednego aspektu: relacji pomiędzy główną bohaterką a
przywódcą zmiennokształtnych. Cała reszta mimo wszystko oferuje naprawdę
rzetelną, dobrze przemyślaną i napisaną historię. Mamy tutaj do czynienia z
wciągającą fabułą, w której przewijają się tajemnice, zagadki, osobiste
porachunki i wątki mitologiczne – w końcu sama Miriam ma sporo wspólnego z
pewną grecką boginią…
Po raz kolejny doskonale się bawiłam wkraczając do Miasta
Redes. Z ogromną przyjemnością mogłabym kroczyć jego ulicami wraz z Miriam,
która miałaby spore szanse na to, żeby zostać moją przyjaciółką. To właśnie ten
typ bohaterki, który uwielbiam w literaturze. Silna, pewna siebie babka, która
wie, czego chce, choć chwilami jej myśli potrafi zaprzątać pewien nieziemsko
przystojny zmiennokształtny. Hej, w końcu każda kobieta ma jakieś słabości! A
nie da się ukryć, że Dawid to naprawdę interesujący facet. Do Currana mu
daleko, ale mimo wszystko władca zmiennokształtnych to władca
zmiennokształtnych. Seksowny samiec alfa na horyzoncie! Szczerze kibicowałam
jemu i Miriam, od samego początku. I wierzcie mi, to, co zrobiła na sam koniec
autorka, całkowicie złamało mi serce! To nie może być koniec! Nie taki! Nie
zgadzam się!
Wiedziałam, że jeżeli chodzi o fabułę, to Iga Wiśniewska
mnie nie zawiedzie. Ta kobieta znakomicie łączy urban fantasy i wątki
mitologiczne, nie inaczej jest w tym przypadku. Nieprzewidywalna akcja,
wciągające wątki, mnóstwo fascynujących zagadek, a do tego wszystkiego
wewnętrzne rozterki głównej bohaterki, jednak nie zrozumcie mnie źle – to nie
jest kobieta, która by się nad sobą użalała, ale zdecydowanie musi sobie sporo
w głowie poukładać. Musi podjąć pewne decyzje, nie tylko w życiu uczuciowym,
ale również w kwestiach zawodowych, a nawet rodzinnych czy przyjacielskich.
Sporo myśli, sporo analizuje, ale wciąż jest charakterną istotą, z którą lepiej
nie zadzierać. Choć nie boi się nikomu skopać tyłka, nie pozwoli tknąć swoich
bliskich, to wie też, kiedy należy się wycofać, bo czasami po prostu nie warto
marnować energię.
W książce nie brakuje też humoru, a zdecydowanie najbardziej
rozbrajające sceny przypadły tym razem w udziale Iwanowi i kociakowi, który
przypadkowo trafił do jego życia. Serio, wierzycie w kocie przypadki? W końcu
to kot wybiera człowieka, a nie na odwrót. Nie dość, że kociaki w książkach
zawsze są rozczulające, to sama wizja tego, jak tak postawny chłop jak Iwan
opiekuje się kociakiem, był po prostu komiczny, ale i zarazem uroczy. I to nad
takim typowym puchatkiem, bo w końcu to neva masquerade! A jeżeli weźmiemy pod
uwagę fakt, że po raz kolejny autorka obstawiła przy narracji z różnych punktów
widzenia, to mamy okazję doskonale poznać myśli każdego z bohaterów, nawet
tych, którzy dopiero wkroczyli do tego świata.
Jeżeli przepadacie za serią o Kate Daniels, to zdecydowanie
powinniście też sięgnąć po twórczość naszej rodzimej autorki, bo również
powinna przypaść Wam do gustu. Choć zakończenie złamało mi serce, bo pragnęłam
czegoś innego, to mimo wszystko doceniam ten efekt… zaskoczenia? Ale jejku, nie
chcielibyście widzieć mojej rozpaczy połączonej z furią, gdy czytałam ostatnie
strony. I to jest właśnie to! Książka, która wzbudza w czytelniku emocje,
angażuje go, sprawia, że całkowicie żyje opowiadaną historią – chociażby przez
ten czas, kiedy jest w transie czytelniczym i przerzuca stronę za stroną.
Za egzemplarz dziękuję wydawcy.