"Cienie nocy" - Alex Kava, Erica Spindler, J.T. Ellison


Rzadko sięgam po antologie czy zbiory opowiadań, ponieważ nigdy nie mogę dokładnie wczuć się w historię i zżyć się z bohaterami. Gdy już coś się zaczyna rozkręcać i powoli wzrasta we mnie napięcie to nagle puf! Wszystko się kończy, dziękujemy, miło było, ale się skończyło. Jednakże coś sprawiło, że sięgnęłam po „Cienie nocy”… i nie, to wcale nie było to, że nie wiedziałam, że to będą trzy opowiadania. Powiem więcej! Ja doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Dlaczego więc po nie sięgnęłam, skoro mam niezbyt dobre przeżycia z takimi pozycjami?

Wiele dobrego naczytałam się już o autorce znanej jako Alex Kava. To właśnie jej nazwisko sprawiło, że postanowiłam sięgnąć po tę książkę. W sumie powinnam może po prostu dorwać jakąś jej powieść, żeby w końcu zaznajomić się z jej sposobem pisania i pomysłami, ale stwierdziłam, że zacznę od tego, tym bardziej, że mam okazję poznać dwie inne autorki, o których jeszcze nie słyszałam. Po książki sensacyjne czy też kryminały sięgam coraz częściej, zaczynają mi się wybitnie podobać, ale zauważyłam, że mimo bycia nowicjuszem w tej dziedzinie, już zaczynam się robić wybredna, bowiem nie wszystko mi się tutaj spodobało.

Nie ukrywam, że faktycznie najbardziej przypadł mi do gustu styl pani Kavy, a w drugiej kolejności pani Spindler. Teoretycznie „Cienie nocy” to jedna powieść podzielona na trzy części. Jednakże każda część została napisana przez inną autorkę, więc niezbyt można to odczuć. Język może i jest podobny w każdym przypadku, ale doświadczony czytelnik z pewnością zobaczy subtelne różnice. Poza tym sam fakt, że występują różni bohaterowie (a przede wszystkim różne główne bohaterki) sprawia, że nie do końca odbieramy to jako jedną powieść. Wspólny motyw jest taki, że mamy jednego seryjnego mordercę, który zaczyna grasować w różnych miastach, ale stale zabija w ten sam sposób, a każda z bohaterek pragnie go powstrzymać. Motyw i pomysł całkiem dobre i ciekawe, zdecydowanie w moim guście, jeśli chodzi o literaturę tego gatunku.

Książkę czyta się bardzo szybko, nie jest ona też wielka objętościowo, liczy sobie bowiem jakieś 180 stron. Jest to pewnie kwestia nieco większej czcionki i tego, że w sumie styl każdej z pań jest bardzo przyjemny, poza tym mimo wszystko potrafimy się w jakimś stopniu wciągnąć. A jak wiadomo, gdy człowiek się zaczyta, to nawet nie zauważa, kiedy następuje koniec. Niestety jest tutaj jedna wada, którą ja zawsze widzę w tego typu pozycjach - trzy różne historie, każda z nich zajmuje parędziesiąt stron… w takiej objętości nie da się zawrzeć zbyt wielu opisów, emocji czy też zbudować porządnego napięcia i wzbudzić wystarczającej ciekawości czytelnika.

Mimo wszystko, książka spełniła swoją funkcję. Chciałam zaznajomić się z panią Alex Kavą i mi się to udało. Teraz wiem, że sięgnę po jej książki i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Możliwe też, że zapoznam się z twórczością pani Spindler, ale co do pani Ellison to mam mieszane uczucia. Jeśli chodzi o same „Cienie nocy” to czytało mi się je całkiem miło, a czasu na to poświęconego, którego wcale nie było dużo, nie uważam za straconego. Jest to powieść idealna na jeden wieczór, przy której nie trzeba się wybitnie skupiać, a można po prostu na chwilę odpłynąć w kryminalny świat dochodzeń i śledztw.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:





Tak się cieszyłam, że w końcu wiosna, że w końcu ciepło... a teraz mam dość! Okrutne czasy dla alergikoastmatyków nastały...



A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...