"Pierwszy rok" - Rachel E. Carter



Data wydania: 19.09.2018
Tytuł oryginału: First Year
Tłumacz: Emilia Skowrońska
ISBN: 978-83-280-5394-6
Wymiary: 137 x 202 mm
Strony: 380
 Cena: 39,99 zł
Seria: Czarny mag #1



Czarny mag, kolejna seria dla młodzieży z magią w tle. A dla mnie to połączenie podróby Harry’ego Pottera z Niezgodną. Nie napiszę, że pierwszy tom tego cyklu, noszący tytuł Pierwszy rok, mnie rozczarował, ale zdecydowanie miałam wobec niego nieco większe oczekiwania. Przyznam nawet, że może gdzieś tam po cichu liczyłam na naprawdę ciekawą lekturę, aczkolwiek podchodziłam do niej bardzo spokojnie, żeby się po prostu nie rozczarować, gdyby coś jednak poszło nie po mojej myśli. I okazuje się, że to podejście było słuszne.

Rachel E. Carter napisała książkę, która na każdym kroku przypominała wszystko to, co do tej pory już się pojawiło w literaturze młodzieżowej, zwłaszcza w fantastyce. Główną bohaterką jest nastoletnia Ryiah, która wraz ze swoim bratem bliźniakiem wyrusza w podróż do Akademii w Jerarze. Oboje zostają studentami pierwszego roku, ale nie świadczy to o tym, że będą dalej uczyć się na magów. Tylko piętnaścioro kandydatów przejdzie dalej. A jaki problem ma Ryiah? Bo oczywiście główna bohaterka zawsze musi mieć jakiś problem, nad którym może się poużalać. Dziewczyna nie ma pojęcia jaką magią włada, bowiem żadna moc się w niej do tej pory odpowiednio nie ujawniła. Czarna rozpacz. Mimo wszystko wybiera najtrudniejszą z możliwych dróg – chce zostać magiem bojowym.



Nie napiszę, że ta Akademia do złudzenia przypominała Hogwart, ale zasady nieco podobne. Szkoła magii, zajęcia z zaklęć i ziołolecznictwa, wymagający nauczyciele, mandragora... Tak na dobrą sprawę ta Akademia nie wyróżniała się niczym nowym, a na dodatek została dosyć kiepsko wykreowana. Nie poznajemy tak naprawdę jej historii, podobnie jak i właściwie nic nie wiemy o uniwersum, w którym rozgrywa się akcja. Autorka włożyła bardzo mało wysiłku w to, aby zaprezentować czytelnikowi swój świat. Po prostu gdzieś tam sobie umiejscowiła akcję, ale nie liczcie tutaj na rozbudowane opisy – są bardzo znikome i brakuje tutaj konkretów. Gdy sięgam po fantastykę, to mam ochotę zapoznać się z nowym światem w odpowiedni sposób, a tutaj nie było mi to dane. Nie wiem, skąd się wzięła Akademia, nie wiem, skąd się wzięła magia, nie wiem praktycznie nic o miejscu, do którego trafiam.

Czemu jednak w mojej głowie pojawiło się również podobieństwo do Niezgodnej Veronici Roth? Z powodu frakcji, którą wybrała Ryiah. Szkolenie na maga bojowego do złudzenia przypominało treningi Nieustraszonych. Mordercze treningi, siła, walka do utraty tchu. Oczywiście nie muszę nikogo informować o tym, że główna bohaterka radzi sobie raczej kiepsko, choć niby pojawia się w niej wola walki? Tak na dobrą sprawę całe szkolenie, które jest głównym wątkiem tej książki, również nie wyróżniało się niczym specjalnym. Tego typu atrakcje już niejednokrotnie pojawiały się w fantastyce, ale były znacznie lepiej poprowadzone.



Oczywiście nie mogło tutaj zabraknąć również schematycznych bohaterów i relacji między nimi. Na horyzoncie dosyć szybko pojawia się typowy, arystokratyczny dupek, który ma się za lepszego od wszystkich. Oczywiście główna bohaterka pała do niego nienawiścią, a potem stwierdza, że może jednak jej na nim zależy. Nie wnikajmy. Nie mogła się również nie pojawić typowa zołza, która uprzykrza życie Ryiah. I opiekuńczy braciszek i najlepsza przyjaciółka w nowej szkole (pomijam fakt, że przecież ciężko jest nazwać kogoś przyjacielem po tygodniu znajomości, ale co ja tam wiem).

Niestety, ze smutkiem muszę przyznać, że Pierwszy rok to powieść bardzo schematyczna, do bólu przewidywalna i nie ma w niej nic, co by zachęciło mnie do dalszego zgłębiania tej historii. To wszystko jest powtarzalne do granic możliwości. Jedyną „zaletą” jest to, że powieść Carter czyta się bardzo szybko, przede wszystkim ze względu na bardzo prosty język i brak głębszego rozbudowania fabuły czy też rozwinięcia niektórych wątków.


Egzemplarz otrzymałam od wydawnictwa:


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...