"Magia wskrzesza" - Ilona Andrews





Data wydania: 12.09.2018
Tytuł oryginału: Magic Rises
Tłumacz: Kaja Wiszniewska-Mazgiel
ISBN: 978-83-7964-358-5
Wymiary: 125 x 205 mm
Strony: 432
 Cena: 39,90 zł
Seria: Kate Daniels #6







Seria o Kate Daniels to zdecydowanie jeden z najlepszych cykli urban fantasy, jakie kiedykolwiek powstały. Każdy fan tego rodzaju fantastyki z pewnością się nie zawiedzie, gdy postanowi rozpocząć swoją przygodę u boku niesamowitej najemniczki i groźnego Władcy Bestii. Ja pokochałam ich już lata temu i moja miłość trwa do dnia dzisiejszego – każdy kolejny tom tylko ją umacnia. Jeżeli więc jeszcze nie mieliście czasu na zapoznanie się z ich historią to najwyższy czas to zmienić, bowiem w końcu w Polsce pojawił się szósty tom! Tuż po wznowieniu pięciu poprzednich, które są równie niesamowite, co Magia wskrzesza.

Szósty tom to iście ognista historia! Ta krwista czerwień okładki jest idealnym odcieniem dla akcji, jaka rozgrywa się tutaj tym razem. Kate i Curran zmagają się bowiem z poważnym i rozdzierającym serce problemem  - dzieci Gromady zaczynają przekształcać się w loupy, nikt nie może ich kontrolować, aż w końcu umierają z wycieńczenia. Ich organizm nie radzi sobie ze zmiennokształtnością. Lekarstwo, które może temu zapobiec, jest bardzo ciężkie do zdobycia w Atlancie i okolicach – strzegą go przede wszystkim europejskie stada. Pojawia się okazja ku temu, aby je zdobyć, dlatego też Kate, Curran oraz ich najwierniejsi ludzie wybierają się w podróż do Europy – jednak sami chyba nie byli w stanie wyobrazić sobie tego, co ich tam spotka.

Czuję coraz większą ekscytację w relacjach Kate z jej pradawnym ojcem! Wybaczcie, jeżeli pojawią się jakiekolwiek spoilery związane z poprzednimi tomami, ale pisząc recenzję już szóstej części danego cyklu, ciężko jest czegoś takiego całkowicie uniknąć. Ten wątek fascynował mnie już od samego początku i każda wskazówka na temat tego, kim tak naprawdę jest główna bohaterka, jaką ma drogę za sobą i przed sobą, była dla mnie na wagę złota. To jedna z tych postaci literackich, z którymi potrafię się do granic możliwości zidentyfikować – żyć jej życiem, przeżywać każdą sekundę, odczuwać każdą emocję, całą sobą. Jakbym po prostu weszła w jej skórę i stała się jednością z główną bohaterką i jej historią.

Uwielbiam lojalność, jaka bije od członków Gromady. Widać, że hierarchia jest dla nich ogromnie istotną rzeczą, wiedzą, że alfa zawsze stanie w ich obronie, zawsze będzie sprawiedliwy, nigdy nie odmówi pomocy i zrobi wszystko, aby uratować każdego członka Gromady. Curran to niesamowity facet, o iście lwistym charakterze. Uwielbiam tego gościa i to się nigdy nie zmieni! Jest idealny pod każdym względem – nie tylko jako partner Kate, ale jako dowódca i wojownik. Co ciekawe, małżeństwo Andrews nikogo tutaj nie idealizuje na siłę, bowiem widoczne są słabości i bolączki bohaterów. Każdy ma jakiś czuły punkt, każdy toczy walkę ze swoimi własnymi demonami, każdy wie, czemu jest w stanie się poświęcić. A jednak Władca Bestii jest mimo wszystko niezwykle urzekający… Uwielbiam Ciotkę B. oraz innych zmiennokształtnych, a ta lojalność, honor i oddanie, które są widoczne nawet w drobnych gestach, są idealną kwintesencją istnienia Gromady. A Kate, choć odporna na lyc-v, perfekcyjnie do nich pasuje.

To, co się dzieje w tym tomie, jest po prostu niesamowite. Z jednej strony pojawia się motyw ratowania dzieci Gromady i próba zdobycia leku, z drugiej całe mnóstwo intryg i spisków, które dążą do zniszczenia tego, co zbudowali razem Kate i Curran. Pułapki czyhają na nich na każdym kroku, a każde z nich musi walczyć na swój sposób – to przynosi cierpienie drugiej stronie, ale czasami nie da się inaczej. Trochę to wszystko potrafi rozedrzeć czytelnikowi serce, bowiem jest tutaj ogrom różnego rodzaju emocji, jednak niestety najczęściej w tym przypadku jest to ból, zdrada, rozpacz i rozczarowanie. Mimo wszystko wciąż nie brakuje tutaj swoistego sarkazmu i ironii, za którym wręcz przepadam. Nie brakuje momentów, w których uśmiech powraca na moją twarz, aczkolwiek górowały tutaj momenty, w których miałam ochotę ryczeć jak bóbr ewentualnie coś porządnie rozwalić.

Fabuła wciąga do granic możliwości, a tempo akcji jest idealnie dopasowane do rozgrywających się tutaj wydarzeń. Kate coraz bardziej zbliża się do tego, co nieuniknione – konfrontacji ze swoim największym i najniebezpieczniejszym wrogiem, chociaż pojawiają się tutaj tak zaskakujące zwroty akcji, że właściwie nie wiadomo, co o tym wszystkim myśleć. Może wróg okaże się przyjacielem? Może dojdzie do niewyobrażalnej zdrady? Z każdym kolejnym tomem zbliżamy się jednak do Rolanda i jego ekipy… I tym razem mamy okazję znacznie lepiej poznać jego prawą rękę, Hugh. Przyznaję, facet ma w sobie coś pociągającego, ale jest iście niebezpieczny, nieprzewidywalny i chyba nawet lekko szalony. Ale sceny z jego udziałem były naprawdę interesujące! Podobnie jak te, w których Kate pokazywała swoją siłę, postawę i rolę, jaką ma do odegrania. Kocham tę babkę!

Mogłabym ten cykl zachwalać całymi godzinami, dniami, latami. To niesamowicie wciągająca historia, w której nie brakuje mocnej akcji, ciętego języka, pełnowymiarowych bohaterów, sarkazmu i gamy różnorodnych emocji. Te książki w pełni angażują czytelnika i wiem, że nigdy nie uwolnię się od tej historii. Ta opowieść już na zawsze pozostanie ze mną, bowiem wżarła się w moje serce i umysł. Mało mam takich cykli, którymi aż tak mocno żyję.


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...