Przedpremierowo: "Najszczęśliwsza" - Max Czornyj







Data wydania: 05.09.2018
ISBN: 978-83-8075-518-5
Wymiary: 135 x 205 mm
Strony: 420
 Cena: 39,99








Twórczość Maxa Czornyja przypadła mi do gustu już w przypadku jego pierwszej powieści wydanej nakładem wydawnictwa Filia, jaką był Grzech.  Przede mną jeszcze drugi tom cyklu o Komisarzu Deryło, oczekuję też na trzeci, ale w międzyczasie postanowiłam sięgnąć po oddzielną powieść tego autora pod tytułem Najszczęśliwsza. I to był naprawdę dobry wybór, bowiem Max Czornyj mnie nie zawiódł – podchodziłam do tej książki naprawdę z ogromną radością, bo pamiętałam, jak pozytywne odczucia wzbudziło we mnie pierwsze spotkanie z jego twórczością. Niestety, często bywa tak, że gdy mam takie nastawienie, to książka okazuje się być średnia, co najwyżej poprawna. A tutaj muszę śmiało przyznać, że Najszczęśliwsza tak mnie wessała, że pochłonęłam ją chyba w niecałe trzy godziny!

Wydarzenia, które rozgrywają się w tej książce poznajemy z dwóch różnych perspektyw, nierozerwalnie ze sobą powiązanych, które charakteryzuje z pewnością dobre tempo akcji oraz jej zaskakujące zwroty. Naprawdę, jest ich tutaj całe mnóstwo, bowiem niejednokrotnie w czasie lektury z moich ust mimowolnie padały słowa w stylu „o kurde, ale motyw”, „o ja cię” i tym podobne – wiecie jak to bywa z czytelnikami, gdy książka naprawdę okaże się być na tyle angażująca, że po prostu żyjesz tym, co czytasz. Właściwie, jeśli chodzi o same perspektywy, to można by iść nieco dalej, bowiem z początku poznajemy wydarzenia z… przeszłości. Dopiero po kilku rozdziałach przechodzimy do meritum, do tego, co dzieje się tu i teraz, aczkolwiek jest to tak mocno powiązane z tym, o czym główny bohater opowiada na samym początku, że nie mogło się obejść bez takiego zabiegu. Często mamy do czynienia z retrospekcjami rozsianymi na całej długości książki, tutaj autor zrobił coś innego – dał nam jasny obraz tego, co się wydarzyło kiedyś, a dopiero potem wprowadził teraźniejszość. Taki zabieg zdecydowanie nie wytrąca czytelnika z równowagi oraz z tego, co dzieje się tu i teraz, a i tak mamy w pamięci to, co spotkało Dawida Kastera.

Dawid Kaster to dosyć ciekawa osobowość. Z jednej strony można go postrzegać jako bardzo spokojnego i stonowanego człowieka, a z drugiej potrafi wybuchnąć. To bohater, w którym można dostrzec cały wachlarz emocji – od radości po smutek i zwątpienie, nawet całkowite poddanie się i pogodzenie z nieuczciwością i porażką. Z czego to może wynikać? Zacznijmy od tego, co mu się przydarzyło… Prowadził niegdyś naprawdę szczęśliwe życie. Miał wspaniałą żonę, miał zostać ojcem, aż tu nagle jego Ilona została zamordowana. Mężczyzna przeżył ogromną traumę i ciężko mu się było pozbierać, ale na jego drodze pojawiła się po pewnym czasie niesamowita kobieta, Magda, która pomogła mu się pozbierać. Po czterech latach Dawid niemal zapomniał o smutnej przeszłości, ale gdy otrzymuje list od byłej żony, która przecież nie żyje, wszystko powraca. Śledztwo w sprawie tej tajemniczej śmierci zostaje odnowione, a Dawid zrobi wszystko, aby poznać mordercę. Pragnie sprawiedliwości, ale niestety jej nie otrzyma…

Wiecie, co jest najlepsze w tej powieści? Właśnie ten brak sprawiedliwości, brak typowego szczęśliwego zakończenia w stylu: winni zostają ukarani, niewinni odzyskują spokój. Max Czornyj łamie pewne schematy, co pewnym osobom może się wydać kontrowersyjne, ale mnie zakończenie tej książki, a także całe wyjaśnienie sprawy śmierci Ilony, niezmiernie przypadły do gustu. To był taki powiew świeżości – człowiek ma wrażenie, że już wszystko wie, jest pewien zakończenia, a tutaj nagle coś niespodziewanego, coś, czego nie spotyka się zbyt często! Choć przyznaję, że od początku miałam pewne podejrzenia co do prowadzonego tutaj śledztwa, to jednak motywów nie byłam w stanie zupełnie przewidzieć! Te niespodziewane zwroty akcji, ta nieprzewidywalność, te elementy zaskoczenia, to łamanie pewnych schematów… Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że to wszystko działa na korzyść Najszczęśliwszej. Dodatkowo wszystko jest tak idealnie wyważone i stonowane, napisane bardzo przyjemnym językiem – lekkim, ale niebanalnym – że przez tę historię się po prostu płynie. Nie sposób jej odłożyć na półkę, bowiem przewraca się stronę za stroną, dobiegając w końcu do samego końca. Zamykając już tę powieść miałam odczucie, że to było naprawdę dobre.

W historii Dawida Kastera pojawia się wiele tajemniczych wątków, wiele niedopowiedzeń, w trakcie lektury rodzi się sporo pytań. Czy Ilona faktycznie została zamordowana? Czy jej śmierć została upozorowana? Czy ktoś się pod nią podszywa? Jeśli nawet, to dlaczego, co nim kieruje? Kaster nawet się nie spodziewa, że to wszystko w ostateczności okaże się być istnym piekłem. Jednak nie wspomniałam o drugiej perspektywie… Jest ona przedstawiona z punktu widzenia najbliższej mu obecnie osoby, Magdy. To ona pomogła się Dawidowi pozbierać, stanąć na nogi. A teraz znowu widzi, jak jej partner się rozsypuje i powoli traci zmysły. Nie brakuje tutaj psychologicznego podejścia, aczkolwiek tajemnica goni tajemnicę. Trzeba się sporo nagłówkować, żeby połączyć ze sobą wszystkie fakty, ale działania Maxa Czornyja i tak pozostają w dużej mierze nieprzewidywalne.

Szczerze polecam tę pozycję, bowiem była to naprawdę znakomita lektura, przy której nie patrzy się na upływ czasu. Tajemnice, smutek, rozpacz, nadzieja, rozterki… tego tutaj nie brakuje, podobnie jak zaskakujących zwrotów akcji i ciekawej, nieprzewidywalnej intrygi.

Książkę w przedsprzedaży znajdziecie na selkar.pl

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...