"Silver Stag. Republika piratów" - A.M. Rosner





Data wydania: 25.05.2018
ISBN: 978-83-950536-1-0
Wymiary: 140 x 205 mm
Strony: 560
 Cena: 44,90










Silver Stag. Republika Piratów to książka, z którą wiązałam ogromne nadzieje, a która jednak wzbudziła we mnie niesamowicie sprzeczne emocje. Mało jest książek na polskim czy nawet zagranicznym rynku, które traktują o piratach, a ja zdecydowanie przepadam za tym motywem. Co więcej – naprawdę na palcach jednej ręki mogę zliczyć te, które naprawdę były znakomite. Choć wydawałoby się, że jest to bardzo chwytliwy temat, obiecujący niezapomnianą przygodę czytelnikowi, to niestety nie zawsze się to sprawdza. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, dlaczego tak się dzieje?

Akcja powieści autorstwa A.M. Rosner rozgrywa się na Karaibach w roku Pańskim 1715. To czas, w którym na morzach królowali korsarze i piraci. To czas wielkich pojedynków i rywalizacji. Głównym bohaterem Rosner jest kapitan Timothy Cuthrow, angielski korsarz dowodzący statkiem o nazwie Silver Stag (Srebrny Jeleń). Niestety, okrutne intrygi sprawiły, że stał się wrogiem korony i został okrzyknięty piratem… A właściwie sprawa wygląda inaczej – sam się nim okrzyknął. I tutaj pojawia się już mój pierwszy problem z tą powieścią i pierwsze rozdarcie. Wiem, że Ci, którzy zostali wyrzutkami i pozbawiono ich pewnych praw, zostawali piratami. Ci, którzy stali się wrogami korony – niezależnie od przyczyn. Jednak wiecie… Brakowało mi tutaj tej pasji w byciu piratem. To chyba nie powinno wyglądać tak, że nagle, w przeciągu jednego dnia, przykładny człowiek zostaje skazany na szubienicę, po czym nagle sobie stwierdza: „Hej, skoro tak, to zostanę sobie piratem i będę żyć po piracku!”. I to jest właśnie ta jedna ze sprzeczności – niby wiem, że po części tak to ma być, skoro Cuthrow został wyrzutkiem, ale z drugiej strony uważam, że piracka dusza to nie jest coś, co nagle wstępuje w człowieka tylko dlatego, że tak sobie postanowi.

Z pewnością jednak spodobało mi się całe tło tej powieści – to historyczne, jak i to przygodowe. Autorka posługuje się genialnym językiem, a jej dzieło jest bardzo rozbudowane i pod wieloma względami dopracowane. Dominują tutaj rozległe opisy miejsc, w których rozgrywa się akcja czy realiów charakterystycznych dla tamtego okresu. Czyni to tę powieść bardzo realistyczną i dosadną, bowiem powaga rozgrywających się wydarzeń idealnie się w to wpasowuje. Chcecie kolejnej sprzeczności? Proszę bardzo. Nie ukrywajmy, że sukces serii filmów Piraci z Karaibów w pewnym stopniu zbudował pewną wizję pirackiego świata w umysłach widzów. Widzów, którzy potem być może, tak jak ja, poszukują pirackich powieści. I wtedy pojawiają się pewne dylematy: jak to? To piraci nie byli tacy jak Jack Sparrow? Gdzie to plądrowanie i picie rumu na plaży? Gdzie ta lekkość ducha? Gdzie ten niesamowity, awanturniczy i humorystyczny klimat? Tego mi zabrakło w trakcie lektury tej książki. 

Choć kreacja bohaterów mnie nie przekonała, bowiem cały czas odczuwałam wrażenie, że wszystkie postaci są skrojone na jedną miarę i nikt specjalnie nie przykuł mojej uwagi, to całkiem nieźle zaprezentowane zostały takie wartości jak męska przyjaźń czy lojalność. Nie mogło też zabraknąć bitew morskich czy dalekich podróży, choć przyznam szczerze, że tempo akcji było chwilami nużące. Piraci kojarzą mi się jednak z mocną akcją, z budowaniem napięcia, z awanturami i buntem. Być może pojawiają się tutaj tego zaczątki, ale nie na takim poziomie, jakbym chciała. Z tego też powodu nie byłam w stanie całkowicie zżyć się z tą powieścią – trochę zabrakło mi tej atmosfery, która według moich rozmyślań powinna się tam pojawić. Czyżby goniły mnie stereotypy?

Sama nie wiem, jak powinnam ocenić tę książkę, bowiem ma ona w sobie naprawdę sporo dobrego, aczkolwiek nie otrzymałam tutaj wszystkiego, czego bym chciała. Nie było to zgodne z moją wizją piratów, ale nie ukrywam, że prawdopodobnie jest ona podkoloryzowana przed wspomniane wyżej filmy. I myślę, że nie tylko w moim przypadku pojawiło się takie odczucie bądź pojawi, gdy ktoś zdecyduje się sięgnąć po tę książkę. Jednakże może właśnie warto się z nią zapoznać po to, żeby poznać nieco inne spojrzenie na piracki świat? Nieco mniej humorystyczny, a może właśnie bardziej przypominający życiową prawdę o tym, jak to wyglądało w tamtych czasach?

Za książkę dziękuje wydawnictwu Magnus

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...