Komiks: "Avengers. Czas się kończy"



DLACZEGO?

Dlaczego sięgnęłam po komiks Avengers. Czas się kończy? Bo coraz bardziej przekonuje mnie ta forma przekazu. Kiedyś byłam bardzo niechętna i w ogóle nie wyobrażałam sobie tego, że miałabym czytać komiksy. Za mało tekstu! Chcę więcej! I chwilami nadal mam takie podejście, ale gdzieś w głębi umysłu pojawia się taki dziwny głos: no co ty! Jest super, chcesz w to pójść! I coś czuję, że ten głos powoli wygrywa. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak rozległa jest historia Avengers i być może powinnam była zacząć od czegoś innego… Ale widocznie los tak chciał!

FABUŁA

To wydanie zawiera w sobie materiały, które pierwotnie ukazały się w zagranicznych komiksach takich jak Avengers #35-37 oraz New Avengers #24-25. Ziemi grozi zagłada. Już niebawem zderzy się ona ze swoją odpowiedniczką z innego wymiaru i dojdzie do unicestwienia całego życia. Aby uniknąć katastrofy i tak trzeba poświęcić jedną z planet, która znajduje się na kursie kolizyjnym… Niestety, nikt nie jest w stanie tego dokonać z wyjątkiem Namora. Porzuca on grono Iluminatów i tworzy własną grupę zwaną Koterią. W jej skład wchodzi między innymi Szalony Tytan Thanos i zdecydowanie są to istoty, które będą w stanie zrobić wszystko, aby uratować swój wszechświat. Koteria dokonuje mordów i niszczy każdą planetę, która zbliży się do ich Ziemi, ale wtedy zło realizuje własny plan… Właściwie motyw zagrożenia i ratowania świata był do przewidzenia, prawda? To taki stały element w przypadku historii o superbohaterach, ale jest naprawdę dobrze przedstawiony. Wyczuć można powagę sytuacji, zaangażowanie bohaterów i w naprawdę przyjemny sposób posuwamy się do przodu.



BOHATEROWIE

Chyba nikogo nie zdziwi fakt, jeżeli napiszę, że jest ich tutaj mnóstwo? Iluminaci to rozległa grupa, a w tym przypadku na prowadzenie wychodzą Beast, Hulk czy Kapitan Brytania. Pojawia się też Czarna Pantera, król Wakandy. Ciekawe było dla mnie to, że pojawił się tutaj Thanos, który dołączył do Koterii pod dowództwem Namora. Nie mogło zabraknąć również Steve’a Rogersa, choć jego historia jest tutaj dosyć smutna. Przyznaję, że jestem takim typem człowieka, który potrafi się pogubić, gdy nagle dostaje zbyt wiele informacji i zbyt wielu bohaterów. Niestety, trochę było tak i w tym przypadku, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi o Avengersów, to każdy potrzebuje chwili, aby się połapać w danej sytuacji i zrozumieć sens rozgrywających się wydarzeń. Tutaj nieco ciężko było mi się połapać, kto stoi po czyjej stronie, ale właściwie wychodzi na to, że zarówno herosi, jak i złoczyńcy, byli gotowi bronić swojego świata.

ILUSTRACJE

Za rysunki odpowiedzialni są: Valerio Schitiego, Stefano Casellego, Keva Walkera, Mike Deodato, Jim Cheunga, Nick Bradshaw, Paco Medina i Dustin Weaver. To niesamowite, ile osób pracuje nad tym, aby powstał dobry komiks. Bo fabuła to jedno, ale ilustracje, których zadaniem jest zbudowanie całej wizji, tła, wizerunku bohaterów, ale także odwzorowanie emocji czy mimiki twarzy poszczególnych postaci, są bardzo istotne. Tutaj jest to naprawdę dobrze zrobione i nie można się do niczego przyczepić.

OGÓLNE WRAŻENIE

Choć z początku czułam się lekko zagubiona, to mimo wszystko znakomicie się bawiłam czytając ten komiks. Utwierdził mnie on w przekonaniu, że komiksy to naprawdę fajna forma przekazu i wiem, ze chętnie sięgnę po kolejne – czy to skupiające się na zaprezentowanych tutaj bohaterach czy też inne. Zdecydowanie mam w planach Strażników Galaktyki, ale chętnie bardziej zagłębię się w świat Iluminatów i Avengers.

Za komiks serdecznie dziękuję:


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...