"Pani śmierci" - Terry Goodkind




Data wydania: 17.08.2017
Tytuł oryginału: Death's Mistress
Tłumacz: Lucyna Targosz
ISBN: 978-83-8062-199-2
Wymiary: 132 x 202 mm
Strony: 504
 Cena: 39,90
Cykl: Kroniki Nicci #1







„-Od kilku tygodni nie miałam okazji zabić człowieka. – Powiodła po nich wzrokiem. – A teraz jednego dnia dostało mi się aż trzech!”

Sięgając po Panią Śmierci Terry’ego Goodkinda, pierwszy tom Kronik Nicci, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to nie jest do końca dobry wybór, ale jednak zarys fabuły tak mnie zaintrygował, że nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. Wiedziałam, że cykl Mieczy Prawdy liczy sobie wiele tomów i prawdopodobnie nieco go sobie zaspoileruję, bowiem akcja nowej serii rozgrywa się po zakończeniu wydarzeń z poprzedniego cyklu. I faktycznie, ciężko było nie zauważyć tych wszystkich „wspominek”, więc z jednej strony wiem, że postąpiłam źle, ale z drugiej ogromnie się cieszę, że w końcu udało mi się zaznajomić z twórczością tego autora i wiem, że nie obejdzie się bez sięgnięcia po Miecz Prawdy.

Główną bohaterkę poznajemy w momencie, w którym wraz z prorokiem Nathanem przedziera się przez dzikie, leśne chaszcze, w poszukiwaniu wiedźmy Red. Choć Nicci niekoniecznie chciała się z nią widzieć ponownie, tak Nathan miał z nią do załatwienia bardzo ważną dla niego sprawę. Chciał, aby wiedźma spisała jego księgę życia. Tak też się stało, a w związku z odbytą u Red wizytą, Nicci i prorok udali się w daleką podróż, celem odnalezienia i dotarcia do tajemniczego miasta Kol Adair. Oczywiście nie muszę nikomu tłumaczyć, że nie jest to spokojna podróż pozbawiona przygód i niebezpieczeństw? Magiczne starcia, nowi sojusznicy, nowi wrogowie… Jednak Nicci jest Panią Śmierci, tej kobiety nie da się tak łatwo zniszczyć.

„Cieszę się, że żyję. Dobry początek dnia.”

Całym sercem pokochałam Nicci! To jedna z najlepszych żeńskich postaci w literaturze, z jakimi miałam okazję obcować. Bije od niej stanowczość, życiowa mądrość, powściągliwość, a jednak to bardzo niebezpieczna istota, z którą nie wolno sobie pogrywać. Podoba mi się połączenie takich cech charakteru, a podobno nie ma nic gorszego niż kobieta, która spogląda na Ciebie z lekkim uśmieszkiem i nic nie mówi… Nicci jest niebezpieczna, to tykająca bomba zegarowa, która w każdej chwili może przemienić się w śmiercionośną broń. Jest doskonałym obserwatorem, świetnie analizuje każdą sytuację, potrafi być elastyczna i dostosować się do nowych, nawet wyjątkowo trudnych warunków. Jak jej nie kochać?! Terry Goodkind stworzył po prostu genialną postać kobiecą, ale nie oznacza to, że zapomniał o pozostałych bohaterach. Bardzo podoba mi się panująca tutaj różnorodność. Nathan ze względu na swój wiek przypomina mi prawdziwego mędrca, wiernego przyjaciela, jest chyba bardziej towarzyszki i skłonny do obcowania z ludźmi niż Nicci. Mogłabym się tutaj doszukiwać powodów takiego stanu rzeczy, nawet mam swoją teorię, ale nie o to teraz chodzi. Pojawia się jeszcze ich młody towarzysz, Bannon. Młody, nieco naiwny chłopak o wielkim sercu! Również drugoplanowi bohaterowie są naprawdę porządnie przedstawieni, co jest jedną z wielu zalet tej powieści.

Pokochałam również wykreowany przez autora świat, pełen magii i niesamowitych istot. Prawdopodobnie rzuciłam się na głęboką wodę w związku z tym, że nie znam cyklu Miecz Prawdy, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Szybko nauczyłam się w niej pływać i wraz z bohaterami przeżyłam niesamowitą, choć niebezpieczną przygodę. Wraz z nimi wędrowałam niezbadanymi ściekami, walczyłam u ich boku, całkowicie dałam się ponieść temu, co zaoferował mi autor. Uwielbiam książki, które aż tak mocno porywają mnie do swojego świata, które na tak wysokim poziomie angażują moją wyobraźnię. W tej historii nie ma żadnych braków! Jest doskonałe tempo akcji, nie ma czasu na nudę, są świetni bohaterowie, wciągająca fabuła, niesamowity klimat, a przygoda goni przygodę. Pojawia się wiele motywów, nie sposób nie zauważyć tutaj odwagi i honoru głównych bohaterów oraz tego, jak ich przeszłość potrafi chwilami wpływać na ich teraźniejsze zachowanie. To pełnowymiarowa opowieść, którą się po prostu żyje. Nawet jeszcze po zakończeniu lektury.

Choć nie ukrywam, że zaspoilerowałam sobie Miecz Prawdy, to mimo wszystko jestem bardzo szczęśliwa, że przeczytałam tę książkę. Fakt, mogłam ją niby odłożyć na półkę, kiedy zorientowałam się, że pojawia się tutaj kilka nawiązać do poprzedniego cyklu, co właściwie nie było rzeczą trudną do przewidzenia. Ale czy byłabym w stanie ją odłożyć, zapomnieć na jakiś czas i powrócić do niej dopiero po przeczytaniu wszystkich pozostałych powieści Goodkinda? Zdecydowanie nie! Nie mogłam. Gdy już stałam się częścią tej historii to musiałam dotrzeć do jej końca. Nie było innego wyjścia z sytuacji. I tak, cieszę się, że to zrobiłam i myślę, że jakoś przetrwam to, że znam kilka spoilerów. Wydaje mi się, że nie przeszkodzi mi to w czerpaniu przyjemności z lektury innych książek tego autora. A pewne jest to, że się z nimi zapoznam, bo po lekturze Pani Śmierci jestem w stanie napisać, że jego twórczość całkowicie do mnie przemówiła. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...