RECENZJA PRZEDPREMIEROWA: "Milion odsłon Tash" - Kathryn Ormsbee





Data wydania: 17.08.2017
Tytuł oryginału: Tash Hearts Tolstoy
Tłumacz: Zuzanna Byczek
ISBN: 978-83-7515-454-2
Wymiary: 136 x 205 mm
Strony: 352
 Cena: 39,90 zł







Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było zasłynąć w Internecie? Mieć milion odsłon, stać się rozpoznawalnym, robić coś, co ludzie docenią. Na pewno tak! Może i zdobywanie sławy w Internecie nie jest obecnie czymś ciężkim i właściwie w dzisiejszych czasach prawie każdy zyskuje miano celebryty, choć zazwyczaj są to tylko „gwiazdki” mające swoje pięć minut, to jednak fajnie by było choć na chwilę poczuć błysk reflektorów, prawda? Sama świadomość, że ludzie doceniliby Twoją osobę, twoje pasje, twoje pomysły… To jest bardzo miłe, jednak należy pamiętać, że chorobą cywilizacyjną XXI wieku jest także coś, co powszechnie nazywamy „hejtem”. Niestety… Główna bohaterka powieści Milion odsłon Tash też się o tym przekonała.

Natasha, w skrócie Tash, jest prawdziwą fangirl zakochaną w Lwie Tołstoju i jego powieści Anna Karenina. W jej pokoju ciężko byłoby znaleźć ścianę wolną od jego plakatów i cytatów, ale to zaledwie początek! Miłość dziewczyny sięga tak daleko, że wraz z grupą przyjaciół postanowiła nakręcić serial internetowy Nieszczęśliwe rodziny, będący współczesną adaptacją Anny Kareniny. Robią to tylko dla rozrywki, choć oczywiście marzy im się, aby dostrzegł ich ktoś znany, aby rozrosło się to na większą skalę. I tak się dzieje! Z dnia na dzień liczba subskrypcji ich kanału wzrasta do prawie 50 000, a potem biegnie dalej! Wszystko wskazuje na to, że ktoś sławny wspomniał o ich działaniach i to zapoczątkowało falę szału na ich serial. Jednak czy grupa nastolatków będzie w stanie temu podołać?

Choć książka Kathryn Ormsbee porównywana jest do Fangirl Rainbow Rowell, to jednak nie ma między nimi aż tak wielu podobieństw, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka – to dwie zupełnie różne historie. Owszem, obie pozycje są utrzymane w podobnym klimacie, a główne bohaterki są typowymi fangirl, ale Tash to zupełnie inna dziewczyna, a w jej historii znajdziemy wiele innych elementów, na których powinniśmy się skupić. Dziewczyna prowadzi oczywiście dwa kanały na YouTube – pierwszy z nich to kanał osobisty, Herbatka z Tash. To tam mówi o swoich pasjach, dzieli się swoimi odczuciami na temat książek czy seriali. Drugi z nich to kanał serialu, który zyskuje ogromną popularność. Bardzo spodobał mi się pomysł autorki, w którym pokazała ona, że młodzi ludzie potrafią tworzyć coś fajnego i konkretnego, potrafią się mocno zaangażować w jakiś projekt, nie zapominając przy tym również o własnym życiu. Wiecie, tyle się słyszy na temat tego, że młodzież interesuje się tylko imprezami i ma głupoty w głowie… A tu proszę! Tash i jej przyjaciółka Jack naprawdę poważnie podchodzą do tematu! Pracują nad scenariuszami, dbają o logikę fabuły, potrafią przygotować odpowiednią scenerię, zapewnić swoim aktorom odpowiedni wygląd! Tworzenie amatorskiego serialu wbrew pozorom nie jest takie łatwe! A do tego wszystkiego dochodzą sprawy związane z ostatnim rokiem liceum czy wyborem studiów.

Prace nad serialem to oczywiście wątek przewodni w tej powieści, ale nie mogło tutaj zabraknąć elementów typowych dla powieści młodzieżowej. Pierwsze miłości, przyjaźnie, problemy rodzinne, wkraczanie w dorosłość. Pojawia się tutaj nawet problem aseksualności. Jednakże jedna rzecz nie daje mi spokoju… Główna bohaterka powinna być najlepiej wykreowaną postacią, a niestety chyba tak nie jest. Dużo lepiej wypadają postacie drugoplanowe, jej przyjaciółka Jack, nieco narwana, ale bardzo lojalna; brat Jack, Paul, który jest niezwykle troskliwy i uroczy, ale potrafi wybuchnąć; czy nawet siostra Tash, przechodząca obecnie okres buntu przed wyjazdem na studia. A sama Tash? Właściwie ciężko jest mi ją określić. Czy zyskała moją sympatię? Chyba nie. Nie była irytująca, ale raczej stała mi się obojętna. Jednak to jest chyba jeden z niewielu zarzutów, jakie mam względem tej pozycji. Natomiast wszystkie wymienionej wyżej elementy są bardzo ładnie wplecione w fabułę, co razem tworzy naprawdę przemyślaną i w sumie taką bardzo życiową całość.

Nie raz wspominałam już o tym, że kiepsko odnajduję się w powieściach typowo młodzieżowych, ale tutaj nie było tak źle! Historia Tash i jej przyjaciół na swój sposób mnie wciągnęła, może nawet lekko urzekła i z pewnością zaciekawiła. Kathryn Ormsbee porządnie zaprezentowała swoją wizję, dobrze wykorzystała pomysł i napisała dobrą powieść, w której zapewne nie jedna fangirl się odnajdzie. Świetne są nawet takie drobne szczegóły, które świadczą o tym, że bohaterowie mierzą się z dorosłością, podejmują decyzje, które wymagają od nich nie raz porzucenia czegoś, co do tej pory stanowiło istotny element jej życia. Mieliście kiedyś pokój wyklejony plakatami? Ja tak. Począwszy od zespołów, kończąc na filmach i innych tego typu pierdołach. Pamiętam ten moment, w którym stwierdziłam, że trzeba się ich pozbyć, bo chyba już nie wypada mieć ich aż tyle w pokoju. Nie w tym wieku. I zapewne każdy, kto był w podobnej sytuacji, wie, jakie to jest uczucie. Na pozór nie zdajemy sobie z niego sprawy, a jednak to taki mały, wielki krok ku nowemu etapowi w życiu. Brzmi to może śmiesznie i komicznie, ale dla nastolatki to ma naprawdę znaczenie! I właśnie podobne sytuacje mam tutaj na myśli.

Milion odsłon Tash to książka, która świetnie ukazuje pasję młodych ludzi i siłę przyjaźni. Choć główna bohaterka jest tutaj raczej nie najlepiej wykreowaną postacią, to mimo wszystko przyjemnie śledzi się jej losy i poczynania. Wbrew pozorom chwilami widać kilka jej cech osobowości, choćby samo to, jak broni swojego zdania i trzyma się swoich zasad, ale na tle pozostałych postaci wypada raczej blado. Jeżeli jednak szukacie fangirlowskiej powieści idealnej na dwa czy trzy wieczory, to z pewnością powinniście się bliżej przyjrzeć tej książce. Jest dobrze napisana, czyta się ją lekko i przyjemnie, ma fajną, bardzo pozytywną atmosferę, a przy tym wszystkim porusza typowe problemy dla okresu dojrzewania, czy właściwie wchodzenia w dorosłość. To taka kompleksowa młodzieżówka, w której zawarte są wszystkie, najważniejsze dla tego gatunku elementy, dodatkowo bardzo dobrze ze sobą współgrające. I chociaż okres wchodzenia w dorosłość mam już za sobą, to jestem przekonana, że wiele osób odnajdzie w tej książce siebie. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...