Recenzja przedpremierowa: "Bad Mommy. Zła Mama" - Tarryn Fisher





Data wydania: 14.06.2017
Tytuł oryginału: Bad Mommy
Tłumacz: Agnieszka Brodzik
ISBN: 978-83-65836-08-3
Wymiary: 135 x 210 mm
Strony: 320
 Cena: 34,90 zł







„Zdarza mi się za dużo myśleć, jasne? Mój umysł jest jak komputer, na którym ktoś otworzył zbyt wiele programów. Jestem też po prostu bardzo inteligentna, a bardzo inteligentni ludzie mają dużo myśli, ale to są wszystko genialne myśli.”

Po genialnej Margo Tarryn Fisher wiedziałam, że sięgnę w ciemno po każdą jej nową powieść, jaka pojawi się na rynku. Opowieść o młodej dziewczynie z „lekkimi” zaburzeniami psychicznymi była po prostu doskonałą książką, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Do tej pory ta historia siedzi mi w głowie, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po Bad Mommy, tym bardziej, że kilkukrotnie usłyszałam, że jest jeszcze lepsza niż Margo. Osobiście uważam, że lepsza nie jest, ale to kolejna książka Tarryn Fisher, która przypadła mi do gustu. Nie tak bardzo jak poprzednia, ale Bad Mommy zdecydowanie jest dobrym thrillerem psychologicznym.

Początkowo rozgrywające się tutaj wydarzenia poznajemy z punktu widzenia tajemniczej Fig, dlatego byłam przekonana, że to ona jest główną bohaterką tej powieści. To młoda kobieta, która próbując zapomnieć o traumatycznej przeszłości, zaczyna żyć życiem innych osób. Zatraca gdzieś dawną siebie i robi wszystko, aby wejść w skórę swojej sąsiadki, Jolene. Już początkowe rozdziały sprawiły, że moim umyśle zaczął rozgrywać się pewien psychodeliczny scenariusz, który jednak był zbyt przewidywalny jak na umiejętności Tarryn Fisher. Dlatego zlekceważyłam go i dałam się ponieść lekturze, co nie było trudnym zajęciem, bowiem ta powieść naprawdę wciąga i przeczytałam ją w mgnieniu oka.

„Dlaczego ciągle zapewniam ludzi, że nie jestem wariatką? Dlatego że oni wszyscy są tacy normalni, nudni?”

Fig jest postacią ciekawą, nieco psychodeliczną, ale tak naprawdę pozostali bohaterowie też nie funkcjonują do końca normalnie. Jolene jest taką niewinną i bardzo ufną istotą, która nie dostrzega złych rzeczy – a to może ją doprowadzić do zguby. Jej mąż, Darius, to z zawodu psycholog, a oni podobno nigdy nie są do końca normalni. Rozwój wydarzeń zaczynamy także poznawać z ich punktu widzenia, a właściwie mamy tutaj do czynienia z takim czasowym podziałem – narracje nie mieszają się ze sobą, każdy kolejny bohater przejmuje stery i opowiada nam dalszy bieg tej historii. Było to ciekawe zagranie ze strony autorki, którego się nie spodziewałam, ale okazało się być idealne ku temu, aby lepiej poznać każdego z bohaterów. Ujrzenie pewnych wydarzeń z różnych perspektyw sprawiło, że łatwiej było dostrzec tutaj pewną logikę i sens całej opowieści.

Tarryn Fisher z pewnością potrafi namieszać czytelnikowi w głowie. W taki sposób kieruje fabułą, że pojawia się możliwość podążenia w wielu różnych kierunkach, z których każdy mógłby być przez nią równie dobrze zrealizowany. Mimo wszystko cały czas zastanawiałam się, w którą stronę pójdziemy i jak bardzo psychodelicznie zakończy się historia Fig, Dariusa i Jolene. Okazało się jednak, że Margo była dużo bardziej popieprzona niż Bad Mommy, dlatego też bardziej mi się podobała. Autorka sama postawiła sobie wysoko poprzeczkę, ale z drugiej strony ta powieść porusza zupełnie inną tematykę, więc też musiała zostać inaczej przedstawiona. Owszem, żałuję, że nie było tutaj mocniejszego zakończenia, ale i tak uważam, że jest to dobry thriller psychologiczny, napisana w specyficznym, ale bardzo klimatycznym stylu.

„Myślałam o samobójstwie przynajmniej dwa razy w tygodniu. Oczywiście nie w dramatyczny sposób – no, może trochę.”

Choć Bad Mommy nie wywarło na mnie takiego wrażenia, jakiego bym oczekiwała, to i tak jest to książka, z którą warto się zapoznać. Twórczość Tarryn Fisher ma w sobie coś niepowtarzalnego. Warto po nią sięgnąć z tego powodu, że potrafi zaskoczyć i trzymać w napięciu, nie jest taka oczywista, jakby się wydawało, a specyficzna atmosfera udziela się czytelnikowi już od pierwszych stron. To bardzo życiowa i dosadna historia, z pełnokrwistymi bohaterami, w której obsesja i niedopowiedzenia mieszają się ze sobą, tworząc niesamowity obraz brutalnej rzeczywistości. Rzeczywistości, która naprawdę mogłaby zaistnieć, nawet tuż obok Was. Rzeczywistości, której moglibyście być częścią, nawet o tym nie wiedząc. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...