"Rubinowy krąg" - Richelle Mead

 
 
 
 
 
Data wydania: 12.10.2016 
Tytuł oryginału:  The Ruby Circle
Tłumacz: Monika Gajdzińska
ISBN: 978-83-10-13015-0
Wymiary: 133 x 203 mm
Strony: 336
 Cena: 39,90 zł
Seria: Kroniki krwi #6 (finał) 







Jedna z najlepszych obecnych nowości na rynku! Na Rubinowy Krąg czekałam z utęsknieniem! Choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to już finał serii Kroniki krwi, którą naprawdę szczerze pokochałam, to mimo wszystko koniecznie chciałam je jak najszybciej poznać! Nie ukrywam, że spodziewałam się tutaj wybuchu mega bomby, bo w końcu tego oczekuje się od zakończeń, prawda? Żeby wlazły nam pod skórę, żeby zaprzątały nasze myśli, żeby nie dały o sobie zapomnieć! W końcu to takie pożegnanie z bohaterami i całą historią, choć teoretycznie zawsze można do nich powrócić na nowo – ale wtedy to już nie to samo. Dlatego chciałam wielkiego WOW!

Adrian i Sydney znaleźli schronienie na dworze morojów, ale nawet tam spotykają się z nieprzyjemnościami. W końcu mało kto popiera związki wampirów i ludzi. Mają swoje małe grono przyjaciół, na których mogą liczyć, ale nie mogą zaznać spokoju dopóki nie odnajdą Jill. Czują się winni temu, że siostra królowej została porwana, dlatego są gotowi odnaleźć ją za wszelką cenę. Niestety wydostanie się z dworu nie jest łatwym zadaniem, jednak z pomocą przychodzi zapomniana mentorka Sydney. Rozpoczyna się niebezpieczna walka z czasem, a Sydney ryzykuje swoje życie – alchemicy mogą ją dorwać w każdej chwili. Poza dworem nie jest bezpieczna, a Adrian coraz bardziej poddaje się mocy ducha, co ma swoje negatywne konsekwencje. Czy uda im się wykonać ostatnie zadanie i zaznać spokoju? 

Wiecie, trochę nie takiego obrotu spraw się spodziewałam. Nie takiego wybuchu oczekiwałam, ale nie mogę napisać, że jestem zawiedziona, bowiem cudownie było powrócić do tego świata, znowu stanąć u boku ulubionych bohaterów i towarzyszyć im w nowej, niesamowicie istotnej misji. Po prostu widziałam tutaj nieco inne zakończenie, bardziej skomplikowane i mroczne, ale Richelle Mead utrzymała je raczej w stonowanej atmosferze. Chwilami irytowało mnie ciągłe podkreślanie faktu, że Adrian i Sydney są małżeństwem – nie dlatego, że ich nie lubię, bo jest wręcz przeciwnie, ale stało się to w pewnej chwili zbyt sztuczne i przesadzone. Co nie zmienia jednak mojego uwielbienia względem Ivashkova oraz mojej sympatii i głębokiej przyjaźni do Sydney. Myślę, że oni naprawdę do siebie pasują, choć chętnie odbiłabym jej męża, ale przyjaciółkom się tego nie robi!

Oczywiście wiele wątków musiało tutaj znaleźć rozwiązanie, wiele spraw, które do tej pory pozostawały w stanie zawieszenia, musiało zostać zakończonych. Osobiście uważam, że każda z nich w ostatecznym rozrachunku mnie nie zawiodła. Tym razem większą rolę do odegrania miały czarownice, mniejsze znaczenie przypadło alchemikom i wojownikom światła, chociaż pięknie widoczne było powiązanie pomiędzy ich interesami. Akcja toczy się umiarkowanym tempem, minimalnie przyspiesza w punkcie kulminacyjnym, choć czuję pewien niedosyt – oczekiwałam większych utrudnień, większych komplikacji. Tutaj odczuwam jakiś spadek formy u jednej z moich ulubionych autorek, a może po prostu nasze wizje ze sobą nie współgrają, bo mimo wszystko całość wypada logicznie i sensownie. Mimo pewnej dramaturgii Mead nie zapomniała o poczuciu humoru, obecnym nie tylko w wypowiedziach bohaterów, ale również doskonale widocznym w niektórych sytuacjach. To nieco rozluźniało poważną atmosferę poszukiwań Jill.

Mimo wszystko jestem usatysfakcjonowana otrzymanym zakończeniem. Wywołało uśmiech na mojej twarzy i takie przyjemne poczucie ulgi. Pojawienie się Rose i Dymtira było świetnym elementem i to właśnie dzięki niemu ta książka w piękny sposób prezentuje znaczenie i sedno przyjaźni. Ukazuje istotność rodziny oraz oddania, a także honoru i dążenia do celu. Cała seria jest naprawdę świetnie napisana i skonstruowana, ta historia zawsze będzie zajmować pewien skrawek mojego serca, nie tylko ze względu na moją słabość do Ivashkova. Choć liczyłam na większe „WOW!”, to nie mogę narzekać, bo naprawdę doskonale spędziłam czas z tą książką i ostatecznie cieszę się, że tak to się zakończyło. Z całego serca polecam Wam cały cykl oraz twórczość Richelle Mead.

taniaksiazka.pl
 

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...