"Przegląd Końca Świata: Blackout" - Mira Grant


POWSTAŃCIE, PÓKI MOŻECIE

Skończyło się. Trylogia Miry Grant dobiegła końca. „Blackout” przeczytany i pozostawił po sobie… pustkę w sercu? Chaos w głowie? Tysiąc myśli na minutę? Wzruszenie? Tego uczucia nie da się opisać. Nie ma słów, które oddałby całkowicie emocje towarzyszące mi podczas czytania Miry Grant. Ten przyjemny dreszcz przeszywający moje ciało, te wizje w mojej głowie, ta cała magia tej trylogii, która mnie po prostu całkowicie otoczyła i nadal trzyma w swoich objęciach. Nie… tego zdecydowanie nie da się opisać. 

Zaznaczam już na początku, że bardzo trudno będzie mi napisać tę recenzję bez spoilerów, ale postaram się. „Blackout” to finał trylogii Przegląd Końca Świata autorstwa Miry Grant. Cała historia skupia się na gronie blogerów, którym zależy tylko na jednym – szczerzeniu prawdy. Prawda musi wyjść na jaw, ludzie muszą wiedzieć, co się naprawdę dzieje. Wirus Kellis-Amberlee niemal spustoszył ziemię. Przemienia ludzi w bezmózgie zombie, poziom zagrożenia wciąż wzrasta a organizacje takie jak ESW i CZKC wyraźnie mają coś do ukrycia. Grupa słynnych blogerów stała się czymś więcej – są całkowicie zaangażowani w sprawę wagi światowej, co zagraża życiu ich oraz ich bliskich. Jednak rozpoczęte sprawy trzeba zawsze doprowadzać do końca.

W głowie Miry Grant narodził się oryginalny i fascynujący pomysł na fabułę trylogii postapokaliptycznej i przelewając go na papier wykonała ona kawał dobrej roboty. Konkretne i szczegółowe opisy książkowego świata całkowicie przenoszą czytelnika do miejsca, które tętni nadzieją ludzi na lepsze jutro. Nadzieją na znalezienie leku. Świat Przeglądu Końca Świata nie jest tym, czego byśmy chcieli dla nas i dla naszych dzieci. To brutalny i okrutny świat, gdzie ludzie są okłamywani, a władza posługuje się intrygami, groźbami i spiskami. Są to jej trzy główne narzędzia. W przypadku „Blackout” motyw polityczny schodzi na nieco dalszy plan ustępując miejsca nauce. Nauce niemoralnej, ale w pełni zaawansowanej, która potrafi czynić „cuda”. Autorka poszła w stronę, która fascynuje mnie od dawien dawna, tym samym zyskując jeszcze większe moje uznanie.

Myślę, że wielki ukłon należy się również osobie odpowiedzialnej za przekład na język polski. W tak znakomity sposób oddała nam słowa Miry Grant, że naprawdę nie da się przejść obok tego obojętnie. Słowa, które wwiercają się w nasz umysł i pozostają w nim na długo – podobnie jak cała historia. Historia całkowicie pochłaniająca czytelnika już od pierwszej strony. Piękna i zarazem przygnębiająca opowieść o prawdzie, przyjaźni i odnajdywaniu swojego celu w życiu. Autorka umożliwiła nam zapoznanie się z  cudownymi bohaterami, którzy całkowicie zyskują naszą sympatię. Każdy z nich to wyjątkowa osobowość, a razem tworzą mieszankę wybuchową. Bardzo łatwo przychodzi się z nimi zżyć, co umożliwia przeżywanie każdej chwili w sposób bardzo realistyczny.

Jedną z ważniejszych zalet tej pozycji jest to, jak bardzo jej fabuła potrafi wciągnąć. To ten rodzaj książki, dla której chce się zarwać noc. To ten przypadek, gdzie słowa „jeszcze tylko jeden rozdział i robię przerwę” stają się największym kłamstwem. W naszej głowie rodzi się tak wiele pytań, a ciekawość to naprawdę wredna istota! Nie pozwoli nam żyć w spokoju, dopóki nie poznamy odpowiedzi. Poza tym ta książka wzbudza w czytelniku całe mnóstwo emocji i różnorakich odczuć – napięcie, lęk, strach, radość, śmiech, łzy, wzruszenie… Jest to bardzo życiowa i realistyczna historia, która daje nam sporo do myślenia. Porusza – i to w ogromnym stopniu. A jak odebrałam zakończenie? Wiecie, tak naprawdę w ogóle nie miałam żadnej wizji, jaki będzie finisz tej historii. Nie rozczarowałam się i szczerze? Cieszę się z takiego zakończenia.

Trylogia Miry Grant jest po prostu fenomenalna. Przegląd Końca Świata to opowieść, która na bardzo długo pozostaje w pamięci i wiem, że na pewno sięgnę po nią jeszcze nie raz. Wracanie do niej będzie przyjemnością. „Blackout” czytało mi się znakomicie – z jednej strony chciałam jak najszybciej poznać zakończenie całej historii, a z drugiej pragnęłam się nią delektować. Ta trylogia to nałóg, który uzależnia. Wżera się głęboko w nasze serce i umysł nie pozwalając o sobie zapomnieć. Bezwarunkowo mogę stwierdzić, że Przegląd Końca Świata to NAJLEPSZA TRYLOGIA POSTAPOKALIPTYCZNA jaką czytałam. Lektura obowiązkowa dla wszystkich! Zaufajcie mi – ja nadal jestem pod wpływem wszystkich wydarzeń, które miały miejsce w tych trzech częściach. Mam kaca książkowego, z którego ciężko mi się będzie pozbierać. Ale wiecie… książki pozbawione wad już tak mają. 10/10 to i tak za niska ocena…

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

http://wydawnictwosqn.pl/

Komentarze

  1. Od dłuższego czasu mam na oku tę pozycję, ale wciąż jakoś mi ona nie po drodze. Nie mogę wytrzymać, kiedy czytam tak zachęcające recenzje jak Twoja, ale chyba jeszcze trochę będę musiała.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz to mnie zaskoczyłaś. Nie myślałam, że ta trylogia jest aż tak fenomenalna. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak się z nią zapoznać i liczyć na to, że mnie również zachwyci.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skończyłam dzisiaj i wciąż nie jestem w stanie powiedzieć nic produktywnego... Co ja zrobię ze swoim życiem?!
    zrecenzowana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mira Grant jest niesamowita w tym, co robi. "Feed" było w moim odczuciu średnie, ale "Deadline" wgniotło mnie w fotel. "Blackout" już mam i nie mogę się doczekać, gdy zacznę ją czytać, ale z drugiej strony nie chcę, żeby to był koniec! :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze tylko 20 dni... tylko 20...

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede mną jeszcze druga czes i dopiero ta trzecia, którą zrecenzowałaś :) Już nie mogę się doczeka!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem na razie na etapie pierwszej części, ale na pewno zapoznam się z pozostałymi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno kiedyś się zabiorę za tę część.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...