"Impuls śmierci" - Mark Billingham

http://www.burdaksiazki.pl/ksiazki,1,4,789,impuls-smierci.html

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego mordercy zabijają dzieci? Przecież te małe istotki mają jeszcze nieskalany niczym umysł, są niewinne i nikomu nie robią krzywdy (pomijając skrajności, gdzie ludzie cierpią na ‘dzieciowstręt’ i każdy najmniejszy ruch kilkulatka działa im na nerwy). A jednak nie raz słyszy się o brutalnych zabójstwach dzieci, gdzie ciężko nawet domyślić się, co kierowało mordercą, gdy dokonywał tego czynu…

Floryda to piękne miejsce na spędzenie wakacji. Zwłaszcza kurort Pelican Palms. To właśnie tam trzy pary Brytyjczyków nawiązują znajomość, która utrzymuje się nawet po zakończeniu urlopu. Jednak ostatniego dnia pobytu ma miejsce coś okropnego – w niewyjaśnionych okolicznościach znika córka jednej z mieszkanek owego kurortu. Wydawałoby się, że żadna z par nie ma z tym nic wspólnego, a jednak po paru tygodniach od powrotu sprawa dziewczynki do nich powraca. Okazało się, że została ona zamordowana, a policja przesłuchuje wszystkich możliwych świadków. Czy wśród zwykłych wczasowiczów może kryć się morderca?

Mark Billingham to autor, którego kojarzę tylko i wyłącznie z zapowiedzi książkowych. Kilka jego powieści rzuciło mi się w oczy i wzbudziło moje zainteresowanie, ale żadnej nie było mi dane przeczytać. Aż w końcu padło na „Impuls śmierci”. Lubię powieści kryminalne, dlatego z chęcią sięgnęłam po tę pozycję, która umożliwiła mi również pierwsze spotkanie z tym autorem. Nie jest to może kryminał z najwyższej półki, gdzie intryga goni intrygę, a brutalne mordy i ciężkie śledztwo przeplatają się ze sobą, jednak mimo wszystko warto się z nią zapoznać.

https://www.goodreads.com/book/photo/13625916-rush-of-bloodAutor dojrzałym językiem opisuje każde miejsce, w którym aktualnie osadzona jest akcja – od brzegu basenu, w którym kąpią się wczasowicze aż po poszczególne pokoje w mieszkaniach Brytyjczyków, gdy już wracają z wakacji. Dzięki temu w bardzo łatwy sposób, bez najmniejszego wysiłku, można sobie wyobrazić nawet najdrobniejsze szczegóły. Podobnie sprawa ma się z bohaterami powieści – pokazane zostały indywidualne cechy każdego z nich, co w połączeniu z poprzednim elementem sprawia, że w naszej głowie zaczyna wyświetlać się film. Myślę, że każdy czytelnik lubi, gdy czytanie przemienia się w ekranizację w jego własnej głowie.

Skoro mowa o powieści kryminalnej, to należałoby wspomnieć przede wszystkim o realizacji wątku kryminalnego. Zaginięcie małej dziewczynki jest sprawą dosyć tajemniczą, zwłaszcza gdy dowiadujemy się w jaki sposób została zabita i gdzie porzucono jej ciało. Ten ostatni fakt powoduje, że policja nie ma żadnych śladów, które mogłyby naprowadzić ją na trop mordercy. To sprawia natomiast, że nawet czytelnik ma nie lada zagwozdkę dotyczącą tego, kto zabił. Możemy tylko snuć swoje podejrzenia, a każdy z bohaterów jest potencjalnym zabójcą. Za tak dobre ukrycie i zamaskowanie mordercy panu Billinghamowi należy się uznanie, jednak zabrakło mi tutaj kilku innych ważnych elementów, które sobie cenię: napięcia, brutalności i intrygi.

Akcja toczy się dosyć płynnie, a jej tempo jest w miarę szybkie. Pojawia się tutaj kilka wątków pobocznych związanych z życiem osobistym szóstki bohaterów, ale są one idealnie wpasowane w fabułę i nie rażą w oczy. Pomagają czytelnikowi rozeznanie się w sytuacji każdej z postaci i umożliwiają własne rozmyślania nad tym, kim jest morderca. Muszę się przyznać, że moje przypuszczenia okazały się błędne, a punkt kulminacyjny to jeden wielki, nagły zwrot akcji. Jednak to jeszcze nie wszystko – bo gdy już myślimy, że autor ujawnił przed nami zabójcę, on znowu miesza nam w głowie i dopiero ostatnie strony wyjawiają całą prawdę.

„Impuls śmierci” to książka, którą czyta się lekko i przyjemnie. Brak tutaj ciężkiej i mrocznej atmosfery i nie uznałabym jej za typowy, mocny kryminał, ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam. Była to miła rozrywka, która pozwoliła mi na chwilę oderwać się od otaczającej mnie rzeczywistości. Ma swoje mocne strony, jak i pewne niedociągnięcia, które raczej wynikają z różnych gustów czytelniczych. Autor ma już na swoim koncie wiele powieści, dlatego nie można mu zarzucić tego, że książka jest niedopracowana – po prostu taka była idea, a każdy ma swoje własne upodobania. Autor swoją pracę wykonał dobrze, a książkę zdecydowanie mogę polecić fanom tych nieco lżejszych kryminałów, gdzie pojawiają się również wątki obyczajowe.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:

http://www.burdaksiazki.pl
 

Komentarze

  1. Nazwisko autora kojarzę, ale właśnie też jedynie z zapowiedzi albo blogowych recenzji. Jakoś się nie złożyło i nie miałam okazji przeczytać jego książek. Ale muszę chyba sama taką okazję stworzyć, bo zaintrygowała mnie twórczość Billinghama :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba nigdy nie zrozumiem tego, jak można chcieć skrzywdzić dziecko... A książką jak najbardziej jestem zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fabularnie brzmi bardzo ciekawie, a że ostatnio lubuje się w takich klimatach, to chętnie poznam powyższą pozycje. Mam nadzieję, że spełni moje oczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że narobiłaś mi apetytu

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcę! Chcę! Chcę!
    Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora, ale po tej recenzji MUSZĘ to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już jedną książkę tego autora i z chęcią skuszę się na kolejną.

    OdpowiedzUsuń
  7. O autorze nigdy nie słyszałam, ale zainteresowałaś mnie swoja recenzją. A że lubię kryminały, to...pozycja fruuuu poleciała na listę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym jednak wolała to, co nazwałaś mocnym kryminałem. Mnie też zapewne podczas lektury brakowałoby intrygi i napięcia - jestem zwolenniczką mrocznej atmosfery, zwłaszcza, że o taką nietrudno, gdy idzie o zabójstwa dzieci. Książce podziękuję, może kiedyś się skuszę, jak nie będę miała co robić, ale mimo wszystko nie sądzę, by była to lektura dla mnie - jestem bardzo wymagająca, jeśli chodzi o kryminały.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam już jedną recenzję tej książki i narobiłam sobie na nią niezłej ochoty. Lubie kryminały, więc na pewno pewnego, pięknego dnia po nią sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli książka dla mnie :) lubię takie kryminalno-obyczajowe połączenia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak tak się zastanawiam to ja chyba właśnie takie mniej stricte brutalne kryminały lubię :) Tutaj zachęca mnie dodatkowo to mieszanie w głowie czytelnikowi i fakt, że wszystko wyjaśnia się dopiero na samym końcu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...