"Zabawa w chowanego" - Jack Ketchum



Data wydania: 05.07.2017
Tytuł oryginału: Hide and Seek
Tłumacz: Bartosz Czartoryski
ISBN: 978-83-65568-46-5
Wymiary: 145 x 205 mm
Strony: 238
 Cena: 34,90






Jack Ketchum to autor, którego twórczość zachwalają praktycznie wszyscy. Mnóstwo razy spotkałam się z pochlebstwami na jego temat, które też szły w parze razem z opinią, że jego książki są brutalne, mocne, nie dla każdego. Czyli coś idealnie dla mnie, bo ja kocham mocne klimaty. Nie boję się rozlewu krwi, nie boję się brutalności, kocham psychopatów. Uwielbiam horrory, ale te, które pobudzają wyobraźnię, a nie odruch wymiotny. Jednak o dobry horror, czy to literacki, czy to filmowy, naprawdę ciężko. Dlatego w końcu się zmotywowałam i sięgnęłam po Ketchuma, skoro tak bardzo go zachwalają… Ale chyba nie do końca powinnam była zaczynać od nowości, jaką jest Zabawa w chowanego.

Zabawa w chowanego to idealny tytuł… Bo bohaterowie tej powieści postanowili się właśnie zabawić w chowanego. W opuszczonym domu. Nawiedzonym. Domu rodziny, o której słyszy się straszne historie. Grupka młodych ludzi stwierdziła, że włamanie się do niego będzie super przeżyciem. A zabawa w środku? Jeszcze lepszym! Nigdy by się nie spodziewali, że niewinny wybryk może doprowadzić do takiej tragedii. Że zabawa przerodzi się w koszmar. A przecież to miało być tylko poszukiwanie adrenaliny, lekkiego dreszczyku emocji. No to proszę bardzo, adrenalinę znaleźli. W dużej dawce.

Ta książka jest tak naprawdę bardzo króciutka, liczy sobie niecałe 240 stron, więc dla mnie to było jak opowiadanie na jeden wieczór. Nawet nie na jeden wieczór, na maksymalnie dwie godziny. Położyłam się wieczorem do łóżka z zamysłem przeczytania tej historii od początku do końca, tak przed snem. I dopiero w trakcie zaczęłam się zastanawiać, czy to aby na pewno dobry pomysł? A jeśli faktycznie Jack Ketchum jest mistrzem gatunku i czytanie go po nocach nie jest najlepszym rozwiązaniem? Ale co mi tam, przecież jestem kozakiem i lubię poczuć tę lekką nutkę strachu. Więc brnęłam w tę opowieść dalej. Styl autora przypadł mi do gustu, jest przyjemny, chwilami bardzo dosadny, ale widać w nim taką płynność, pewność siebie. Jack Ketchum prawdopodobnie doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich umiejętności, co da się wyczuć w sposobie jego pisania. Nie jest istotne, czy to pełne zdanie, opis czy dialog – ten facet po prostu wie, jak się bawić słowami.

Choć nie jest to historia zbyt długa, to myślę, że autorowi i tak udało się wytworzyć mroczną, pełną niepewności atmosferę. Ewentualnie zastanawiam się, czy to nie wynika po prostu z mojego nastawienia – byłam przekonana, że skoro to Ketchum, to trzeba się lekko bać. Trzeba czuć ten dreszczyk, więc wyobraźnia zadziałała. Myślę, że częściowo wynikało to z mojego nastawienia, a częściowo Ketchum naprawdę zawsze potrafi zasiać w czytelniku takie emocje – przyjdzie mi się na pewno przekonać przy czytaniu kolejnych jego książek. Choć nie mamy zbyt dużo czasu na zapoznanie się z bohaterami, to mimo wszystko da się w nich wychwycić dosyć charakterystyczne cechy. Żyjący chwilą, ale lekko nostalgiczny Dan, entuzjastyczny Steven, lekkoduch Casey… Chyba w tej całej grupie zabrakło kogoś ze zdrowym rozsądkiem. A może i nie? W końcu chcieli się tylko zabawić…

Zabawa w chowanego przypomina mi taki typowy, najprostszy z możliwych horror. Długo czekamy na punkt kulminacyjny, w którym akcja pędzi jak szalona, leje się krew, a przerażenie wzrasta do granic możliwości. Początek to taka normalność i codzienność, która stopniowo wprowadza nas do tego, co ma nastąpić. Tworzy tło do makabry, która wkrótce się rozegra. Mimo wszystko trzeba przyznać, że dzięki temu, że Ketchum ma tak lekkie pióro, a ja mam tak rozbudowaną i szaloną wyobraźnię, byłam w stanie sobie wszystko dokładnie zwizualizować. To z pewnością przyczyniło się do tego, że chwilami odczuwałam lekki lęk. Choć sama makabra nie należy do wybitnie brutalnych, no dobra, może trochę należy, zależy jak na to spojrzeć, to całość wypada raczej pozytywnie. Być może nie jest to coś wielkiego, na skalę wbijającego w fotel okrucieństwa i nieprzewidywalności, ale jest w porządku.

Zatem jak oceniam pierwsze spotkanie z Ketchumem? Dobrze. Być może faktycznie powinnam była zacząć od czegoś innego, ale myślę, że ta książka będzie idealnym wprowadzeniem do jego bardziej zaawansowanej twórczości. Chyba lepiej zacząć od czegoś lżejszego, aby potem się przekonać, że ten autor naprawdę potrafi zrobić coś mocnego, niż na odwrót – czytać coś porażającego, a potem trafić na przeciętniaka. Zabawa w chowanego to takie dłuższe opowiadanie na jeden wieczór, przyjemne, dobrze napisane, ale z pewnością nie wnosi nic nowego do gatunku.


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...