"Ostatni pasażer" - Manel Loureiro

http://muza.com.pl/thriller/1782-ostatni-pasazer-9788377587195.html

Manel Loureiro to autor, z którego twórczością już się zapoznałam w całkiem niezłym stopniu. Nie tak dawno temu miałam przyjemność zapoznać się z jego trylogią „Apokalipsa Z”, która nie ukrywam – spodobała mi się. Z każdą kolejną częścią widziałam rozwój autora i coraz lżejsze pióro, co bardzo mnie cieszyło. Za każdym razem widziałam, że autor posiada bogatą wyobraźnię i doskonałe pomysły, które coraz lepiej wciela w życie i przelewa na papier. Ale… czy udało mu się stworzyć historię z innego gatunku? Jak pan Loureiro poradził sobie z powieścią grozy?

Tuż przed wybuchem II wojny światowej, w sierpniu 1939 roku angielski statek transportowy „Pass of Ballaster” natknął się na środku Atlantyku na statek wycieczkowy „Valkirie”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że „Valkirie” była opuszczona – żadnych pasażerów, żadnej załogi, żadnej żywej duszy. Statek widmo dryfujący spokojnie we mgle, na który schodzi trojka marynarzy z angielskiego statku i odnajduje jedynego żyjącego pasażera – noworodka z gwiazdą Dawida na szyi.
Po siedemdziesięciu latach Kate Kilroy, dziennikarka, dostaje do napisania artykuł o „Valkirie”, a okazuje się, że statek został kupiony przez pewnego milionera i całkowicie odrestaurowany. „Valkirie” po raz kolejny wypływa w rejs, a Kate znajduje się na pokładzie.  Jak się wkrótce okazuje, będzie to niezapomniana podróż – nie do końca w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Bardzo lubię powieści grozy, a statki zawsze miały w sobie coś, co budziło we mnie lekki niepokój – do tej pory, gdy znajduję się w pobliżu jakiegoś ogromnego statku, całe moje ciało przebiegają ciarki. Z tego właśnie powodu cieszyło mnie miejsce akcji, w którym rozgrywała się cała historia. Autor w bardzo umiejętny sposób łączy ze sobą wydarzenia z roku 1939 z teraźniejszością. Podróże w czasie i zjawiska nadprzyrodzone są rzeczami uznawanymi za coś nierealnego, jednak autor wplótł je w swoją opowieść w taki sposób, że łatwo uznać je za bardzo realistyczne. Wpływ „Valkirie” na pasażerów, w tym również na Kate, jest niesamowity – ludzie tracą zmysły, widzą rzeczy, których widzieć nie powinni, ale nie to jest najgorsze – tajemnica ona, głęboko związana ze statkiem, zmusza ludzi do robienia rzeczy okrutnych i przerażających, do których nigdy w życiu by się nie posunęli.

„-Czy wierzy pani w duchy, Kate?
-Nie. Prawdę mówiąc, nie (…)
-To dobrze. To, w co się nie wierzy, nie może zrobić krzywdy, prawda?”

Bohaterowie są bardzo realistyczni i dobrze wykreowani. Kate jest osobą zawziętą i mimo że chwilami ukazują się jej słabości, jest to w zupełności normalną rzeczą. Właśnie takie zwykłe o codzienne zachowania poszczególnych bohaterów uświadamiają nam różnorodność charakterów, jaka panuje na pokładzie i dodaje im życia. Historia stworzona przez Manela Loureiro jest zaskakująca i łączy w sobie wiele intrygujących elementów. Mamy tutaj do czynienia nie tylko ze wspomnianymi wcześniej zjawiskami paranormalnymi, ale również z odrobiną historii nazistowskiej, doświadczamy również z poszczególnymi postaciami takich rzeczy jak radzenie sobie z własną przeszłością, odnajdywanie celu w życiu czy też próba okiełznania najmroczniejszych zakamarków ludzkiego umysłu. Książka trzyma w napięciu aż do samego końca, a i nie raz ciarki nawiedzają całe ciało czytelnika i budzi się w nim niepokój.

„Serce mówiło mu, że choć mało kto o tym pamięta, w człowieku kryją się potwory, które ujawniają się w najmniej spodziewanych momentach.”

„Ostatni pasażer” to wciągająca i doskonale napisana książka. Autor bezbłędnie poradził sobie z powieścią grozy, w której połączył wiele elementów tworzących logiczną całość. Stworzył odpowiednią atmosferę i klimat, dzięki którym jeszcze łatwiej jest nam przenieść się na pokład „Valkirie” i przeżywać wszystko wraz z bohaterami – o ile macie mocne nerwy i serce. Nieprzewidywalne zakończenie było zadowalające, a i nawet na koniec – przy ostatnim zdaniu - poczułam na ciele lekki dreszczyk. Przyznaję, że „Ostatni pasażer” przypadł mi do gustu bardziej niż „Apokalipsa Z” i jest to książka, po którą naprawdę warto sięgnąć. Wystawiam ocenę 8/10 i czekam na dalsze powieści autora – najlepiej z tego samego gatunku!

A więc jak, macie ochotę na rejs?


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:

muza.com.pl

oraz firmie Business & Culture

http://muza.com.pl/thriller/1782-ostatni-pasazer-9788377587195.html?shetishetani

Komentarze

  1. Książka bardzo ciekawie się zapowiada. Dobrze, że mam ją na półce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rejs był świetny, ale obecność męża Kate nieco mi przeszkadzała... Ale poza tym powieść świetna. Taki horror w starym, dobrym stylu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż gęsiej skórki dostałam ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Już kilka recenzji przeczytałam na temat tej ksiażki. I wszystkie były pozytywne, więc bardzo chętnie wyruszę w ten rejs:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze czytało mi się tę książkę, ale niektóre motywy ogromnie mnie zirytowały.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja autora nie znam:) Ale po tej recenzji z pewnością kiedyś poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo jestem ciekawa tej powieści... Coś mi się wydaje, że mi się spodoba. Lubię takie mroczne klimaty :)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Horrory to dla mnie gwóźdź do trumny, dlatego ich nie czytam. A statki od zawsze były dla mnie niepokojące... to skrzypienie, szum fal za burtą, wąskie korytarzyki, wąskie keje - groza jak malowana :D

    OdpowiedzUsuń
  9. O tej książce już chyba wszyscy pisali na swych blogach. Takie odniosłam wrażenie. Opinie na jej temat pojawiają się jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Książka wydaje się ciekawa, ale ten szum wokół niej na razie skutecznie mnie odstrasza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie "reklama dźwignią handlu" :) spróbuj jednak, warto!

      Usuń
  10. Mimo iż widziałam recenzje na blogach tej książki, to jest pierwsza, którą przeczytałam :P I szczerze, zachęciłaś mnie do przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Typowej powieści grozy już dawno nie czytałam, więc może "Ostatni pasażer" byłby dobry pomysłem żeby coś w tym temacie podziałać. Kusisz mnie tym dreszczem emocji, dobrze nakreślonymi bohaterami i nieprzewidywalnym zakończeniem :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...