Parapsychologicznie 6

117. "Jedz prawdziwe jedzenie" - Julie Montagu

https://talizman.pl/dieta/202647-jedz-prawdziwe-jedzenie-piec-zasad-utrzymania-zdrowego-mozgu-i-ciala-9788365404275.html?search_query=jedz+prawdziwe+jedzenie&results=67
Nie da się ukryć tego, że nasi przodkowie jedli jedzenie nieprzetworzone i w pełni naturalne. My, w dzisiejszych czasach, mamy spore trudności z tym, aby do tego powrócić. Chemia jest praktycznie wszędzie, na sklepowych półkach króluje przetworzona żywność, wszędzie są sztuczne ulepszacze czy barwniki. W negatywny sposób odbija się to na naszym zdrowiu, podobnie jak wiele nawyków żywieniowych, chociażby jedzenie w pośpiechu. Niestety, wiele osób to lekceważy, a czasem nie zauważa tego, że coś jest nie tak z ich ciałem. Karygodny błąd! 

Julie Montagu jest osobą, która na co dzień pracuje jako instruktorka jogi, ceni sobie holistyczne uzdrawianie i jest ekspertką w dziedzinie prawidłowego żywienia. Jednym słowem spotkałam się w tej książce z trzema tematami, którymi zajmuję się od lat. Dlatego też nie znalazłam tutaj nic, co by mnie zaskoczyło. Choć oczywiście w wielu aspektach zgadzam się z autorką, to muszę przyznać, że ta pozycja z pewnością nie wniosła nic nowego do mojego życia, ale… Będzie na pewno odpowiednia dla każdego, kto z tymi tematami nie jest zbyt obeznany. Będzie dobra dla każdego, kto chce zmienić styl życia i dietę. Każdy, kto szuka konkretnych porad i przyjaznych przepisów mających mu pomóc w zmianie odżywiania na lepsze, powinien się z tą książką zapoznać.

Autorka każdy rozdział poświęciła jednej grupie żywnościowej. Zalecenia, które tutaj znajdziemy, należą raczej do ogólnodostępnych, z którymi możemy się spotkać z wielu publikacjach, a także w Internecie. Julie Montagu prezentuje je w przejrzysty i przystępny sposób, wyjaśniając, dlaczego dane produkty są dla nas dobre i jaki wpływ wywierają na nasz organizm. W bardzo ciekawy sposób zachęca do zmian – „Dlaczego już zawsze będziesz chciał jeść jarmuż?” – a to ci dopiero! Jarmuż? Już zawsze? Czemu nie! Widać, że autorka jest zwolenniczką bardzo zdrowej zieleniny, którą poleca już na samym początku. Nie brakuje tutaj również informacji o zdrowych węglowodanach, naturalnych substancjach słodzących, zdrowych olejach, czy też superżywności.

Choć przeważająca część tej książki skupia się na jedzeniu, to pozostaje jeszcze dodatkowy aspekt zmian na lepsze. Świadome oddychanie, joga, afirmację, medytacja – te elementy są ze sobą ściśle połączone i autorka w delikatny, bardzo subtelny sposób postanowiła o nich napomknąć. Można tutaj też znaleźć całkiem sporo smacznych i łatwych w przygotowaniu przepisów, które pomogą w stopniowym wprowadzaniu zmian dietetycznych. Szkoda tylko, że nie mamy tutaj nieco lepszej oprawy graficznej, bardziej kolorowej, w której pojawiałyby się ciekawe schematy i wykresy. Jednolity tekst nie zawsze jest dobrym motywatorem, z którego wyciągniemy najważniejsze informacje. 

Książka ta zdecydowanie sprawdzi się u osób początkujących, które dopiero wchodzą na ścieżkę zdrowia. Osoby obeznane w temacie mogą się poczuć nieco rozczarowane, bowiem znajdą tutaj ogólne podstawy, nic nowego.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl
 


116. "Joga czakralna. Esencja ćwiczeń Wschodu" - dr Anodea Judith

https://talizman.pl/joga-i-cwiczenia-fizyczne/213894-joga-czakralna-esencja-cwiczen-wschodu-9788373777897.html?search_query=joga+czakralna&results=53
 Joga czakralna to książka idealna! Niesamowita! Wspaniała! Sięgając po nią nie spodziewałam się nawet, że trzymam w rękach jedną z najlepszych pozycji dotyczących jogi. Teraz jednak wiem, że dane mi było przeczytać niezwykle kompleksowy i jedyny w swoim rodzaju poradnik, który łączy praktykę jogi z medytacją czakralną, dając nam czystą kwintesencję tego, co najlepsze w obu tych działaniach. W moim odczuciu joga jest lekiem na całe zło i niezwykle się cieszę, że zagościła w moim życiu. Z czakrami jestem za pan brat od jakiegoś czasu i wiem, że joga, a także cały nasz styl życia, wywierają na nie ogromny wpływ. Dlatego bardzo się cieszę, że dr Anodea Judith połączyła te dwa elementy i stworzyła idealny poradnik, który powinien się znaleźć w biblioteczce każdego jogina.

Oczywiście w dużej mierze jest to pozycja, w której otrzymujemy konkretny opis wielu asan jogicznych, wraz ze sposobem ich wykonania, wskazówkami, przeciwskazaniami i interesującymi uwagami. Każda asana opatrzona jest informacją, jakie korzyści ze sobą niesie. Z tym możemy się spotkać także w wielu innych książkach tego typu, choć czasami niektórych elementów w nich brakuje. Jednakże w przypadku tej pozycji otrzymujemy coś znacznie więcej, bowiem uczymy się zwracać szczególną uwagę na przepływ energii w naszych czakrach, które są głównymi centrami chi w ludzkim ciele. Każdy rozdział skupia się na jednej z siedmiu podstawowych czakr i znajdują się w nim szczegółowe opisy asan, które mają za zadanie wpłynąć na daną czakrę. Na zakończenie każdego rozdziału otrzymujemy spis tych pozycji w formie sekwencji otwierającej i regulującej.

Celem takiego systemu jogi jest osiągnięcie harmonii i równowagi – zarówno psychicznej jak i fizycznej. Joga oraz kontrolowanie energii i jej przepływu przez czakry oraz kanały energetyczne to nie tylko umysłowy spokój, to także lepsze zdrowie i kondycja. Kto z nas nie marzy o tym, aby żyć w spokoju i harmonii? Autorka naprawdę zna się na rzeczy, wie, na co powinno się zwracać uwagę i potrafi w doskonały sposób przekazać swoją wiedzę. W bardzo dokładny i szczegółowy sposób opisuje, jak krok po kroku wejść w daną asanę. Pomocne są jeszcze zdjęcia, choć w tym przypadku przedstawiają one tylko efekt końcowy i prawidłowo wykonaną pozycję. 

Ta książka zasłużyła na specjalne miejsce na mojej półce. Co więcej, wydaje mi się, że nie jest to lektura do przeczytania na raz. Na pewno będę do niej powracać i obok książki Iyengara będzie jednym z moich podstawowych podręczników do jogi. Otrzymujemy tutaj nie tylko kompleksowe opisy asan, ale także informacje o wszystkich siedmiu czakrach, co stanowi idealne uzupełnienie całości. Ta książka okazała się być po prostu strzałem w dziesiątkę. Wiązałam z nią ogromne nadzieje i się nie zawiodłam! Jestem pod ogromnym wrażeniem i doceniam zaangażowanie i wiedzę autorki. Gorąco polecam! Wręcz z całego serca! To pozycja obowiązkowa dla każdego jogina, a także dla osoby, która jest dopiero na początku swojej drogi z jej praktyką i szuka naprawdę dobrego i konkretnego poradnika. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl
 

115. "Mięso nas zabija. Jak zerwać z uzależnieniem od białka zwierzęcego" - dr Garth Davis & dr Howard Jacobson 

Mięso nas zabija to tytuł dosyć kontrowersyjny. Przede wszystkim ze względu na to, że przeważająca część społeczeństwa jednak spożywa je na co dzień, a dieta wegetariańska czy wegańska są uznawane za dziwactwo. Sama na co dzień spotykam się z tym, że wiele osób neguje fakt, iż nie jem zwierząt. Wiem, że zgodnie z zasadami prawidłowego żywienia mięso stanowi element odpowiednio zbilansowanej diety, ale mimo wszystko nie możemy mówić, że jest niezbędne do życia i prawidłowego funkcjonowania ludzkiego organizmu. Pomijając fakt, iż człowiek pierwotny był roślinożercą i nadal mamy cechy, które o tym w wybitny sposób świadczą, to gdyby dieta pozbawiona mięsa była faktycznie taka szkodliwa, to weganie i wegetarianie mieliby naprawdę ciężkie życie. A jest zupełnie inaczej!

Autorzy tej pozycji prezentują naprawdę rzetelne, konkretne i w pełni naukowe podejście do tematu. Bazując na specjalistycznej literaturze i przytaczając wiele badań, w obiektywny sposób pokazują wpływ mięsa na nasz organizm. W dużej mierze chodzi tutaj o nadmierne spożywanie białka, co nie służy ludzkiemu organizmowi. Rozpoczynamy od samej historii białka i wyjaśnienia, w jaki sposób ludzie uzależnili się od jego spożywania, a kończymy na sposobach, w jakie można je ograniczyć. Autorzy pokusili się nawet o stworzenie planu żywieniowego! W międzyczasie dowiadujemy się o zagrożeniach, które płyną z bycia białkoholikiem. To nie tylko kwestia cukrzycy, nadciśnienia czy chorób serca. To także nowotwory i otyłość. Wszystkie schorzenia, o których teraz słyszy się najczęściej. A nie da się ukryć, że spożycie mięsa jest w dzisiejszych czasach ogromne! 

Autorzy skupiają się tylko i wyłącznie na aspektach zdrowotnych i na wpływie białka zwierzęcego na ludzki organizm. Nie znajdziecie tutaj informacji o aspektach społecznych czy ekonomicznych, ale też nie to ta książka miała na celu. Mimo wszystko wyniki większości badań są naprawdę przerażające i cieszę się, że kilkanaście lat temu podjęłam decyzję zmiany diety. Chociaż pojawia się tutaj sporo naukowych określeń i niezależnych badań oraz eksperymentów, to książka w całości napisana jest przystępnym, ale rzetelnym językiem. Jest też dosyć spora objętościowo i może chwilami autorzy niepotrzebnie „leją wodę”, ale mimo wszystko jest to pozycja warta uwagi i poświęconego jej czasu. 

Wiem, że po tę pozycję na pewno nie sięgną zagorzali mięsożercy. To przykre, że mają oni tak ograniczone myślenie i boją się odmiennego spojrzenia. Sami przeczą faktom i nauce, ale niestety – bywają tacy ludzie, którym pewnych rzeczy się nie przetłumaczy. Wierzę jednak, że osoby zainteresowane zdrowym stylem życia chętnie przeczytają tę pozycję i być może zaczną wprowadzać do swojej diety pewne zmiany. Nie każdy musi od razu stać się weganinem, ale warto spróbować czegoś nowego i wyrobić sobie własną opinię na dany temat. Osoby stosujące dietę roślinną na pewno znajdą tutaj sporo rzetelnych argumentów do obrony swojego zdania i podejścia do życia. Uważam, że to konkretna pozycja, ukazująca problematykę nadmiernego spożywania mięsa w bardzo odpowiedni sposób. Polecam!  

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:




114. "Gluten free. Jak współczesna pszenica nas zatruwa" - Julien Venesson

W przeciągu ostatnich miesięcy na każdym kroku można było usłyszeć coś o glutenie, jego szkodliwości i diecie, która go wyklucza. Dawniej się o tym tak nie mówiło, nawet nie słyszało, chyba że ktoś cierpiał na celiakię, czyli chorobę trzewną, przy której całkowicie należy wykluczyć gluten z diety. Moda ma swoje dobre i złe strony – z jednej strony media robią za dużo cyrku wokół diety bezglutenowej i wegańskiej, a z drugiej prawdziwi bezglutenowcy czy weganie są szczęśliwi, bo dużo łatwiej można teraz dostać w sklepach produkty dedykowane ich diecie. Ale jak to naprawdę jest z tym glutenem?

Gluten to mieszanina białek obecna przede wszystkim w pszenicy, ale także w innych zbożach, typu jęczmień, orkisz czy owies. Naukowcy ostatnimi czasy poruszają tematykę jego szkodliwości – o ile w przypadku osób chorych na celiakię jest to oczywistość, tak pojawia się pytanie, czy u osób zdrowych też może on wywoływać negatywne skutki. Nie jestem pewna, czy uzyskaliśmy jednoznaczną odpowiedź na to pytanie, bowiem każdy z nas jest inny i chyba sam powinien czuć, co mu szkodzi, a co nie. Nie da się jednak zaprzeczyć pewnym faktom z „historii” glutenu. Temat ten porusza Julien Venesson w swojej książce, która okazała się być krótką, aczkolwiek treściwą lekturą.

Autor cofa się w przeszłość po to, aby wyjaśnić nam, w jaki sposób odżywiali się nasi przodkowie i aby uzmysłowić czytelnikom, jak kiedyś wyglądała pszenica. To taka krótka historia rolnictwa, w której pojawiają się informacje z dziedziny genetyki, nauki, natury… Nie brakuje tego, co prawdopodobnie było w tym wszystkim najbardziej przełomowe, czyli zielonej rewolucji. Następnie wracamy do teraźniejszości i skupiamy się na naszym przewodzie pokarmowym i działaniu glutenu. Autor przytacza szereg chorób i zaburzeń, jakie mogą, ale nie muszą, być powiązane ze spożywaniem glutenu.

Bardzo podoba mi się fakt, że Julien Venesson pozostaje cały czas obiektywny. Przytacza mnóstwo badań i informacji z różnych źródeł, ale sam stara się zachować umiar we wszystkim. Na co dzieńjest on dziennikarzem naukowym, co można odczuć w trakcie lektury – lekkie pióro, swoisty język i właśnie ten obiektywizm. Bibliografia, która posłużyła do napisania tej książki jest obszerna i rzetelna. Nie jest to kolejna pozycja, która każe nam natychmiast zmieniać dietę, ale po prostu daje do myślenia i w sposób neutralny, czy też po prostu bezstronny zadecydować o tym, co jest dla nas dobre, a co złe. Owszem, większość przytaczanych źródeł podaje, że gluten nie jest dla nas najlepszy, ale Venesson nie raz podkreśla, że powinniśmy słuchać swojego ciała.


Gluten free to książka, która okazała się być miłym zaskoczeniem. Zawiera w sobie sporo konkretnych informacji i porusza ciekawą, lekko sporną i kontrowersyjną tematykę. Warto po nią sięgnąć, aby zdobyć rzetelną wiedzę, która bazuje na badaniach naukowych, a nie pomówieniach mediów, dlatego szczerze polecam ją każdemu, kto choć trochę interesuje się dietą bezglutenową albo chciałby rozwiać swoje wątpliwości.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:



113. "Uzdrawiająca moc lasu" - Clemens Arvay



http://talizman.pl/oddychanie/170151-uzdrawiajaca-moc-lasu-lecznicza-energia-drzew.html?search_query=uzdrawiajaca+moc+lasu&results=20
Wiele osób doskonale zdaje sobie sprawę z leczniczych właściwości ziół. A co z drzewami i mocą natury? W końcu są to pokrewne elementy, choć niestety żyjemy w czasach, w których człowiek znacznie oddalił się od natury, prawie zerwał z nią kontakt, zapomniał o przyjemnościach, jakie płyną z obcowania z nią. Uzdrawiająca moc lasu to książka, która uświadamia nam, gdzie jest miejsce człowieka i jak wiele dobrego może nam przynieść powrót do korzeni, bez zatracania tego, co obecnie oferuje nam świat i postęp technologiczny.

Choć ta książka w niczym mnie nie zaskoczyła, była dla mnie czymś wręcz oczywistym, tak gdzieś w głębi podświadomości czuję, że mogłaby się przydać wielu osobom. Tym zagonionym, zapracowanym, cierpiącym na różnego typu schorzenia. Kiedy ostatnio byliście w lesie? Tak po prostu, celem przespacerowania się, zaczerpnięcia świeżego powietrza? Myślę, że mało kto odpowie, że nie tak dawno temu. Kontakt z naturą to rzecz niesamowita w każdym calu. Nasi przodkowie doskonale zdawali sobie z tego sprawę, wiedzieli, że uziemienie się daje poczucie stabilizacji, a drzewa mają wspaniałą energię, która na nas wpływa. My o tym zapomnieliśmy, ale tylko i wyłącznie na własne życzenie.

Autor przytacza w swojej książce wiele przykładów na to, jak działa na nas energia drzew, w szczególności skupiając się na lesie, chociaż nie stroni również od przytaczania informacji o roślinach doniczkowych czy o prowadzeniu własnego ogródka – w końcu to również kontakt z naturą. Przytacza wyniki badań, w których wykazano zbawienny wpływ kontaktu z naturą na choroby takie jak cukrzyca, zaburzenia pracy serca czy przewlekły stres. Łono natury oferuje nam całkowite odprężenie, wyciszenie i oczyszczenie energii. Obcowanie z naturą obniża ciśnienie krwi, daje nam chwile wytchnienia, zmienia nasz światopogląd na lepsze. Clemens G. Arvay przytacza tutaj nie tylko swoje doświadczenia, ale również historie wielu innych osób z różnymi problemami, którym pomogła lecznicza energia drzew.

Książka jest napisana w bardzo przystępny sposób, jest łatwa w odbiorze i okazuje się, że osiągnięcie lepszego samopoczucia i polepszenie zdrowia wcale nie jest rzeczą trudną. Oczywiście autor zaznacza, że w przypadku poważnych chorób konieczna jest konsultacja z lekarzem, ale zachęca do obcowania z naturą, która może być dodatkowym terapeutom. Co więcej – autor nie neguje naszego postępowania, tylko próbuje wzbudzić w nas poczucie zrozumienia tego, w jakich czasach żyjemy i jak możemy zniwelować ich szkodliwe elementy. Nie chodzi o całkowite porzucenie tego, co oferuje nam dzisiejszy świat, chodzi tylko o znalezienie odpowiedniej równowagi i nie zapominanie o tym, że jesteśmy częścią przyrody. 

To ciekawa pozycja, która może się przydać niejednej osobie. Ja nie znalazłam w niej nic zaskakującego, bowiem od dziecka uwielbiam utrzymywać kontakt z naturą, nie raz przytulam się do drzew, a chodzenie boso po trawie to dla mnie rzecz całkowicie normalna. Wiem jednak, że dla wielu osób jest to coś absurdalnego, dlatego być może ta pozycja otworzy im oczy. Naprawdę warto spróbować, w końcu nic się nie traci, a można tylko zyskać!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl


112. "Yin Joga. Najspokojniejszy trening świata" - Bernie Clark
 
http://talizman.pl/zdrowy-tryb-zycia-fitness-joga-tai-chi/197032-yin-joga-najspokojniejszy-trening-swiata-9788365404282.html?search_query=jin+joga&results=51


Joga to lek na całe zło – przetestowałam na sobie i nie wyobrażam sobie zrezygnowania z tej dziedziny mojego życia. Choć zawsze idę w stronę jogi rozciągającej, a nie wzmacniającej, to jednak staram się zrównoważyć każdy jej aspekt. Jednakże jako osoba z natury elastyczna z łatwością wchodzę w dane asany i pozwalam im się poddać, oczywiście zachowując uwagę w całym ciele. Kiedyś na zajęciach spróbowałam yin jogi i okazało się, że to naprawdę genialna sprawa! Choć czy to kogokolwiek dziwi, że mam takie zdanie?

Z ogromną przyjemnością sięgałam po książkę Bernie Clark, bo o ile na rynku wydawniczym można znaleźć mnóstwo podręczników na temat hatha jogi, tak o yin jodze nie mówi się już tak często. Gdzieś tam być może usłyszy się nazwę, ale przewodnik w tym temacie? Z tym już gorzej. A tutaj okazuje się, że Clark stworzyła naprawdę bardzo dobrą, szczegółową i rozległą publikację, której niczego nie brakuje. To nie jest taka typowa książka, w której dostaniemy tylko zdjęcia i opis asan. To kompleksowy podręcznik na temat tego odłamu jogi, charakteryzujący się naprawdę znakomitym podejściem.

Rozdział pierwszy obejmuje oczywiście definicje i wprowadzenie, bowiem nie każdy musi być zaznajomiony z tym, czym jest yin joga. Oczywiście pierwsze skojarzenie to „Yin i Yang” – jak najbardziej prawidłowe, ale nawet jeżeli wiecie co nieco już w tym temacie i znacie ten aspekt jogi, to polecam zapoznanie się z wizją autorki. Drugi i trzeci rozdział to praktyka – to właśnie w tej części książki znajdziemy zdjęcia asan, sposób ich wykonania, korzyści, przeciwwskazania, alternatywy, sposób wchodzenia i wychodzenia z pozycji, a także wiele innych informacji. Są to naprawdę w pełni kompleksowe opisy i na pewno zauważycie, że publikacja ta nie obejmuje wszystkich asan, a raczej te skierowane tylko na praktykę yin. 

Choć sednem tego rodzaju jogi jest trwanie w pozycji przez dłuższy czas (przynajmniej kilka minut) to z powodzeniem można tutaj praktykować płynne przejścia, o których autorka również bardzo rozlegle pisze i prezentuje je w formie przejrzystych tabel. Bernie Clark nie stroni również od medycyny chińskiej i taoizmu, bowiem można tutaj znaleźć całe mnóstwo informacji z tych dziedzin, oczywiście odpowiednio powiązanych z praktyką jogi. Nie można zapominać również o ogólnych korzyściach i przeciwwskazaniach, które autorka w bardzo dokładny sposób opisuje na kolejnych stronach – są one następnie zebrane w przystępnie napisane podsumowanie, aby lepiej zapamiętać to, co najważniejsze.

Sięgając po tę pozycję nie spodziewałam się, że otrzymam aż tak złożoną i kompleksową publikację na temat yin jogi. Bernie Clark ma niesamowitą wiedzę i stale ją rozwija – co można wywnioskować po przejrzeniu bibliografii, która przysłużyła się do napisania tej książki. W bardzo przystępny i przejrzysty sposób dzieli się tą wiedzą z czytelnikami, i wierzcie mi – ta lektura to naprawdę dobra rzecz! W bardzo dokładny i konkretny sposób podchodzi do teorii i praktyki jin yogi, co jest jej największą zaletą. Jin yoga to niesamowita sprawa, która nauczy Was spokoju, kontrolowania ciała i umysłu, a także sprawi, że pozbędziecie się różnego rodzaju bólu. To praktyka, która koi nerwy, potrafi wyciszyć i nauczyć większej świadomości – sprawdzone i przetestowane, gorąco polecam książkę oraz cielesną praktykę!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl



111. "Wędrówka Twojej duszy poprzez wcielenia" - Linda Howe


http://talizman.pl/zycie-po-zyciu/163766-wedrowka-twojej-duszy-poprzez-wcielenia-9788373777392.html?search_query=wedrowka+twojej+duszy&results=68
O Kronikach Akaszy słyszałam już nie raz. Niejednokrotnie sama chciałam skorzystać z ofert, które dawały możliwość poznania prawdy o swojej obecnej inkarnacji, jak i dowiedzenia się co nieco o poprzednich. Jednak przyznaję, że pochodziłam do tego sceptycznie, choć w swoim bliskim otoczeniu mam osobę, która spróbowała i była naprawdę zadowolona. Niestety oferta „wygasła”, a okazja bardzo szybko się ulotniła, jednak teraz pojawił się inny sposób, aby odwiedzić Kroniki Akaszy – książka Lindy Howe.

„Celem tej książki jest przedstawienie skutecznej i wydajnej strategii służącej osobistej transformacji, skupiającej się na gruntownej przemianie zarówno w sferze świadomości, jak również doświadczeń – ze zwyczajnych w Nadzwyczajne.” Czy faktycznie strategia autorki jest skuteczna i wydajna? Póki co ciężko mi to stwierdzić, bowiem jestem świeżo po lekturze i nie miałam jeszcze okazji wprowadzić praktyki w życie, ale jedno jest pewne – to naprawdę ciekawa pozycja, a zaprezentowana metoda jest dobrze i szczegółowo opisana, chociaż nie nazwałabym jej kompleksową. Ale może nie o to tutaj chodzi – może właśnie te informacje są wystarczające, a zgłębianie wiedzy bardziej zaawansowanej ma mieć miejsce podczas odwiedzania Kronik Akaszy.

Książka ma ciekawy układ, bowiem najpierw poznajemy technikę, a potem strukturę Kronik. Autorka zachęca, aby sporo trenować i nabrać wprawy w wizytach w nowym, pełnym magii miejscu, bowiem początkowo może to być nie tylko trudne, ale obce – a jako istoty ludzkie mamy to do siebie, że boimy się nieznanego. Trzeba się wyzbyć lęku, aby czerpać odpowiednie korzyści z tych podróży. Kolejny etap to zapoznanie się z pięcioma filarami świadomości, czyli z Inkarnacją, Władzą, Dyscypliną, Odpowiedzialnością i Zaangażowaniem. W każdym z rozdziałów są przedstawione odpowiednie wskazówki i zwroty, które pomogą nam w przypadku tych pięciu elementów podczas przebywania w Akaszy. Filarem centralnym jest Łaska i to na nim skupia się następny rozdział, w którym znajdziemy również sposób na zrównoważenie umysłu, serca i woli.

Książka Lindy Howe jest prawdopodobnie pierwszą o tej tematyce, z którą dane mi się było zapoznać. To coś, z czym na polskim rynku wydawniczym do te pory się nie spotkałam, a jeżeli chodzi o książki o podobnej tematyce to znam go bardzo dobrze. Czy zasługuje na miano oryginalnej? Być może, chociaż to nie o to tutaj chodzi. Istotne jest samo jej przesłanie oraz cel. Odwiedzenie Kronik Akaszy z pewnością jest niesamowitym doświadczeniem, które potrafi całkowicie zmienić człowieka i jego życie, a także ogólny światopogląd i pewne wartości. 

Wędrówka Twojej duszy poprzez wcielenia to dobra pozycja, a Linda Howe w dosyć przystępny sposób prezentuje swoją strategię. Z pewnością wypróbuję ją w praktyce, choć nie wiem, jaki będzie tego skutek – mam jednak nadzieję, że taki, jaki powinien być. Zdecydowanie jest to książka, do której powinno się wracać, zwłaszcza jeżeli faktycznie chcemy osiągnąć sukces w zaprezentowanej tutaj technice. Pomocne będą nie tylko słowniczek oraz podsumowanie znajdujące się na końcu, ale wszelkie drobne wskazówki podawane przez autorkę, które można dostrzec w całej publikacji. Poruszana tutaj tematyka jest niezwykle intrygująca i zachęcam Was, abyście sami ją odkryli.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl


110. "Ostatni końcowy. Najważniejsze przesłania mistrza" - Jerzy Prokopiuk



http://talizman.pl/etyka/169104-ostatni-kocowy-najwazniejsze-przeslania-mistrza-9788373777606.html?search_query=ostatni+koncowy&results=2
Książki Jerzego Prokopiuka nie należą do łatwych, ale na pewno zaliczają się do tych wartościowych. Ostatni końcowy nie było moim pierwszym spotkaniem z tym autorem, choć przyznaję, że miałam dłuższą przerwę jeżeli chodzi o czytanie jego publikacji. Choć wiedziałam mniej więcej, czego mogę się po tej pozycji spodziewać, to i tak musiałam dojrzeć do tego, aby po nią sięgnąć. Prokopiuk to filozof, psycholog, gnostyk, antropozof… To człowiek, który posiada ogromną wiedzę i stara się ją przekazać w swoich książkach, ale jedno jest pewne – to nie jest wiedza łatwa i zrozumiała bez zastanowienia się nad nią.

Tym razem rozpoczynamy od zapoznania się z tematyką i definicją antropozofii oraz z sylwetką jej twórcy, Rudolfa Steinera. Ta książka nie ma w sobie jednego, konkretnego schematu. Autor podejmuje próbę odpowiedzenia na pytania z różnych dziedzin, które jednak w dużej mierze dążą do tego, jaka jest naprawdę ludzka natura, kim jesteśmy my jako gatunek ludzki, czym jest zło i dobro, dlaczego lękamy się śmierci, czy dążymy do zbawienia i czym ono tak naprawdę jest? Jerzy Prokopiuk wyjaśnia, czym jest gnoza, gnostycyzm i antropozofia w różnych ujęciach: religijnym, społecznym czy kulturowym.  Nie brakuje tutaj również wiedzy z dziedziny mistyki oraz tej, która przybliża temat jaźni i ludzkiej świadomości.

Istotnym tematem poruszanym w tej książce jest również kwestia lęku i sposobów wyzbywania się go. Co ciekawe, Jerzy Prokopiuk widzi w nim siłę napędową, która często motywuje nas do działania – kwestia tego, czy jest to działanie pozytywne czy negatywne zależy od perspektywy i sytuacji, przynajmniej w moim odczuciu, ale z pewnością lęk potrafi być motywujący. Spora część tej publikacji została poświęcona koncepcji zła. Zapewne każdy człowiek miał kiedyś chwile zwątpienia i zastanawiał się, czemu Bóg pozwala na wszystkie negatywne wydarzenia, jakie mają miejsce na ziemi. Dla mnie niczym nowym było stwierdzenie, że „zło ma swe zaplanowane, sensowne i celowe miejsce oraz funkcję w ekonomice kosmosu”. To w pewnym sensie zachowanie równowagi, chociaż kwestia jakiejkolwiek religii i dowodów na istnienie Boga jako Boga jest już zapewne tematem na osobą, bardzo rozbudowaną powieść. 

Książka ta jest skierowana do ludzi o otwartym umyśle, chcących poszerzyć swój światopogląd i wejść na wyższy poziom świadomości. Jerzy Prokopiuk to intrygująca osobistość, a jego książki są jedyne w swoim rodzaju. Trudne, skomplikowane, w których aż roi się od filozoficznych rozważań i niezrozumiałych na pierwszy rzut oka sformułowań, ale zdecydowanie warte uwagi i poświęconego im czasu. Nie każdy będzie w stanie się tutaj odnaleźć, jednak jeżeli już będziecie mieli na to ochotę, to zdecydowanie musicie się do tego odpowiednio przygotować – oczyścić umysł, wyłączyć telefon i odłączyć się od wszystkiego, co może Was rozpraszać. Ta pozycja wymaga od nas całkowitego zaangażowania, zwłaszcza jeżeli faktycznie chcemy zrozumieć wszystko to, co jest w niej zawarte.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl



109. "Pasożyty - prawdziwa przyczyna chorób" - Alan E. Baklayan



http://talizman.pl/zdrowie/170258-pasozyty-prawdziwa-przyczyna-chorob-diagnostyka-i-samodzielne-leczenie-9788365404145.html?search_query=pasozyty&results=44
Wiele razy słyszałam już, że praktycznie wszystkie choroby można wytłumaczyć obecnością w naszym ciele pasożytów. Ile w tym prawdy? Tak na dobrą sprawę to nie mam pojęcia, ale z biologicznego punktu widzenia pasożyty nie są niczym dobrym. Żerują na swoim żywicielu, choć nie dążą do tego, aby go uśmiercić – w końcu straciłyby w ten sposób również swoje życie. Dlatego pozostają na tym, aby czerpać korzyści, tym samym przynosząc szkodę. Choć uważa się je za bardzo prymitywne organizmy, to okazuje się, że wcale nie są takie głupie – bardzo ciężko się ich pozbyć, a również sama diagnoza nie bywa łatwa, gdyż ich obecność nie daje specyficznych objawów.

Niestety, muszę z przykrością stwierdzić, że książka Alana E. Baklayana nie przypadła mi do gustu. Liczyłam na to, że otrzymam przejrzystą pozycję, która w jasny i oczywisty sposób przedstawi pasożyty ludzkiego ciała, sposób rozpoznania oraz domowe sposoby na ich wyleczenie. Doskonale wiem, że jest to możliwe i znam kilka sposobów, ale chętnie zapoznałabym się z publikacją, która stanowi w pewnym sensie kompendium wiedzy w tym temacie. Niestety w tym przypadku tak nie było. Jest to pozycja dosyć chaotyczna, w której ciężko mi było odnaleźć logiczny ciąg. Nie zaprzeczę temu, że autor ma wiedzę w tym temacie, ale raczej nie umie jej odpowiednio przekazać i uporządkować. Dodatkowo zaprezentowana przez niego diagnostyka i leczenie są bardzo ograniczone – odczułam wrażenie, że to czysta reklama stosowanego przez niego sprzętu i leków. Czyli nie mamy tutaj do czynienia z wiedzą, która pozwoli nam w domowym zaciszu, na własną rękę się zdiagnozować i wyleczyć, a chociaż spróbować, bowiem czasami konieczna jest interwencja lekarza, ale tutaj co chwilę autor opisuje tylko i wyłącznie swoje osiągnięcia, swoje urządzenie, swoją terapię. Niestety, nie spodobało mi się to i chyba mało kto sięgając po tę pozycję tego właśnie szuka.

Teoretycznie pojawiają się tutaj informacje o pasożytach i zatruciu ciała – czy to szkodliwymi chemikaliami czy powszechnie występującymi metalami ciężkimi oraz oczywiście pasożytami, ale właściwie nie udało mi się wyciągnąć z tych informacji konkretnego meritum. Książka jest napisana w trochę dziwny sposób i nie jestem pewna, czy każdy, kto po nią sięgnie, będzie w stanie zrozumieć to, co autor miał na myśli. Po prostu ciężko się w tę pozycję odpowiednio „wgryźć”. Czytałam ją jak przez mgłę, choć nie jestem pewna, co jest tego główną przyczyną. Autor przytacza również następstwa infekcji pasożytniczych, takich jak alergia, choroby grzybicze, obciążenie układu immunologicznego, zaburzenia hormonalne, problemy z układem nerwowym oraz z jelitami. Jednym słowem są to zaburzenia, które mogą mieć naprawdę różnorodne przyczyny. Końcowy rozdział to w pewnym stopniu program oczyszczający i sposób leczenia, ale o ile nie są to podstawy, które każdy gdzieś już znał i czytał, to ponownie wracamy do urządzeń stosowanych przez Baklayana – a to zdecydowanie nie na nasze realia czy możliwości. 

Skoro autor zgłębiał medycynę chińską i nauki mnichów Shaolin to uważam, że powinien skierować się bardziej w tę stronę – naturalne metody leczenia, a nie tylko specjalne urządzenia, choć nie chcę negować ich działania. Być może faktycznie autor osiąga znakomite rezultaty u swoich pacjentów, na co wskazywać mogą przytoczone przez niego historie, ale osobiście liczyłam na inne podejście do tematu. Nie ukrywam, że się zawiodłam, ale może znajdą się tacy, którzy właśnie tego szukają – chociaż nie słyszałam o zaprezentowanych tutaj terapiach w naszym kraju, choć z pewnością istnieją jakieś jej odpowiedniki. Ani nie polecam, ani nie odradzam – decyzja o sięgnięciu po tę pozycję należy do Was.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl


108. "Zielone kosmetyki" - Gabriela Nedoma
 


http://talizman.pl/uroda-kosmetyka/170753-zielone-kosmetyki-twoje-domowe-spa-9788365404169.html?search_query=zielone+kosmetyki&results=9
Medycyna indyjska, czyli ajurweda, traktuje o tym, że na nasze ciało powinniśmy nakładać tylko to, czego nie balibyśmy się zjeść – zgodnie z zasadą jak wewnątrz, tak i na zewnątrz. W dzisiejszych czasach drogerie stacjonarne i internetowe oferują nam całą gamę różnobarwnych produktów – do włosów, do cery takiej i takiej, do stóp, do rąk, do paznokci… Czasami aż ciężko się w tym wszystkim pogubić i znaleźć produkt odpowiedni dla siebie, w miarę naturalny, bez sztucznych dodatków i całej masy chemicznych składników. A tak na dobrą sprawę w naszej kuchni znajdziemy wszystko to, czego potrzebujemy… No, ewentualnie na dziale spożywczym w każdym sklepie.

Książka Gabrieli Nedomy jest  przede wszystkim wspaniale wydana! Wydawnictwo spisało się na medal, bowiem ta pozycja jest po prostu przepiękna i niezwykle przyjemna dla oka. Świetnie się ją czyta i ogląda, a wszelkie zdjęcia są bardzo zachęcające do tego, aby spróbować jak najszybciej zrobić dany kosmetyk na własną rękę. Sama forma również jest doskonała, bardzo przejrzysta i w pełni zrozumiała. Zielone kosmetyki nie są tematyką trudną, okazuje się nawet, że można je zrobić w mgnieniu oka! I wcale nie wymaga to od nas posiadania specjalistycznego sprzętu. Tylko kilka pojemniczków, łyżeczek, waga czy sitko oraz parę innych drobiazgów, które autorka oczywiście krótko i zwięźle opisuje. 

Dzięki tej książce poznajemy również krótki rys historyczny naturalnej pielęgnacji  - w końcu nasi przodkowie też w jakiś sposób dbali o higienę, a nie mieli takiej dostępności środków, jak my teraz. Z resztą zauważcie, że wiele składników kosmetycznych ma pochodzenie roślinne. Tylko po co ta cała chemia, która teoretycznie ma udoskonalić ich jakość? W dalszej kolejności otrzymujemy szereg produktów, które stanowią podstawę do tworzenia naturalnych kosmetyków. Oczywiście nie brakuje tutaj również informacji o tym, kiedy i jak zbierać składniki, jak obrabiać rośliny i jak je zabezpieczać. Chociaż wstęp jest napisany raczej w stylu „krótko, zwięźle i na temat”, to zawiera on w sobie wszystkie najpotrzebniejsze informacje.

Dalsza część książki to już konkretne przepisy, chociaż są one podzielone na kilka zasadniczych rozdziałów. Najobszerniejszy z nich dotyczy oczyszczania skóry ciała i twarzy, bowiem oczyszczanie jest podstawowym elementem codziennej pielęgnacji. Idąc dalej tym tropem przechodzimy do przepisów na naturalne dezodoranty i substancje zapachowe, do tworzenia smoothies dla skóry, do ochrony przed słońcem i odpowiedniego nawilżania, wyrabiania leczniczych olejków i maści, pielęgnacji ust oraz zębów, a także włosów – tego nie mogło zabraknąć. Takim dodatkowym bonusem są dwa ostatnie rozdziały – pierwszy z nich skupia się na kosmetykach przeznaczonych dla mężczyzn, a drugi dla niemowląt. Każdy przepis jest dobrze i przejrzyście sformułowany: mamy potrzebne nam składniki, sposób wykonania, ilość, jaka wychodzi z podanych porcji, stosowanie oraz okres przydatności.

Zielone kosmetyki. Twoje domowe SPA to doskonała pozycja, po którą na pewno sięgnę jeszcze nie raz. Z chęcią wypróbuję zawarte w niej przepisy i ciekawa jestem, jak się sprawdzą na mojej skórze. Gabriela Nedoma posiada bogatą wiedzę i nie boi się tego pokazywać, a jestem przekonana, że każdy znajdzie tutaj coś odpowiedniego dla siebie. To nie tylko zmiana na lepsze dla nas samych, ale również dla środowiska. To ponad 130 przepisów, odpowiednio zaprezentowanych i naprawdę łatwych, a także szybkich w przygotowaniu. Książka  jest zdecydowanie warta polecenia!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl

 107. "Tradycyjna Medycyna Chińska" - Georg Weidinger



http://talizman.pl/medycyna-niekonwencjonalna/170635-tradycyjna-medycyna-chiska-przewodnik-holistycznego-uzdrawiania-9788365404077.html?search_query=tradycyjna+medycyna+chinska&results=8
TMC, czyli Tradycyjna Medycyna Chińska, nigdy nie była moim konikiem jeżeli chodzi o rzeczy tego typu, ale przyznaję, że lubię o niej poczytać. Dlatego z chęcią sięgnęłam po książkę Georga Weidingera, która miała być podręcznikiem holistycznego uzdrawiania zgodnie z zasadami TMC. Byłam bardzo ciekawa tego podejścia, tym bardziej, że na samym początku autor wspomniał o tym, że będzie to zupełne zaprzeczenie medycyny zachodniej, z którą jestem chyba bardziej zaznajomiona. 

Na samym wstępie autor wyjaśnia, skąd wzięło się u niego takie zamiłowanie. Zakorzenił je w nim jego ojciec i okazuje się, że sam Georg Weidinger miał poważne problemy zdrowotne, z którymi zmagał się od dziecka. Dopiero dzięki TMC sobie z nimi odpowiednio poradził. Z pewnością nie można zaprzeczyć temu, że jest to książka w całości poświęcona medycynie chińskiej. Autor naprawdę wykonał kawał dobrej roboty i zaprezentował najważniejsze elementy z tej dziedziny. Z pewnością nie jest to jednak całość, bowiem domyślam się, że TMC jest bardzo rozległe i można by o tym mówić godzinami. Jednakże dla przeciętnego czytelnika, który szuka różnego rodzaju rozwiązań mających na celu poprawę zdrowia, będzie to bardzo dobra pozycja.

Nie ukrywam jednak, że czyta się ją dosyć ciężko. Nawet nie ze względu na styl i język autora czy też wiedzę, jaką on przekazuje, ponieważ wiele rzeczy jest logiczny i jedno wynika z drugiego, ale raczej ze względu na samą  formę. Tak naprawdę jest to lity tekst, pozbawiony ułatwiającej przyswajanie wszystkich informacji konstrukcji. Zdecydowanie przydałyby się tutaj jakieś tabelki, skróty, podsumowania z najważniejszymi informacjami (chociaż jedno takowe znajduje się na końcu książki, ale bardziej widziałabym coś takiego na zakończenie każdego rozdziału). Po prostu brakuje tutaj czegoś, co odpowiednio rzucałoby się w oczy, a tym samym łatwo by się to zapamiętywało. Taki lity tekst potrafi czasami czytelnika przerazić.

Nie jestem pewna, czy było to całkowite zaprzeczenie tego, co znamy z medycyny zachodniej – właściwie wiele porad jest uniwersalnych dla każdego, kto chce prowadzić zdrowy tryb życia. Odpowiednia dieta, sen i unikanie stresu – to są podstawy, z których korzysta każda medycyna, nie tylko TMC. Owszem, autor faktycznie czasami podaje informacje sprzeczne, ale w większości okazało się, że jego porady są tym, co już nie raz gdzieś czytałam, słyszałam czy po prostu stosowałam. TMC jest nieco zaprzeczeniem witarianizmu i promuje potrawy ciepłe, chociaż nie raz słyszy się, że wysoka temperatura dezaktywuje enzymy i witaminy – temu nie można zaprzeczyć, jednakże dieta TMC, czyli dieta według pięciu przemian, skupia się przede wszystkim na energetyce pokarmu, który ma nam zapewnić odpowiedni przepływ chi. Właściwie znaczna część książki skupia się na sposobie odżywiania, pojawiają się też dwa krótkie rozdziały o stresie i prawidłowym oddychaniu.

„Tradycyjna Medycyna Chińska” jest zdecydowanie książką godną uwagi, z której można czerpać wiele przydatnych informacji. Być może jej forma nie jest najlepsza, ale zawarta w niej wiedza warta jest tego, aby nieco bardziej się skupić i przyswoić podawane przez Weidingera informacje, tym bardziej, że nie posługuje się on trudnym czy wyjątkowo specjalistycznym językiem.  To odpowiednia pozycja dla każdego, kto choć trochę interesuje się TMC, dla wszystkich, którzy szukają nowego i ciekawego sposobu na uzdrowienie ciała oraz dla lekarzy, którzy lubią łączyć konwencjonalne metody leczenia z czymś, co zazwyczaj nie jest pozytywnie widziane przez tradycyjną medycynę. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl


 106. "Kuchnia Raw Food" - Tanya Maher



http://talizman.pl/kucharstwo-zywnosc-gastronomia/169390-kuchnia-raw-food-smaczne-dania-bez-gotowania-9788365404060.html?search_query=raw+food&results=158
Szczerze podziwiam ludzi, którzy zmienili swój sposób odżywiania na stuprocentowo surowy. Owszem, sama spożywam spore ilości takiej żywności, jednak są to głównie świeże owoce i warzywa czy sałatki oraz smoothies, a także soki. Nie ukrywam, że bardzo mnie korci, aby kiedyś spróbować zrobić surową zupę, surowy sernik czy nawet pizzę. Brzmi dosyć absurdalnie, smakuje dziwacznie, ale jakie ogromne korzyści ma to dla naszego zdrowia! W końcu surowa żywność jest całkowicie nieprzetworzona, a gotowanie czy pieczenia dezaktywuje enzymy znajdujące się w zieleninie, które są niezbędne dla naszego organizmu. Surowe pożywienie to najzdrowsze, co możemy sobie zafundować.

Mimo że nie jestem typową witarianką, to bardzo chętnie sięgam po każdą książkę związaną z tym tematem. Być może kiedyś w końcu spróbuję jakiegoś przepisu i stanie się on moim ulubionym – wiem jedno, wydaje się, że jest to prosty sposób odżywiania, ale mój brak cierpliwości chyba by się z nim nie pogodził. Wiele przepisów wymaga zastosowania dehydratora i suszenia w nim potraw przez nawet 12 godzin, a czasem i więcej! Ciężko coś takiego osiągnąć, gdy się nie siedzi cały czas w domu… Zdecydowanie bałabym się zostawić urządzenie elektryczne włączone do prądu na 8 godzin, gdy ja jestem gdzieś indziej. W książce Tanyi Maher można oczywiście znaleźć również takie przepisy, które nie wymagają użycia takowych środków, ale wydaje mi się, że tutaj akurat sprawdza się powiedzenie, że im więcej pracy, tym lepszy efekt. Zrobienie sałatki zajmuje parę minut, zrobienie witariańskiej pizzy już nieco więcej…

Jednakże wszystkie przepisy zaprezentowane przez autorkę są przedstawione w bardzo ciekawy sposób. Są podane nie tylko składniki i sposób przygotowania danej potrawy, ale także krótki opis dotyczący tego, skąd się wziął na nią pomysł i jakie korzyści zdrowotne dzięki niej osiągniemy. Takie dodatkowe elementy bardzo przypadły mi do gustu! Znajdziemy tutaj pomysły na podstawowe dania, czyli śniadania, obiady i nawet desery, ale również na smaczne i pożywne soki, smoothie oraz zupy. Co ciekawe, nie brakuje tutaj nawet menu przeznaczonego specjalnie dla dzieci oraz na przyjęcia – to coś, czym z pewnością zaskoczycie swoich gości! Surowy sernik? Proszę bardzo! W książce nie brakuje również kolorowych i bardzo zachęcających zdjęć! Początkowe strony skupiają się również na takich podstawach, jak to, jakie korzyści czerpie się z surowej diety, jakie produkty będą nam potrzebne czy jaki sprzęt kuchenny powinniśmy mieć. Autorka rozwiewa również wszelkie mity dotyczące niedoborów białka, wapnia czy witamin. 

„Kuchnia Raw Food” to bardzo przyjemna, barwna i motywująca książka. Poruszająca jest sama historia autorki o tym, co doprowadziło ją do takiej zmiany sposobu odżywiania. Piękne jest to, że zaszła w tym tak daleko, założyła nawet własną restaurację, w której serwuje surowe dania. Jeżeli będziecie kiedyś w Londynie, to koniecznie się za nią rozejrzyjcie! Czy surowe odżywianie jest możliwe biorąc pod uwagę dostępność wszystkich produktów w sklepach? Myślę, że jak najbardziej. Trzeba tylko chcieć, zmotywować się do działania i zacząć! Nie trzeba od razu całkowicie przechodzić na dietę Raw, sama zapewne się na to nigdy nie zdecyduję, ale zdecydowanie warto wprowadzić więcej tego typu produktów do swojej diety. Zapewni nam to dobre zdrowie i samopoczucie, sporą dawkę energii, a i możliwe będzie odkrywanie nowych smaków! 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl

 105. "Uzdrawianie komórkowe" - Barbara Wren

 Choroba nigdy nie jest niczym przyjemnym. Niezależnie od tego, czy jest to chwilowa niewydolność, choroba przewlekła, czy też najgorsza z możliwych opcji – choroba, którą lekarze nazywają nieuleczalną i nie dają żadnych szans na wyjście z niej czy jakąkolwiek poprawę zdrowia. Jednakże tam, gdzie medycyna konwencjonalna sobie nie radzi, pojawia się cały szereg technik i metod z medycyny niekonwencjonalnej, w tym uzdrawianie komórkowe, które skupia się na przywróceniu równowagi już na poziomie strukturalnym, czyli na poziomie komórki. 
Sięgając pod książkę Barbary Wren spodziewałam się otrzymać metody uzdrawiania, które faktycznie skupiają się na wszelkich szlakach metabolicznych, które zachodzą w komórkach. Niestety, autorka poszła w nieco innym kierunku, chociaż nie do końca oznacza to, że w gorszym. Jestem w stanie zrozumieć takie postępowanie, bowiem doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że metabolizm komórki i wszystkie przemiany, jakie w niej zachodzą, nie są łatwe do zrozumienia, a osoba sięgająca po taką książkę nie pragnie akademickiej wiedzy z dziedziny biochemii, a prostej i skutecznej metody, która przywróci ją do stanu równowagi zdrowotnej.

Książka ta została podzielona na dwie części, które w pewnym stopniu można by porównać odpowiednio do teorii i praktyki. Początkowe rozdziały mają na celu przybliżyć nam tematykę, na której skupia się autorka oraz uświadomić nam najważniejsze fakty dotyczące tego, jak nasze otoczenie wpływa na nasze zdrowie. Druga część rozpoczyna się bardzo ciekawie, bowiem naszym celem jest poznanie historii swojego ciała i choroby – autorka podaje wiele pytań dotyczących naszego stanu zdrowia, poziomu energii czy koncentracji. Zostajemy zmuszeni do refleksji i poszukiwania odpowiedzi, nad którymi na co dzień się nie zastanawiamy – a przecież poznanie wroga to pierwszy krok do sukcesu!

Kolejnym etapem jest trzystopniowy program powrotu do zdrowia – rzecz dosyć prosta i możliwa do wykonania bez skomplikowanych urządzeń czy restrykcyjnych diet. Oczywiście autorka w dużej mierze skupia się na sposobie odżywiania, co więcej podaje mnóstwo wskazówek odpowiednich dla osób na diecie bezglutenowej, dla osób z cukrzycą, z nadciśnieniem czy po prostu dla tych, którzy są uzależnieni od jedzenia. Barbara Wren podaje również mnóstwo technik mających na celu oczyszczenie organizmu – do wyboru, do koloru. W dużej mierze skupia się na oczyszczeniu jelit, ale także na regeneracji największego organu ludzkiego ciała – skórze. Całość jest napisana przystępnym i w pełni zrozumiałym językiem.

Mimo że po „Uzdrawianiu komórkowym” spodziewałam się czegoś zupełnie innego, to nie jestem zawiedziona tą pozycją. Tytuł to bardziej chwyt marketingowy niż rzeczywiste oddanie jej zawartości, chociaż nie da się ukryć, że wszelkie zmiany w diecie czy sposobie życia zawsze wpływają w taki czy inny sposób na funkcjonowanie komórek naszego ciała. Książka Barbary Wren jest odpowiednia dla każdego, kto chce przywrócić swojemu organizmowi stan równowagi zdrowotnej, a nie ma czasu na szukanie i stosowanie skomplikowanych metod. 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl

104. "Dieta według Pięciu Przemian" - Katarzyna Maria Puchacz

http://talizman.pl/dieta/153011-dieta-wedlug-pieciu-przemian-potrawy-ktore-lecza-i-odzywiaja-9788364278785.html


Medycyna chińska zawsze była dla mnie rzeczą bardzo interesującą, podobnie jak wywodząca się z niej dieta pięciu przemian. Nie mam z nią zbyt dużego doświadczenia, ale być może najwyższa pora to zmienić! Tym bardziej, że natrafiłam na książkę, która naprawdę w dobry sposób przedstawia jej zasady, dobór składników oraz skupia się na zwiększeniu świadomości żywieniowej. A co najlepsze, napisała ją polska autorka, która potrafiła odnieść tę wiedzę do naszych realiów!

Dieta pięciu przemian wyznaje zasadę, że żywność jest lekiem, a lek żywnością. To sposób odżywiania, który zapewnia zdrowie, lepsze samopoczucie, energię i harmonię. A dodatkowo wszystkie potrawy są równie pyszne co te, przygotowane normalnie! A może nawet lepsze… Katarzyna Puchacz stopniowo wprowadza nas w ten świat i początkowo w krótki i zwięzły sposób opisuje właściwości lecznicze poszczególnych produktów, przede wszystkim tych, które są najbardziej popularne w kuchni polskiej. Wielu osobom wydaje się, że gotowanie zgodnie z pięcioma przemianami jest rzeczą trudną i skomplikowaną – ta książka całkowicie zaprzecza takiemu twierdzeniu.

Autorka prezentuje raczej dietę w pełni roślinną i opisuje produkty takie jak warzywa liściaste, cebulowe, kapustne, owoce, rośliny psiankowate, przyprawy i warzywa strączkowe. W każdym z rozdziałów dotyczących konkretnych grup prezentuje bardzo proste, niewymagające wybitnych umiejętności kulinarnych przepisy. Podobno właśnie taki sposób odżywiania najlepiej działa na nasz organizm – nie łączenie ze sobą zbyt wielu składników i prostota, która zapewnia łatwość trawienia i poczucie lekkości. Znajdziecie tutaj przepisy na surówki, zupy, kompoty czy pasty do chleba, ale także wiele innych. Ja z pewnością wypróbuję większość z nich!

Prawdopodobnie najlepszym elementem tej książki jest rozdział o nazwie „Kalendarz”. Przechodzimy przez wszystkie miesiące w roku, a autorka w doskonały i bardzo logiczny sposób przedstawia, z jakich produktów powinniśmy wtedy korzystać, co gotować i jakie minerały oraz witaminy dostarczać naszemu organizmowi w tym konkretnym okresie. Tutaj również pojawia się kilka ciekawych przepisów. Natomiast o samych witaminach i minerałach również pojawia się trochę informacji, ale wiadomo – jest to wiedza ogólnodostępna. Skupić należy się jeszcze na ostatnim rozdziale, w którym autorka wyjaśnia, w jaki sposób jedzenie może nam zaszkodzić. Czasami to, co wydaje się nam zdrowe, wcale takie nie jest. Natomiast indeks umożliwia szybkie znalezienie konkretnego przepisu oraz sposobu na poradzenie sobie z dręczącym nas problemem zdrowotnym.

„Dieta według pięciu przemian” Katarzyny Marii Puchacz zasługuje na uwagę przede wszystkim dlatego, że została napisana zgodnie z realiami naszego kraju – czyli nie ma tutaj opisów wymyślnych produktów, które ciężko znaleźć na półkach sklepowych, a ich sprowadzanie bywa kosztowne. Autorka stawia na ogólnodostępne produkty, które mimo wszystko doskonale się sprawdzają w kuchni i leczeniu różnych dolegliwości. Natura od zawsze oferowała nam zdrowie, trzeba tylko umiejętnie korzystać z jej dobrodziejstw, a dzięki tej publikacji, staje się to możliwe – i to zgodnie z dietą pięciu przemian, która jest nie tylko intrygująca sama w sobie, ale też zapewnia zdrowie, energię i poczucie lekkości. Polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl


103. "Przeprogramuj swoje geny" - Mark Sisson



http://talizman.pl/zdrowie/166141-przeprogramuj-swoje-geny-by-bez-wysilku-schudnac-zyskac-zdrowie-i-energie-9788364278914.html
Sposobów na schudnięcie i diet odchudzających jest prawdopodobnie tyle samo, ile ludzi, którym udało się osiągnąć upragniony cel zrzucenia kilku kilogramów. Osobiście uważam, że nie ma jednej, sprawdzonej metody, która sprawdzi się u każdego i da takie same efekty. Najważniejsze to słuchać własnego ciała, bo to ono wie, co jest dla nas najlepsze – oczywiście nie należy tego rozumieć omylnie – wierzcie mi, Wasze ciało naprawdę nie ma ochoty na śmieciowe jedzenie czy lenistwo. Nie do tego zostaliśmy zaprogramowani. Wystarczy, że zrobicie jeden mały krok w stronę zdrowego trybu życia i zobaczycie, co wtedy zacznie Wam mówić Wasze ciało.

Mark Sisson jest znaną osobowością medialną – przynajmniej za granicą, nie w naszym kraju, a dzięki jego programowi o nazwie Pierwotny Plan, wielu ludziom udało się schudnąć i powrócić do zdrowia. W swojej książce „Przeprogramuj swoje geny” opisuje krok po kroku stworzony przez siebie plan, na który składa się 10 podstawowych zasad. To właśnie dzięki wprowadzeniu tych nowych reguł do życia codziennego, czytelnik ma odzyskać zdrowie, energię i zacząć poruszać się zgodnie ze swoją naturą. Co ciekawe, nie są to zasady wzięte z kosmosu, trudne i skomplikowane – można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że są wręcz trywialne. 

Sięgając pod książkę o takim tytule, spodziewałam się tego, że dosyć mocno zostanie poruszona dziedzina epigenetyki, ale niestety na tym polu się całkowicie zawiodłam. Autor praktycznie w ogóle się do niej nie odnosi, jedynie o niej wspomina raz czy dwa, ale właściwie nie wynika z tego nic konkretnego. Nie jest to książka o tematyce naukowej i  nie doświadczycie tutaj specjalistycznego słownictwa, co moim zdaniem nie do końca jest spójne z takim tytułem książki. Mimo że jest ona dosyć spora, jeżeli chodzi o objętość, to dowodów naukowych na skuteczność polecanej przez Sissona metody tutaj nie znajdziemy. 

Bardzo często odnosiłam wrażenie, że plan autora jest trochę działaniem na przekór wszystkiemu innemu. Sam Mark Sisson twierdzi, że trzyma się z dala tylko od konwencjonalnego podejścia, ale chwilami chyba poszedł za daleko i czułam się, jakbym czytała coś w rodzaju „wszyscy inni się nie znają, tylko ja mam rację”. Nie raz zdarzyło mi się nie zgodzić z autorem, a i przyznaję, że jego plan działania nie do końca do mnie przemawia. Owszem, jest to wizja na swój sposób ciekawa i dobrze przedstawiona oraz opisana, ale to zupełnie nie dla mnie.

 Natomiast muszę przyznać, że bardzo podobało mi się porównanie życia Groka i Korga. Są to dwa pojęcia, które autor stosuje, aby opisać człowieka pierwotnego i jego tryb funkcjonowania (Grok) oraz człowieka współczesnego, który ciągle za czymś goni i jego funkcjonowanie diametralnie różni się od tego, jakie było kiedyś (Korg). Autor zachęca czytelników do wprowadzenia takich zmian, które przywróciłyby mu funkcjonowanie człowieka pierwotnego. Dieta ma w dużej mierze wykluczać węglowodany i przetworzone produkty, a także rośliny strączkowe. Aktywność fizyczna ma się skupiać na ćwiczeniach powolnych i zajmować mniej więcej sześć godzin w tygodniu. Sisson wiele razy odnosi się do życia człowieka pierwotnego, ale osobiście uważam, że w dzisiejszych czasach takie funkcjonowanie jest po prostu niemożliwe. 

Program Marka Sissona to coś w stylu działania na przekór, chociaż teoretycznie miał to być powrót do korzeni. Mnie autor zupełnie nie przekonał, nie znalazłam nawet jednej drobnej rzeczy, którą chciałabym wprowadzić do mojego stylu życia. Nie twierdzę, że ten program nie jest skuteczny – bowiem skoro go nie wypróbowałam na sobie, to nie mogę oceniać, ale po prostu całą sobą jestem na nie. Pozostaję przy tym, co stosuję do tej pory, bowiem narzekać na swój styl życia nie mogę. Przyznaję, że spodziewałam się po tej książce czegoś innego, a i samego autora nie odbieram zbyt pozytywnie. Jednak nie chcę negować jego postaci i tych metod – każdy powinien spróbować, jeżeli tylko czuje taką potrzebę. 

 Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl


102. "Księżycowe zaklęcia" - Diane Ahlguist

http://talizman.pl/rytualy-i-zaklecia/115481-ksiezycowe-zaklecia-jak-korzystac-z-faz-ksiezyca-aby-osiagnac-to-co-chcesz-9788373777088.html
Księżyc jest naszym naturalnym satelitą, który ma wpływ na wiele sytuacji, jakie dzieją się na Ziemi. Mówi się, że to kobiety są bardziej związane wrażliwe na jego oddziaływanie, ale to nie do końca prawda. Osobiście znam wiele osób, które podczas Pełni są bardzo aktywne, aż do tego stopnia, że całą noc nie śpią. Są to zarówno kobiety, jak i mężczyźni, a wniosek z tego można wyciągnąć oczywisty – księżyc ma wpływ na każdego człowieka, a my, żyjąc zgodnie z jego fazami, możemy zmienić swoje życie na lepsze.

Powszechnie nazywa się to magią księżycową. Jej zasada jest bardzo prosta, powiem chodzi przede wszystkim o to, aby odpowiednie intencje i zaklęcia dopasować do odpowiedniej fazy. Co ciekawe, jest to dosyć intuicyjne, bowiem Pełnia każdemu kojarzy się z dobrobytem i obfitością, księżyc ubywający z porzucaniem tego, co złe (nie na darmo wtedy właśnie zaczynamy się odchudzać! Skoro księżyc „chudnie”, to my również :)), a księżyc przybywający z przyciąganiem tego, co dobre. I od tego właśnie swoją książkę rozpoczyna Diane Ahlquist, bowiem jest to podstawa, którą trzeba znać, kiedy pragniemy zajmować się magią księżycową. 

Dwie pierwsze części książki są dosyć oczywiste dla każdego, który miał już wcześniej do czynienia z jakimikolwiek zaklęciami. Skupiają się one na wyjaśnieniu niektórych pojęć, przygotowaniu miejsca, w którym będziemy rzucać zaklęcie oraz opisują przydatne przedmioty przydatne podczas praktyki i wytwarzania odpowiedniej atmosfery. Istotnym elementem jest również odpowiedni dobór czasu rzucania zaklęcia – autorka skupia się przede wszystkim na dniu tygodnia i fazie księżyca, chociaż znam szkoły, które dodają do tego również porę dnia. 

Część trzecia prezentuje już gotowe zaklęcia związane z różnorodnymi dziedzinami życia. Przede wszystkim są to rytuały zdrowotne czy miłosne, ale to zaledwie początek. Nie mogło zabraknąć rozdziału poświęconego karierze i finansom, a znajdziemy tutaj również zaklęcia przeznaczone specjalnie dla kobiet (chociażby na łatwy poród) oraz takie tylko dla mężczyzn (np. ojcostwo). Wszelkie inne rytuały, związane z duchowością, zwiększaniem zdolności mediumicznych czy bezpieczną podróżą są również dostępne w tej publikacji. Zaklęcia są opisywane zgodnie z jednym, konkretnym schematem – w sposób prosty i łatwy w zrozumieniu.

„Księżycowe zaklęcia” to książka odpowiednia dla każdego – zarówno dla tych na pewnym poziomie zaawansowania magicznego, jak i dla tych początkujących. Jest to rzetelnie i konkretnie napisana pozycja, w której autorka skupia się na konkretach i nie owija w bawełnę. Nie doświadczycie tutaj odbiegania od tematu czy długich rozwodów autorki na inne, niepowiązane z magią księżycową tematy. To swoisty podręcznik, w którym mamy gotowe przepisy na przeprowadzenie wielu rytuałów z różnych dziedzin, dzięki czemu każdy znajdzie rozwiązanie nurtującego go problemu. Nie są to zaklęcia skomplikowane, a poza magią księżyca wykorzystują również inne energie, w tym energię świec, kadzideł czy kamieni szlachetnych. Krótko mówiąc, jest to bardzo przyjemna pozycja!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl



101. "Medycyna ciała i ducha" - dr Alberto Villoldo 

http://talizman.pl/160914-medycyna-ciala-i-ducha-010011039.html
Z twórczością dr Alberto Villoldo miałam już do czynienia w przypadku jego innej książki, „Aktywuj pełną moc mózgu”. Bardzo dobrze ją wspominam, dlatego chętnie sięgnęłam po jego kolejną publikację, która w dużej mierze skupia się na podobnej tematyce. W końcu uzdrawianie ciała zaczyna się właśnie w mózgu, to nasz umysł ma siłę sprawczą. A jeżeli dodatkowo mam do tego otrzymać nieco informacji z medycyny szamańskiej, to jestem jak najbardziej na tak!

Autor rozpoczyna swoją książkę od krótkiego wstępu, w której opowiada naprawdę zaskakującą historię ze swojego życia. To jeden z lepszych wstępów, jakie w życiu czytałam, a zazwyczaj przymykam na nie oko. Jednak w tym przypadku naprawdę warto się z nią zapoznać. Villoldo jest również szamanem i również w tej książce nie zapomniał o tej stronie swojej osobowości, bowiem w każdej możliwej sytuacji nawiązuje do wiedzy szamańskiej i swoich przygód z innymi szamanami – nie da się ukryć, że jest to bardzo ciekawa tematyka. „Medycyna ciała i ducha” stanowi połączenie wiedzy pierwotnych plemion z dzisiejszą wiedzą na temat ludzkiego ciała. Idealna harmonia. 

Nie da się ukryć, że podobnych książek na rynku jest już mnóstwo, ale pozycje wychodzące spod pióra Alberto Villoldo są wyjątkowo przyjemne w odbiorze. Pierwszy rozdział skupia się na rozeznaniu w sytuacji i delikatnie wprowadza nas w dalsze, nieco bardziej skomplikowane elementy tej publikacji. Na czym polega metoda uzdrawiania prezentowana przez autora? Pozwolę sobie na to, żeby posłużyć się tutaj cytatem: „Działanie Medycyny Jednego Ducha polega na aktualizowaniu informacji w polu energetycznym, co umożliwia formowanie się nowych sieci neuronalnych.”. Czyli innymi słowy chodzi o to, aby informacja o zdrowiu została zaakceptowana przez nasze ciało i wniosła pozytywne zmiany – brzmi prosto, choć nie zawsze jest to takie proste. 

To kolejna książka, która uświadamia nam, jak ważne jest nasze spojrzenie na świat i zdrowie. Osobiście uważam, że każdy sam jest sobie winny za wszystkie choroby i dolegliwości, z którymi się mierzy. Porzucenie negatywnego nastawienia jest pierwszym krokiem w uzdrawianiu ciała i ducha. Jednak czasami to nie wszystko. Zgodnie z zasadą, że szczęściu trzeba dopomóc, autor w wyczerpujący sposób prezentuje sposoby na detoksykację naszego ciała – skupiając się przede wszystkim na jelitach (już nawet naukowcy udowodnili wpływ zaburzonej flory jelitowej na stan naszego umysłu i samopoczucia!). Pojawiają się tutaj informacje na temat odpowiedniej diety i suplementacji. Kolejnym istotnym punktem jest uwolnienie się od wszelkich czynników stresowych – wiem, że czasami jest to niemożliwe, ale wtedy właśnie trzeba zmienić swoje postrzeganie.

„Medycyna ciała i ducha” to dobra i łatwa w odbiorze pozycja, z którą warto się zapoznać. Świetną  sprawą są wszystkie przypowieści, które opisuje autor – to właśnie z nich można czerpać wiedzę i zobaczyć wiele przykładów starożytnej mądrości. Czy informacje zawarte w tej książce faktycznie mogą być pomocne? Owszem, myślę, że jak najbardziej, a przynajmniej mogą stanowić dobry podkład i wstęp do bardziej zaawansowanych działań.  Bądź co bądź były takie chwile, w których całkowicie nie zgadzałam się z autorem – chociażby w sprawach GMO i genetyki – ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Wiem, co potrafią zrobić media i propaganda. Chociaż akurat ludzie z otwartymi umysłami nie powinni ulegać takim wpływom… 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.studioastro.pl

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...