Parapsychologicznie 2

 XXXIX. "Mowa zwierząt. Duchowe moce zwierząt" - Ted Andrews


„Jakie jest Twoje ulubione zwierzę?” – nie jedna osoba słyszała w swoim życiu takie proste pytanie. Tak to już się przyjęło, że jest ono któreś w kolejności zapoznawania się, tuż obok pytań „Ile masz lat?” czy „Jak masz na imię?”. Jednak czy ktokolwiek zadając sobie to pytanie myśli o jego głębszym znaczeniu? O tym, co ta informacja może nam powiedzieć o drugim człowieku? Dlaczego akurat najbardziej lubi kota, psa czy wiewiórkę? Tak wiem, z taką analizą było już gorzej. Ale możemy to zmienić!

Było już wróżenie z kart Tarota, z kabały, z fusów, z wosku… a teraz czas na wróżenie z natury i otaczającego nas świata!

„Mowa zwierząt. Duchowe moce zwierząt” to książka, która ma jeden główny cel – nauczenie czytelnika odczytywania znaków z otaczającego go świata. Dzięki jej lekturze mamy się dowiedzieć, w jaki sposób należy rozpoznawać i interpretować wszelkie znaki natury. Myślę, że ten cel jest do zrealizowania, pod warunkiem, że każdy czytelnik skupi się na czytaniu i nie będzie myślał o niebieskich migdałach. Czytając tę książkę uświadomiłam sobie jednak, że niesie ona w sobie jeszcze wiele innych rzeczy – uczy nas cierpliwości, medytacji, bycia lepszymi ludźmi. Tu nie chodzi tylko o to, żebyśmy znaleźli swój zwierzęcy totem i nauczyli się rozpoznawać znaki. Dzięki tej książce mamy okazję spróbować zżyć się z naturą, dzięki czemu poczujemy się wolni i bardziej szczęśliwi.

Ted Andrews dostarczył nam ogromnej dawki informacji – odnośnie rytuałów zwierzęcych, powiązań, dbania o kontakt ze swoimi zwierzęcymi opiekunami, odczytywania znaków… Wiele zwierząt zostało opisanych właśnie w tych celach, ale autor sam zaznacza, że to ma być tylko wstęp i początek do naszej dalszej pracy – zachęca nas tym i motywuje do dalszego działania, dając nam dobry start. Widoczne jest to, że autor wiele dał z siebie pisząc ten poradnik, wszystko jest znakomicie dopracowane – zero niedociągnięć. Mogłabym mu zarzucić, że nie dostałam wszystkiego, czego chciałam, bo chodzą mi po głowie różne pytania, ale sam napisał, że ta książka ma być początkiem, a nie wszystkim – dlatego nie mogę mu tego zarzucić. Może nawet powinnam mu podziękować za zmobilizowanie mnie? Wiem jedno, z pewnością nie raz wrócę do tej pozycji, ponieważ przeczytanie jej tylko jeden raz nie nauczy mnie wszystkiego od razu.

Ta pozycja jest naprawdę znakomita, pod warunkiem, że całkowicie oddamy się lekturze, bo inaczej czytanie jej ze zrozumieniem nie ma najmniejszego sensu. Tutaj każde zdanie ma znaczenie, więc nie możemy żadnego pominąć. Nawet takie biologiczne ciekawostki czy opisy mogą nam wiele dać, ponieważ jest to podstawa do zrozumienia omenów natury i mowy zwierząt. Nie ma obawy, że coś pozostanie niezrozumiane – język i styl są naprawdę bardzo przyjemne i przystępne, co sprawia, że książkę czyta się jeszcze lepiej. Zdecydowanie wzbudza zainteresowanie czytelnika i rozbudza jego ciekawość. Dodatkowo zaczynamy rozumieć, że nic nie dzieje się przypadkiem – gdy tylko pokojarzymy fakty, że spotkaliśmy jakieś zwierzę i faktycznie niosło to ze sobą to, co autor opisał, możemy być nieco zdziwieni, ale i szczęśliwi, że to naprawdę działa. Polecam każdemu, kto ma ochotę na poznanie nowej techniki magii i wróżenia. Zżyjcie się z naturą i bądźcie dzięki temu szczęśliwi!


Za książkę serdecznie dziękuję:


XXXVIII. "Encyklopedia leczniczych aromatów" - Scott Cunnigham



Nie od dziś wiadomo, że zmysł węchu odgrywa w naszym życiu ważną rolę. Za jego pomocą postrzegamy nasze otoczenie i jesteśmy w stanie rozróżnić, czy coś jest dobre, czy złe – przynajmniej w pewnym stopniu. Zapachy mogą nas odrzucać i niezwykle nas drażnić, ale mogą też działać antagonistycznie – pobudzać, relaksować, uspokajać. Jednak skąd mamy wiedzieć, jak dane zapachy na nas działają?

Na to pytanie z pewnością odpowie Wam znakomita pozycja jaką jest „Encyklopedia leczniczych aromatów” Scott’a Cunningham’a. To już kolejne dzieło tego autora, które mnie zachwyciło. Tym razem autor wprowadza nas w świat magii zapachów. Książkę możemy podzielić na trzy części. Pierwsza z nich to podstawy owej magii – proporcje, pewne techniki i wymienienie składników. Druga część jest najobszerniejsza, bowiem znajdują się w niej procedury postępowania i przepisy. Trzecia to oczywiście najcudowniejsza rzecz, jaką autor mógł nam zapewnić – substytucje, dzięki którym z pewnością będziemy wiedzieli, które substraty możemy zastąpić i czym.

Skupię się na części drugiej, bo to ona stanowi kwintesencję tej książki. Znajdziemy w niej informacje o tworzeniu kadzideł, olejków, maści, naparów, kąpieli, nalewek… jednym słowem wszystkiego, co można wykorzystać do aromaterapii. Początkowo otrzymujemy krótki wstęp z najważniejszymi informacjami – sposoby wytwarzania, uwagi, wskazówki i porady. Potem zapoznajemy się w mnóstwem różnorakich przepisów, poczynając od zdrowotnych, a kończąc na miłosnych. Jestem przekonana, że każdy znajdzie technikę aromaterapii idealną dla siebie i nie będzie miał żadnych problemów, aby z niej zacząć korzystać.

Po raz kolejny muszę pochwalić autora za jego oddanie, wiedzę i dopracowanie swojego projektu. Ten człowiek ma niesamowity dar przekazywania informacji w całkowicie zrozumiały i przyjemny sposób. Bardzo szanuję autora za to, że w jego książkach umieszcza rozdział o zamiennikach, ponieważ wiadomo – nie zawsze wszystko możemy dostać w naszym otoczeniu. Jego rady wiele ułatwiają. Dodatkowo ogromna liczba różnych przepisów sprawia, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Jak się okazuje tworzenie pachnących mydeł, saszetek, proszków czy kadzideł, wcale nie jest tak skomplikowane, jakby się wydawało.

W tej książce jest wszystko to, co być powinno. To idealny zbiór wiedzy o ziołach i innych produktach wykorzystywanych w magii zapachów. To również idealny podręcznik, który pomoże każdemu – nie tylko tym początkującym, ale nawet tym, którzy już co nieco o aromaterapii wiedzą. Po prostu książka, którą powinien przeczytać i mieć każdy, kto interesuje się taką tematyką – nie widzę innej opcji. Nie sposób nie polecić tej pozycji!

Za książkę serdecznie dziękuję:



XXXVII. "7 zasad sukcesu według mistrza Chuang Yao" - Maciej Stawicki 



Każdy z nas chciałby osiągnąć w życiu jak najwięcej. Mieć wielki dom, szczęśliwą rodzinę, dobrą pracę, spełniać się w gronie rodzinnym jak i w sprawach zawodowych. Żyć nie przejmując się tym, że za chwilę może mu braknąć pieniędzy, żyć bez obawy, że za chwilę może stracić wszystko… Tak na dobrą sprawę to nic nie stoi temu na przeszkodzie. Nic, poza nami samymi, bo gdy zmienimy nasze podejście i zaczniemy działać, zmieni się także nasze otoczenie i całe życie. 

Z takich oto powodów ludzie często sięgają po różnego rodzaju poradniki odnośnie sukcesu. Czytają mnóstwo książek na ten temat, mając nadzieję, że to coś zmieni i im pomoże. Ale czy samo przeczytanie kilku regułek może nam pomóc? Nie! Czy książka Macieja Stawickiego „7 zasad sukcesu według Mistrza Chuang Yao” jest takiego rodzaju poradnikiem? Powiedziałabym, że i tak i nie. A teraz wytłumaczę Wam dlaczego.

W sumie nastawiałam się na wybitny poradnik, z jasno wypunktowanymi zasadami i krótkim opisem każdej z nich. Otrzymałam jednak coś zupełnie innego. Nie nazwałabym tego powieścią, bo to zbyt duże słowo, jednak z pewnością mogę nazwać to krótką historyjką czy też przypowieścią o człowieku imieniem Alan, który pragnie osiągnąć w życiu sukces. W tym celu wybiera się w podróż do Chin i poszukuje mistrza, który przekaże mu swoje nauki. Podobno, gdy uczeń jest gotowy, to i mistrz się znajdzie, a więc szybko spotyka na swojej drodze Mistrza Yao. I tak oto spędza z nim kilka dni, w przeciągu których Mistrz przekazuje mu swoją wiedzę. Osobiście bardzo lubię nauki Dalekiego Wschodu w postaci krótkich opowiastek, dlatego ja spędziłam z tą książką miłe chwile. 

Książka jest podzielona na 7 rozdziałów, a każdy z nich to osobna lekcja i przygoda bohatera. Muszę przyznać, że takie przypowiastki są naprawdę dobrym pomysłem, bo myślę, że lepiej trafiają do czytelnika i zapadają mu w pamięć niż te wszystkie surowo napisane reguły. Dzięki barwnym opisom sytuacji lepiej zapamiętujemy nauki z nich płynące i uczymy się wraz z Alanem. Jeśli chodzi o wizje mistrza to zapewne wielu ludzi widzi go jako uduchowionego mnicha z klasztoru, pełnego dostojeństwa i życiowej wiedzy, opanowania i rozsądku. Mistrz Chuang Yao faktycznie posiada te cechy, jednak jak się potem okazuje, jest on zwyczajnym człowiekiem, takim jak każdy z nas, po prostu ma dobre podejście.

Czy ta książka faktycznie może nas czegoś nauczyć? Tak. Zdecydowanie jest to opowieść z morałem, z której płynie wiele nauk. Mistrz przekazuje wiedzę również nam, a nie tylko Alanowi. Wiele jego wypowiedzi czy też początkowych cytatów zmusza nas do refleksji nad swoim życiem, a w dalszym etapie działa mobilizująco. Gdy wychwycimy wszystkie istotne fakty i informacje, które zostały umieszczone w tej książce, to z pewnością postanowimy coś w naszym życiu zmienić, a dzięki niej będziemy także wiedzieli, od czego zacząć. Nie jest to może typowy poradnik, który podaje gotowy przepis na życie, ale czy to jest jakiś minus? Nie, myślę, że wręcz przeciwnie – książka jest łatwiejsza w odbiorze i dużo przyjemniejsza dla czytelnika, tak więc polecam osobom, które pragną zmian i nowego życia, ale są gotowe podjąć pewne działania, a nie siedzieć i czekać na cud.

Za książkę serdecznie dziękuję:



XXXVI. "Bez Ciebie - wsparcie po stracie bliskiej osoby" - Freya v. Stülpnagel



Znam osoby, które mówią, że śmierć wcale nie jest czymś złym, wręcz przeciwnie – jest wyzwoleniem. Może i faktycznie mają rację, ale nie ukrywajmy, że śmierć mimo wszystko bywa bólem dla osób, które kogoś straciły. W końcu to śmierć odebrała im partnera, dziecko, członka rodziny, przyjaciela, prawda? I nic dziwnego, że pogrążają się w żałobie – taka to już kolej rzeczy.


„Bez Ciebie. Wsparcie po stracie bliskiej osoby” to książka, która ma na celu pomoc osobom, które straciły kogoś bliskiego. W końcu rzadko kiedy można dać sobie radę całkowicie samemu – zawsze lepiej mieć kogoś obok, a i warto pamiętać o pewnych rzeczach, które pozwolą nam uporać się z naszym bólem i stratą. I właśnie takie rady znajdziemy w tej książce, ale nie tylko. Rady radami, ale książka posiada również dające ukojenie wiersze czy obrazki, które są miłymi dla oka i umysłu przerywnikami od tekstu napisanego przez autorkę.


Ważną rzeczą jest to, że za napisanie tej książki nie wzięła się przeciętna osoba, ale ktoś, kto faktycznie doświadczył bardzo bolesnej straty. Autorka przeżyła śmierć własnego syna i to właśnie skłoniło ją do napisania tej książki i podjęcia pracy w zawodzie psychoterapeuty. Pomaga ona osobom pogrążonym w żałobie, więc mamy pewność, że doskonale zna odczucia, które towarzyszą ludziom, gdy ktoś umrze. Przedstawia ona odczucia z różnego punktu widzenia: rozpacz dziecka po stracie rodziców, rozpacz rodziców po stracie dziecka czy też rozpacz człowieka po stracie życiowego partnera. Autorka poświęciła także kilka stron tematowi samobójstwa, gdyż właśnie w ten sposób jej syna stracił życie. 


Książka jest napisana zwykłym, codziennym językiem, który dotrze do każdego – w końcu taka jej rola. Przekaz jest prosty, nie znajdziemy tutaj skomplikowanych rad, a wiadome jest również to, że osobom w żałobie łatwiej przeczytać coś prostego, co od razu do nich trafi, niż wielkie eseje na temat życia po życiu. Zdecydowanie sprawdza się tutaj zasada, że prosty przekaz jest najlepszy. W końcowej części książki znajdziemy opisy kilku rytuałów, które pomogą nam w oczyszczeniu się i ruszeniem dalej ze swoim życiem.


Komu książkę mogę polecić? Nie zdziwię Was chyba mówiąc, że osobom, które właśnie znalazły się w takiej przykrej sytuacji. Wiem, że wtedy zazwyczaj nic do nas nie dociera, a czytanie książki to ostatnia rzecz, o której myślimy, ale uważam, że ta pozycja naprawdę może nas podnieść na duchu i przynieść ukojenie. Również osoby, które mają w swoim otoczeniu kogoś w żałobie mogą sięgnąć po tę książkę, jeśli pragną pomóc swoim bliskim. Autorka zrobiła naprawdę dobrą rzecz, dzieląc się z innymi swoimi przemyśleniami i radami, bo faktycznie mogą one pomóc nie jednemu człowiekowi.

Za książkę serdecznie dziękuję:


XXXV. "Nieśmiertelność duszy" - Lisa Williams



Ludzie zazwyczaj boją się śmierci i nie ma w tym nic dziwnego. A może nawet nie tyle śmierci, co samego umierania. Boją się, że będzie to dla nich straszny ból fizyczny, a także psychiczny. Poza tym czym tak naprawdę jest śmierć? Mało kto widzi to inaczej niż koniec życia. Nie wiemy, co nas czeka dalej, a lęk przed nieznanym jest czymś naturalnym. Jednak gdybyście dowiedzieli się co nieco o życiu po śmierci, może lęk zostałby zniwelowany?

Aby dowiedzieć się trochę o Zaświatach powinniście sięgnąć po książkę Lisy Williams „Nieśmiertelność duszy. Podróż między wcieleniami”. Jest to znakomita pozycja dla osób, które obawiają się tego, co je czeka po odejściu z tego świata. Ale nie tylko dla nich! Jest to bowiem książka, którą może przeczytać każdy, a przysięgam, że naprawdę warto. Autorka wprowadza nas w świat duchowy, w który niestety nie każdy wierzy, a wiele religii nie uznaje jego istnienia. To już po prostu kwestia wiary, ale według mnie to wszystko jest jednym, a każdy nazywa to inaczej.

Od czego zaczyna się owa lektura? Oczywiście od leciutkiego wstępu, który ma na celu wbić nas w klimat tej książki, następnie autorka umieściła wprowadzenie, które było naprawdę porządne i dopracowane – dowiadujemy się co nieco o niej samej, dzięki czemu zyskuje większą wiarygodność w naszych oczach. Następnie znajdziemy informacje o przejściu na drugą stronę, o tym, co się z nami dzieje po tamtej stronie oraz jak wygląda nasz ponowny powrót na Ziemię. Wiadomości do przyswojenia jest naprawdę sporo, ale bardzo łatwo wchodzą do głowy. Autorka do wielu z nich podaje przykłady, dzięki czemu i łatwiej nam wszystko zrozumieć, i zapamiętać.

Mimo tego iż jest to swego rodzaju książka dokumentalna, bo poradnikiem bym tego nie nazwała (chociaż, kto wie, zaraz do tego dojdę), to jej język jest wyjątkowo miły i przyjemny – aż sprawia, że się chce czytać i nie odkładać książki na potem. Poza tym z tej książki promienieje jakaś pozytywna energia, która po prostu jest zaraźliwa. Co do tego poradnika… poradnik czy też nie, ale na pewno jest do pozycja, która pomoże wielu osobom pogodzić się ze zjawiskiem umierania, z odejściem bliskich, a także z własnymi obawami przed odejściem i zakończeniem aktualnej inkarnacji. Zabrzmi to paradoksalnie – ale możecie tutaj znaleźć radość płynącą ze śmierci.

W końcu znalazła się książka, która idealnie ułożyła mi w głowie to, co wiem do tej pory w tym temacie. Dodatkowo dowiedziałam się kilku nowych, ważnych dla mnie rzeczy. No i najważniejsza rzecz – znalazłam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Przynajmniej w pewnym stopniu, który na ową chwilę mnie zadowala. Dlatego polecam ją serdecznie wszystkim, którzy są ciekawi życia po życiu, tym, którzy wierzą w reinkarnację, boją się śmierci, ale także sceptykom, aby poznali chociaż odmienny punkt widzenia.

 Za książkę serdecznie dziękuję:



 XXXIV. "Co Cię czeka po śmierci?" - Dr Jeffrey Long



Wiara w życie pozagrobowe nie jest niczym nowym. Już w Starożytności wierzono, że dusza jest wieczna, a śmierć wcale nie oznacza końca, wręcz przeciwnie – śmierć to dopiero początek. Po dziś dzień możemy spotkać ludzi, którzy wierzą, że nasza egzystencja to coś znacznie więcej niż życie tutaj. Wierzą, że po śmierci idziemy dalej i dalej, ale nie brakuje również sceptyków, którzy wszelkim podobnym teoriom zaprzeczają.

Książka dr Jeffrey’a Long’a przedstawia nam 9 dowodów na to, że życie po śmierci naprawdę istnieje. I nie są to byle jakie dowody, bowiem autor faktycznie bardzo głęboko wszedł w ową tematykę, założył specjalną fundację, która bada tzw. NDE – near-death experience – doświadczenie bliskie śmierci. Dzięki temu mógł on poznać mnóstwo ludzi, którzy przeżyli NDE i zechcieli się z nim podzielić swoimi odczuciami. Bardzo lubię, gdy w książce widać zaangażowanie i fascynację, które towarzyszą autorowi podczas pracy nad ową twórczością, a tutaj jest to wyraźnie odczuwalne.

Schemat książki jest bardzo prosty: wstęp, który ma na celu wprowadzić nas w tematykę NDE, gdyż wiadomo, że nie tylko osoby, które wiedzą, co ten skrót oznacza, będą chciały sięgnąć po tę książkę. Każdy kolejny rozdział to jeden dowód na to, co się dzieje z nami podczas przeżyć z pogranicza śmierci. Przykładów jest naprawdę całe mnóstwo, tak wiele ludzi i tak wiele różnorodnych historii, które jednak łączy wiele elementów stanowiących dowody naukowe na to, że śmierć to nie koniec tego, co się z nami dzieje. Na samym końcu autor umieścił idealne podsumowanie, które zbiera wszystkie najważniejsze fakty z owej lektury.

Jak na książkę, która ma podchodzić pod książkę naukową, to jest ona napisana bardzo prostym i zrozumiałym językiem, ale tak na dobrą sprawę, nie ma tutaj i tak nic skomplikowanego, czego nie dałoby się zrozumieć. Przeważająca większość to zeznania ludzi, które są analizowane i komentowane przez autora. Przedstawia on nam również wyniki badań i ankiet, co w pewnym stopniu daje nam jasny obraz tego, jakie reakcje wykazują ludzie podczas NDE. Wiele historii jest naprawdę niesamowitych, momentami ciężko w nie uwierzyć, ale są naprawdę głębokie i dające do myślenia.

Myślę, że po tę książkę powinny sięgnąć osoby, które boją się śmierci, boją się tego, co się kiedyś z nimi stanie, a także osoby sceptyczne, które zawsze znajdą jakieś swoje wytłumaczenie na wszystko. Dla ludzi skrajnie religijnych też może się to okazać ciekawą pozycją, a ogólnie warto ją przeczytać choćby z czystej ciekawości. Na pewno osoby, które nie siedzą w tej tematyce będą zadowolone, natomiast Ci, którzy już posiadają co nieco wiedzy na ten temat, będą czuć niedosyt i nie wiem, czy dowiedzą się czegoś nowego, ale na pewno utrwalą swoją dotychczasową wiedzę.


Za książkę serdecznie dziękuję:





XXXIII. "Energia drzew" - Jasmin i Michael Reid



Natura inspirowała ludzi od zawsze i od wieków widzieli w niej coś więcej niż tylko ładną ozdobę tego świata. Wierzyli, że rośliny mają lecznicze jak i magiczne zdolności, a na przestrzeni dziejów, wiele roślin stało się pewnymi symbolami, które pamięta się do dziś. Na pewno znajdą się też ludzie, którzy nadal wierzą we wszelkie przekazy i się do nich stosują… tak sobie myślę, że pewnie mają rację.

Każdy z nas był kiedyś w lesie i nie mówcie mi, że nie. I myślę, że większość czuła się tam naprawdę dobrze – świeże powietrze, mnóstwo kojącej zieleni, śpiew ptaków. Jednak kryje się w tym coś znacznie więcej – energia. Cudowna energia drzew, które nas otaczają na co dzień, a my nie doceniamy tego, co dla nas robią. Książka Jasmin i Michael’a Reid „Energia drzew” przedstawia nam drzewa z zupełnie innej perspektywy, niż znaliśmy do tej pory.

Jak wiele książek tego typu, zaczyna się ona od wprowadzenia. Dowiadujemy się jakie znaczenie mają drzewa dla naszej planety, czy są żywymi istotami i jakie mają zastosowanie. Bardzo ciekawym podrozdziałem jest ten, który opowiada o postrzeganiu tych roślin w rożnych kulturach i religiach. Autorzy przedstawiają nam także podstawy pracy z nimi oraz oczywiście to, co jest w większości poradników – czakry i medytacja. Powiedziałabym, że robi się to powoli nudne, ale tak nie jest. Coraz bardziej wszystkie informacje dotyczące tych dwóch tematów zakorzeniają się w mojej głowie i na pewno wyjdzie mi to na plus.

Druga część książki to opisy poszczególnych drzew. Są to bardzo dobrze zrobione opisy, bowiem nie ma tutaj tylko tego, jak na nas działa ich energia, ale cała masa informacji. Poczynając od nazw, rodzajów, występowania i zastosowania, a kończąc na ciekawostkach i działaniu. Co więcej – jest nawet informacja, na które czakry ma największy wpływ, a także dla których znaków zodiaku nadaje się najlepiej. Jednym słowem świetne informacje, zebrane w kwintesencję wiedzy, która na dobry początek spokojnie powinnam nam wystarczyć. Znajdziemy tutaj informację o drzewach tych najpowszechniejszych i najlepiej znanych, ale także o tych, których na co dzień nie spotykamy.

Całości dopełniają zdjęcia, całe mnóstwo zdjęć, dzięki którym dużo łatwiej będzie nam rozpoznać owe rośliny na naszej drodze. Poza tym to zawsze milej dla naszego oka. Język jest przystępny i całkowicie zrozumiały. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić osobom, które mają ochotę zacząć pracować z drzewami, a także tym, którzy czują, że w naturze kryje się coś znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka.


 Za książkę serdecznie dziękuję:





XXXII. "Boski Tarot" - Ciro Marchetti



Historia Tarota sięga swoimi korzeniami aż do XV wieku. Początkowo służył on jako zwykła gra karciana – ot taka rozrywka. Z czasem zyskał jednak nowe i inne znaczenie, zaczęto uważać go za twór Diabła, tak więc trafił na listę rzeczy zakazanych i tabu. Na szczęście nie został zapomniany przez wszystkich i nadal istnieją ludzie, którzy potrafią dostrzec jego magię i piękno. 

Tarot fascynuje mnie od małego, co zdecydowanie zawdzięczam mojej mamie. To ona także opowiedziała mi o Ciro Marchettim, którego talię posiada. Dlatego właśnie chciałam na własnej skórze przekonać się o jego talencie, a dodatkowo przeczytać kolejną książkę, która w przyjazny sposób zaznajomi mnie jeszcze bardziej ze sztuką Tarota. Czy się udało? Jak najbardziej.

„Boski Tarot” to komplet obejmujący talię kart oraz podręcznik. Zacznę od podręcznika. Jest podzielony na 3 główne części. Pierwsza z nich to opowieść, z której dowiadujemy się, jak powstała owa talia, co skłoniło autora do jej utworzenia oraz czy był to tylko zwykły przypadek. Czytając tę część byłam pod ogromnym wrażeniem! Niesamowita, magiczna opowieść, która momentami brzmi jak dobra książka fantasy, a jednak wiem, że to czysta prawda, a nie żadna fikcja. Ta historia potrafi czytelnika nieziemsko pochłonąć! Jakbyśmy na własne oczy widzieli wszystko to, czym dzieli się z nami autor – cudowne przeżycie. 

Druga i trzecia część dotyczą już talii kart. Poznajemy opisy oraz znaczenia każdej karty po kolei i to nie tylko autorstwa Ciro Marchetti’ego. On skupia się na aspekcie sztuki w tych kartach, co jednak ma swoje powiązanie ze znaczeniem każdej z nich. Jednakże nie bójcie się – znajdują się tutaj również opisy konkretne, które będą przydatne osobom, które Tarotem się zajmują, albo mają zamiar zacząć. Nie jest to pisane językiem trudnym, jednak nie powiem, żeby był to też język zwyczajny i prosty. On ma w sobie magię i pewną dumę, która sprawia, że „Boski Tarot” staje się czymś naprawdę wyjątkowym. 

Teraz skupię się na samej talii, chociaż boję się, że wyjdzie z tego oda pochwalna. Talia jest bowiem przepiękna, przecudowna, nieziemska i niesamowita! Chyba nigdy nie widziałam tak pięknych ilustracji, które niosą w sobie przesłanie oraz zawierają wiele symboli, które pozwalają nam całkowicie zrozumieć, co dana karta dla nas oznacza. Nie wiem, czy znajdzie się jakakolwiek osoba, którą ta talia nie zachwyci. Ja jestem po prostu oczarowana, te karty całkowicie zdobyły moje serce!

Polecam każdemu, naprawdę każdemu, kto interesuje się Tarotem, albo ma zamiar rozpocząć swoją przygodę z nim. To z pewnością będzie pozycja idealna i każdy będzie zadowolony – nie tylko z kart, ale również ze świetnego poradnika, który wprowadza nas w tajemniczy i mistyczny świat Tarota. Nie znalazłam żadnego, najdrobniejszego minusa w tym cudownym komplecie, więc naprawdę gorąco do niego zachęcam!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


XXXI. "Wielka księga komunikacji z duchami" - Raymond Buckland



Opowieści o duchach są znane już od dawien dawna, podobnie jak próby nawiązania z nimi kontaktu. No bo czyż nie najprościej ukoić ból po stracie bliskiej osoby, jak spytać ją po raz ostatni, czy wszystko z nią w porządku i czy dobrze się jej wiedzie? Chcemy po prostu wiedzieć i nie ma w tym nic złego. Jednak komunikacja z Zaświatami to nie zabawa i należy o tym pamiętać.


Spirytualizm fascynował mnie od dziecka – uwielbiałam opowieści o duchach, bajki, które do nich nawiązywały oraz filmy. Trochę z duchami, czy też duszami z Zaświatów, miałam już do czynienia w swoim nieco krótki życiu, ale nie wspominam tego źle – wręcz przeciwnie – zawsze cieszyłam się, gdy działo się wokół mnie coś nadprzyrodzonego. Dlatego też postanowiłam w końcu rozwinąć swoją wiedzę na ten temat, a także udoskonalić umiejętności – oczywiście stopniowo. Zaczęłam od książki Raymond’a Buckland’a, która okazała się do tego idealna.



„Wielka księga komunikacji z duchami” to bardzo dobry poradnik, a mogłabym nawet powiedzieć podręcznik. Uwielbiam książki pisane stylem, który przypomina mi szkolne podręczniki, ponieważ wtedy mogę poczuć się, jakbym uczęszczała do szkoły magii. Każdy rozdział to osobna lekcja, na końcu której znajdują się pytania sprawdzające – mnie dało to motywację do tego, żeby skupić się podczas czytania, a potem sprawdzić własną wiedzę. W każdym rozdziale znajdziemy wprowadzenie, następnie ćwiczenia, test sprawdzający i biografię słynnego spirytualisty.



Książka jest pisana bardzo przyjemnym i miłym językiem, aż żal ją odkładać na półkę. Potrafi czytelnika całkowicie pochłonąć, co jest rzadko spotykane wśród poradników. Myślę, że jest to spowodowane różnorodnością tematów, które jednak sprowadzają się w końcu do jednego głównego – spirytualizmu, jednak jest tutaj naprawdę wiele składowych, a każda została świetnie przedstawiona. Ciekawymi przerywnikami są biografie ludzi, którzy zajmowali się tą dziedziną, wiem, że niektórzy za biografiami nie przepadają, ale tutaj znajdziemy po prostu najważniejsze fakty i odniesienie do ich zdolności mediumicznych.



Autor bardzo sumiennie i spokojnie wyjaśnia wszystko po kolei, odpowiada na pytania, które podczas czytania z pewnością pojawiają się w głowie czytelnika. Na samym końcu możemy znaleźć słowniczek z wieloma ciekawymi hasłami, wyjaśnienie „oszustw”, które spotyka się u mediów, a także odpowiedzi na wcześniej zadawane pytania po każdej lekcji. Z pewnością mogą one stanowić idealne podsumowanie całej wiedzy zawartej w tej książce.



Książka jest na pewno idealna dla osób, które zaczynają swoją przygodę ze spirytualizmem, ale myślę, że osoby, które już znają tę tematykę bardziej będą zadowolone – może to być dla nich takie kompendium wiedzy, do którego zawsze warto zajrzeć. Osobiście jestem naprawdę mile zaskoczona i bardzo zadowolona – dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, poznałam nowe ćwiczenia i myślę, że nie raz wrócę do tej pozycji, a żeby sobie kilka rzeczy poprzypominać i znaleźć dobre i przydatne wskazówki.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawniwctwu:


XXX. "Zaklinacz dusz" - Izabela Janczarska



Śmierć bliskiej osoby jest czymś naprawdę strasznym – przynajmniej dla rodziny, przyjaciół, znajomych. Jednak co czuje osoba, która właśnie umiera? Jest wiele teorii. Podobnie jak i na to, co się z nią dzieje po śmierci – czy jesteśmy duszą i ciałem, czy idziemy do Nieba, czy do Piekła? A jak nie tam to gdzie? Myślę, że tak naprawdę dowiemy się dopiero wtedy, jak to nam będzie dane opuścić ten świat.. oczywiście w odpowiednim czasie.


„Zaklinacz dusz” to książka autorstwa Izabeli Janczarskiej, która wraz z Tomaszem Gregorczykiem ma dar komunikacji z duchami. Oboje zajmują się przeprowadzaniem dusz w Zaświaty. Autorka postanowiła spisać swoje przygody z duchami w jednej książce i podzielić się nimi z czytelnikami. Jak odebrałam ową pozycję? Już Wam mówię.



Ogólnie spodziewałam się czegoś zupełnie innego – myślałam, że będzie to coś w stylu poradnika, albo kilku faktów dotyczących dusz i Zaświatów. Jednakże są to po prostu raz krótsze, a raz dłuższe opowieści o ludziach, którym autorka pomagała. Poznajemy mnóstwo historii – jedne łatwe i przyjemne, drugie nieco mniej. Naprawdę różnorodność niesamowita. Jednakże nie jest to coś, co by mnie aż tak bardzo zainteresowało. Owszem, na pewno jest to ciekawy pomysł, aby spisywać takie przygody – z pewnością może to pomóc autorce w samorozwoju, a także stanowić może piękną pamiątkę. Jednak ja osobiście nie pokusiłabym się na to, żeby stworzyć z tego książkę.



Nie mogę zaprzeczyć, że między wierszami z pewnością można znaleźć pewne elementy dotyczące tego, jak to całe przeprowadzanie się odbywa. Znajdą się informacje o duszy, Zaświatach, portalach, komunikacji. Jednakże nie jest to opisane w takim stopniu, który pomógłby nam to całkowicie zrozumieć i wychwycić. Jest to taka namiastka tego, co można by się o tym dowiedzieć – myślę wiec, że w niektórych czytelnikach, którzy sięgną po tę pozycję, wzbudzi ona na tyle ciekawość, że zaczną sięgać po kolejne, dużo bardziej zaawansowane.



Książka jest napisana bardzo prostym, zwykłym językiem – to na pewno ułatwia jej odbiór, a i uważam, że inny język nie bardzo by tutaj pasował. Skoro miały to być tylko historie i wspomnienia, to dobrze, że autorka pisała to językiem potocznym, a nie wysilała się w sposób poetycki – to by zupełnie ze sobą nie współgrało. Całość wielu ludziom może się wydać czymś zupełnie nierealnym i niewiarygodnym – niczym dobra książka science-fiction czy fantasy. Dlatego właśnie nie radzę sceptykom sięgania po tę pozycję.



Komu mogę polecić? Możliwe, że przyda się ona osobom, które nie potrafią sobie poradzić ze śmiercią bliskiej osoby, a nawet boją się swojego własnego odejścia z tego świata. Ta książka stanowi naprawdę „dobre” przedstawienie Śmierci, które sprawi, że spojrzymy na nią z nieco innej perspektywy. Takim osobom, może dać ukojenie i uspokojenie. Do mnie niestety książka za bardzo nie trafiła, ale myślę, że głównym tego powodem jest to, że liczyłam na coś nieco innego. Jednakże pewne fakty sobie w głowie utrwaliłam, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


 


XXIX. "Encyklopedia magicznych roślin" - Scott Cunnigham



Dawniej, gdy medycyna nie była jeszcze tak rozwinięta, jak w czasach dzisiejszych, ludzie sięgali po różne inne środki zastępcze. Chociażby zioła i rośliny. Czy to właśnie przez ich metody prób i błędów wzięły się różne przekonania o magicznych i uzdrawiających mocach roślin? Czy może faktycznie matka natura obdarzyła je takimi zdolnościami? Któż to wie! Jednak myślę, że każda osoba, która kiedyś stosowała leki ziołowe albo piła napary, może tę teorię poprzeć.

„Encyklopedia magicznych roślin” to druga książka Scott’a Cunnighama, po którą sięgnęłam. Ponieważ ta wcześniejsza, którą czytałam, okazała się pozycją idealną, wiedziałam, że z tą będzie podobnie. I nie pomyliłam się. To kolejne kompendium wiedzy, tym razem o nietypowych właściwościach drzew i innych roślin.

Znajdziemy tutaj oczywiście krótki wstęp, jednakże nie dajcie się zmylić jego objętością – mimo tego, że stanowi niewielką część książki jest naprawdę ciekawy i wyczerpująco napisany. Dowiemy się o mocach ziół, o podstawach tego rodzaju magii, poznamy trochę czarów i rytuałów. Naprawdę bardzo przydatna sprawa, zarówno dla osób początkujących jak i tych nieco bardziej zaawansowanych. Oczywiście nie zdziwi Was zapewne to, że większą część książki stanowią opisy roślin. Jakich? Ciężko by mi było znaleźć taką, o której autor nie napisał. Jedne poznamy lepiej, inne trochę gorzej, ale każdy opis zawiera wiele informacji: nazwy ludowe, planetę oraz element odpowiadający za dane zioło, bóstwo oraz moce. Czyli jednym słowem wszystko to, co powinniśmy wiedzieć i co może nam się przydać podczas praktykowania tej magii.

Początkowo zmartwił mnie brak jednej rzeczy – autor nie podał występowania danych roślin. Jednak z czasem przestało mnie to dziwić – ciężko byłoby wymienić wszystkie siedliska tak wielu roślin. Poza tym są to informacje łatwo dostępne, więc nie ma się co przejmować. Za to ogromnym plusem jest III część książki, którą stanowią dodatki i tabele – idealne podsumowanie, które umożliwia nam szybkie znalezienie potrzebnych informacji i ziół.

Kolejna idealna pozycja? Coś w tym jest. Napisana przystępnym i niesamowicie przyjemnym językiem, który wzbudza w czytelniku bardzo pozytywne emocje i sprawia, że czyta się szybko i z fascynacją. Całość dopełniają rysunki poszczególnych roślin, co stanowi miły dodatek dla naszego oka. Wiele informacji o mnóstwie roślin, zebrane w jedno wielkie kompendium wiedzy – czego chcieć więcej? Polecam gorąco! Książka trafia na listę moich ulubionych.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


XXVIII. "Encyklopedia szlachetnych minerałów" - Scott Cunnigham



Noszenie biżuterii dla większości ludzi oznacza tylko dodatek do codziennego ubioru. Ot takie zwykłe świecidełko, które akurat pasuje do bluzki czy swetra. A czy uwierzycie, jak Wam powiem, że to wszystko ma dużo głębsze znaczenie? Srebro, złoto, miedź, opal, agat, bursztyn… dla większości ludzi to tylko substraty, które są wykorzystywane do robienia ozdób. A dla części ludzi to magiczne atrybuty, które pomagają im w codziennej magii.


Uwaga, oznajmiam wszem i wobec, że mam obawy, co do pisania tej opinii. Boję się, że zamiast niej wyjdzie mim oda pochwalna. Z jednej strony to chyba dobrze, prawda? Jednak dlaczego oda pochwalna… a no dlatego, że ta książka jest naprawdę idealna! To jest dokładnie to, czego szukałam. Dokładnie to, o co mi chodziło. Zadziwiające jest to, że gdy już chciałam autorowi zarzucić pewne braki i niedociągnięcia, po chwili otrzymywałam wszystko to, czego brak odczuwałam. Po prostu niesamowite.



Książka nie zawiera tylko opisów samych kamieni, ona zawiera znacznie więcej. Znajdziemy tutaj wstęp do magii, który jednym pozwoli utrwalić wiedzę, a innym lepiej zrozumieć ten pasjonujący świat minerałów. Dowiemy się jak kamienie nabywać, jak je czyścić oraz w jakich celach magicznych możemy je wykorzystać w jaki sposób. W kolejnej części faktycznie poznajemy dużo różnych kamyczków, ale nie są to opisy byle jakie, o nie. W każdym opisie możemy znaleźć jaka energia, planeta, żywioł, bóstwo oraz moce zostały przypisane poszczególnym kamieniom. Poznamy także wiedzę magiczną i ich magiczne zastosowanie. Wszystko zostało opisane przez autora w sposób dokładny i wyczerpujący, ale jednak bardzo przyjemny, zrozumiały i przystępny.



Poza wieloma kamieniami, z którymi się zapoznamy, poznamy wszystkie te wyżej wymienione cechy dotyczące metali. A dlaczego? Ano dlatego, że chociażby taka biżuteria jest z nich wyrabiana – a nie wszystko można łączyć ze wszystkim, więc uważam, że jest to naprawdę znakomity dodatek do tej cudownej encyklopedii. Ogromnym plusem jest podsumowanie i słowniczek na końcu książki – umożliwiają szybkie znalezienie tego, o co nam chodzi. A dodatkowo ostatnie strony zawierają zdjęcia niektórych kryształów przedstawionych w książce.



Nie mogę tej książce nic a nic zarzucić, naprawdę! Otrzymałam wszystko, czego pragnęłam. Pozycja ta stała się jedną z moich ulubionych i wręcz nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po następne książki autora. A wiecie co jest najbardziej niesamowite? Ta książka jest pisana takim stylem, że miałam wrażenie, iż uczęszczam do szkoły magii, a to jest mój podręcznik. W mojej głowie powstał obraz tego, że czeka mnie sprawdzian z danego zakresu materiału, a ta encyklopedia zawiera wszystko to, co będzie mi potrzebne. Polecam bardzo, ale to bardzo gorąco! Książka przecudowna, idealna i niesamowicie napisana!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


XXVII. "Sztuka i magia z użyciem kamieni szlachetnych" - Harald Alke



Każdy z nas na pewno nie raz widział w życiu jakiś kamień szlachetny czy minerał. Na pewno każdy także słyszał różne ich nazwy: agat, szafir czy rubin. Ich zastosowanie jest różne, najczęściej stanowią elementy biżuterii. Jednak mało kto zagłębia się w ich pochodzenie, historię czy nawet znaczenie oraz w to, jaka moc w nich drzemie.

Uwielbiam kamienie, kryształy i minerały odkąd tylko sięgam pamięcią. Dlatego czytam coraz więcej książek żeby zdobyć jak najlepszą wiedzę na ich temat. Sięgam po niemal każdą, która dotyczy tej tematyki, nie nastawiam się na nic, po prostu chcę wiedzy. Czy książka Haralda Alke mi ją dała? Oj tak, a z pewnością dała mi też znacznie więcej.

Oczywiście nie będzie zdziwieniem to, że większą część książki zajmują opisy wielu kamieni szlachetnych – udało mi się poznać kilka nowych, z którymi do czynienia jeszcze nie miałam. Opisy są naprawdę bardzo dobre i przyjemnie napisane. Jedne są bardziej wyczerpujące, drugie nieco mniej, jednak zawierają wiele informacji i tych podstawowych, a czasami tych bardziej szczegółowych. Pod względem przedstawienia aż 60 szlachetnych minerałów nie mam autorowi nic do zarzucenia. Jestem bardzo zadowolona z tej części.

Kolejna część obejmuje zastosowanie owych kamieni – w tworzeniu różdżek, w uzdrawianiu, w przekazywaniu energii, w feng shui czy też w sztuce i magii. Ta część jest również znakomicie opracowana, jednak myślę, że autor pisał ją z myślą o osobach nieco zaawansowanych w tej tematyce, chociaż uważam, że osoba początkująca również sobie poradzi, jeśli się tylko postara. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się otrzymać tylu wskazówek i zastosowań, dlatego też te pare rozdziałów było naprawdę miłym zaskoczeniem. W sumie cała książka okazała się naprawdę świetnym trafem!

Czy polecam? Jak najbardziej! Książka naprawdę jest świetnie dopracowana, widać, że autor się przyłożył do jej pisania, a dodatkowo widać, że jest to jego pasja. To po prostu momentami aż bije od tej książki, gdy ją czytamy, zwłaszcza w tej drugiej części. Osobiście jestem bardzo zadowolona, dostałam to, co chciałam, a nawet więcej. Z pewnością nie raz do niej wrócę, żeby odświeżyć i utrwalić swoją wiedzę.


Za książkę serdecznie dziękuję wydaniwctwu:



XXVI. "Moc kryształów i kamieni na co dzień" - Mirosław Winczewski



Natura od zawsze potrafiła tworzyć rzeczy niesamowite i piękne – chociażby kamienie szlachetne czy kryształy. Już od dawien dawna krążą słuchy o ich magicznych czy też uzdrawiających zdolnościach. Stanowiły jednak także piękne ozdoby, nie tylko jako biżuteria, ale także jako posągi i figurki. Świadczyły o bogactwie i władzy. Dawniej wierzono, że są przedmiotami magicznymi, a i do dzisiaj znajdą się osoby, które w to wierzą. Jeśli się do nich zaliczacie – sięgnijcie po książkę Mirosława Winczewskiego „Moc kryształów i kamieni na co dzień”.

Kryształy i kamienie szlachetne pociągają mnie już od dobrych paru lat, właściwie sama nie pamiętam, kiedy dokładnie się to zaczęło. Chyba zawsze je uwielbiałam – jako dziecko uwielbiałam na nie patrzeć i po prostu mieć. Dzisiaj wiem, że jest w nich coś znacznie więcej. Dlatego coraz częściej sięgam po książki, które pomogą mi lepiej poznać ich właściwości i wykorzystać możliwości, które ze sobą niosą.

Książka ta jest zdecydowanie znakomitym podręcznikiem, nie tylko dla osoby początkującej, ale także dla takiej bardziej zaawansowanej. Czego możecie się po niej spodziewać? Na pewno wprowadzenia, które porusza problem przynależności kamieni do planet i znaków zodiaków – czasem dobrze wiedzieć takie rzeczy. Później znajdziemy wzmiankę i opisy poszczególnych metali – bardzo przydatny rozdział, który daje nam do zrozumienia, które metale wspomagają moc kamieni, a które je niwelują. Przeważającą część książki stanowi oczywiście spis owych kryształów i kamieni. Znajdziemy ich tutaj naprawdę mnóstwo – sama nie miałam pojęcia o istnieniu niektórych. Opisy są krótkie, zwięzłe i na temat – idealna kwintesencja. Dodatkowo czasem autor przybliża jakąś legendę czy historię związaną z danym minerałem.

Poza tym, znajdziemy tutaj także porady, jak oczyścić dom za pomocą ich mocy, jak stworzyć z nich eliksiry czy też w jaki inny sposób możemy wykorzystać potęgę w nich drzemiącą. Wszystko jest opisane bardzo zrozumiałym językiem, więc nikt nie będzie miał problemów w zapoznaniu się ze wszystkim. Na zakończenie autor zaoferował nam bardzo przyjemny słowniczek – znajdują się w nim ciekawe pojęcia oraz różne osobistości. Bardzo lubię słowniczki, które są dodawane do książek, sama nie wiem do końca dlaczego, ale uważam to za przydatne i miłe urozmaicenie.

Czy książka mi jakoś pomogła lub czegoś mnie nauczyła? A i owszem. Poznałam wiele nowych kamieni i teraz pozostaje mi tylko ich zdobycie, co może okazać się nieco trudniejsze. Ugruntowałam sobie część posiadanej już wiedzy, dowiedziałam się kilku nowych informacji i z pewnością je wykorzystam. Czy polecam? Jak najbardziej, jest to naprawdę dobrze opisany zbiór magicznych kamieni, w którym osoby zainteresowane tematem na pewno znajdą to, czego szukają. Ja znalazłam.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:





XXV. "Weganizm - schudnij, uzdrów ciało, zmień świat" - Kathy Freston
 

Myślicie nad tym, co jecie? Pewnie rzadko. Po prostu, rano jakieś śniadanie, potem obiad, kolacja. Zazwyczaj nie czytamy składu na etykietach, ani też nie myślimy o tym, jak coś zostało wyprodukowane. Nie patrzymy na to, jakie ma wartości odżywcze ani na to, czy jest dla nas dobre. A są to poważne błędy.

Weganizm jest formą odżywiania, która odrzuca wszelkie produkty pochodzenia zwierzęcego – łącznie z nabiałem i jajkami. Eliminujemy więc nie tylko mięso, ale także mleko i sery. Powiem szczerze, że kiedyś myślałam nad tym, jednak zostałam przy wegetarianizmie. I tak to już jestem sobie wegetarianką jakieś 8 lat i miewam się świetnie. Jednak byłam bardzo ciekawa tej książki, ponieważ po prostu leży ta tematyka w moich zainteresowaniach, więc chciałam poznać weganizm nieco bliżej. Ta książka wiele mi ułatwiła.

Zdecydowanie mogę ją zaliczyć do poradników, ale jest to także coś znacznie więcej. Książka zawiera bowiem sporo odniesień do badań naukowych oraz do historii ludzi, którzy dzięki diecie wegańskiej znacznie poprawili swój stan zdrowia i stali się szczęśliwsi. Rozdziały noszą miano dziesięciu obietnic autorki, które mają się spełnić, gdy postanowimy zmienić nasz sposób odżywiania się. Uważam to za bardzo sympatyczny i oryginalny pomysł. Książka jest napisana bardzo przystępnym językiem i nikt nie będzie miał problemów w jej zrozumieniu, a dodatkowo coś sprawia, że czyta się ją bardzo przyjemnie.

Czego się dowiemy z tej książki? No nie zdziwię was, mówiąc, że na pewno tego, czym jest weganizm. Poznamy wiele pozytywnych wpływów tej diety, nie tylko na nas samych, ale także na ludzi wokół nas i na cały świat. Autorka naprawdę przedstawiła to tak, że nie sposób Myślec o weganizmie negatywnie. Chociaż osobiście uważam, że momentami popadała w zbytni fanatyzm, ponieważ osobiście twierdzę, że lepiej zjeść batonika, jak się ma na to ochotę, niż sobie ciągle odmawiać i myśleć, żeby się go zjadło. A autorka zdecydowanie wyklucza z jedzenia wszystko to, co niezdrowe. Z tym podejściem akurat się nie zgadzam, ponieważ uważam, że jak organizm czasem się domaga czegoś innego, to powinien to dostać, oczywiście w umiarkowanej ilości.

Plusem są na pewno krótkie streszczenia na początku rozdziałów, dodatki takie jak lista zakupów czy trzygodniowe menu oraz całkowite podsumowanie książki, które mówi nam, jak zacząć zmieniać sposób odżywiania. Niestety wiem z własnego doświadczenia, że pewne rzeczy naprawdę ciężko dostać w sklepach i wbrew temu, co twierdzi autorka, są one dosyć drogie. Jednak można stworzyć menu na własne możliwości, a po prostu tylko nieco się wzorować na tym podanym przez autorkę. Był też rozdział, który mnie przeraził – mianowicie o tym, jak traktowane są zwierzęta hodowlane. Nie chodzi nawet o samo mordowanie ich, ale o warunki, w jakich są trzymane i zmuszane do większej produkcji. Ciężko było mi przebrnąć przez te strony…

Cała książka z pewnością potrafi zachęcić do zmiany diety, jest bardzo przekonująca i świetnie napisana. Poza tym jednym drobnym minusem, o którym wspomniałam, nie widzę żadnych innych. A i tak chowa się on, przy tych wszystkich plusach, które ta książka oferuje. Jestem naprawdę bardzo zadowolona, że ją przeczytałam, okazała się znakomita! A czy przejdę na weganizm? W sumie na diecie wegetariańskiej czuję się naprawdę dobrze, a nie zjadam znowu tak wielkich ilości nabiału i jajek, więc myślę, że zostanę przy tym, przy czym jestem.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:



XXIV. "Tarot kluczem do poprzednich wcieleń" - Beata Matuszewska
 

Założę się, że nie ma wśród nas takiej osoby, która kiedyś nie zastanawiała się nad tym, kim była w poprzednim życiu. Nawet w różnych czasopismach możemy się spotkać z rozrywkowymi quizami na ten temat, którymi jednak nie za bardzo bym się kierowała. Myślę, że nawet osoby, które wyznają religię, która nie uznaje reinkarnacji, zastanawiały się czasem nad tym, czy może jednak w poprzednim życiu byli kimś ważnym i istotnym. Tak to już bywa z ludźmi – ciekawość.

Tarot to talia 78 kart, jednak nie służą one do gry. Bynajmniej. Służą głównie do wróżenia, poznawania siebie, a jak się okazuje – także do poznawania poprzednich wcieleń. Bardzo lubię panią Beatę Matuszewską, dlatego sięgnęłam po kolejną jej książkę. Tarot także nie jest mi obcy, więc to był zapewne kolejny powód. Nie zawiodłam się!

Na początku znajdujemy krótkie wprowadzenie, w którym dowiadujemy się co nieco o reinkarnacji i karmie. Nie tylko tego, czym są, ale także jakie znaczenie mają w poszczególnych religiach i naszym życiu. Później poznajemy sposoby poznawania poprzednich wcieleń, a na samym końcu zostaje wymieniony tarot. Autorka nie rozczulała się nad innymi, krótko o nich wspomniała, nieco je opisała i to by było na tyle – w końcu nie o tym miała być ta książka.

Następnie mamy do czynienia z pytaniami, które możemy zadawać podczas wróżenia – to z pewnością ułatwia nam sprawę, a są to pytania, które faktycznie chcielibyśmy zadać i poznać na nie odpowiedzi – autorka idealnie je dobrała i opisała. Opisane zostały bardzo szczegółowo Duże Arkana – każda karta z osobna w ten sposób, że wiemy, co będzie oznaczać w zależności do danego z poprzednio omówionych przez autorkę pytań. Myślę, że są to opisy wystarczające i dostarczające nam sporo informacji. Oczywiście o Arkanach Małych pani Matuszewska także nie zapomniała i przedstawiła ich zastosowanie dotyczące tematyki książki. Tutaj nie rozwodziła się już nad tym, tak jak nad Arkanami Dużymi, ponieważ większość rozkładów, które zostały dalej podane, opiera się na Arkanach Dużych. Arkana Małe stanowią jedynie dopełnienie i uzupełnienie pewnych informacji.

Książka jest także wzbogacona o ilustracje kart i rozkładów – to wiele ułatwia, a i sprawia, że książka staje się milsza dla oka. Styl pani Beaty Matuszewskiej jest naprawdę znakomity! Język tego poradnika jest bardzo dobrze zrozumiały, to czasami niesamowite, że w tak prosty i przyjemny sposób, można opisać coś, co wielu ludziom wydaje się ciężkie w odbiorze.

Cóż mogę więcej powiedzieć – książka jest świetna! Już nie mogę się doczekać, kiedy wypróbuję któryś z układów i dowiem się co nieco o swoich poprzednich życiach. Polecam gorąco, myślę, że nawet osoby, które ledwo co znają tarota, powinny sobie poradzić, a przeczytać i tak można. A osoby, które zajmują się tarotem trochę dłużej, też powinny być zadowolone.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:



XXIII. "Eksperyment intencjonalny - waga Twoich myśli" - Lynne McTaggart




Czy wierzycie w to, że myśli mają siłę sprawczą? Nie? A to dziwne, bo zapewne każdy z Was miał w życiu co najmniej jedną sytuację (a tak naprawdę było ich pewnie wiele wiele więcej), która była dowodem na to, że tak jest. Jednakże na pewno nikt z Was nie zauważył tego i nie zagłębiał się w to. A szkoda, bo nasz umysł potrafi naprawdę działać cuda!

Zastanawiam się do jakiej kategorii można zaliczyć tę książkę. Jej przeważającą częścią są rozdziały poświęcone analizie o opisowi badań przeprowadzanych przez naukowców na całym świecie. I teraz pewnie pomyślicie – co mają wspólnego nasze myśli z jakimiś badaniami naukowymi? A jak się okazuje mają. W końcu żeby dotrzeć do tego, że nasze intencje naprawdę mogą działać,  trzeba było przeprowadzić wiele innych eksperymentów. W końcu sama teoria to nie wszystko, prawda? Z tego powodu mogłabym spokojnie zaliczyć tę książkę to literatury popularno-naukowej.

Kolejnym powodem dla którego tę książkę zaliczam do tego typu jest to, że występuje w niej terminologia naukowa oraz mnóstwo przypisów i odnośników. W powieściach czy poradnikach raczej się z tym nie spotykamy aż w takiej mierze. W sumie język również nie zalicza się do tych prostych i łatwych, jest po prostu dojrzały i adekwatnie dobrany do tematyki, którą pani McTaggart poruszyła. Jednakże powiedziałam, że te wszystkie opisy eksperymentów i ich analizy stanowią większość książki. Pozostałą część możemy uznać za poradnik. Dlaczego? Ponieważ mamy tam do czynienia z ćwiczeniami, które pomogą nam otworzyć umysł i lepiej wykorzystywać swoje intencje.

Jeśli chodzi o tą drugą część – poradnikową – to mnie w niczym nie pomogła. Nie dlatego, że jest zła. Raczej dla tego, że ja odkąd pamiętam wierzę, że nasze myśli naprawdę mogą wiele zdziałać, praktykuję to już od lat, więc tutaj nic mnie nie zaskoczyło. Jednak jestem przekonana, że dla osoby, dla której wcześniej było to obce, okaże się to być świetnym początkiem. Podobnie może być z osobami sceptycznymi, które szukają wszelkich możliwych wymówek i nie chcą dopuścić do siebie nowych możliwości. Co do części naukowej – wiele opisów eksperymentalnych było naprawdę ciekawych, zaskakujących i momentami nie do uwierzenia. Część mi się bardzo spodobała, część średnio, a zdarzały się też takie, które nie wzbudziły mojego zainteresowania – myślę, że to wszystko kwestia gustu.

„Eksperyment intencjonalny” nie należy do książek łatwych, które to można czytać jednym okiem i myśleć o niebieskich migdałach. Należy się skupić na treści, aby cokolwiek z niej zrozumieć i wyciągnąć. Bo co z tego, że przelecimy tę książkę wzrokiem, skoro nic nam to nie da? Zdecydowanie trzeba znaleźć chwilę czasu i spokojne miejsce, i dopiero wtedy zabrać się za czytanie i analizowanie tego, co zaoferowała nam autorka. Myślę, że wiele osób doceni jej pracę, która być może zmieni Wasze życie!

Jest to książka bardzo dobrze napisana, widać, że autorka włożyła w eksperyment wiele pracy, pewnie nie raz musiała coś poświęcić. Na pierwszy rzut oka jest widoczne znakomite dopracowanie i oddanie. Może autorka postawiła sobie to za główny cel, do którego dąży. Jeśli tak to naprawdę jej gratuluje, ponieważ świetnie jej to wychodzi. Polecam osobom, które chciałyby, żeby ich życie stało się lepsze, osobom, które nie wierzą w moc sprawczą naszych myśli oraz wszystkim tym, którzy interesują się różnorakimi, ciekawymi badaniami.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:



XXII. "Astrocalendarium 2013" 



Podobno każdy dzień niesie ze sobą nowe możliwości. Jednak czy jesteście pewni tego, że umiecie je odpowiednio wykorzystać? Zapewne nie wszyscy. No bo kto zazwyczaj tuż po wstaniu z łóżka myśli o tym, jak ułożyć sobie dzień, żeby czerpać z niego jak najwięcej? Mało kto. Dlatego może jednak warto się tym zainteresować już wcześniej i „zaplanować” swoje życie?

„Astrocalendarium 2013” to coś znacznie więcej niż horoskop, który powie Wam, co może Was spotkać danego dnia. A wiecie co? Prawdą a Bogiem myślałam, że to właśnie będzie coś w tym stylu. A tutaj ta niepozorna na pierwszy rzut oka książeczka okazała się czymś znacznie więcej. Bardzo miłe zaskoczenie. Po pierwsze – nie liczcie na to, że znajdziecie tutaj zapisaną swoją przyszłość – to nie na tym polega. Astrocalendarium na inne zadanie, a mianowicie takie, żeby pomóc Wam uporządkować swoje życie.

Wiem, że wiele osób bardzo sceptycznie podchodzi do życia w zgodzie z układem planet czy Księżyca. Ja momentami także, ale nigdy się nie zrażam i lubię próbować nowych rzeczy, zwłaszcza jeżeli do mnie przemawiają. Zawsze ciężko było mi się przemóc i żyć zgodnie z tym, o czym przed chwilą wspomniałam, ponieważ wydawało mi się, że jest w tym nieco dużo zachodu – tutaj sprawdzić układ, tutaj godzinę wschodu, tutaj datę czegoś tam. Jednak po lekturze tej pozycji zmieniam zdanie – to wcale nie może być takie trudne. Myślę, że już teraz zacznę odpowiednio analizować tabelki i rubryczki w tej książce i jestem pewna, że z czasem będzie to dla mnie chleb powszedni.

A teraz co znajdziemy w tej książce? Tak naprawdę mnóstwo rzeczy! Prognozy na rok 2013 dla wszystkich znaków zodiaku, poznamy wpływy planetarne, nauczymy się wyznaczać aspekty i z pewnością poznamy mnóstwo nowych słów związanych z astrologią – o ile ktoś już nie jest astrologiem :). Ja z astrologią mam do czynienia już od jakiegoś czasu, bowiem posiadam astrologa w rodzinie, jednak zawsze, gdy spoglądałam na program astrologiczny wydawało mi się to jedną wielką abstrakcją. Mam dziwne wrażenie, że dzięki tej książce to się zmieni, a nawet już nieco zmieniło i już wkrótce będę mogła podyskutować z rodzinnym astrologiem!

Przeważająca część książki to oczywiście kalendarz, a w nim opisany każdy dzień przyszłego roku. A zaufajcie mi, te dni są opisane nie byle jak! Jest po prostu wszystko to, co powinno być w porządnym astro calendarium – wschód i zachód słońca czy księżyca, długość dnia, wibracja danej liczby, aspekty oraz to, co zainteresuje Was zapewne najbardziej – porady, co może nas spotkać tego dnia i na co najlepiej zwrócić uwagę. Może faktycznie warto spróbować i przekonać się, że to wszystko ma większy sens? Dodatkowo pod każdym dniem mamy miejsce na swoje notatki, a kalendarz jest takich wymiarów, że spokojnie można nosić go przy sobie i w każdej chwili do niego zerknąć.

Na pewno zajmie mi dłuższą chwilę rozpracowanie wszystkich nowych terminów astrologicznych i poukładanie sobie tego w głowie i na papierze. Jednakże czuję, że to będzie piękny początek, a ta książka znacznie mi go ułatwi. Odczuwam także dziwne wrażenie, że będzie mi ona towarzyszyć każdego dnia w roku 2013. Polecam jak najbardziej wszystkim, którzy są zainteresowani astrologią, horoskopami oraz życiem w zgodzie z planetami. A dla osób, które podchodzą do tego sceptycznie mam taką radę – spróbujcie zamiast zwykłego kalendarza nosić przy sobie ten i kierować się poradami w nim zawartymi – możecie się niesamowicie zdziwić, gdy Wasze życie nabierze nowych obrotów!


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:



XXI. "Wu Wei - Płyń z prądem życia" - Theo Fischer



Jakże często widuje się na ulicy ludzi, którzy stale gdzieś biegną i stale spoglądają na zegarek. Kiedyś tak nie było, dzisiaj ma to miejsce coraz częściej. Stale się gdzieś spieszymy, stale wszystkim się przejmujemy, wszystkim obarczamy siebie samych. Z dnia na dzień popadamy w coraz większą rutynę, aż w końcu zdajemy sobie sprawę, że coś jest nie tak. Czujemy się nieszczęśliwi i niespełnieni. A tak wcale być nie musi!

Wu Wei to bardzo prosta zasada, która może to zmienić. Książka „Wu Wei. Płyń z prądem życia” przedstawia nam właśnie tę zasadę, która pomoże nam nadać nieco inny kierunek naszej egzystencji. Pozwoli nam przezywać życie zupełnie inaczej – patrząc na każdą chwilę i ciesząc się nią. Dzięki zmianie postrzegania kilku rzeczy, możemy wiele zyskać i zacząć inaczej patrzeć na otaczający nas świat. Na pierwszy rzut oka wydaje się to być niemożliwe, ale nie bądźmy sceptykami. Co nam szkodzi spróbować?
Powiem szczerze, że nigdy nie słyszałam o Wu Wei, o Tao coś mi się kiedyś obiło o uszy, ale nie było to na tyle wystarczające, żebym chciała się w to zagłębić. Do przeczytania tej książki przekonała mnie zdecydowanie druga część tytułu – „Płyń z prądem życia”. Jakie są moje odczucia po lekturze tej pozycji? Mieszane.

Książka pisana jest stylem ciągłym, nie ma tutaj przerywników w postaci tabelek czy wykropkowanych informacji. Sprawia to, że czytanie może się zrobić trochę monotonne, bo o ile w powieściach jest to wskazane, tak w poradnikach ludzie raczej oczekują pewnego rodzaju przerywników czy urozmaiceń, bowiem dzięki nim nauki lepiej wchodzą do głowy niż sam tekst ciągły. Język jest w sumie bardzo prosty i przystępny, rozdziały w miarę krótkie, a więc książkę czyta się bardzo szybko. Znajduje się tutaj także przedmowa, która wprowadza nas w nowa tematykę i podsumowanie, które zawiera główne przesłanie tej książki.

Plusem jest to, że autor nie skupił się na jednej dziedzinie życia, ale na każdej po kolei. Znajdziemy tutaj porady dotyczące myślenia, miłości, życia w społeczeństwie, medytacji, a nawet odżywiania. Jednakże zabrakło mi tutaj konkretów i jasnych informacji – czym jest Tao, główne zasady, przykłady. Czytając trochę się zamieszałam i nie wiedziałam co jest co. Odczułam wrażenie, że w tej książce panuje pewien chaos i chyba nie do końca wszystko zrozumiałam. Nie wiem czy to wina moja, czy stylu autora. W każdym bądź razie uważam, że zabrakło tutaj dokładniejszego dopracowania i przyłożenia. Ludzie, którzy dopiero zaczynają swoją historię z Wu Wei mogą faktycznie trochę się pogubić i nie zrozumieć przesłania, a pewne rzeczy uznać za paradoksalne.

Osobiście nie odczułam tej książki za dobrze, ale to chyba dla tego, że przesłanie Wu Wei nie do końca do mnie trafia. Faktycznie zgadzam się z pewnymi dogmatami, ale nie całkowicie. Jednakże osoby, które chcą coś zmienić w swoim życiu na lepsze mogą sięgnąć po tę pozycję, a nuż im pomoże i odnajdą się w nowym sposobie postrzegania świata. Całość jest dobra, pomimo pewnych minusów, które wymieniłam, po prostu do mnie nie trafiło przesłanie. Może po prostu nie czuję potrzeby zmieniania czegokolwiek? Jednakże książka jest naprawdę pięknie wydana, co sprawia, że przyjemność z samego czytania jest jeszcze większa! Oprawa graficzna jednak robi swoje.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:




XX. "Magia ochronna w praktyce" - Ellen Dugan
 
Wiem, że każdy z Was czuł się kiedyś źle. Nie mam teraz na myśli poczucia fizycznego, ale raczej psychicznego czy też duchowego. Czuliście się zmęczeni, puści, wykończeni… i nic nie pomagało. I mogę się założyć, że przeważająca większość zupełnie nic z tym nie zrobiła, tylko postanowiła przeczekać. Nieładnie, bardzo nieładnie. Przecież z takim czymś jest nie raz sobie łatwiej poradzić niż z bólem fizycznym!

Wiem także, że wiele osób nie wierzy w klątwy, uroki, czy też wampiry. Nie mam zamiaru tego zmieniać, bo jak ktoś jest uparty, to trudno. Jednakże kiedyś przyjdzie czas i ten ktoś sam się przekona, że może jednak coś w tym wszystkim jest. Książka „Magia ochronna w praktyce” z pewnością mu się wtedy przyda. Czy można ją uznać za poradnik? Po części na pewno. Zaskakujące jest to, że nie dotyczy tylko samej magii i uroków, ale także zwyczajnego życia. Jak? Zaraz Wam powiem.

Nie będzie zaskoczeniem fakt, że powiem, że w tej książce znajdują się różnego rodzaju zaklęcia i rytuały. W końcu na to wskazuje sam tytuł i okładka. Jednakże ja odczułam wrażenie, że autorka chciała przekazać tu coś jeszcze. Chciała dotrzeć do ludzi, którzy niekoniecznie czują magię i lubią tą tematykę. Ona po prostu chciała, żeby każdy spojrzał na siebie i swoje życie. Dzięki temu czytelnik ma zobaczyć prawdę o sobie, prawdę o tym, co dzieje się w jego życiu. Nie jedna osoba na pewno poczuje, że coś nie jest do końca w porządku. I właśnie wtedy autorka podsunie mu kilka pomysłów, jak to zmienić – nie tylko za pomocą magii.

A cóż jeszcze tutaj znajdziemy? Piękne wprowadzenie, które czytało mi się naprawdę bardzo przyjemnie. Już od pierwszych stron bardzo pozytywnie odebrałam autorkę i utrzymywało się to aż do końca czytania. Znajdziemy tu także quizy, które pozwolą nam sprawdzić, jakimi zdolnościami dysponujemy. Mamy tutaj zarówno sporo teorii jak i praktyki, co razem stanowi bardzo ciekawą całość tematyczną. Dowiemy się, czym jest atak metapsychiczny i jakie są jego symptomy, kim są wampiry emocjonalne i czym różnią się od psychicznych, poznamy dokładniej 4 żywioły, moce niektórych kolorów, kamieni czy też ziół. Wszystko to jest opisane w sposób bardzo przystępny i zrozumiały, więc nikt nie będzie miał problemu z odbiorem. Poza tym nie ma tutaj rozczulania się nad danym tematem – krótko, zwięźle i adekwatnie.

Najbardziej spodobały mi się cytaty przytaczane przez autorkę na początku każdego rozdziału i podrozdziału. Bardzo dobrze dobrane do danej tematyki, a i wiele z nich niesie ze sobą pewne mądrości. A wiadomo, że cytaty łatwo zapamiętujemy. Muszę także przyznać, że oprawa graficzna jest przyjemna dla oka, co sprawia, że książkę się bardzo miło czyta. Przydatną rzeczą jest także słowniczek znajdujący się na końcu, chociaż nie ma tam za wiele skomplikowanych pojęć.

Myślę, że książka przypadnie do gustu zarówno początkującym czarownicom i tym bardziej zaawansowanym. Każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie, a ugruntowanie wiedzy nigdy nie zaszkodzi. Także osoby, które nie mają do czynienia z magią mogą ją przeczytać, ponieważ może akurat znajdą coś, co pomoże uporać im się z koszmarami czy też problemami.
 Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:
  

XIX. "Boska matryca" - Gregg Braden 



Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się nad tym, że pewna rzecz, którą właśnie robisz może mieć wpływ na człowieka na drugim końcu świata? Brzmi absurdalnie, wiem. Ale w sumie gdyby się temu bliżej przyjrzeć i przeanalizować pewne reakcje łańcuchowe to może faktycznie okazałoby się to prawdą? Bo ponoć nic nie dzieje się przez przypadek i wszystko jest ze sobą w jakimś stopniu połączone.

„Boska matryca” to druga z książek Gregga Braden’a, po którą sięgnęłam. Dlaczego? Dlatego, że pierwsza przypadła mi do gustu. Polubiłam styl i język pisania autora, poza tym pisze on o naprawdę ciekawych rzeczach. Jego książki poruszają wiele ciekawych tematów, o których teoretycznie na co dzień się słyszy, jednak się w nie nie zagłębia. A pan Braden udowadnia, że jednak warto poświęcić pewnym rzeczom dłuższą chwilę.

Tym razem autor postanawia udowodnić nam jakie połączenia istnieją w naszym świecie. Czym jest tzw. Boska matryca i jaki ma wpływ na życie każdego. A właściwie, jak życie każdego człowieka wpływa na całą ludzkość. Mówi się, że jeden człowiek nic nie może zmienić. A to jak się okazuje nie jest do końca prawda. Autor przedstawia nam kilka przykładów wielkich ludzi, którzy dokonali rewolucji, chociażby Martin Luther King czy sam Jezus. Jest to dowód na to, że człowiek jeśli chce i wierzy, to może. A jakże inaczej wyglądałby nasz świat, gdyby chociaż jeden człowiek zaczął żyć lepiej? I przekonywał do tego innych?

Chciałabym podzielić tę książkę na dwie części, chociaż nie wiem czy jest to do końca prawidłowe. Jednak po przeczytaniu całości, myślę, że mogę wyróżnić tutaj część naukową i tą bardziej obyczajową, że tak to nazwę. W części naukowej znajdują się głównie zagadnienia z fizyki kwantowej (nie, to wcale nie jest takie złe na jakie wygląda) oraz genetyki. Opisane zostały pewne eksperymenty, które dają nam sporo do myślenia, a przy okazji okazuje się, że pewne rzeczy są naprawdę rzeczywiste. No bo skoro sama nauka je poparła, to jakżeby inaczej? Druga część natomiast przedstawia nam wiele incydentów z życia ludzkiego, które udowadniają nam pewne połączenia i wpływy. Obie części są naprawdę niesamowite pod tym względem, że na co dzień nie zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawy.

Myślę także, że autor w swoich książkach chce nam przekazać coś więcej niż tylko prawdę. On chce nam pokazać drogę do budowania, tworzenia nowego, lepszego świata. W tej książce mamy podane 20 kluczy. Gdyby każdy człowiek zaczął stosować chociaż 5 z nich, mogłoby to naprawdę wiele zmienić. A co dopiero, gdyby każdy żył według kilkunastu z nich… nie mówię, że według wszystkich 20, bo sama nie do końca się z każdym zgadzam, ale większość naprawdę mogłaby wiele pomóc. Jednak każdy zawsze myśli – „Ja przeciwko całemu światu? Nie, to chore. Nie będę się wyróżniać.”. I może właśnie przez to myślenie nic się nie zmienia na lepsze, a tylko na gorsze…

Komu mogę polecić? Zapewne i osoby, które lubią książki naukowe, jak i te osoby, które po prostu są ciekawe prawdy i połączeń na świecie, znajdą tutaj coś dla siebie. Wiem, że książka pewnie nie dotrze do wszystkich ludzi na świecie, pewnie i tak nie każdy byłby w stanie przyjąć pewne fakty do świadomości… Jednakże szczerze polecam książki tego autora, warto się z nimi zapoznać.
 Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu: 


XVIII. "Ezoteryka astralna" - Paweł Karwat
  
Zazwyczaj, gdy patrzymy na ludzi, widzimy tylko powłokę zewnętrzną. Wzrost, ubranie, kolor włosów. Jedyne, co widzimy, to wygląd zewnętrzny. No bo czy ktoś z nas mijając na co dzień ludzi na ulicy przygląda im się w inny sposób niż ten, który podałam? Nie sądzę. Mijamy się jak to zwykle bywa, a mało komu przychodzi do głowy, że każdy człowiek skrywa w sobie znacznie więcej niż tylko ciało fizyczne.

Wcześniej nie spotkałam się jeszcze z żadną książką Pawła Karwata, pozycja „Ezoteryka astralna” jest pierwszą jego książką, którą postanowiłam przeczytać. Przyciągnął mnie do niej sam tytuł. Uwielbiam wszystko to, co ezoteryczne, a poza tym świat astralny to jedna z moich głównych fascynacji. Dlatego właśnie stwierdziłam, że warto będzie po ten tytuł sięgnąć i może dowiedzieć się czegoś więcej niż już wiem. Nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać po autorze i jego książce, w sumie na nic się nie nastawiałam.

Książka wprowadza nas w nieco inne postrzeganie świata. Bowiem powłoka, którą jest ciało fizyczne, skrywa w sobie coś znacznie więcej – ciało astralne. Jest ono dużo subtelniejsze, a dodatkowo stanowi podłoże wszystkiego, co się z nami dzieje. Autor wyjaśnia różnice między tymi dwoma ciałami, a także ciałem eterycznym. Dodatkowo opisuje, w jaki sposób możemy pobudzić „do życia” nasze ciało astralne i co dzięki temu możemy osiągnąć. A możliwości są naprawdę spore – poczynając od dobrej rozrywki, która może nam zapewnić wiele ciekawych przeżyć, aż po uzdrawianie naszych bliskich i siebie samego. Autor chce nam pokazać, że to, co dzieje się w ciele astralnym, ma odzwierciedlenie w ciele fizycznym.

Zaskoczyło mnie tutaj spojrzenie autora na różne techniki, praktykę i w sumie samo podejście do podróży w świat astralny. Do tej pory spotykałam się z dosyć wymagającymi metodami, które opierały się na wizualizacji chociażby tornada czy wspinania się po linie. Tutaj możemy osiągnąć podobny efekt dzięki pamięci, inteligencji i własnej woli. Było to miłe zaskoczenie, ponieważ są to techniki na pewno prostsze i powinny moim zdaniem stanowić początek naszej przygody z tym tematem. Czasem najprostsze rozwiązania okazują się najlepsze. Nie znajdziemy w tej książce zbyt dużej ilości opisanych ćwiczeń, bardziej samą teorię i wiedzę. Parę technik jest opisanych w bardzo przystępny sposób, ale reszta pozostaje już w naszej sferze. Może autor chciał nas dzięki temu pobudzić do działania i podsycić naszą ciekawość?

Pan Krawat faktycznie przedstawił to wszystko w ciekawy i inny sposób. W wielu miejscach znajdziemy bardzo mądre słowa, które niby są nam znane, a jednak nie zwracamy na nie uwagi na co dzień. Poza tym dzięki lekturze tej książki możemy się nauczyć tego, co przyda nam się później. Czytając ją i stosując pewne praktyki, powrócimy do własnych wspomnień i dowiemy się, w jaki sposób możemy używać własnej woli i inteligencji w praktyczny i pozytywny sposób. Język jest niby prosty, chociaż należy się skupić na lekturze, a nie myśleć o niebieskich migdałach, żeby cokolwiek z tego wyciągnąć. Momentami miałam wrażenie, że czytam coś na zasadzie „masło maślane”, moje odczucia były wtedy takie, że albo ja się zagubiłam, albo autor. To jest taki pewien minusik tej książki, jak i to, że momentami wydawało mi się, że panuje tam jakiś chaos.

Jednakże myślę, że każdy, zarówno osoba początkująca, jak i nieco bardziej zaawansowana w temacie, znajdzie tutaj coś dla siebie. Jest to odmienne spojrzenie na ciało astralne niż w większości książek temu poświęconych, więc warto tą pozycję przeczytać, choćby po to, żeby poznać ten odmienny punkt widzenia. Poza tym autor wydaje się być naprawdę bardzo sympatycznym człowiekiem, który chciał nam i pomóc i przekazać światu swoje nauki i poglądy.
  Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu: 


XVII. "Herezja znaczy wolność" - Jerzy Prokopiuk 



Herezja od zawsze kojarzy się ludziom, a przynajmniej większości, z czymś złym. Heretyków nie raz posądzano o konszachty z diabłem, odprawianie mrocznych rytuałów czy też szerzenie niegodziwych myśli i poglądów. Ileż to ludzi niepotrzebnie spłonęło na stosach w czasach Inkwizycji? Do tej pory herezja jest według wielu czymś zakazanym i odmiennym. Heretyk to osoba, z którą nie powinno się zadawać, a co dopiero rozmawiać lub przyjaźnić. Cóż to za błędne stwierdzenia…

Jerzy Prokopiuk jest polskim gnostykiem i antropozofem, przetłumaczył także wiele książek, napisał wiele esejów, dla wielu ludzi stanowi autorytet jeśli chodzi o ezoterykę. Do tej pory nie spotkałam się z jego twórczością, „Herezja znaczy wolność” jest pierwszym dziełem tego autora, które dane mi było przeczytać. Bardzo zainteresował mnie tytuł, bo trzeba przyznać, że brzmi nieco tajemniczo, mistycznie i fascynująco. Dlatego zapewne wybrałam tą pozycję jako pierwszą, ale myślę, że następne dzieła autora także z chęcią przeczytam.

Czym jest ta oto książka? Na pewno nie jest żadnego rodzaju poradnikiem, a co dopiero powieścią. W sumie ciężko mi ją konkretnie zakwalifikować, ponieważ znajdują się pewne elementy biograficzne, czasami wywiady, a czasami poglądy i myśli autora. Jest to chyba po prostu zbiór jego przemyśleń, którymi pragnął się podzielić z innymi ludźmi. Odwołuje się on tutaj do wypowiedzi wielu innych gnostyków, czy też po prostu ludzi z kręgu ezoteryki, chociażby Rudolfa Steinera. Dzięki temu poznajemy także ich punkt widzenia, który jest omawiany przez autora.

Znajdziemy w tej książce zupełnie nowe spojrzenie na herezję, a właściwie nie nowe, a może bardziej trzeba powiedzieć prawidłowe. Poza tym autor porusza także inne kwestie: znajdziemy tutaj wzmiankę o wolnomularstwie, Atlantydzie, religii czy też Świętym Graalu. Autor tłumaczy także różnicę między gnozą i gnostycyzmem, i to nawet parę razy, co pozwala nam jasno rozgraniczyć te dwa pojęcia. Myślę, że śmiało mogę stwierdzić, że książka ta stawia nas w obliczu poznawania nowej filozofii. Dodatkowo bardzo ciekawym rozdziałem jest rozdział poświęcony analizie historii biblijnego Hioba. Jest naprawdę niesamowity i jakże prawdziwy, chociaż myślę, że ludzie głęboko wierzący i praktykujący mogą to uznać za przysłowiową głupotę, ale z drugiej strony.. myślę, że mało kto z tych ludzi po tę książkę sięgnie.

Książka nie zalicza się do tych lżejszych, pisanych swobodnym językiem. Trzeba się naprawdę pożądnie skupić, jeśli chcemy zrozumieć to, co autor stara się nam przekazać. A myślę, że warto. Książkę należy czytać w ciszy, tak, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Wtedy faktycznie jej przesłanie stanie się dla nas bardziej zrozumiałe. Język jest dojrzały i głęboki, a poza tym widać, że autor wiedział, co robi pisząc tę książkę. Da się zauważyć, że pan Prokopiuk posiada niesamowitą wiedzę i potrafi ją przekazać. Poza tym lubię takie książki, w których widać, że faktycznie był pomysł, został przemyślany i dobrze wykonany.

Na pewno mogę polecić ludziom, którzy szukają czegoś, co pozwoli im nieco inaczej spojrzeć na świat. Osoby, które lubią nieco kontrowersyjne i prowokujące książki także powinni się ucieszyć. Ludzie, którzy poszukują prawdy, lubią mieć własne przemyślenia i poznawać poglądy innych, powinni sięgnąć po to dzieło, ponieważ mogą znaleźć tu to, czego szukają. Mnie osobiście bardzo ono przypadło do gustu i wiem, że sięgnę po następne dzieła autora.

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu: 
  

XVI. "Trzynaście bram wiedzy tajemnej" - Kolesow Jewgienij


Nękały Was kiedyś pytania bez odpowiedzi? Myślę, że tak. Jak każdego z nas. Skąd się wzięliśmy na tym świecie, czy jest jakiś konkretny cel naszego pobytu tutaj i jak tak, to jaki? Jednak gdybyśmy znali odpowiedzi na niektóre pytania, świat byłby chyba nudny. Pytania te skrywają w sobie pewne tajemnice, dzięki którym życie staje się choć trochę ciekawsze i bardziej fascynujące, zwłaszcza jeżeli uda nam się którąś z tych tajemnic odkryć.

Spotkaliście się ze słowem ezoteryka? Gdybyście się nie spotkali, to zapewne nie czytalibyście tego, co tutaj piszę. Wiele razy słyszałam określenie, że jest to wiedza tajemna, wiedza dla wybranych. I muszę przyznać, że się z tym w pewnym stopniu zgadzam, ponieważ nie każdy może ją posiąść. Zdarza się, że nas otacza i jest wokół nas, ale czy każdy może to dostrzec i zrozumieć? Nie. Nie każdy posiada zdolność dodania 2 do 2 w tym przypadku.

„Trzynaście bram wiedzy tajemnej” jest naprawdę bardzo przyciągającym tytułem. Skrywa on w sobie tajemnicę i już samo to zachęca do sięgnięcia po tę lekturę. Jakiego rodzaju jest to książka? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Na pewno nie jest to poradnik, na pewno nie jest to biografia, a już zupełnie możemy wykluczyć powieść. Najbardziej skłaniałabym się tutaj do określenia literatura popularnonaukowa albo literatura faktu. Myślę, że to już osobista kwestia tego, jak ktoś ją sam odbierze.

Składa się ona z 13 rozdziałów, a każdy z nich odnosi się do pewnego okresu w dziejach ludzkości. Rozpoczynamy od bardzo dawnych czasów, jeszcze sprzed Starożytnego Egiptu. Kończymy na wieku, w którym obecnie żyjemy. Widzimy zmiany jakie zachodziły podczas tych wieków, nie tylko w społeczeństwie, ale głównie w pojmowaniu słowa „ezoteryka”. Tego w końcu ta książka dotyczy – widzimy jak ezoteryka i sztuki magiczne zmieniały się na przestrzeni wieków i jakie było do tego podejście. W pewien sposób poznajemy także wierzenia i obyczaje dawnych kultur, więc myślę, że osoba która interesuje się kulturoznawstwem i religioznawstwem będzie tą pozycją zachwycona.

Poza tym poznajemy sylwetki wielu ciekawych ludzi z tej dziedziny, nie będę przytaczać żadnych nazwisk, ponieważ było ich naprawdę sporo. Autor także w wielu miejscach odsyła nas do innych książek, czasem filmów, co sprawia, że widoczne jest jego zaangażowanie w pisanie tej książki. Widoczne jest także to, że autor posiada niesamowitą wiedzę i naprawdę wie, co robi. Jest tu także mnóstwo przypisów, które znajdują się bezpośrednio pod danym tekstem, nie gdzieś na końcu. Ma to swoje plusy i minusy – plusem jest to, że od razu dowiadujemy się więcej, minus jest tego jednak taki, że może nas to trochę wybić z rytmu czytania, poza tym czcionka jest mniejsza i męcząca.

Osobiście spodziewałam się po tej książce czegoś nieco innego, co wpływa na to, że trochę średnio ją odebrałam. Jednakże nie zmienia to tego, że faktycznie książka jest bardzo ciekawa i potrafi być wciągająca. Porusza wiele tematów, które mimo tego, że są przez wielu ludzi uważane za nieprawdziwe i wymyślne, są tutaj opisane w sposób bardzo prawdziwy i realistyczny. Jakbyśmy czytali podręcznik od historii w trochę innym wydaniu. Jest to po prostu innego rodzaju spojrzenie na ewolucję świata. Ja momentami czułam się trochę znużona, ale może jest to sprawa języka, który jest faktycznie trochę skomplikowany momentami i naukowy na swój sposób. Jednakże skłamałbym mówiąc, że książka nie jest ciekawa, ponieważ jest. Dodatkowo poznajemy wiele pojęć, a także nurtów filozoficznych.

Mimo tego, że pozycja ta należy do tych cięższych i trudniejszych, przy czytaniu których trzeba być bardzo skupionym i nie pozwalać sobie na to, że nasze myśli biegają gdzieś indziej, jest ona naprawdę fascynującą i interesującą książką. Moje zdanie jest takie, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, mnie parę rzeczy do gustu nie przypadło, ale naprawdę warto ją przeczytać.


Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu: 

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...