Parapsychologiczne 3

 60. "NIE JEDZ TEGO! Szkodliwe składniki 'zdrowego' jedzenia" - Dr Hans-Ulrich Grimm


http://talizman.pl/ksiazki/8334-nie-jedz-tego-szkodliwe-skladniki-zdrowego-jedzenia-9788373775961.html

Bardzo dużo słyszy się o szkodliwości jedzenia. Wszystkie ulepszacze smaków, konserwanty, barwniki… Chemia w pożywieniu nikogo nie przekonuje, jednak jest w nim obecna i ciężko tego uniknąć. Nie jestem pewna, czy da się ją wykluczyć w dzisiejszych czasach całkowicie, ale z pewnością można ją nieco ograniczyć. Jednak czy pomyślelibyście, że to, co producenci promują jako „zdrową żywność” może nam szkodzić?

Dr Hans-Ulrich Grimm przez wiele lat zbierał dowody i materiały, które świadczyłyby o tym, że wiele koncernów spożywczych oszukuje swoich klientów. Książka „NIE JEDZ TEGO! Szkodliwe składniki „zdrowego” jedzenia” jest zbiorem tych informacji, które momentami są naprawdę szokujące. Coś, co ma piękna otoczkę reklamową, okazuje się być bardziej szkodliwe niż można by przypuszczać. Bo komu by do głowy przyszło uznać Actimela za coś, co źle na nas wpływa? Pewnie nikomu. W końcu ma wzmacniać odporność organizmu. A sałatki pełne witamin? No któż by pomyślał, co się w nich kryje.

Książka jest naprawdę dobrze skonstruowana i napisana, a co najważniejsze – widać ogrom włożonej w nią pracy. Autor pisze konkretnie i na temat, a z pewnością nie było mu łatwo zdobyć te wszystkie informacje. Poruszany temat jest nieco kontrowersyjny, bo w końcu Dr Grimm rzuca w pewnym sensie wyzwanie koncernom spożywczym, podważa ich autorytet i robi antyreklamę, ale kto wie, czy nie ma w tym wszystkim racji? To nie są jego chore wymysły, tylko fakty poparte badaniami i dochodzeniami. Z pewnością pozycja ta daje czytelnikowi do myślenia i zastanowi się on drugi raz, zanim sięgnie po coś „zdrowego”.

Momentami odczułam jednak wrażenie, że autor trochę przesadza. Gdyby tak się zastanowić, to wynika z tej książki, że praktycznie nic nam nie wolno jeść, bo wszystko jest szkodliwe. Najlepiej przenieść się na własną farmę i samemu sobie wszystko hodować, a i tak nie ma pewności, że byłoby wszystko w porządku. Zgodzę się z tym, że „co za dużo, to niezdrowo”, ale nie można popadać w paranoję. Gdy od czasu do czasu zjemy batonik czekolady, nic nam się nie stanie. Nikt jeszcze od tego nie umarł. Toteż trzeba do tej książki podejść zdroworozsądkowo i trochę z przymrużeniem oka.

Z pewnością jest to ciekawa lektura, która zmusza nas do refleksji. Zawiera sporo ciekawych informacji i porad, które mogą nam się przydać. Nieco zmienia pogląd czytelnika na sposób odżywiania, ale jak już mówiłam – nie popadajmy w paranoję. Napisana jest przystępnym językiem, co uważam za plus, bo w sumie tematyka nie do końca łatwa. Osoby zainteresowane zdrowym odżywianiem zdecydowanie powinny po nią sięgnąć, ale nie polecam jej osobom zdesperowanym, ponieważ mogą przesadzić w złą stronę z rozumowaniem tej książki. Tematyka kontrowersyjna, a to mi się podoba. Dobra i interesująca lektura, z którą warto się zapoznać.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:


studioastro.pl

59. "Jak jeść mniej i nie oszaleć z głodu" - Gillian Riley



http://talizman.pl/odchudzanie/8797-jak-jesc-mniej-i-nie-oszalec-z-glodu-9788364278068.html
Otyłość i nadwaga to coraz częstsze problemy dzisiejszego społeczeństwa. Dlaczego tak jest? Ciężko to stwierdzić jednoznacznie, ale na pewno przyczynia się do tego kilka rzeczy: zła dieta, jedzenie w pośpiechu, zła jakość posiłków, brak aktywności fizycznej itd. Ciężko słyszy się też mnóstwo wymówek w stylu „Ja po prostu tak mam”, „Ciągle jestem głodna, to nie moja wina” i wiele tym podobnych… a wiecie co? Ja bardzo nie lubię wymówek!

„Jak jeść mniej i nie oszaleć z głodu” – czy to w ogóle możliwe? Oczywiście, że tak. Jeśli chcemy, to wszystko jest możliwe. Publikacja ta wyszła spod pióra Gillian Riley, która sama kiedyś nie mogła sobie poradzić z przejadaniem się. Teraz pomaga innym ludziom walczyć z tym nałogiem, a ponieważ sama przez to przeszła, na pewno wie, co robi. To jest plus tej pozycji, bowiem nie zabrała się za jej pisanie byle jaka osoba, tylko ktoś, kto faktycznie jest z tematem obeznany. Ponieważ pani Riley ma to już za sobą, to zna wszelkie pobudki i problemy, z którymi przychodzi się zmierzyć osobom uzależnionym.

Zalet tej książki jest jeszcze kilka – szybko się czyta, chociaż myślę, że osoby, które faktycznie chcą skorzystać z rad autorki pozostaną w skupieniu i będą przechodzić przez każdy rozdział spokojnie i powoli. Dobrą rzeczą było również zamieszczenie tutaj historii kilku pacjentów. W każdym rozdziale, który skupia się na danej rzeczy, pojawia się ramka pt.: „Inne spojrzenie”. To tam poznajemy właśnie perypetie danej osoby – domyślam się, że wielu czytelników lubi takie urozmaicenia, bo dają im one nadzieję – komuś się udało, mnie też się uda. Jest jeszcze trzecia rzecz, którą uważam za plus. Podsumowanie na koniec każdego rozdziału – „Przejmij kontrolę”. Wynotowane tam zostały najważniejsze informacje, które są kwintesencją.

Niestety, książka pod wieloma względami mnie zawiodła. Po pierwsze – nie znalazłam tutaj żadnego konkretnego programu zrywania z nałogiem. Przez większą część książki autorka po prostu przekonuje do tego, żeby jeść mniej, bo przejadanie się jest niezdrowe. Pisze tak oczywiste rzeczy, które każdy człowiek gdzieś słyszał i wie, że po prostu nie wyniosłam z tej lektury nic nowego i wartościowego. Ponownie potwierdza się moja teoria, że wszystko zaczyna się w mózgu i to od własnej psychiki musimy rozpocząć swoje zmiany. Jak dla mnie trochę za dużo owijania w bawełnę i pisania w stylu „masło maślane”.

Czy polecam? Sama nie wiem. Nie jest to pozycja tragiczna, ale nie jestem przekonana, czy może ona komuś pomóc. Oczywiście wiem, że osoby, które naprawdę chcą zwalczyć ciągłą potrzebę jedzenia z chęcią po nią sięgną, bo będzie to kolejna rzecz, która być może podniesie ich na duchu. Nie mówię, że nie – może ktoś faktycznie znajdzie w tej książce nadzieję i pomoc, do mnie ona nie trafiła. Może dlatego, że nie znam tego problemu i mnie on nie dotyczy. Decyzję pozostawiam Wam, plusy i minusy przedstawiłam, reszta w waszych rękach.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

studioastro.pl

58. "Odmładzanie organizmu - sekrety rosyjskich uzdrowicieli" -
Lumira


http://talizman.pl/uzdrawianie/8802-odmladzanie-organizmu-sekrety-rosyjskich-uzdrowicieli-9788373776050.html
Każdy z nas chciałby zachować młodość na zawsze. Jednakże ciężko tego dokonać biorąc pod uwagę dzisiejsze tempo życia i jego styl. Ludzie zapominają o wielu ważnych drobnostkach, które jednak mają istotny wpływ na nasze funkcjonowanie. A wystarczy przecież tak niewiele, żeby sobie pomóc!

Jako młoda osoba teoretycznie nie potrzebuję żadnego odmładzania. Mój organizm jest w świetnym stanie. Sięgnęłam jednak po książkę Lumiry (pseudonim pisarki), ponieważ zdrowy tryb życia leży w kwestii moich zainteresowań. W swojej książce postanowiła podzielić się z nami sposobem na utrzymanie ciała w doskonałej formie, a nawet coś więcej – powrót do dobrej kondycji i stanu, jeżeli już co nieco się zaniedbaliśmy. Podobno na pomoc sobie nigdy nie jest za późno, więc czemu by nie zaryzykować?

Pozycja ta jest napisana bardzo przyjemnym językiem! Autorka wydaje się być przemiłą osobą, która faktycznie chce pomóc swoim czytelnikom. Właśnie dzięki temu w łatwy sposób pojmujemy jej rozumowanie i tok myślenia. Przyswajamy sobie istotne informacje, do których musimy się zacząć stosować, jeżeli chcemy pomóc naszemu ciału. Ogółem wszystko w dużej mierze opiera się na afirmacji i wizualizacji, ale także na zwykłej zmianie podejścia i medytacji. To naprawdę nie są skomplikowane rzeczy – to są codzienne czynności, które powinny nam wejść w nawyk. Lektura tej książki zachęca nas do działania, co już jest jej ogromnym plusem. Nie każdy potrafi podzielić się czytelnikami czymś, co by ich potrafiło zmotywować podczas czytania. Tym bardziej, że nie trzeba być geniuszem, aby zacząć stosować rady autorki.

Znaleźć tutaj możemy krótką historię Lumiry stanowiącą wstęp do jej publikacji, ale to nie ona jest najważniejsza. To tylko dodatek, najważniejszą część stanowią różnorodne ćwiczenia – od duchowego uzdrawiania po uzdrowienie zębów czy przewodu pokarmowego. Łatwe i przyjemne w wykonaniu, dobrze opisane, więc nikt nie będzie miał trudności w ich wykonaniu i domyśleniu się, co autorka miała na myśli. Autorka wspomina o zdrowej diecie, ale nie zapomina także o energetyce ludzkiego ciała. Bardzo spodobało mi się jej podejście, gdzie połączyła racjonalne myślenie z duchowością. Ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ na nich ma przepływ energii w czakrach czy meridianach. Nie jest to obszerna lektura, bowiem nie ma tutaj owijania w bawełnę. Krótko, zwięźle i na temat – może to nawet lepiej.

Myślę, że ta książka będzie idealna dla osób, które naprawdę chcą się za siebie zabrać i coś zmienić. Wskazówki Lumiry będą znakomitym wstępem do zmian. Wszystko zaczyna się w głowie, a potem idzie już z górki. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę, ponieważ uświadomiła mi, że to, co stosuję na co dzień, naprawdę jest dla mnie pozytywną rzeczą. Może za dużo nowego się nie dowiedziałam, ale zawsze jakieś drobne ciekawostki w głowie zostają. Niektóre ćwiczenia z chęcią wypróbuję, a Wam polecam zapoznanie się z tym programem – na pewno Wam nie zaszkodzi.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

studioastro.pl


57. "Mudry dla zdrowia, witalności i wewnętrznego spokoju" - Gertrud Hirschi



http://talizman.pl/7895-mudry-dla-zdrowia-witalnosci-i-wewnetrznego-spokoju-01001872.html
Zapewne mało kto zastanawia się, jak wiele „punktów odniesienia” znajduje się na naszych dłoniach. Można na nich znaleźć odpowiednio punkty na każdą część ciała. Zapytacie jednak „No dobra, ale po co?”. A po to, że dzięki temu możemy zniwelować ból głowy, gardła, mięśni – wszystkiego. Niemożliwe? A jednak. A to jeszcze nie wszystko – bowiem zwykłe ułożenie palców w odpowiedniej pozycji również potrafi czynić cuda. Ma to oczywiście związek z Mudrami.

O Mudrach już co nieco słyszałam, jednak nie miałam z nimi żadnego większego doświadczenia, a co dopiero praktyki. Ponieważ jednak lubię poszerzać swoje horyzonty, postanowiłam spróbować. Pomogła mi w tym książka Gertrud Hirschi. Już na samym początku autorka skupia się na temacie, a nie owija w bawełnę. Wstęp dotyczy pochodzenia mudr, zasady ich działania i jej własnych doświadczeń w tej dziedzinie. Następnie autorka przedstawia nam punkty z akupresury na dłoniach, odnosi się do czakr, przedstawia strefy refleksyjne. Kolejną rzeczą jest posegregowanie mudr do poszczególnych potrzeb – czyli jednym słowem, która mudra na co działa.

Tyle słowem wstępu, potem mamy już do czynienia tylko i wyłącznie z samymi układami dłoni. Jest ich naprawdę sporo, a poza opisem jej wykonania, autorka przekazuje nam wiedzę o tym, jak długo należy daną mudrę wykonywać, na co działa, a także kilka innych ciekawych informacji. Oczywiście poszczególne układy palców nie są wcale takie łatwe do wykonania – a co dopiero mając sam opis, więc dołączone zostały ilustracje, które są ogromnym ułatwieniem! Poza takimi zwykłymi układami dłoni, są jeszcze tutaj obecne mudry hatha jogi. Te dotyczą już całego ciała, ale również w łatwy sposób można je wykonać dzięki zamieszczonym tutaj instrukcjom.

W książce zamieszczone zostały jeszcze 4 króciutkie załączniki – pierwszy z nich dotyczy prawidłowego odżywiania, drugi ziołolecznictwa, trzeci to nauka o pięciu żywiołach, a czwarty przekazuje nam informacje o czakrach. Oczywiście są to krótkie uzupełniki, więc nie znajdziemy w nich ogromnej wiedzy z tych dziedzin, jednak miło, że autorka o nich wspomniała. Dodatkowo wydawnictwo zadbało o zamieszczenie w książce plakatu ze wszystkimi układami dłoni – bardzo przyjazny element.

Książkę polecam, gdyż jest to coś nowego, a naprawdę wierzę, że może to pomóc. Nie tylko biorąc pod uwagę odniesienie się do akupresury, ale także poprzez zrównoważenie przepływu energii. Bardzo dobra książka z lekko przekazanymi informacjami i instrukcjami – konkretna i na temat, bez zbędnych rozdziałów czy też pisania, byle zapełnić strony. Wystawiam 8/10 i zachęcam do zapoznania się z tą intrygującą metodą leczenia.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

studioastro.pl


 56. "Aktywuj pełną moc mózgu. Cuda i neurobiologia" - dr David Perlmutter & dr Alberto Villoldo




„Jedyne granice są w Twojej głowie…”

Czyż nie są to jedne z mądrzejszych słów? Bo zastanówmy się logicznie – kto stawia nam jakiekolwiek ograniczenia? My sami! A dokładniej nasz umysł, bo wszystko zaczyna się właśnie w nim. Mówi się, że przeciętny człowiek korzysta tylko z ok. 10 % możliwości swojego mózgu. Co się dzieje więc z tymi pozostałymi procentami, które – nie ukrywajmy – stanowią wybitnie przeważającą większość?

„Aktywuj pełną moc mózgu” to książka, która powstała w wyniku współpracy dwóch doktorów. David Perlmutter to neurobiolog, a Alberto Villoldo jest natomiast antropologiem medycznym. Dodatkowo Villoldo od ponad 25 lat zgłębia techniki szamanów żyjących w Amazonii i Andach. Razem postanowili napisać książkę, która połączy w sobie duchowość z neurobiologią. W dzisiejszych czasach to dosyć niespotykane, bowiem nauka oddzieliła się od sfery duchowej, ale nie było tak zawsze. To właśnie jedna z nauk, którą przekazuje nam ta książka. 

Zapewne rozczaruję niektóre osoby, jeśli napiszę, żebyście nie szukali tutaj gotowej recepty na „rozkręcenie” możliwości swojego umysłu. Tutaj otrzymacie wskazówki, przykłady, sporo naukowych opisów, ale to od Was samych zależy, czy z tego skorzystacie. Nie jest to książka typowo popularno-naukowa, chociaż faktycznie można w niej znaleźć sporo specjalistycznego słownictwa. Ciężko jednak napisać książkę o neurobiologii nie stosując go. Mogę Was jednak zapewnić, że nikt nie będzie miał problemów ze zrozumieniem czym jest glutation, telomer, mitochondrium czy też białko NRF2. Ja od wielu lat interesuję się taką tematyką, więc dla mnie były to sprawy proste. Jednak rzadko kiedy spotykam przedstawienie tego tematu w tak przystępny sposób, jak miało to miejsce tutaj.

Przeważająca część książki to dokładne opisy dotyczące mózgu, dróg nerwowych oraz tego, co też się w naszym układzie nerwowym dzieje. Dowiadujemy się, jak poszczególnie składniki pożywienia na niego wpływają i co możemy zmienić, aby funkcjonował lepiej. Z początku wydawało mi się, że będzie to książka raczej ciężka i trudna, co oczywiście w niczym by jej nie przeszkadzało – są takie książki, ale są one naprawdę wartościowe. Jednak ta publikacja ma w sobie coś, co sprawia, że czyta się ją naprawdę bardzo przyjemnie. Sama tematyka jest już bardzo interesująca, a co więcej – połączenie neurobiologii i duchowości? To dopiero coś. Jednak najważniejsze jest chyba to, że autorzy w znakomity sposób wszystko przedstawili. Dzięki temu książka zyskuje pozytywny odbiór czytelnika.

Pomyślicie sobie zapewne, że mamy tutaj do czynienia z samą teorią, a przecież mieliśmy aktywować nasz umysł. Owszem, mieliśmy, ale żeby to zrobić, to najpierw trzeba go poznać. Musimy wiedzieć, co chcemy zmienić i jak to wygląda w oczach nauki. Nie bójcie się jednak, bowiem po tym wszystkim, otrzymujemy sporo wskazówek oraz upragnionych ćwiczeń. Powiem więcej – dostajemy dokładną rozpiskę na poszczególny tydzień – jak ma wyglądać nasza diety, które suplementy możemy stosować, jakie ćwiczenia szamańskie i fizyczne mamy wykonywać. Na koniec te porady są zebrane w postaci tabelki, co znacznie ułatwia całą sprawę. 

Myślę, że każda osoba interesująca się neurobiologią i posiadająca otwarty umysł powinna tę książkę przeczytać. To niczym powrót do korzeni ludzkości – dawniej przecież każdy szaman był również naukowcem, podobnie jak uzdrowiciel. Ludzie gdzieś po drodze zapomnieli o tym, że należy wszystko ładnie zrównoważyć, a ta książka może im w tym pomóc. Nauka i medytacje wcale się nie wykluczają. „Aktywuj pełną moc umysłu” to jedna z lepszych pozycji, jakie przeczytałam w tym roku. Jestem bardzo zadowolona z tego, że owa lektura mnie niezwykle wciągnęła. Polecam gorąco!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:



55. "Czas fraktalny" - Gregg Braden



Gregg Braden to autor mnóstwa bestsellerów. W swoich książkach łączy naukę i technologię z duchowością i mentalnym rozwojem ludzkości. „Czas fraktalny. Sekret roku 2012 i ery Nowego Świata” to kolejna jego książka, która trafiła w moje ręce. Bardzo mnie to ucieszyło, bowiem każda inna, którą do tej pory miałam okazję przeczytać, była świetną lekturą – pełną ciekawej wiedzy i niekonwencjonalnego podejścia do sprawy.

Wydawałoby się, że ta pozycja jest już nieaktualna. W końcu rok 2012 już za nami. Weszliśmy w Nową Erę, wszystko gra. A jednak jest zupełnie inaczej, bowiem pan Braden porusza tutaj również inną tematykę, która ma wielkie znaczenie w wydarzeniach dotyczących całej ludzkości, jak i każdego człowieka z osobna. Wszystko opiera się na cyklach, które zataczają koło. Każde zdarzenie, które miało miejsce w przeszłości, ma stuprocentową szansę zajść na nowo. Może w nieco inny sposób, ale nadal jego główny motyw będzie taki sam. Brzmi absurdalnie? Jeśli tak, to ta książka na pewno Wam to przedstawi w taki sposób, że uznacie to za niezwykle logiczne.

Przyzwyczaiłam się, że książki Gregg’a Braden’a charakteryzują się wymagającym językiem. Podczas czytania ich należy być skupionym, nic nie powinno nas wytrącać z równowagi. Nie zabrakło tego również w tym przypadku. Autor nawiązuje do wielu publikacji na temat czasu, cykli, czy cywilizacji Majów, bowiem to głównie z nimi kojarzy nam się data 21 grudnia 2012. Głównymi tematami, które zostały tu poruszone są: astrologia, fraktale, czas i możliwość „obliczenia” swojej przyszłości, ale o tym za chwilę. Przytoczonych jest sporo przykładów i ciekawych historii, a o części z nich już nie raz było głośno w mediach – chociażby dziwne zależności między zamordowaniem Abraham’a Lincoln’a i John’a Kennedy’ego.

W tej pozycji możemy znaleźć bardzo interesującą rzecz, a mianowicie Kalkulator Kodu Czasu. A cóż to takiego? To swego rodzaju „narzędzie”, które pozwala czytelnikowi na zobaczenie zależności w jego życiu. Autor nie tylko wspomina o tym i przedstawia czytelnikowi, ale robi coś znacznie więcej – podaje instrukcje, które mają nauczyć nas obliczania własnych cykli. Nie jest to rzeczą skomplikowaną, a całe mnóstwo przykładów podanych przez autora jeszcze bardziej ułatwia jej zrozumienie. Nie mogę też pominąć samego sposobu wydania książki – nie brak tutaj tabelek, podsumowań, cytatów na początku każdego rozdziału, ale to jeszcze nie wszystko. Każda strona posiada „obramowanie” stworzone z jakby nadrukowanych kryształów, co jest przyjemne dla oka, bowiem estetyka jest dla ludzi zawsze ważna.

Zdecydowanie mogę polecić tę pozycję fanom autora, ale także osobom, które interesują się pojęciem czasu i cykli. Z pewnością będziecie z lektury zadowoleni, bo niesie ona w sobie coś niezwykle fascynującego. Poruszana tematyka jest ciekawa i daje do myślenia. Czy rzeczywiście wszystko jest tak dokładnie zapisane w liczbach? Przecież to niemożliwe, żeby przypadki rządziły całą ludzkością i naszym życiem. Po raz kolejny widać, że matematyka jest królową nauk, a pojęcie „historia lubi się powtarzać” zyskuje zupełnie nowy sens i znaczenie.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:



 54. "Ajurweda - medycyna indyjska" - Monika Ptak



Statystyki pokazują, że najczęściej odwiedzanym lekarzem jest Google.pl. Niestety. Jednak aż strach przyznać, ale nawet normalni lekarze ostatnimi czasy idą na tzw. łatwiznę. Nie wykazują zainteresowania pacjentem, po prostu wypisują na szybko antybiotyk albo inny lek i jest po sprawie. Oczywiście nie mam na myśli wszystkich, bo zdarzają się wyjątki. Jednak pacjenci też są sobie trochę sami winni, ponieważ nie dbają o własne organizmy, a to niestety niesie ze sobą wiele skutków ubocznych. Jednak jest dosyć ciekawa rzecz, o której chciałabym Wam napisać.

Ajurweda to medycyna indyjska, która jednak nie polega na faszerowaniu się sztuczną chemią, a na czymś zupełnie innym, lepszym dla naszego ciała i umysłu. To zbiór zasad, które umożliwiają człowiekowi życie w harmonii i zdrowiu. Kluczem jest dobre podejście do własnego organizmu. Jest to bardzo stara technika, jej początki sięgają jeszcze VII wieku p.n.e. Mimo tego wcale nie straciła na wartości, wręcz przeciwnie – uważam, że jest dużo bardziej efektywna i pomocna niż medycyna konwencjonalna. Jeżeli chcielibyście się bliżej z tą tematyką zapoznać, to zachęcam do przeczytania książki pani Moniki Ptak. 

W jednej książce nie da się umieścić wszystkiego, co dotyczy Ajurwedy. Jest to zbyt obszerna dziedzina, o której można by zapewne opowiadać dniami i nocami. Jednakże autorka postanowiła w konkretny sposób skupić się na tych najważniejszych aspektach, które zapoczątkują zmiany w naszym życiu. Już od samego początku zostajemy rzuceni na głęboką wodę – mnóstwo informacji i wiedzy do przyswojenia, która wcale nie jest taka prosta. Nowe pojęcia i definicje, które osobom początkującym na pewno nie będą znane. Ja sama słyszałam tylko o niektórych z nich, reszta to była zupełna nowość. Trzeba się naprawdę skupić na czytaniu, aby wszystko na spokojnie sobie poukładać, ale i tak uważam, że za pierwszym razem za wiele do nas nie dotrze. Ten rodzaj wiedzy trzeba sobie przypominać i ugruntowywać, dlatego powracanie do tej pozycji na pewno będzie czymś naturalnym. Plusem są tabelki podsumowujące, które ułatwiają zrozumienie i zapamiętywanie – prostsza forma przekazu.

Pierwsze rozdziały to oczywiście aspekty filozoficzne i samo wytłumaczenie pojęcia Ajurweda. Potem natomiast przechodzimy do tej najważniejszej części – samo diagnoza, pojecie choroby i leczenie. Autorka jeden rozdział poświęciła również aktywności życiowej z uwzględnieniem wszystkich ludzkich potrzeb. W tych rozdziałach również mamy od groma informacji, ale jestem pewna, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Autorka przedstawia wiele różnorodnych i najpowszechniejszych chorób wraz ze sposobami radzenia sobie z nimi. Są to sposoby proste, które każdy może wykonać w domu – wszystko w dużej mierze opiera się na dbaniu o nasze ciało za pomocą dobrego odżywiania i trybu życia. Skupiając się na samym pożywieniu – wiele stron zostało poświęconych na krótkie, ale treściwie opisy poszczególnych owoców, warzyw, przypraw oraz ich właściwościach leczniczych. 

Z pewnością przestawienie się na taki sposób leczenia będzie dosyć drastyczną zmianą, która wymagać będzie czasu. Zawsze jednak można zacząć od stosowania niektórych porad autorki na nasze własne dolegliwości i przekonać się, czy faktycznie to na nas działa. Książkę oceniam pozytywnie, bowiem lubię zdobywać nową wiedzę, a Ajurweda jest dziedziną, która mnie intryguje. Z pewnością zacznę stosować kilka zaleceń, które tutaj znalazłam, bo wierzę, że naprawdę mogą mi pomóc. Dobry wstęp do Ajurwedy, napisany przystępnym językiem. Publikacja jest bardzo konkretna i na temat – brak zbędnych i wprowadzających zamęt zdań. Godna uwagi, zwłaszcza ze strony osób, które interesują się swoim zdrowiem i szukają coraz to lepszych metod na życie w harmonii. Polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:




53. "Podręcznik magii ochronnej i cofania uroków" - Jason Miller


Niebezpieczeństwo i zagrożenie czyhają na nas praktycznie wszędzie. Właściwie to nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co nas spotka za chwilę. Jednak zawsze twierdziłam, że jak komuś ma się coś złego przydarzyć, to mu i żyrandol na głowę w domu spadnie. Czyli jednym słowem nie da się uniknąć tego, co zostało dla nas zaplanowane. Podobno… jednak możemy się bronić przed złem i różnymi atakami. W końcu nie na darmo się mówi, że ktoś kogoś przeklął… może w tym faktycznie jest coś więcej?

Jason Miller uczył się magii i zaklęć w wielu różnych formach. Spędził nad tym wiele, wiele lat swojego życia, więc jest na bardzo wysokim poziomie zaawansowania w tej dziedzinie. Postanowił się podzielić z nami swoimi sposobami na ochronę i odpędzanie złych uroków. W swojej książce porusza wiele tematów, a wszystkie dotyczą jednego – jak skutecznie rozpoznać atak, jak się przed nim bronić, jak stworzyć bariery ochronne. To dosyć krótka, ale konkretna pozycja na temat tego rodzaju magii. Już na samym początku autor nie owija w bawełnę – jasno daje nam do zrozumienia w przedmowie, czego możemy się spodziewać, więc już na pierwszych stronach dociera do nas, co nas czeka.

Oczywiście podstawą jest rozpoznanie ataku, więc tego uczymy się jako pierwszego. Potem autor przedstawia wiele praktyk – i tych, które będziemy stosować na co dzień, ale także takie, które będą chronić nasz dom i nas samych na trochę dłużej. Jak się okazuje, możemy także poprosić duchy o pomoc. Nauczymy się także odwracać uroki i tworzyć magiczne odpowiedzi. I jeszcze taki jeden mały gratis – leczenie i powrót do zdrowia. W końcu, żeby się bronić, musimy być  w pełni sił witalnych, a choroba zdecydowanie w tym nie pomaga.

Pan Miller zupełnie nie skupia się na teorii czy zagłębianiu się w historię magii. Stawia przede wszystkim na praktykę i opisuje wszystkie rytuały oraz ich wykonanie. Opisane są one w sposób jasny i klarowny, nie ma najmniejszych problemów z ich zrozumieniem, a co za tym idzie – z przyswojeniem owej wiedzy. Są to na pewno praktyki podobne do wielu innych, ale wiadomo, że każdy ma swoje własne odczucia i zazwyczaj kieruje się swoją intuicją. Myślę, że nic złego by się nie stało, gdyby każdy indywidualnie podszedł do tych praktyk i robił je zgodnie ze swoimi odczuciami. Ja uważam, że ten podręcznik ma być wskazaniem drogi, a nie dokładną wytyczną.

To całkiem dobra pozycja, przeznaczona dla osób, które już mają pewną wiedzę z dziedziny czarów. Jednak myślę, że osoby początkujące też nie będą miały problemu w odnalezieniu się. Jest również przepięknie wydana – posiada zarówno piękną okładkę, jak i piękne wnętrze, bardzo przyjemne dla oka. Nie wszystkie informacje były dla mnie przekonujące, a nauki pana Miller’a nie do końca do mnie dotarły, jednak bardzo możliwe, że to kwestia tego, że po prostu już od lat trzymam się własnych praktyk, które w zupełności mi odpowiadają. Nie mówię jednak, że nie skuszę się na wypróbowanie tych zwartych w owej książce. Myślę, że możecie się skusić na tę pozycję – a nuż idealnie do Was przemówi!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:



 52. "Kundalini - Boska energia w Twoim życiu" - Cyndi Dale




Całe mnóstwo ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, jak ważna jest w ich życiu energia. W końcu wszystko jest energią, a jej przepływ przez nasze ciało wywiera na nie ogromny wpływ. Dzięki niej możemy rozwinąć nasze talenty, uzdrowić nasze dolegliwości – zarówno fizyczne jak i psychiczne czy duchowe, poznać swoje lęki i próbować je zwalczyć. Książka Cyndi Dale „Kundalini. Boska energia w Twoim życiu” to znakomita pozycja, która przedstawia nam znaczenie energii na co dzień.

Zajmując się ezoteryką i pokrewnymi jej tematami, nie ma możliwości, aby nie usłyszeć gdzieś o kundalini, czakrach, medytacji czy jodze. Są to rzeczy głęboko ze sobą powiązane. Jednakże nie sądziłam, że znajdę książkę, która uświadomi mi, jak mało jeszcze wiem w tej dziedzinie. Była to bardzo miła odmiana, móc przeczytać coś, czego jeszcze nie wiem. Autorka zawarła w swojej książce całe mnóstwo informacji, które ciężko przyswoić sobie za pierwszym razem – z tego właśnie powodu uważam, że powinno się ją przeczytać przynajmniej dwa razy i wynotować sobie wszystkie ważne i przydatne nam rzeczy. A jest ich naprawdę sporo.

Bardzo konkretne podejście do tematu – zero owijania w bawełnę, zero przysłowiowego „lania wody”. Część pierwsza to znakomite wprowadzenie do kundalini, które zostało naprawdę bardzo dobrze napisane przez panią Dale. Wszystko było jasne i klarowne, w pełni zrozumiałe, a co najważniejsze – autorka naprawdę wyczerpująco przekazała swoją wiedzę na ten temat. W mojej głowie nie rodziły się żadne pytania, ponieważ każda rzecz była bardzo dokładnie wytłumaczona. Druga część skupia się już bardziej na praktyce, jednak w obu częściach możemy znaleźć kilka bardzo przyjemnych ćwiczeń, które z pewnością okażą się pomocne w naszym przebudzaniu.

Czego się możemy nauczyć dzięki tej książce? Przede wszystkim tego, czym jest kundalini i jakie znaczenie ma energia w naszym życiu. Zdobędziemy wiedzę, która pozwoli nam okiełznać przepływ energii. Nauczymy się prawidłowego oddychania, mantr czy odblokowania własnych czakr. Cieszy mnie to, że autorka nie narzuca swojego zdania, tylko przypomina, że to od nas samych zależy postrzeganie świata i praca z energią – każdy z nas doświadcza tego na swój własny sposób. Ciekawą rzeczą było także wprowadzenie rozdziałów „Tylko dla kobiet” i „Tylko dla mężczyzn”.

Bardzo się cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce, bo uświadomiła mi wiele ważnych i istotnych rzeczy. To niesamowite, że akurat w danym momencie życia spotyka nas coś, czego akurat potrzebujemy. Dzięki niej wiele zrozumiałam i przyswoiłam wiele przydatnych informacji, które na pewno pozostaną ze mną na całe życie. Gorąco polecam każdemu, ponieważ pani Cyndi Dale stworzyła znakomitą i bardzo konkretną pozycję, jakich mało w dzisiejszych czasach. Przekonajcie się, jak wiele korzyści niesie ze sobą energia i umiejętność pracy z nią. Na pewno się nie zawiedziecie.


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


 51. "Więź. Odkryj połączenie między Tobą a resztą świata" - Lynne McTaggart
 



Czy jesteście w stanie uwierzyć, że każda najdrobniejsza cząstka na świecie jest z Wami w jakiś sposób połączona i wywiera wpływ na Wasze życie? Czy może jednak twierdzicie, że to tylko Wy sami decydujecie o tym, co Was spotka, a poczynania innych osób i wszelkie zmiany i procesy zachodzące dookoła nie mają na to wpływu? Domyślam się, że są wśród Was tacy i tacy, ale chciałabym każdemu polecić książkę pani McTaggart „Więź. Odkryj połączenie między Tobą a resztą świata”.


Nawet jeżeli macie sceptyczne podejście do takich poglądów myślowych   to uważam, że powinniście sięgnąć po tę pozycję choćby po to, żeby zapoznać się z innym punktem widzenia. Innym powodem, dla którego tak bardzo ją polecam, jest to, że jest naprawdę znakomita! To już druga książka tej pani, którą miałam przyjemność przeczytać i jestem naprawdę bardzo zadowolona. Uwielbiam czuć oddanie pisarki podczas czytania oraz widzieć to dopracowanie każdego najmniejszego elementu. Autorka miała pomysł i potrafiła całkowicie wykorzystać jego potencjał. Potrafiła się bardzo mocno zaangażować w napisanie tych prawie 400 stron. 


„Napisałam tę książkę, aby udowodnić, że funkcjonujemy według przestarzałych zasad. Chcę pokazać, że naukowe wyjaśnienie tego, kim jesteśmy, uległo radykalnej zmianie, i że my też musimy się zmienić, żeby przetrwać.” 


Zdecydowanie te słowa pisarki w dużym skrócie mogą przedstawić tematykę tej książki, jednak jest ona znacznie bardziej rozległa i obszerna. W sumie można by ją nawet w pewien sposób zaklasyfikować do literatury popularno-naukowej, ponieważ znajdują się tutaj odniesienia do wielu badań, sporo specjalistycznego słownictwa, a styl autorki nieco podpada pod ten typowy dla owego gatunku. Z drugiej jednak strony można ją uznać za swego rodzaju poradnik, zwłaszcza biorąc pod uwagę czwartą część oraz to, że ma ona nam pomóc w zrozumieniu wielu rzeczy i otwarciu się na świat. 


Zdecydowanym plusem dzieła pani McTaggart jest już wyżej wspomniane dopracowanie, podobnie jak miało to miejsce w „Eksperymencie intencjonalnym”. Ja osobiście przepadam także za odnoszeniem się do naukowych badań, więc to kolejna zaleta. Faktem jest, że książka wymaga od nas ogromnego zaangażowania i skupienia, ponieważ tematyka wcale nie jest taka prosta, jak mogło być się wydawać, a i ten ogrom informacji musi zostać przyswojony w odpowiedni sposób. Dlatego właśnie nie jest to lektura, którą przelatujemy wzrokiem albo pomijamy jakieś zdania – jeżeli tak zrobimy to czytanie jej zupełnie mija się z celem.


Polecam tę pozycję każdemu, ponieważ jest to naprawdę bardzo dobra książka, którą każdy powinien przeczytać. Warto poświęcić jej więcej czasu i zagłębić się w każdy temat poruszany przez autorkę. Momentami może być ciężko, ponieważ takie książki mają to do siebie, że nasz mózg czasem potrzebuje odpoczynku, ale wystarczy po prostu mu tą chwilę wytchnienia dać, a potem z pewnością będzie już lepiej. Niezależnie od tego, czy wierzycie w Wasze połączenie ze światem, czy też nie, jest to lektura godna polecenia i powinniście po nią sięgnąć jak najszybciej.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


50. "Niebezpieczne zboża" - Bożena Przyjemska



Tak sobie nie raz myślę, że ludzki organizm to jednak dzieło niedoskonałe. Bo gdyby było idealnie zaprogramowane, to nie cierpielibyśmy na żadne choroby. A tu proszę… jest ich z dnia na dzień coraz więcej. Ciężko znaleźć osobę, która by powiedziała „Tak czuję się znakomicie, nic mi nie dolega”. No i jak to jest, że nawet coś, co teoretycznie utrzymuje nas przy życiu i daje nam energię, czyli jedzenie, może mieć na nas niszczący wpływ?

„Niebezpieczne zboża” to książka napisana przez Bożenę Przyjemską, która od lat zajmuje się dietetyką i naturoterapią. Co więcej – posiada medyczne wykształcenie, a więc możemy wnioskować, że kobieta naprawdę ma spore pojęcie na temat, o którym pisze. I rzeczywiście tak jest. Właśnie to urzekło mnie w tej pozycji najbardziej – mnóstwo konkretnych informacji, specjalistyczny język, wiedza z dziedziny biochemii, dietetyki i patologii (chorób). Brzmi może strasznie, bo w sumie człowiek, który nie posiada wykształcenia biologiczno-medycznego może się obawiać, że nic z tego nie zrozumie, a jednak! Jestem pełna podziwu dla pani Przyjemskiej, że w tak przyjemny sposób przedstawiła znienawidzony przez studentów kierunków medycznych przedmiot, jakim jest biochemia.

Cieszy mnie także jeszcze jedna rzecz w tej książce. Już pomijając sam fakt, że urzekło mnie naukowe podejście do tematu, bo po prostu leży to w moich zainteresowaniach i z pewnością wiele informacji mi się kiedyś przyda, tak jest tu jeszcze jedna bardzo istotna rzecz. W książkach o zdrowym odżywianiu zazwyczaj czyta się rzeczy w stylu: „Jeżeli całkowicie wykluczysz to i to ze swojej diety, to ominą Cię wszystkie choroby!”. Bardzo nie lubię takiego podejścia, że jedna zmiana diety wyleczy mnie ze wszystkiego, bo uważam, że to trochę niepoważne. Tutaj natomiast autorka faktycznie bardziej podkreśla to, że osoby uczulone na gluten czy kazeinę powinny faktycznie wyeliminować ze swojego pożywienia produkty, które je zawierają. Czyli nie ma cudownych ozdrowień, a szczera prawda i wiedza.

Bardzo dobra jest również forma – świetne wprowadzenie i rozwinięcie. Sporo ilustracji, które po prostu sprawiają, że książka wydaje się nam lepsza. Autorka przekazała naprawdę ogrom informacji, opisała mnóstwo chorób, ich przyczyn i skutków. A jakby tego było mało to na końcu umieściła sporo przepisów dla osób, które powinny zmienić swoją dietę i wyeliminować gluten. Powiem szczerze, że te przepisy będą dobre nawet dla kogoś, kto po prostu lubi sobie poeksperymentować w kuchni.

Bardzo przystępna, dobrze dopracowana i napisana książka, która z pewnością przyda się osobom, których ten problem dotyczy. Chociaż mogłabym ją też śmiało polecić lekarzom, dietetykom, studentom medycyny, którzy być może w swoich pracach licencjackich czy magisterskich poruszają podobne tematy. Również każdy, kto interesuje się zdrowym odżywianiem i wpływem diety na nasz organizm powinien sięgnąć po tę pozycję. Zdecydowanie godna uwagi!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:



49. "Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów" - Dr Claire Weekes





Stres. Czy tego chcemy czy nie, to nieodzowny element naszego życia. Wszystko jest w porządku do czasu, gdy ten stres jest motywujący. Problem pojawia się wtedy, kiedy przejawia się coś poważniejszego, nasz organizm przestaje sobie z nim radzić, a nasze nerwy zaczynają szaleć i tracimy nad nimi kontrolę. Już wtedy trzeba jak najszybciej „złapać byka za rogi” i go pokonać.

W dzisiejszych czasach choroby takie jak nerwica czy depresja są coraz bardziej powszechne. Ludzie żyją w ogromnym pośpiechu, zapominając o własnym ciele i duchu. Toteż pani dr Claire Weekes idealnie wstrzeliła się swoją książką w problemy dzisiejszego społeczeństwa. „Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów” to poradnik, który pomoże każdemu uporać się z załamaniem nerwowym a także wieloma innymi chorobami czy po prostu ich niektórymi objawami na podłożu psychicznym. Nauczy każdego, jak przezwyciężyć lęk i stres, o którym wyżej wspomniałam, bowiem mogą być one naprawdę destrukcyjne.

Nie ukrywam, że załamanie nerwowe to bardzo dobrze znane mi zjawisko. Odkąd pamiętam zawsze wszystko przeżywałam za bardzo, a stres nigdy mnie nie opuszczał. Oczywiście zawsze z tym walczyłam, ale jakiś czas temu choroba mnie pokonała. Przez pół roku niesamowicie męczyłam się ze wszystkimi objawami załamania nerwowego, które autorka idealnie opisała w tej książce. Nikomu tego nie życzę. Właśnie z tego powodu bardzo się cieszę, że miałam okazję tę książkę przeczytać, ponieważ teraz wiem już dużo więcej o tym, co mi dolegało. Wiem także więcej na temat, jak sobie z tym poradzić, gdyby chciało mnie jeszcze kiedyś nawiedzić.

Jest to dosyć pokaźna pozycja, której rola to nie tylko przedstawienie sposobów walki z chorobą. Ten poradnik jest dużo bardziej dopracowany niż mogłam podejrzewać. Przede wszystkim na początku autorka wprowadza nas w ową tematykę, tłumaczy wiele pojęć, wyjaśnia podłoża zaburzeń – spodobało mi się to, że mimo używania naukowych określeń, potrafiła ona przekazać wiedzę w bardzo prosty i zrozumiały sposób, co rzadko się zdarza. Opisuje także różnicę między wyczerpaniem nerwowym a chorobą nerwową, co jest znaczące przy diagnozowaniu samego siebie. Wszelkie objawy są opisane naprawdę dokładnie, każdy element został znakomicie dopracowany. 

Wielu osobom wydaje się, że zaburzenia lękowe można wyleczyć tylko za pomocą specjalistycznych środków. Jak się okazuje – można się obyć bez tego. Już samo słowo „samopomoc” w tytule tej książki wskazuje na to, że autorka nie będzie tutaj przekonywać nas do brania różnych medykamentów, ale nauczy nas kontrolować nasze ataki paniki i zwalczać je za pomocą akceptacji i walki wewnętrznej za pomocą siły umysłu. Czy metody przez nią przedstawione są pomocne? Jako osoba, która przeżyła już taki stan mogę śmiało stwierdzić, że tak, ponieważ właśnie dzięki podobnym metodom z tego wyszłam. Dodatkowo wiem, że gdyby jeszcze kiedyś miało mi się to przytrafić (bądź też komuś z moich bliskich) to będę wiedziała, jak sobie z tym poradzić, ponieważ książka pani dr Weekes rozjaśniła mi wiele spraw dotyczących tego tematu, wyjaśniła wszystko od podstaw, które są bardzo ważne. To jest właśnie największym plusem tej książki – dowiadujemy się jak rozpoznać i zaakceptować chorobę, a to już pierwszy krok do sukcesu! Niestety, wiele osób o tym zapomina. 

Jestem naprawdę bardzo zadowolona z tej pozycji, która okazała się być bardzo dobrym poradnikiem dla osób, które cierpią na zaburzenia lękowe czy ataki paniki. Ale to nie wszystko, bowiem w dalszej części autorka porusza również poważniejsze dolegliwości takie jak depresja, bezsenność, obsesja i wiele innych. W książce znajduje się też sporo przykładów ludzi, którzy cierpieli na rożnego rodzaju zaburzenia o podłożu psychicznym i przykłady, jak dali sobie z nimi radę. Wszystko zostało opisane bardzo przyjaznym i zrozumiałym językiem, więc powstała pozycja naprawdę świetna dla osób, które zmagają się z podobnymi problemami. Gorąco polecam!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


 48. "Uzdrawianie poprzez liczby" - Petra Neumayer





Matematyka to podobno królowa nauk. W sumie jakby się dłużej zastanowić to jest to bardzo trafne stwierdzenie, bo na liczbach opiera się praktycznie wszystko. Każda rzecz ma wymiary, które możemy podać w liczbach, nasza data urodzenia to liczby, wyniki badań to liczby, każda rzeczy występuje w jakiejś ilości, którą wyrażamy w liczbach… Jaki z tego wniosek? Liczby są wszędzie! Dlaczego by więc nie zastosować ich w uzdrawianiu?

Hmm… naprawdę wiele już słyszałam o niekonwencjonalnych metodach leczenia – przez wizualizację, przez zioła, przez medytację, przez dotyk, przez energię. Jest tych technik całe mnóstwo, ale uzdrawianie przez liczby? Tego jeszcze nie było. A jednak, pani Petra Neumayer stworzyła książkę, która właśnie przedstawia owy sposób. Podchodziłam do niej z wielką ciekawością, ponieważ było to coś zupełnie nowego, z czym do tej pory nie miała styczności. Mniej więcej domyślałam się, na jakiej zasadzie to wszystko zostanie oparte, ale mimo wszystko czytało mi się tę książkę z ogromną przyjemnością i na pewno przeczytam ją jeszcze raz w celu dokładniejszego zrozumienia każdej rzeczy i wypisania ważnych wskazówek.

Ten poradnik został podzielony na trzy części. W pierwszej mamy krótki opis każdej z cyfr, trochę historii matematyki i ogólne wprowadzenie do dalszych stron. Druga część to artykuły naukowe wielu uzdrowicieli, które pokazują nam, jak wiele zastosowań mogą mieć cyfry w leczeniu różnych schorzeń. Podoba mi się, że w książce poza wiodącym tekstem są różne ramki, w których zawarte są wielorakie przykłady i przypadki. Część trzecia to już praktyczne zastosowanie kilku technik, a wiele z nich wydaje mi się naprawdę interesujących i chciałabym ich spróbować. Kto wie, może przypadną mi do gustu i faktycznie pomogą?

Bardzo dobrą rzeczą jest aneks znajdujący się na końcu książki. Jest to coś, co pozwala nam szybko znaleźć dany zbiór cyfr na naszą dolegliwość. Ale to nie wszystko, w książce są też umieszczone pomocne linki, spis polecanej literatury i kilka tablic, które mają nam jeszcze bardziej wspomóc proces uzdrawiania. Są one zarówno wydrukowane jako część książki, ale również są dodane osobno, co jest miłym dodatkiem. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że owa lektura jest bardzo miła dla oka – mnóstwo ilustracji i ramek, które urozmaicają tekst i ułatwiają nam zrozumienie wszystkiego. W sumie jak się okazało – nie taka matematyka straszna.

Nie ukrywam, że bardzo mi się spodobało przesłanie tej książki, jej treść, a także sposób wydania. Przyjazna pozycja, napisana przyjemnym i lekkim językiem, posiadająca jasny i klarowny przekaz. Z pewnością jest to coś nowego i innowacyjnego, czym warto się zainteresować. Mnóstwo przykładów, wiele technik, a wszystko na wyciągnięcie ręki. Próbując nic nie tracimy, a możemy tylko zyskać. Dlatego jeżeli macie odwagę spróbować czegoś nowego, to polecam Wam gorąco twórczość pani Neumayer.

 Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:

47. "Witamina B17. Lekarstwo na raka" - Peter Kern




Wynalezienie skutecznego lekarstwa na raka to jedno z poważniejszych zagadnień medycyny. Rocznie na nowotwór zapada mnóstwo ludzi, a jeszcze więcej umiera. Medycyna medycyną, ale gdyby spróbować metod niekonwencjonalnych, czyli medycyny naturalnej?

O witaminie B17 słyszałam już nie raz, kiedyś chodziły słuchy, że jest trucizną, teraz została uznana ze lekarstwo. Można ją znaleźć w pestkach wielu owoców, a słyszy się także, że jest witaminą młodości. Peter Kern jako terapeuta zajmujący się medycyną naturalną napisał książkę, w której porusza problem raka i tego, jak można go leczyć za pomocą amigdaliny. Z pewnością jest to pozycja ciekawa i interesująca, która przedstawia wiele statystyk, faktów naukowych i nieco historii choroby oraz samej witaminy B17. Na końcu są też umieszczone najbardziej aktualne odkrycia w owej dziedzinie. 

Na okładce widnieje napis „Poradnik pacjenta”. Mogłabym z tym nieco polemizować, ponieważ autor posługuje się w wielu momentach specjalistycznym i naukowym słownictwem, i o ile dla mnie było to całkowicie zrozumiałe, bo po prostu się na tym znam, tak nie jestem do końca przekonana, czy każdy będzie w stanie to w pełni zrozumieć. Przeczyta, bo przeczyta, ale wiele rzeczy może wydać mu się obcych i nic nie wniesie do jego dotychczasowej wiedzy. Chociaż z drugiej strony, najważniejsze informacje odnośnie leczenia nowotworów za pomocą amigdaliny są w pełni jasne i klarowne. 

Plusem z pewnością jest dobre dopracowanie książki a także to, że zawiera w sobie wiele informacji. Autor pisze w sposób ścisły i zwięzły na dany temat i od niego nie odchodzi. Dobrą rzeczą jest zamieszczenie w niej schematów i tabelek, w których znajdziemy produkty bogate w amigdalinę, a co więcej, znajdują się tu również pewne drobne sugestie odnośnie naszej diety. Taki miły dodatek to tej całej naukowej analizy i przedstawienia witaminy, która podobno jest skuteczna w walce z rakiem. Po lekturze tej książki faktycznie możemy w to uwierzyć, bo w końcu nauka nie kłamie, prawda? 

Osobiście książkę polecam, bardzo mądra pozycja, której warto poświęcić chwilę i może nawet zastosować się do rad w niej zwartych. Dałam tę książkę do przeczytania również mojej mamie, która całkowicie popiera moje zdanie, a co więcej! Obie codziennie zajadamy pestki z moreli, więc technikę stosujemy. Nie bądźcie przerażeni tym, że jest tu sporo naukowego języka, bo jestem przekonana, że najważniejsze informacje i tak same zapadną Wam w pamięć. Kto wie, może witamina B17 okaże się nadzieją ludzkości na wyleczenie nowotworów.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:

46. "Doświadczenia poza ciałem" - Graham Nicholls 



Książek o OOBE jest na rynku polskim i zagranicznym całkiem sporo, a każda z nich zazwyczaj posiada w sobie dokładnie to samo. Znane wszystkim techniki, rady i wskazówki. A co powiecie na całkowicie nowe i innowacyjne podejście, o którym jeszcze nie słyszeliście?

Książka Graham’a Nicholls’a właśnie taka jest, a przynajmniej dla mnie. „Doświadczenia poza ciałem. Nowatorskie techniki podróży astralnych” przyciągnęły mnie samym tytułem, ponieważ uwielbiam tę tematykę i nie mogłam przejść obojętnie obok kolejnej pozycji na ten temat. Bałam się jednak, że nie dowiem się już nic nowego, że to będzie powtórka tego, co już wiem. Jakże się myliłam! Ta książka wniosła wiele nowego do mojej wiedzy i uświadomiła mi sporo ważnych rzeczy, które przydadzą się na pewno nie tylko w samych doświadczeniach poza ciałem, ale także w normalnym życiu.

Czy jest to poradnik? W pewnym stopniu tak, ale w sumie myślę, że to jedno słowo, to za mało żeby opisać tę książkę. To jest coś znacznie więcej niż zwykły poradnik o tym, jak podróżować astralnie. Dzięki tej pozycji będziecie mogli stworzyć swój indywidualny program, który będzie dostosowany do waszej osobowości. Zmienicie całkowicie swoje przekonania odnośnie OOBE, pokonacie lęki, poznacie trochę faktów naukowych z tej dziedziny, rozszerzycie swój umysł i postrzeganie, poczytacie trochę o sceptykach, nauczycie się uzdrawiać za pomocą tych doświadczeń, a autor przekona Was również, że ciało fizyczne jest tutaj równie ważne. Sporo tego, jak na jedną książkę, prawda? A pomyślcie sobie, że ja i tak nie wymieniłam wszystkiego, co w niej znajdziecie.

Bardzo podobał mi się styl pisania pana Nicholls’a, gdyż wszystko było bardzo klarowne i zrozumiałe, a przy okazji działało na mnie motywująco. Myślę, że nawet osoba początkująca nie będzie miała żadnych problemów, gdy sięgnie po tę lekturę, a co więcej! Rozpocznie swoją przygodę z OOBE w całkowicie odmienny sposób niż zapewne zrobiła to większość ludzi, ponieważ podejście autora jest naprawdę innowacyjne i nigdy się z takimi metodami nie spotkałam. Sporo informacji, dawka motywacji, jasny przekaz – te cechy z pewnością charakteryzują tę książkę.

Jestem naprawdę bardzo zadowolona z owej lektury i z pewnością sięgnę po nią jeszcze nie raz, żeby wszystko sobie przyswoić dokładniej. Godna uwagi i warta przeczytania, nawet dla kogoś, kto myśli, że wie o OOBE już wszystko. Historie o doświadczeniach autora również działają na plus, bo dzięki temu lepiej go poznajemy i odbieramy. Przyznam szczerze, że to jedna z lepszych książek na ten temat, które czytałam i polecam z całego serca!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


 
45. "Efekt Izajasza" - Gregg Braden



Gregg Braden ma na swoim koncie już sporo książek, a każda z nich była bestsellerem. Nic dziwnego, ponieważ jego książki są naprawdę niesamowicie intrygujące i ciekawe. Tym razem w moje ręce trafił „Efekt Izajasza”. Pod tytułem znajduje się dopiska „Gdy modlitwa i proroctwa łączą się z fizyką kwantową”, co z jednej strony może trochę przerazić, bo fizyka kwantowa jest rzeczą dosyć skomplikowaną i ciężką w zrozumieniu, ale jak widać, mnóstwo ludzi sięga po książki tego autora. I Wy nie dajcie się zwieść, ponieważ ta fizyka kwantowana wcale nie jest tutaj taka straszna, jakby się wydawało.

Ta książka nie jest poradnikiem, ale zdecydowanie sprawi, że zaczniecie inaczej postrzegać kilka rzeczy. To, co do tej pory wydawało Wam się słuszne i byliście tego pewni, może okazać się czymś zupełnie innym. Jednak jeżeli jesteście gotowi na zmiany, to ta książka może Was naprawdę zainteresować. Przedstawionych tutaj zostało kilka proroctw i wizji przyszłości, między innymi słynnego Nostradamusa. Ta pozycja uświadamia nam, że istnieje wiele alternatywnych wizji, a autor w miarę swoich sił stara się każdą nieco skomentować i opisać. Widać, że spędził on wiele lat nad analizami i rozmyślaniem nad zawiłościami rządzącymi tym światem. Dodatkowo znajdziemy tutaj też wzmianki o modlitwie, chociaż bardziej nazwałabym to autosugestią, afirmacją czy też dobrą wizualizacją, jednak to tylko kwestia nazwy. Ważne jest to, że autor pokazuje, że naprawdę potrafimy wpływać na nasze życie i przyszłość.

Miłymi przerywnikami są same opowieści autora o jego przygodach i podróżach lub też przytaczane przez niego opowieści innych ludzi. Dzięki temu mam wrażenie, że lepiej poznałam pana Braden’a, a naprawdę go lubię. Czytałam już kilka jego książek i z pewnością przeczytam następne. Tym bardziej, że zawsze pisze on znakomitym językiem, że nawet fizyka kwantowa przestaje być ciężka do zrozumienia. Mimo tego, że język jest w miarę prosty i szybko przebrniemy przez lekturę, to jednak nie możemy pominąć żadnego zdania, bo już możemy się pogubić w tym, co autor nam przekazał. Poza tym uważam, że może lepiej poświęcić dłuższą chwilę i poddać analizie jego słowa, bo może to zmienić sposób naszego myślenia na lepsze.

Cieszę się, że dane mi było przeczytać kolejną książkę tego autora i polecam je naprawdę bardzo gorąco wszystkim, którzy mają ochotę na coś nowego i niepowtarzalnego. „Efekt Izajasza” będzie świetny dla osób, które są otwarte na nowe doznania i lubią poszerzać swoją wiedzę. Jest w niej mnóstwo treści i szczegółów, charakteryzuje ją znakomite dopracowanie i lekkość czytania, mimo dosyć trudnego tematu. Z pewnością wiele zawartych w niej informacji zaciekawi Was tak, że nie oderwiecie się od czytania.

Z początku wydawało mi się, że to najłatwiejsze dzieło tego autora, ale jak patrzę na to teraz – po przeczytaniu całego – to nie jestem pewna, czy aby na pewno. Wymaga skupienia i analizy, jeżeli chcemy coś z niej wynieść ważne dla nas nauki. Jednak nie uznaję tego za wadę, wręcz przeciwnie. Przypadła mi do gustu nieco mniej niż wcześniejsze książki tego autora, ale to nie jest wina niedopracowania czy innych mankamentów. Po prostu tak to już bywa, że jedne rzeczy interesują nas bardziej, a inne mniej. Nie do końca potrafiłam wczuć się w czytanie jej, mimo że pewne momenty były niesamowicie ciekawe. Może miałam akurat gorsze dni, gdy ją czytałam? Niemniej jednak, polecam zapoznać się z twórczością tego pana!


Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


44. "Życie po drugiej stronie" - Michele Decker  



Coraz więcej ludzi wierzy w istnienie życia po śmierci. W sumie jest to dzisiaj temat dosyć powszechny, często poruszany w książkach czy filmach. Ludzie lubią poznawać tajemnice, nawet jeśli nie do końca je rozumieją. Są jednak tacy ludzie, dla których kontakty z duchami to coś zupełnie normalnego.. chociażby dla pani Michele Decker.

Przyzwyczaiłam się, że tytuły w stylu „Życie po drugiej stronie” są czymś w rodzaju poradników albo też książek dokumentalnych, które przedstawiają mi różne dowody na istnienie życia po śmierci.  Zazwyczaj właśnie na to się nastawiam, gdy sięgam po pozycje o takim czy podobnym tytule.. Tym razem też się nastawiłam, a dostałam coś zupełnie innego. I tak sobie pomyślałam… przecież nie będę negować tej książki tylko dlatego, że inaczej o niej myślałam, prawda?

Ciężko mi właściwie tę pozycję zaklasyfikować. Nie jest ona na pewno poradnikiem ani książką dokumentalną. Podchodzi pod powieść, ale to też nie to. Może bardziej coś w stylu pamiętnika i zeznań głównej autorki? Tak, to zdecydowanie najlepiej odzwierciedla ten utwór. Dowiadujemy się, jak autorka zaczęła poznawać świat, do którego trafiają dusze po śmierci, kim był pierwszy „duch”, którego spotkała, jak do tego podchodziła i co spowodowało, że postanowiła brnąć w to dalej. W dalszej części książki poznajemy mnóstwo historii, które jej się przytrafiły. Jedne są wzruszające, inne przerażające… to już kwestia perspektywy. Jedne poruszyły mnie mniej, drugie bardziej. Na pewno są różnorodne i każdemu przypadnie do gustu co innego.

Książka jest na swój sposób wciągająca, a czyta się ją bardzo szybko. To taki zbiór opowiadań, chociaż w pewnym sensie tworzą spójną całość. Autorka opisuje wszystko w miarę dokładnie, chociaż wiadomo, że w takiej małej książeczce nie da się oddać całkowicie tego, co by się chciało. To dosyć trudna do opisania tematyka moim zdaniem. Po części poznajemy uczucia, które towarzyszyły jej w danych sytuacjach, ale z pewnością nie odczujemy ich w taki sposób, jak ona sama. Język jest przystępny, zrozumiały i miły w odbiorze. Zapewne dzięki temu książka nas w pewnym stopniu wciąga i nie widzimy nawet, kiedy leci kartka za kartką.

Jeżeli ktoś lubi „opowiadania o duchach” czy też kontaktach z drugą stroną to na pewno będzie zadowolony. Nie jest to ten rodzaj książki, w której poznamy zasady i reguły kontaktowania się z duchami, no chyba, że ktoś wyłapie jakieś wskazówki i wypowiedzi pani Decker. Dowodów naukowych też tutaj raczej nie ma, ale z pewnością jest to ciekawa pozycja. Mimo mojego sceptycznego podejścia, coś sprawiło, że czytałam dalej. W sumie czasem warto sięgnąć po taką książkę i zapoznać się z historią innego człowieka. To prawie tak, jakby się wymieniało swoje spostrzeżenia i przemyślenia. Osobom zainteresowanym tematem polecam, bo to coś innego niż poradnik i może wypadałoby wymienić doświadczenia, przynajmniej w myślach.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


43. "Magia na co dzień" - Tess Whitehurst
 



Magia, magia, magia… jak ją widzicie i postrzegacie? Może niczym w bestsellerowym Harry’m Potterz’e? Machamy różdżką, wypowiadamy zaklęcie i oto mamy wszystko, czego pragniemy. Ah, jakież by to było piękne, prawda? Jakże ułatwiłoby życie… No niestety magia tak naprawdę wygląda zupełnie inaczej, ale kto powiedział, że nie może nam pomóc równie dobrze jak owo „machanie różdżką?

Oto przed Wami książka Pani Tess Whitehurst, autorki „Magicznego domu”. „Magia na co dzień” to bardzo interesująca pozycja, która porusza tematy pozwalające nam zobaczyć, czym jest tak naprawdę magia, a przynajmniej jej część. Dzięki niej możemy się nauczyć dbać o siebie, swoich bliskich oraz swoje otoczenie za pomocą prostych zabiegów, które potocznie nazywamy rytuałami magicznymi. Okazuje się, że wcale nie trzeba posiadać genu czarownicy, aby osiągnąć pewne cele, ponieważ książka ta jest skierowana do wszystkich – zarówno do tych rodowych czarownic, jak i dla każdego, kto chciałby spróbować nowej metody na zmiany w swoim życiu. Powiem szczerze, że można z przeczytania jej wynieść naprawdę sporo dobrego.

Mamy tutaj 10 rozdziałów, a każdy w nich wprowadza nas coraz głębiej w różne techniki i tematy.  Znajdziemy w nich wiele różnych informacji: o duchowych istotach, o talizmanach, medytacji, oczyszczaniu, ochronie czy dobrych nawykach. Sporo tutaj także ceremonii i krótkich lub też dłuższych rytuałów, które odprawiać można w wyżej podanych celach. Świetne połączenie teorii z praktyką, która zdecydowanie pomoże nam w wielu sytuacjach i w posprzątaniu bałaganu w swoim życiu – w końcu autorka jest również konsultantką Feng Shui, więc wie, o czym pisać i na pewno nie są to porady z nieba wzięte. Książka jest napisana bardzo przyjemnym językiem, dzięki któremu jej odbiór staje się jeszcze łatwiejszy i przyjemniejszy. Bardzo szybko i wygodnie się ją czyta i nie ma żadnych problemów w zrozumieniu treści.

Bardzo mi ta pozycja przypadła do gustu, pewne rzeczy były mi już znane, inne nie, a na pewno skorzystam z wielu porad i zastosuję kilka rytuałów ochronnych czy oczyszczających. W książce można znaleźć naprawdę dużo ciekawych i przydatnych informacji, które mogą nas zmobilizować do działania. Bardzo dobry poradnik, zarówno dla osób początkujących w tej dziedzinie, ale też dla osób bardziej zaawansowanych – może warto poznać nowy punkt widzenia i wprowadzić pewne modyfikacje w naszych medytacjach i ceremoniach? Polecam ją także odważnym osobom, które mają ochotę na coś nowego, co z pewnością polepszy ich otoczenie i samopoczucie!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:


42. "Wymień umysł na lepszy model" - dr Joe Dispenza
 

Podobno każdy człowiek używa tylko około 10 % swojego mózgu. Trochę to przerażające, nieprawdaż? Jak to możliwe, że korzystamy tylko z tylu możliwości, a i tak robimy wszystko to, co robimy? A co się kryje za tymi 90 %? Dobre pytanie, może kiedyś poznamy na nie odpowiedź. Ale póki co, powinniśmy się skupić na jak najlepszym korzystaniu z tych 10…

„Wymień umysł na lepszy model” to książka autorstwa dr Joe Dispenzy. Człowiek ten studiował biochemię, ale to nie wszystko. Posiada tytuł licencjata nauk ścisłych, stopień doktora chiropraktyki, wygłasza mnóstwo wykładów, które przede wszystkim dotyczą ludzkiego mózgu. Ta książka jest właśnie swego rodzaju wykładem, który łączy w sobie wiele elementów. Znajdziemy tutaj podejście biochemiczne, neurobiologiczne a nawet fizyczne! Brzmi trochę strasznie, jednak wcale takie nie jest. Jestem naprawdę bardzo zadowolona z naukowego podejścia autora, które otrzymałam. Uwielbiam takie mądre analizy w książkach tego typu, dzięki nim możemy się dowiedzieć ciekawych i interesujących faktów. Poza tym dla mnie jako biotechnologa jest to po prostu przyjemne do czytania.

Książka dzieli się na trzy części. Przyznam szczerze, że dwie pierwsze mogą niektórych trochę zanudzić, a właściwie to może bardziej zniechęcić, a nie zanudzić, gdyż są pełne analiz, tłumaczeń i szczegółów. Nie są to wypowiedzi łatwe i proste, trzeba się dobrze na nich skupić i nie odbiegać myślami gdzieś indziej – tylko wtedy zrozumiemy je w pełni. Czytanie tej książki od niechcenia czy też kartkując strony mija się z celem, bo nic z owej lektury nie wyniesiemy, a nie o to tutaj chodzi. Jest to pozycja nieco trudniejsza i bardziej skomplikowana niż większość poradników, ale to sprawia, że jest bardziej wartościowa. Warto przebrnąć przez dwie pierwsze części, aby dotrzeć do trzeciej.

A o czym jest ta trzecia część? To „kurs” zmiany naszego umysłu. Autor znakomicie opisał krok po kroku cztery tygodnie, które mają nam pomóc w ulepszeniu naszego podejścia do wielu rzeczy. Podobno wszystko zaczyna się od myśli, a więc należy na nie uważać i umieć je trafnie konstruować. Tekst jest uzupełniany wieloma przykładami i historiami różnych ludzi, a dodatkowo znajduje się tutaj wiele schematów i rysunków, które pomagają nam w zrozumieniu tego, co autor chciał nam przekazać. Nie obawiajcie się tego, że jest tu wiele biologicznych czy fizycznych odniesień i tłumaczeń, to naprawdę nie stanowi żadnego problemu. Myślę, że autor tak dobrze wszystko w tych kwestiach wyjaśnił, że nikt nie będzie miał trudności w przyswojeniu każdego słowa.

Uważam, że jest to pozycja godna polecenia i poświęcenia jej uwagi, ponieważ jest naprawdę bardzo dobrze napisana i dopracowana. Podejście naukowe sprawia, że zyskuje w oczach czytelnika, a i sam sposób autora na przekazywanie wiedzy jest bardzo przyjazny. Czytanie jej wymaga skupienia i koncentracji, ale efekty mogą być niesamowite – kurs, który nam zafundował dr Dispenza wydaje się być naprawdę bardzo efektywny. Nie mam tej pozycji nic do zarzucenia.

 Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu:

41. "Zielony eliksir życia" - Victoria Boutenko



Nie raz się zastanawiała, co jest takiego w zielonym pożywieniu, że ludzie mało chętnie go jedzą. Może dlatego, że pleśń ma podobny kolor, a wiadomo, że to, co spleśniałe nie nadaje się do jedzenia? W każdym bądź razie mało komu przyszłoby do głowy, że natkę marchewki można zjeść równie dobrze jak sam korzeń. A okazuje się, że wyszłoby to nam jeszcze bardziej na zdrowie, niż zjedzenie tylko samego korzenia.

Na rynku możemy znaleźć wiele książek dotyczących zdrowej diety i odżywiania. Problem polega na tym, że ludzie nie zawsze potrafią się zastosować do wszystkich wskazówek, które możemy w nich znaleźć. Kolejny problem jest taki, że te książki przedstawiają ową dietę w bardzo radykalny sposób – mamy zrezygnować niemal ze wszystkiego, poza tym, co pisze autor. To takie trochę popadanie ze skrajności w skrajność, toteż ja stosuję inną metodę. Owszem, czytuje wiele książek o odżywianiu, ale każdą „dietę” dopasowuję do samej siebie. Mój organizm w końcu sam wie, co jest dla niego najlepsze. A książki po prostu nakierowują mnie na dobry trop.

Victoria Boutenko, autorka książki, wraz z całą swoją rodziną stosuje „surową dietę”. W sumie nie tylko ona, bowiem już wiele ludzi przejęło od niej ten nawyk. Czym jednak są owe magiczne koktajle, które stosuje autorka? W sumie niczym specjalnym – zmiksowane warzywa i owoce. W książce „Zielony eliksir życia” dowiadujemy się tego, jak bardzo pozytywny wpływ na nasze zdrowie ma dieta złożona z surowych warzyw i owoców. Autorka sama zastosowała ją na sobie i swojej rodzinie, w której panowały różne problemy ze zdrowiem. Metoda zadziałała, więc zaczęła ją szerzyć dalej. Nie myślcie jednak, że pani Boutenko postanowiła sobie napisać ot tak poradnik o zdrowym żywieniu, bo akurat jej się udało poprawić stan swojego zdrowia.

W książce tej zostało bowiem przytoczonych wiele badań naukowych, tabel, w których zobaczymy zawartości poszczególnych składników odżywczych w produktach roślinnych oraz analiz. Nie zostało to przedstawione w sposób specjalistyczny, raczej w taki codzienny, który dotrze do każdego przeciętnego człowieka. W sumie może właśnie o to chodziło? W końcu nie miała to być książka pouczająca nas czym jest homeostaza czy kwasy omega-3, ona po prostu ma nam uświadomić wpływ wielu rzeczy na nasze zdrowie. Ma nam pokazać dobrą drogę ku polepszeniu stanu naszego ciała i faktycznie cel swój spełnia. Porusza ona bowiem wiele tematów – wpływ błonnika, zawartość białka w roślinach, znaczenie kwasu żołądkowego czy też magię chlorofilu, czyli zielonego barwnika występującego w roślinach. Nawet nie sądziłam, że chlorofil może mieć takie znaczenie dla mojego ciała.

Przeważająca część książki to właśnie wszelkie analizy i porady. Pozostałą część stanowią opinie i historie osób, które zaczęły stosować ową dietę. No i oczywiście nie mogło także zabraknąć przepisów, z których kilka na pewno sama przetestuję! Ja nie widzę w zieleninie nic złego – wręcz przeciwnie – jestem roślinożerna od 8 lat i czuję się z tym świetnie. Szkoda tylko, że tych przepisów jest tak mało, chociaż nie jest to jakimś znacznym minusem – w końcu sami możemy poruszyć wyobraźnię i wymyślać własne zielone koktajle!

Książka jest w pewnym stopniu bardzo przekonywująca, chociaż momentami miałam wrażenie, że autorka zbyt zawyża skuteczność metody. Wyszło na to, że samo picie koktajli jest lekiem na całe zło i pomaga na wszystko. A powszechnie wiadomo, że jak coś działa na wszystko, to tak naprawdę nie działa na nic. Ogólnie jestem człowiekiem wielkiej wiary i naprawdę wiem, że zdrowy tryb życia może mieć zbawienny wpływ na nasze zdrowie, ale w pewne rzeczy przytoczone przez autorkę po prostu nie jestem w stanie uwierzyć. Mimo wszystko książkę mogę polecić osobom, które mają ochotę na wprowadzenie zmian w swoim jadłospisie i spróbowanie czegoś nowego. Przyswoiłam parę nowych informacji, o których do tej pory nie miałam pojęcia, za co jestem autorce bardzo wdzięczna – to z pewnością jeszcze bardziej wspomoże mój zdrowy tryb życia. Jeżeli jesteście gotowi na rozpoczęcie zmian w jadłospisie to śmiało sięgajcie po tę pozycję, tylko pamiętacie o zdrowym rozsądku i potrzebach własnego ciała.


Za książkę serdecznie dziękuję:



40. "Jak czerpać zdrową energię z Ziemi. Uziemienie" - Clinton Ober, Dr Stephen T. Sinatra, Martin Zucker



 „Lek jest tuż pod Twoimi stopami.” – Takie zdanie widnieje na okładce książki „Jak czerpać zdrową energię z Ziemi – Uziemienie”. Tylko co wspólnego może mieć ziemia i lek? Jak widać może. Uziemienie jest bowiem metodą, która sprawia, że czujemy się lepiej we własnym ciele, które z dnia na dzień robi się zdrowsze. Zapewne jesteście ciekawi jak to działa, prawda? W takim razie powinniście przeczytać właśnie tę książkę!


Sięgając po tę pozycję byłam przygotowana na kolejny poradnik, który wprowadzi mnie jeszcze głębiej w technikę uziemiania, która była mi już znana. Znana to może zbyt duże słowo, ponieważ wiedziałam po prostu, w jaki sposób można to zrobić energetycznie i wizualizacyjnie. Owa metoda faktycznie działała i działa nadal, więc nie mam jej nic do zarzucenia. Jednak skupmy się teraz na książce. Co otrzymałam? Coś zupełnie innego – dokładną analizę uziemiania z różnych perspektyw, a co najważniejsze – z perspektywy naukowej. Do tej pory widziałam w tym tylko energię, teraz widzę również naukę.



Książka została napisana przez trzech autorów, którzy wspólnie przeanalizowali metodę czerpania energii z ziemi i postanowili się podzielić z nami swoją wiedzą. Muszę przyznać, że faktycznie znajdziemy w tej książce wiele odniesień i naukowych terminów, hipotez popartych badaniami i opiniami specjalistów. Nawet jeden z autorów – Dr Stephen T. Sinatra – jest kardiologiem i opisuje pozytywny wpływ uziemiania na stan naszego serca. Inny autor – Clinton Ober – sam miał poważne problemy ze zdrowiem, dopóki nie odkrył owej metody i nie postanowił jej zastosować. Poza zeznaniami autorów poznajemy także historie wielu ludzi, którzy dzięki uziemianiu wyszli z wielu chorób, a ich ogólny stan zdrowia uległ znacznej poprawie. Historii tych jest naprawdę sporo, więc poznajemy wiele różnorakich przypadków i problemów.



Ciężko mi coś napisać o stylu i języku tej książki, które niby są proste i nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale z drugiej strony, ze względu na wiele naukowych odniesień, podchodzi ona trochę pod styl popularno-naukowy. Duży plus dla autorów, że wszystkie terminy zostały przez nich wyjaśnione w bardzo łatwy i zrozumiały sposób. Jest jednak coś, czego mi zabrakło, przez co czuję się trochę zawiedziona. Wiele tutaj dowodów na skuteczność tej metody, wiele opowieści autorów i pacjentów, wiele wzmianek o naszym zdrowiu… Zabrakło mi jednak informacji o samej metodzie. Jest ona w miarę dobrze przedstawiona pod względem działania, ale liczyłam na to, że dowiem się z tej książki, w jaki sposób sama się mogę uziemić, a w sumie chyba się nie dowiedziałam. Wiem jedynie, że są specjalne przedmioty, które mają w tym pomóc, ale nie do końca o to mi chodziło.



Z pewnością metodę uziemiania można zastosować do technik medycyny niekonwencjonalnej, która rozwija się z dnia na dzień i zyskuje coraz większe rzesze fanów. Dużym plusem tej pozycji jest jej dopracowanie – autorzy z pewnością się sporo napracowali, żeby ją stworzyć. Książka jest warta naszej uwagi i przeczytania, ponieważ nie spotkałam się do tej pory z żadną inną, która poruszałaby ową tematykę w taki sposób. Cieszę się, że mogłam poznać to wszystko z innej perspektywy niż dotychczas, żałuję tylko, że nie dostałam odpowiedzi na kilka moich pytań. Jednak wiem, że znajdą się ludzie, którzy dostaną tutaj dokładnie to, czego potrzebują. Całość zdecydowanie polecam!
 
Za książkę serdecznie dziękuję:
 

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...