"Mass Effect Andromeda: Inicjacja" - N.K. Jemisin & Mac Walters




Data wydania: 03.10.2018
Tytuł oryginału: Initiation
Tłumacz: Dominika Repeczko
 ISBN: 978-83-66071-18-6
Wymiary: 140 x 210 mm
Strony: 304
 Cena: 39,99 zł



N.K. Jemisin, autorka fantasy, lauretka nagrody Hudo i Nebula, oraz Mac Walters, dyrektor kreatywny serii gier Mass Effect, połączyli siły. Co z tego powstało? Historia porucznik Cory Harper, która zaciągnęła się do armii Przymierza, aby rozwinąć i wzmocnić swoje talenty biotyczne. Wszystko to zostało opisane w książce Mass Effect Andromeda. Inicjacja nowości wydawniczej od wydawnictwa Insignis. Stanowi ona oficjalny prequel bestsellerowej gry firmy BioWare.

Nie jest to pierwsza książka z serii Mass Effect, ale biorąc pod uwagę, iż nigdy wcześniej nie interesowałam się tym zagadnieniem w dziedzinie literatury, to w moim przypadku jest to taki debiut – mój debiut z Mass Effect. Nigdy nawet nie grałam w żadną z tych gier, choć osobiście uwielbiam ten rodzaj rozrywki… Ale wiecie, cierpię na syndrom zbyt krótkiej doby. No i zawsze w pierwszej kolejności wybieram lekturę, która wygrywa z serialem, filmem czy grą. Jednak tematyka tej powieści wydawała się być jak najbardziej w moim guście, dlatego też się na nią skusiłam. Mam też dosyć dobre wspomnienia z tego typu książkami, które są mocno powiązane z grami, więc czemu by po prostu nie spróbować? Zwłaszcza, że Jemisin to naprawdę dobra pisarka.

Główna bohaterka, Cora Harper, otrzymała przydział do prestiżowej grupy Córek Talein, to tam ma stać się znakomicie wyszkoloną i śmiertelnie niebezpieczną łowczynią. Chodzącą bronią. Gdy powraca na Ziemię postanawia dołączyć do Inicjatywy Andromeda, aczkolwiek czuje się obco wśród ludzi. Wkrótce staje jednak przed ważnym zadaniem – ktoś skradł niezwykle istotną i zarówno niebezpieczną technologię, a to właśnie ona ma odnaleźć złodzieja, zanim ten całkowicie zniweczy działania Andromedy. 



Choć ogółem książka ta ma naprawdę nieziemski klimat i każdy element idealnie wpasowuje się w pozostałe, to nie jest to pozycja bez wad. Zdecydowanie zbyt szybko przeskakujemy pomiędzy kolejnymi scenami, szybciej nawet niż w typowej rozgrywce RPG. Lubię dobre tempo akcji, ale tutaj chyba została przekroczona ta cienka granica. Znaleźliśmy się po tej stronie barykady, gdzie stale działamy pod wpływem adrenaliny, wysilamy umysł, aby nie pogubić się w rozgrywających się wydarzeniach i tak naprawdę brakuje chwili wytchnienia, która umożliwiłaby odpowiednie przeanalizowanie tego, co się właśnie wydarzyło. Wydaje mi się, że jest to dosyć częsty problem, który pojawia się w książkach związanych z grami.

Chwilami czułam się lekko zagubiona, bowiem świat Mass Effect był dla mnie czymś zupełnie nowym, jednak autorzy robili naprawdę wszystko, aby każdy czytelnik mógł się tutaj odnaleźć. Wkroczyłam w typowy świat science-fiction, gdzie nie brakuje zaawansowanej technologii, chipów, elementów biomechaniki. Sama główna bohaterka nie jest do końca zwykłym człowiekiem, ma wszczepiony implant, będący typową Sztuczną Inteligencją. Żyje z nim w symbiozie, ale wyobraźcie sobie, że cały czas macie w sobie coś obcego, co do Was gada i analizuje Wasze poczynania… Dziwna sprawa, prawda? Mimo wszystko trzeba przyznać, że Cora to babka z jajami. Harda, odważna, zadziorna. Lubię ten typ. Nie skupiałam się zbyt mocno na pozostałych sylwetkach bohaterów, bowiem to Cora ma tutaj największą rolę do odegrania, ale mimo wszystko łatwo zauważyć, że kreacja postaci jest jak najbardziej w porządku.

Cieszy mnie to, że chociaż nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z Mass Effect, to nie miałam najmniejszego problemu w połapaniu się w tym świecie. Choć dosyć szybko zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń, to jednak z łatwością można sobie uświadomić, gdzie się znajdujemy, jak to wszystko tutaj funkcjonuje, jak wygląda. Ciekawa technologia, eksploracja świata, sztuczna inteligencja – typowe elementy dla dobrego science-fiction. A do tego wszystkiego skrzętnie uknute intrygi, znakomicie wyszkoleni bohaterowie i niebezpieczeństwa czyhające na nich za każdym rogiem. Wydaje mi się, że fani tego uniwersum będą jak najbardziej usatysfakcjonowani tą lekturą, ale okazuje się, że nawet tacy laicy jak ja, potrafią tutaj znaleźć coś dla siebie.


Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...