"Jutro należy do kotów" - Bernard Werber




Data wydania: 18.07.2018
Tytuł oryginału: Demain les Chats
Tłumacz: Marta Turnau
ISBN:  978-83-8110-481-4
Wymiary: 143 x 205 mm
Strony: 280
 Cena: 35,90 zł








Jeszcze nie tak dawno temu myślałam sobie nad tym, jak to wspaniale by było, gdyby ktoś napisał książkę z perspektywy kota. Koci bohaterowie, kocia narracja, wszystko kocie! I to niesamowite, jak działają te rzekome zbiegi okoliczności, bowiem wśród nowości wydawniczych pojawiła się właśnie tego typu książka! I przyznaję, że gdy zobaczyłam tytuł Jutro należy do kotów to nawet nie przeczytałam jego opisu – jeżeli coś w jakimkolwiek stopniu nawiązuje do kotów, to biorę to w ciemno. I wyobraźcie sobie teraz moją minę, gdy zaczęłam czytać i okazało się, że główną bohaterką tej książki jest kotka o imieniu Bastet!

Moje pierwsze odczucia były po prostu pełne niedowierzania – z jednej strony byłam zachwycona tym, co zaproponował czytelnikom Bernard Werber, a z drugiej po prostu nie mogłam wyjść z podziwu jak doskonale zaprezentował typowe kocie zachowania. I chociaż my, kociarze, doskonale domyślamy się tego, jak koty nas postrzegają, to czytanie o tym w taki sposób było świetnym doświadczeniem. Nie ukrywam, że poczułam się jak istota rasy niższej, którą kot traktuje jak służącą, ale z drugiej strony było to tak komiczne, że nie mogłam przestać się uśmiechać pod nosem. Doskonale znam te wszystkie kocie zachowania i po prostu kąciki ust samoistnie unosiły się do góry, gdy o nich czytałam. No i nie zapominajmy, że to wszystko z kociej perspektywy – idealnie zaplanowane i przemyślane!



Bastet, dostojna kocica, żyje wraz ze swoją służącą Nathalie w dzielnicy Montmartre w Paryżu. Jej sąsiadem jest intrygujący kot o imieniu Pitagoras, który na czubku łebka posiada wejście USB. Pozwala mu ono łączyć się z Internetem i lepiej rozumieć gatunek ludzki. Jego służąca, choć Pitagoras bardziej postrzega ją jako zwykłego człowieka, od którego jest zależny, jest kobietą nauki i efektem jej badań jest właśnie kot, który może się podłączać do Internetu. Brzmi to abstrakcyjnie i takie też było, aczkolwiek Bernard Werber miał w tym swój cel. Bastet pragnie lepiej zrozumieć ludzi, ich świat i sposób komunikowania się z nimi. Pitagoras jest jej przewodnikiem, bo dzięki Internetowi wie więcej. Werber miał przed sobą trudne zadanie, bo musiał pamiętać o tym, że kot nie zna takich słów jak telewizor czy ekspres do kawy. Wszystko, co robiła Nathalie, musiał opisywać z kociego punktu widzenia. Telewizor to duża płaska skrzynka, karabiny to dziwne pałki, z których coś wylatuje. Wyszło mu to znakomicie!

Zastanawialiście się nad tym, jak koty poradziłyby sobie w trakcie apokalipsy? Bo wiecie, tak naprawdę ten tytuł to taka kocia apokalipsa. Ludzie giną, na ulicach Paryża szaleją terroryści. Wkrótce zwierzęta muszą radzić sobie same i okazuje się, że mają niesamowitą wolę przetrwania, aczkolwiek muszą sobie radzić z podobnymi problemami, co ludzie: walka z przeciwnikami (w tym przypadku są to szczury roznoszące dżumę), zdobywanie jedzenia, znalezienie schronienia, przetrwanie. To było naprawdę coś! A dodatkowo pokazane zostało to, że każdy kot posiada zupełnie inny charakter. Bastet jest silną i pełną pasji kocicą, która zawsze bierze to, na co ma ochotę. To taka trochę samica alfa, która każdego samca postawi do pionu za pomocą prostego syknięcia. Pitagoras to mądry, stonowany i dostojny kot. Dojrzały, elegancki – uwielbiam go! Felix, kot mieszkający z Bastet, jest natomiast takim kocim… prostakiem.



Muszę jednak przyznać, że kreacja ludzi jest tutaj okropna! I nie mam na myśli tego, że autor zlekceważył nasz gatunek, ale po prostu zachowania Nathalie oraz jej partnera – Thomasa – były karygodne! Nie mogłam momentami czytać tego, co wyczyniali, zwłaszcza względem kotów. Tego typu osoby nie powinny mieć żadnych zwierząt… Momentami chciało mi się płakać, bowiem Werber opisuje wszystko bardzo wyraziście i dokładnie, a pewne sceny są w stanie naprawdę złamać każdemu kociarzowi serce.

Z jednej strony jest to książka nawet humorystyczna, aczkolwiek porusza naprawdę ciężkie tematy: wojna, przetrwanie, prawidłowe traktowanie zwierząt. To z pewnością niecodzienna książka, w której autor wykazał się niesamowitą pomysłowością i fantazją. Wykonał kawał dobrej roboty, bowiem ta historia naprawdę wciąga i wzbudza w czytelniku ogrom emocji: poczynając od śmiechu i radości, który wiąże się z typowymi kocimi zagrywkami, idąc poprzez oburzenie, złość i smutek względem ludzkich zachowań, kończąc na poczuciu dumy i zadowolenia z całej historii. Jest to lektura obowiązkowa nie tylko dla kociarzy, ale dla wszystkich tych, którzy lubią innowacyjne i jedyne w swoim rodzaju powieści!



Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...