"Hipnotyzer" - Lars Kepler





Data wydania: 4.04.2018
Tytuł oryginału: Hypnotisören
Tłumacz: Marta Rey-Radlińska
ISBN: 978-83-271-5728-7
Wymiary: 130 x 205 mm
Strony: 464
 Cena: 39,90
Seria: Joona Linna #1







Pod pseudonimem Lars Kepler ukrywa się para małżeńska szwedzkich aktorów, których twórczość urzekła mnie już jakiś czas temu. Sięgnęłam wtedy po piąty tom cyklu z komisarzem Jooną Linną pod tytułem Stalker i byłam naprawdę bardzo zadowolona z owej lektury. A gdy tylko zobaczyłam, że Wydawnictwo Dolnośląskie postanowiło wydać trzy inne tomy tej serii – w tak niesamowicie klimatycznych okładkach – to wiedziałam, że będzie to mój najbliższy plan czytelniczy do zrealizowania.

Hipnotyzer to pierwszy tom tego cyklu, choć zdążyłam już zauważyć, że spokojnie można czytać te książki osobno. Każda z nich skupia się na innym śledztwie, opowiada odmienną historię, aczkolwiek pojawia się oczywiście ciągłość w życiu osobistym głównego bohatera. Mimo wszystko zapewne doskonale wiecie, że czasami są takie serie, gdzie nie robi to czytelnikowi specjalnej różnicy. W moim odczuciu to właśnie jedna z nich. Być może postaram się zachować pewną ciągłość lektury, jeżeli chodzi o kolejne części, ale biorąc pod uwagę, iż zaczęłam od czwartej, a teraz przeczytałam pierwszą, to czy zrobi mi to jeszcze różnicę?

W szwedzkim miasteczku Tumba dochodzi do okropnej zbrodni – ktoś na oczach piętnastoletniego chłopca morduje jego matkę i młodszą siostrę. Co więcej, wcześniej zamordował jego ojca, który przebywał poza domem. Chłopiec ledwo uchodzi z życiem i jest w szoku, przez co policja ma trudności w przesłuchaniu go i uzyskaniu wiarygodnych zeznań. Komisarz Joona Linna postanawia poddać go hipnozie, ponieważ istnieje spora szansa na to, że nastolatek widział twarz zabójcy. Jednakże jeden z najlepszych hipnotyzerów, Erik Maria Bark, dziesięć lat temu obiecał, że już nigdy nie powróci do hipnozy i pozostanie przy konwencjonalnych metodach psychiatrii. Jednak za namową Linny łamie swoje postanowienie, a to wywołuje lawinę dramatycznych zdarzeń.

Muszę przyznać, że genialnie bawiłam się w trakcie lektury tej pozycji. O ile możemy mówić o zabawie w przypadku porządnego kryminału, bowiem na takie miano zasługuje właśnie Hipnotyzer. To rasowa i w pełni przemyślana powieść z tego gatunku, którą autorzy dopracowali pod każdym względem. Pojawia się tutaj idealny ciąg przyczynowo skutkowy i nic nie dzieje się bez przyczyny.  Fabuła jest niesamowicie wciągająca i sprawia, że ciężko oderwać się od lektury choćby na chwilę. To naprawdę porywający kryminał, a gdy dodamy do tego mroczną atmosferę, mocny język i sceny, których nie polecam osobom wrażliwym, to otrzymamy coś naprawdę wspaniałego. I tak właśnie tutaj jest – duet małżeński spisał się na medal.

Komisarz Joona Linna to twardy gość, który każdą sprawę musi doprowadzić do końca. Ma niesamowitą intuicję i instynkt, które nigdy go nie zawiodły. Zawsze wyczuwa prawdę, wie, w którym kierunku powinien podążać, choć nie oznacza to, że jest bohaterem idealnym, któremu wszystko przychodzi z ogromną, wręcz niecodzienną i przerysowaną łatwością. Jego dochodzenia są trudne i ciężkie, ale ten facet kocha to, co robi. Czasami brnie po trupach do celu, jednak uważam, że jego kreacja jest naprawdę bardzo dobra. Podobnie jak zaprezentowanie całego dochodzenia – Lars Kepler niczego nie ułatwia, niczego nie koloryzuje. Przedstawia brutalną prawdę, ale jest ona niesamowicie porywająca. Uwielbiam to idealne wyważenie powieści detektywistycznej z rasowym thrillerem – nie brakuje tutaj scen wręcz okropnych, ale są tak idealnie wkomponowane w całość, że nie dominują, ale zdecydowanie podsycają atmosferę.

Z czystym sumieniem mogę Wam polecić pierwszy tom cyklu o komisarzy Joonie Linnie. Jeżeli lubicie dobrze rozwinięte, rozbudowane i przemyślane historie kryminalne, to na pewno będziecie zadowoleni, że sięgnęliście po Hipnotyzera.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...