Film: Gdzie jest Dory?




Reżyseria: Andrew Stanton
Premiera: 16.06.2016 (świat), 17.06.2016 (Polska)
Scenariusz: Andrew Stanton
Gatunek: animacja, familijny, komedia
Produkcja: USA
Czas: 1 h 43 min











Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że produkcja „Gdzie jest Nemo?” ma już 13 lat? Gdy uświadamiam sobie takie rzeczy to czuję się naprawdę staro… Aż dziw bierze, że musieliśmy tyle czekać na sequel przygód Nemo, Marlina i Dory. Właściwie chyba nawet nikt nie podejrzewał, że coś takiego będzie miało miejsce – ja na pewno. Gdy zobaczyłam zapowiedź tego filmu to byłam naprawdę zdziwiona, ale wiedziałam, że będzie to coś, co chętnie obejrzę. Owszem, gdy mam do wyboru obejrzeć film albo poczytać książkę, to zawsze skłaniam się ku drugiej opcji, ale podobno nie samymi książkami człowiek żyje… Cóż, trzeba stwarzać pozory.

Fabuła „Gdzie jest Dory?” w dużej mierze przypomina wydarzenia z pierwszej części, ale właściwie chyba nie można się temu dziwić. Ekipa odpowiedzialna za jej stworzenie chciała prawdopodobnie utrzymać ten sam nurt i moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Poza tym, co ciekawego może przydarzyć się rybkom w ich spokojnym otoczeniu? Raczej nic ciekawego – dlatego trzeba się udać na drugi koniec oceanu! Tym razem jest to jednak plan w pełni zamierzony, bowiem Dory doznaje olśnienia i przypomina sobie swoich rodziców. Uruchamia się w niej tęsknota za domem i pragnie koniecznie odnaleźć swoją rodzinę – wraz ze swoimi przyjaciółmi, Merlinem i Nemo, wyrusza do Kalifornii. Jednak dosyć szybko ich drogi się rozdzielają – Dory trafia do nowego otoczenia, a błazenki starają się ją odnaleźć.

Filmy animowane nie należą do kina zbyt ambitnego, ale zdarza się, że bardzo często niosą w sobie piękne przesłanie. Tak też mamy w tym przypadku – „Gdzie jest Dory?” w znakomity sposób ukazuje wartość rodziny, ale również siłę przyjaźni. Mimo że zapominalska rybka należąca do gatunku Paracanthurus hepatus może się wydawać wielu osobom irytująca, to ma ona w sobie swój urok. Właściwie najmniej lubianą przeze mnie postacią jest tutaj ojciec Nemo. Sama Dory jest niepowtarzalna i naprawdę z łatwością zyskała moją sympatię już w pierwszej części. Dodatkowo pojawia się tutaj całe mnóstwo nowych bohaterów, gdyż punktem docelowym podróży jest jak się okazuje Instytut Oceanografii. Moje serce podbił Hank – ośmiornica wyznająca filozofię Grumpy Cata. Jest po prostu doskonały! Urocza jest również Nadzieja, rekin morski obawiający się oceanu. Typowo komicznymi postaciami są lwy morskie oraz ich znajoma Becia. 

Mimo że sequel bardzo często odnosi się do pierwowzoru, to kolejne przygody Dory, Nemo i Merlina oglądałam z przyjemnością. Owszem, sama fabuła może nie jest powalająca, ale zostało to wynagrodzone ogromną dawką humoru, kreacją bohaterów i pięknymi widokami. Rozbrajające było usłyszeć w polskim dubbingu Krystynę Czubównę oraz dalsze odwoływania się do jej postaci. „Gdzie jest Dory?” to produkcja, przy której nie patrzy się na upływ czasu. Idealna rozrywka dla każdego, kto ma ochotę zapomnieć na chwilę o trudach codziennego życia i się po prostu zrelaksować czy dać umysłowi odpocząć po ciężkim dniu. Piękna kolorystyka, świetne dopracowanie miejsc akcji oraz widoczny na pierwszy rzut oka przekaz, który ten film animowany ze sobą niesie, są tylko dodatkowymi zaletami całej produkcji. 



Wybieracie się do kina?

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...