"Wikingowie. Wilcze dziedzictwo" - Radosław Lewandowski





Data wydania: 30.03.2016
ISBN: 978-83-287-0278-3
Wymiary: 130 x 205 mm
Strony: 432
 Cena: 39,90zł
Seria: Wikingowie #1
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Nie pamiętam, kiedy pokochałam motyw Wikingów w literaturze, ale miłość ta trwa już dosyć długo. Z resztą nie tylko w literaturze – uwielbiam nie tylko czytać i zagłębiać się w ten wspaniały, mroźny i pełen walk oraz honoru klimat, ale również oglądać wszelkie filmy, które nawiązują do tych skandynawskich wojowników. Wiecie, Japonia miała samurajów, a Szwecja, Norwegia i Dania miały wikingów. Zwyczaje obu tych kultur są niezwykle intrygujące, ale już od jakiegoś czasu byłam spragniona powieści, która pozwoliłaby mi całkowicie przenieść się do świata wikingów… Czy „Wikingowie. Wilcze dziedzictwo” spełniło moje oczekiwania?

Akcja powieści rozgrywa się w X wieku naszej ery, w Europie Północnej. Kraje skandynawskie takie jak Szwecja, Norwegia i Dania toczą ze sobą krwawe wojny o ziemię, władzę, bogactwa oraz honor. Bitwy rozgrywają się nie tylko na lądzie, ale również poza jego granicami. Szaleńcze ambicje Wikingów zaczynają sięgać dalej i dalej, co prowadzi bohaterów do wybrzeży Ameryki Północnej i Półwyspu Iberyjskiego. Dzielni i mężni wojownicy skandynawscy nie bali się rzucić wyzwania nikomu – ani krajom chrześcijańskim, ani muzułmańskim. Ciekawość świata i żądza władzy oraz bogactw po części zaćmiły ich umysły, ale trzeba też zauważyć, że prawdopodobnie nie znają oni innego życia niż to poświęcone walce i zwycięstwom. 

Radosław Lewandowski jest historykiem amatorem, którego pasjonuje kultura wczesnosłowiańska i skandynawska, w tym oczywiście, jak łatwo się domyślić, kultura i obyczaje wikingów – czyli podobnie jak u mnie, chociaż historykiem amatorem się nazwać nie mogę. Nie stanowi to mojej ogromnej pasji, ale nie ukrywam, że lubię o tym poczytać – czy to w ramach fikcji literackiej czy dokumentu. Sięgając po książkę Lewandowskiego nastawiłam się na historię pełną akcji, która całkowicie przeniesie mnie do swojego świata i pozwoli mi na to, abym stała się chociaż biernym obserwatorem rozgrywających się tam wydarzeń, a może nawet zidentyfikować się z którymś z bohaterów. Niestety, nie było mi to dane w takim stopniu, jakbym oczekiwała.

Nie mogę zaprzeczyć temu, że autor nie ma wiedzy dotyczącej plemion skandynawskich, a podczas czytania jego twórczości uśmiech sam nie raz sam wskakiwał na moją twarz – uwielbiałam „wyzwiska” i słownictwo stosowane przez bohaterów Lewandowskiego, które były jedyne w swoim rodzaju! Podobnie jak styl bycia bohaterów – mimo że ich kreacja nie jest najlepsza, tak można zauważyć pewne elementy, które wyróżniają ich spośród znanych nam postaci literackich. Jednakże chwilami czułam się naprawdę zagubiona – nie miałam pojęcia kto jest kim, kto wypowiada dane słowa, kto jest narratorem. Być może jest to powiązane z tym, że postaci były dosyć niewyraźne i brakowało im życia oraz werwy – a w przypadku Wikingów jest to raczej nie na miejscu. Przyznaję też, że ciężko było mi się skupić na lekturze, chociaż zupełnie nie wiem, z czego to mogło wynikać. Moje myśli stale gdzieś błądziły i nie do końca byłam w stanie zżyć się z tą powieścią.

Jestem również lekko zawiedziona kreacją świata powieści – niestety, nie byłam w stanie poczuć tego specyficznego dla historii wikingów klimatu i atmosfery. Dodatkowo zabrakło mi odniesień do mitologii nordyckiej, którą wyjątkowo polubiłam jakiś czas temu. Wiem, że nie jest to opowieść o bogach – z takimi już miałam do czynienia – ale myślę, że można było nieco rozwinąć ten temat, podobnie jak i inne zwyczaje wikingów. Ta historia miała w sobie ogromny potencjał, naprawdę, ale myślę, że nie został on wykorzystany w 100%. Nie mogę zaprzeczyć temu, że autor zadbał o wartką akcję i o to, aby na każdej stronie coś się działo, ale czasami to nie wystarcza. Ba! To chyba nigdy nie wystarcza. Owszem, widoczna jest również piękna chronologia następujących po sobie wydarzeń i związki przyczynowo-skutkowe, ale nadal czuję spory niedosyt jeżeli chodzi o wiele innych elementów, takich jak zaskakujące zwroty akcji, pasja czy chwile pełne napięcia i niepewności, co też wydarzy się za chwilę.

„Wikingowie. Wilcze dziedzictwo” to książka, która nie do końca spełniła moje oczekiwania. Myślę że prędzej odnajdą się w niej osoby, które szukają lekkiej opowieści z nutką historyczną w tle, a nie czytelnicy, którzy szukają czegoś mocnego i konkretnego. Przyznaję po raz kolejny, że już od pierwszych stron ciężko mi się było zżyć z tą książką, chociaż szczerze próbowałam. Szło mi to bardzo opornie – może dlatego, że moja intuicja wiedziała, że to nie będzie to, czego szukam. Nie jest to zła książka, bo wiem, że wielu osobom przypadła już do gustu – do mnie po prostu nie przemówiła. Z tego powodu wciąż pozostaję poszukiwaczem i liczę na to, że w końcu natrafię na wikingowi perełkę, która nie pozwoli mi spać po nocach.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję

muza.com.pl

oraz firmie Business&Culture

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...