"Szaleństwo" - Susan Vaught

 
 
 
Data wydania: 03.02.2016
Tytuł oryginału: Insanity
Tłumacz: Bartłomiej Ulatowski
ISBN: 978-83-280-2782-4
Wymiary: 135 x 202 mm
Strony: 368
 Cena: 34,99 zł
 
 
 
 
 
 
 
 
Never w stanie Kentucky jest miasteczkiem, jakie możecie znać z horrorów. Smutne, lekko ponure miejsce, z którego każdy pragnie się wyrwać. Na skraju miasta stoi szpital psychiatryczny imieniem Lincolna, w pobliżu nie ma innych budynków, a ten otoczony jest wysokim murem. Gdy tylko przekroczysz próg, poczujesz się, jakbyś trafił do innego świata. Mrocznego, pełnego magii i niebezpieczeństw. To właśnie spotyka Forest, osiemnastoletnią dziewczynę, która dorabia sobie w szpitalu imienia Lincolna. Jednego dnia jej życie wywraca się do góry nogami, Forest traci poczucie czasu i rzeczywistości.

„Szaleństwo” z pewnością zasługuje na miano książki specyficznej, oryginalnej i niepowtarzalnej. Urzeka już od pierwszych stron, nie tylko swoim klimatem i atmosferą, ale również fabułą. Jednakże nie jest to powieść bez wad. Książki o szpitalach psychiatrycznych zawsze mają w sobie coś intrygującego, a Susan Vaught dołączyła do tego elementy nadprzyrodzone, co ładnie się razem skomponowało.  Pojawia się tutaj motyw drugiej strony, gdzie trafiają dusze zmarłych, poznajemy ludzi przeklętych, którzy mają wyjątkowe zdolności, nie brakuje tutaj również wiedźm i straszydeł. Autorka wprowadziła elementy po części związane z różnymi wierzeniami i mitologiami, ale również takie, które są charakterystyczne dla typowego fantasy, chociaż w tym przypadku całość bardziej przypomina magiczną baśń, a nie literaturę fantastyczną.

Specyficzna atmosfera sprawia, że po chwili czytelnik sam traci poczucie czasu i rzeczywistości. W mojej głowie pojawiło się wiele scenariuszy, których celem było wyjaśnienie historii Forest oraz pozostałych bohaterów. Czy to, co im się przytrafiało było prawdą czy tylko sennym marzeniem? Czy rzeczywiście są tylko po części związani ze szpitalem Lincolna, czy może są jego pacjentami, a my poznajemy ich życie w nieco odmiennej perspektywie? Takie wątpliwości towarzyszyły mi przez znaczną część powieści, chociaż z czasem rozwój wydarzeń sprawił, że zaczęłam skłaniać się ku jednemu rozwiązaniu. Gdy zaczęłam się już trzymać jednego schematu, nieco zatraciła się magia tej opowieści i zakończenie nie wywołało we mnie tak wielu emocji, jakbym oczekiwała, nie było w nim też nic zaskakującego. 

W „Szaleństwie” mamy do czynienia z czwórką bohaterów, których losy zostały ze sobą splątane raczej nieprzypadkowo. Muszą ze sobą współpracować, aby stawić czoła temu, co dzieje się w szpitalu imienia Lincolna. Każdy z nich ma za sobą mroczną przeszłość, ale również różnorodne pochodzenie i istotną rolę do odegrania w całej historii. Silnym przesłaniem płynącym z tej powieści jest to, że każdy człowiek ma prawo do podejmowania własnych decyzji i to od niego zależy, jaką osobą będzie – dobrą czy złą. Postać Forest prawdopodobnie najbardziej przypadła mi do gustu, być może dlatego, że to ją poznałam jako pierwszą, ale stara Imogena czy jej wnuk Levi również byli na swój sposób intrygujący. 

Widać, że Susan Vaught chciała w ogromnym stopniu zainteresować czytelnika. Akcja jej powieści toczy się umiarkowanym rytmem, ale mamy tutaj do czynienia z ogromną ilością wydarzeń. Mimo że każdy z bohaterów ma swoją odrębną historię, to łączą się one w jedną całość. W tym przypadku połączenie ich nie było zbyt ciężkim wyzwaniem, ale cieszę się, że autorka zrobiła to płynnie i z lekkością. Niestety, nie raz towarzyszyło mi dziwne wrażenie, że niektóre wątki są zbyt słabo rozwinięte, a wręcz niedokończone. Natomiast język, jakim posługuje się Susan Vaught jest przyjemny w odbiorze, ciężko doszukać się w nim elementów, które mogłyby razić w oczy. 

„Szaleństwo” to książka oryginalna, która z pewnością ma w sobie ogromny potencjał i warto zwrócić na nią uwagę, jeżeli tylko czujecie taką potrzebę. Niestety, ma też pewne niedociągnięcia i mimo że fabuła mnie wciągnęła, tak nie jestem w stanie całkowicie ich zlekceważyć. Kreacja bohaterów mogłaby być lepsza, podobnie jak dopracowanie niektórych wątków. Jestem w stanie zrozumieć, że autorka chciała dla swoich czytelników jak najlepiej – nikt z nas nie lubi się nudzić podczas czytania, ale chwilami po prostu pogubiła się w swojej konwencji. Raz było czegoś zbyt wiele, raz zbyt mało. Na uwagę z pewnością zasługuje miejsce akcji oraz wspaniała atmosfera i cała otoczka historii oraz to, że chwilami naprawdę można udać się do innej rzeczywistości, ale wciąż czuję pewien niedosyt, czegoś mi brakuje, coś tutaj jest nie tak… 

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

 

Komentarze

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...