"Imperium robotów. Bunt człowieka" - Mark Stay

 
 
 
 Data wydania: 14.07.2015
Tytuł oryginału: Robot Overlords. Robots never lie
Tłumacz: Bożena Kałowska
ISBN: 978-83-241-5335-0
Wymiary: 130 x 205
Strony: 336
 Cena: 37,80 zł
 
 
 
 
 
 
 
„Imperium Robotów. Bunt Człowieka” to książka, która powstała w oparciu o scenariusz filmy pod tym samym tytułem. Napisał ją jeden z autorów scenariusza, Mark Stay. Mówi się, że powieści, które powstają na podstawie filmu są gorsze niż normalne, że film wypada lepiej, że to zbijanie pieniędzy na siłę. Ta książka ma stanowić uzupełnienie fabuły filmowej, jednak czy na pewno spełnia tę rolę nie jestem w stanie powiedzieć, gdyż po prostu produkcji nie miałam jeszcze okazji zobaczyć.

Trzy lata temu na Ziemi zaszły potężne zmiany. Nasza planeta została podbita przez armię robotów z innego świata, które całkowicie zdominowały ludzkość. Obowiązuje zakaz wychodzenia z domu, a całe społeczeństwo ma tylko jeden obowiązek – całkowicie podporządkować się poleceniom robotów. Ludzie, którzy nie przestrzegają nowych zasad dostają tylko jedno ostrzeżenie – potem zostają zamienieni w popiół. Teoretycznie roboty nie chcą nam zrobić krzywdy, a praktycznie? Nikt nie wie, po co tak naprawdę przybyły, ale też nikt nie ma ochoty prowadzić takiego życia. Wszyscy pragną powrotu do normalności, ale jak można przeciwstawić się sile tak zaawansowanej technologii?

Cechą charakteryzującą powieść Marka Staya jest dynamika. Stay nie ma chyba na swoim koncie żadnych powieści i ta stanowi jego debiut, ale z pewnością zadbał o to, aby czytelnik się nie nudził. Wizja ziemi rządzonej przez roboty powoli przestaje być tylko fantazją i czystym sci-fi, staje się czymś, co faktycznie może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Być może nie nawiedzą nas roboty z innego świata, ale jeżeli dalej będziemy kombinować ze sztuczną inteligencją, to kto wie, co się stanie, gdy wymknie się ona spod kontroli człowieka. Z tego powodu z łatwością można wczuć się w klimat tej powieści i doskonale zrozumieć zachowanie poszczególnych bohaterów. Możecie sobie nawet odpowiedzieć na pytanie, po której stronie byście stanęli: czy stalibyście się jednym z buntowników czy może spokojnie czekali, co wydarzy się dalej?

Dzięki szybkiemu tempu akcji i odpowiedniej dynamice, „Imperium robotów” czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Pojawiają się nawet elementy humorystyczne, które nieco rozluźniają atmosferę. Roboty bywają bezwzględne, toteż śmierci i rozlewu krwi tutaj nie brakuje. Główni bohaterowie to grupa nastolatków, która postanawia zakończyć reżim wprowadzony przez roboty. Mają ku temu dobre predyspozycje, bowiem udaje im się przełamać blokadę, a jeden z nich – Sean – posiada niesamowite zdolności. Trzeba przyznać, że każda osoba z grupy to inny charakter, inne podejście do sprawy i inne umiejętności, ale wszystkich łączy jedno: chęć przetrwania i powrotu do normalnego życia. Uważam, że kreacja bohaterów jest wystarczająca, aby móc ich od siebie odróżnić.

Niestety, autor nie skupił się aż tak na przedstawieniu świata, w którym rozgrywa się akcja. Właściwie zdążyłam zauważyć, że jest to dosyć częstym problemem pojawiającym się w książkach opartych na scenariuszu. Z czego to wynika? Nie mam pojęcia. Widziałam zwiastun filmu, więc mniej więcej mogłam sobie co nieco wyobrazić, ale gdybym zabierała się za tę powieść bez żadnego rozeznania w temacie, zapewne miałabym z tym problemy. A szkoda, bo pomysł jest naprawdę ciekawy i niesie ze sobą spory potencjał. Opisy są raczej krótkie i zwięzłe, a ważniejszym elementem są dialogi. Ma to swoje plusy i minusy, osobiście nie pogardziłabym większą ilością szczegółów.

„Imperium robotów. Bunt człowieka” to książka dobra, ale nie doskonała. Brakuje w niej kilku elementów, ale doskonale broni się dynamiką i sympatycznymi bohaterami. Mimo dosyć ponurej atmosfery jest to pozycja, która potrafi zapewnić rozrywkę na jeden czy dwa wieczory. Mark Stay poradził sobie ze stopniowaniem napięcia, ale sama fabuła jest raczej przewidywalna. Mimo wszystko powieść tę czytało mi się lekko i przyjemnie, nie żałuję czasu z nią spędzonego. Film chętnie obejrzę, gdyż lubię takie klimaty i tematykę, a dodatkowo będę miała okazję przekonać się, co wypada lepiej – dzieło Jona Wrighta czy książka Marka Staya.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

www.wydawnictwoamber.pl

Komentarze

  1. Gdy słyszę, że jakaś książka jest napisana na podstawie filmowego scenariusza, to mnie wtedy odpycha od przeczytania jej, lecz ta mnie nawet trochę zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiedziałam, że powstała książka związana z tym filmem! Przyznam, że moje spotkania z powieściami napisanymi na podstawie scenariusza nigdy nie wypadały dobrze, ale być może skuszę się na nią w niedalekiej przyszłości.
    Wydaje mi się, że ta płytkość świata i dynamika wynikają z właściwego fachu autora - w końcu scenarzysta zajmuje się tworzeniem kolejnych scen, a aby widz się nie nudził, musi istnieć ciągłe napięcie. Z kolei świat w filmach z reguły jest pokazany pobieżnie i za pomocą obrazów, nie słów.

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...