"Łza" - Lauren Kate

 
 
 
 
Data wydania: 13.11.2013
Tytuł oryginału: Teardrop
Tłumacz: Anna Studniarek
ISBN: 978-83-64297-10-6
Wymiary: 125x195
Strony: 480
Cena:
32,90
Seria: Łza





Niestety Lauren Kare nie zalicza się do grona moich ulubionych autorów, a jej seria „Upadli” nie wywarła na mnie większego wrażenia – przynajmniej tego pozytywnego. „Udręka” rzeczywiście była udręką i całkowicie zniechęciła mnie do twórczości tej autorki. Jednak, gdy usłyszałam, że pani Kate tworzy serię, która nawiązuje do legendarnej Atlantydy… no cóż, w moim umyśle rozpoczęła się walka pomiędzy niechęcią do autorki a miłością do Atlantydy. I jak to zazwyczaj bywa… miłość zwyciężyła.

Eureka żyje zgodnie z jedną dewizą: „Nigdy, przenigdy nie płacz”. To tego matka uczyła ją od dziecka, ale kiedy dziewczyna ją straciła, nie jest pewna czy będzie w stanie dalej kierować się tą myślą. Od śmierci matki jej życie zaczyna się diametralnie zmieniać, głównie za sprawą prześladującego ją tajemniczego chłopaka. Eureka twardo stąpa po ziemi, a informacje, które Ander zaczyna jej przekazywać wydają się być absurdalne. Jednak biorąc pod uwagę spadek odziedziczony po matce, nastolatka zaczyna łączyć ze sobą poszczególne fakty i prawda wychodzi na jaw. Jest ona jednak na tyle przerażająca, że może zagrozić całemu światu.

Tak, miłość do Atlantydy zwyciężyła, ale niechęć do autorki raczej pozostała. Prawda taka, że nie otrzymałam tutaj żadnej konkretnej wizji Atlantydy, jedynie minimalny zarys jej historii. Nieco faktów historycznych od Platona, nieco fikcji autorki, ale i tak było to za mało, aby twierdzić, że motyw ten jest dominującą częścią historii Eureki. A szkoda, bo wtedy na pewno poczułabym się bardziej urzeczona. „Łza” jest w moim odczuciu typowym romansem dla nastolatek, gdzie dwójka bohaterów od razu wpada sobie w ramiona i pała do siebie niewyobrażalnym uczuciem – niestety, nie lubię czegoś takiego, bo jest to wybitnie naciągane i absurdalne.

Główna bohaterka nie zyskała ani mojej sympatii, ani mojej nienawiści. Jest na tyle bezpłciowa i niewyraźna, że właściwie ciężko się z nią zżyć czy też odczuwać względem niej jakiekolwiek uczucia, poczynając od współczucia, na kibicowaniu jej kończąc. Ander również nie wzbudził we mnie żadnych emocji, z czego można wnioskować, że kreacja bohaterów nie jest najlepsza. Sama historia ma w sobie spory potencjał, ale pani Kate go nie wykorzystała. Przez większość czasu czułam się znużona i niezainteresowana tym, co się stanie z Eureką. Dopiero samo zakończenie nieco mnie pobudziło, ale i tak zabrakło mi tam większego wybuchu.

Styl autorki się nie zmienił – zwyczajny, prosty i lekki w odbiorze. Z tego powodu książkę czyta się szybko, ale chyba wolałabym sytuację, w której bardziej muszę wysilić swój umysł, co pozwoliłoby mi na stanie się częścią tej historii. W tym przypadku niestety tak nie było. Jako czytelnik stałam gdzieś z boku i nie byłam w stanie „wejść” do świata powieści. A naprawdę liczyłam na to, że jeżeli będę mieć do czynienia z Atlantydą, to wpadnę całkowicie! A jednak pani Lauren Kate mnie ponownie rozczarowała. 

„Łza” jest powieścią przeciętną, z niewykorzystanym potencjałem i bezpłciowymi bohaterami. To książka, przy której nie trzeba za dużo myśleć i sprawdzi się raczej w przypadku raczkujących czytelników bądź też tych, którzy naprawdę nie wymagają od autorów zbyt dużo. Ponieważ jednak mam drugi tom na półce, to spróbuję jeszcze raz. Zakończenie wzbudziło we mnie pewną iskierkę nadziei, chociaż z doświadczenia wiem, że lepiej się na nic nie nastawiać. „Łza” wypadła nie za dobrze, lekko mnie znudziła, ale może „Wodospad” okaże się być lepszy.

Komentarze

  1. To mnie nie pocieszyłaś XD bo mam już ten tytuł, ale odkładam w czasie jego lekturę. Seria Upadłych jest mi znana, ale - poza trzecim tomem gdzie jest wątek podróży w czasie - to bez rewelacji.
    Ale cóż - mam to przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już samo imię głównej bohaterki mnie irytuje a to, że jest bezpłciowa to już w ogóle mnie odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za bezbarwnymi bohaterami, a niestety strasznie ich ostatnio dużo w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie czytałam tej powieści (choć "Łzę" i "Wodospad" mam na półce od pewnego czasu) i nie wiem, czego się po niej spodziewałam. Po Twojej opinii dochodzę do wniosku, że raczej nie ocenię jej wysoko, bo też nie lubię, kiedy romans staje się ważniejszy niż "główny wątek fabularny".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawiłaś mnie! :)

    Zapraszam na nowy post! Jeśli Ci się spodoba będzie mi bardzo miło, jeśli skomentujesz i zaobserwujesz mój blog. :)
    alexandrak-blog.blogspot.com KLIK!



    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...