Premierowo: "Byliśmy łgarzami" - Emily Lockhart





Data wydania: 08.04.2015
Tytuł oryginału: We were liars
Tłumacz: Janusz Maćczak
ISBN: 978-83-280-2005-4
Wymiary: 135x202
Strony: 240
Cena: 34,99





„Witam we wspaniałej rodzinie Sinclairów. Żadne z nas nie jest przestępcą. Żadne z nas nie jest narkomanem. Żadne z nas nie jest nieudacznikiem. Sinclairowie są wysportowani, wysocy i przystojni. Jesteśmy od pokoleń zamożną rodziną z wyższej sfery i zwolennikami Partii Demokratycznej. Uśmiechamy się szeroko, mamy kwadratowe podbródki, a grając w tenisa, serwujemy agresywnie. (…) Nieważne, że jedno z nas jest desperacko zakochane. Tak desperacko zakochane, że trzeba podjąć równie desperackie kroki.”

Tak rozpoczyna się historia Cadence Sinclair-Eastman. Najstarszej wnuczki Tipper i Harrisa Sinclairów oraz pozostałych członków jej rodziny. Historia wciągająca, lecz smutna i tragiczna zarazem. Nie można zaprzeczyć, że już sama zapowiedź tej książki wywołała nie lada zainteresowanie, a i ja po pewnym czasie mu uległam i dałam się zaintrygować. „Byliśmy łgarzami” trafiła na moją półkę „must read” i miałam przyjemność zapoznania się z nią jeszcze przed premierą. I wiecie co? Pochłonęłam ją w niecałe trzy godziny.

Akcja powieści rozgrywa się na rodzinnej wyspie Sinclairów. Ciężko nazwać tę powieść kroniką rodzinną, ale zdecydowanie z łatwością przychodzi czytelnikowi zapoznanie się z każdym jej członkiem, mimo że to Cadence jest narratorką i z jej punktu widzenia poznajemy całą historię – właściwie nic dziwnego, bowiem stanowi ona najważniejszy element tej opowieści. To właśnie ona stara się dociec prawdy, co wydarzyło się pewnego lata, gdy mając 15 lat uległa wypadkowi podczas wakacyjnego pobytu na wyspie. Od tamtej pory ma zaniki pamięci, a widzi, że pozostali coś przed nią ukrywają i nie chcą jej powiedzieć, co wtedy się zdarzyło

„Milczenie to warstwa ochronna , zabezpieczająca przed cierpieniem.”

Z jednej strony jest to coś w stylu spowiedzi Cadence, ale pozycja ta niesie w sobie coś znacznie więcej. Nie jest to taka typowa młodzieżówka, którą przeczyta się raz, odłoży na półkę i o niej zapomni. Główna bohaterka stara się nam przekazać życiowe nauki, które wpajano jej od małego – rodzina Sinclairów sprawia wrażenie wyniosłej, poważnej, kierującej się jasnymi zasadami mającymi doprowadzić każdego na szczyt. Tak to wygląda z boku, ale dzięki Cady poznajemy, jak jest naprawdę. To wszystko jest jedynie otoczką, a najstarsza wnuczka wraz ze swoją kuzynką, kuzynem i przyjacielem rodziny widzi, co jest grane. Ta grupa młodzieży stara się nie żyć utartymi szlakami i buntuje się przeciwko losowi.

Ciekawą sprawą jest styl autorki. Pisze ona w tak intrygujący sposób, że ciężko mi to nawet określić słowami. W każdym bądź razie od pierwszej strony wytwarza się ta specyficzna atmosfera i klimat charakterystyczny dla owej powieści. Cadence jest świetną narratorką, prawdziwą, rzeczywistą, szczerą do bólu. Pozostali bohaterowie to różne osobowości, stanowiące dopełnienie wzbudzającej ciekawość fabuły. Nie da się ukryć, że powieść wciąga, chociaż nie oczekujcie od niej pędzącej akcji czy ogromnego napięcia. Mogę Wam jednak zagwarantować jedno – zaskakujące zakończenie. Słowo wstrząsające nie byłoby tutaj chyba do końca odpowiednie, ale przyznaję, że coś we mnie pękło przy ostatnich stronach.

„Nigdy nie siadajcie z tyłu. Zwycięzcy zajmują miejsca na przedzie.”

Wiecie… dawno nie spotkałam się z powieścią, która wywołałaby na sam koniec ciarki na całym moim ciele. Dałam się porwać atmosferze, wybitnie wczułam się w tę powieść i zżyłam z główną bohaterką. Żyłam tą historią od pierwszej strony aż do samego końca. Zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło, nie spodziewałabym się takiego rozwiązania sprawy. Może znajdą się tacy, którzy uznają, że było to przewidywalne. Cóż, tym razem mój talent przewidywania szwankował i chyba nawet się z tego cieszę. A co wspólnego ma tytuł z fabułą? Tak na dobrą sprawę wszystko – ale zrozumiałam to dopiero po przeczytaniu całości. „Byliśmy łgarzami” to oryginalna i życiowa książka, a zawarta w niej historia daje do myślenia. Myślę, że osoby, które na nią czekały, nie zawiodą się!

Za egzemplarz serdecznie dziękuję:

 

Komentarze

  1. To już chyba z 10 recenzja tej książki, którą dzisiaj czytam, mam na nią coraz większą chęć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie nie mam w planach tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To druga recenzja tej książki - dzisiaj - którą czytam. Wpisałam ją już na listę czytelniczą :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że ta książka ma odpowiedni klimat, jaki lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Intryguje mnie ta książka i to bardzo. Wprawdzie nie dawno przeczytałam, że pewnie mnie nie zaskoczy, ale i tak jestem jej ciekawa i muszę się przekonać na własnej skórze, co to za historia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz bardziej czuję się do tej książki przekonana :) a przyznam, że wszędzie mi wyskakuje i już mnie zaczęła denerwować ta okładka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Od początku mam ochotę na tę książkę, a recenzje tylko mnie utwierdzają w tym przekonaniu! Bardzo, bardzo chcę!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczęłam ją czytać po angielsku kilka miesięcy temu, ale jakoś jej nie dokończyłam. Nie wciągnęła mnie za bardzo i może to dlatego. Ale nie wykluczam, że jeszcze ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog! Cudownie piszesz!
    Obserwuję i liczę na rewanż
    www.zakladkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Hm... Książka z jednej strony mnie kusi, a z drugiej napawa obawami. Czytałam o niej trochę, wiem, że niektórzy są w niej zakochani, niektórzy - jak ty, zaskoczeni końcówką, inni oceniają całą lekturę dość przeciętnie. I obawiam się, że ja mogę znaleźć się w tej ostatniej grupie po przeczytaniu "Byliśmy łgarzami". Niemniej, kiedyś się skuszę. :) Tak myślę.
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...