Adrienne Satti –
brzmi dostojnie, wyniośle, elegancko i… zwiastuje kłopoty! Jej ulubionym
przedmiotem jest rapier, na każdym kroku rozmawia ze swoim bóstwem Olgunem i
okrada bogatych ludzi. Jednak nie zawsze to tak wyglądało. Nie da się ukryć, że
tę dziewczynę ciągnie do takiego życia i jest naprawdę dobra w tym, co robi,
ale przecież takie podejście musi mieć swoje korzenie. Wydawałoby się, że
Adrienne przyciąga same kłopoty – goni ją gwardia, Gildia Znalazców, a wszystko
co złe, jest od razu kojarzone z tą nastoletnią dziewczyną. Czy taka mała i
krucha istotka faktycznie może nieść ze sobą tyle problemów? Może! Pamiętajcie,
że pozory mylą…
Życie Postrzelonej –
bo taki przydomek przybrała Adrienne – to pasmo ucieczek i przemyślanych akcji
okradania innych. Jednak nie myślcie sobie, że to jest jedyna rzecz, którą
Adrienne się w życiu kieruje. Po głębszej analizie można w niej dostrzec drugie
dno – osobę zagubioną, która stara się zrozumieć własne życie i odnaleźć swoje
miejsce. Ba! Stara się też chronić tych, na której jej zależy. To właśnie tutaj
objawia się jej odwaga. W wielu innych przypadkach natomiast ujawnia się jej
zadziorny charakterek i lekka arogancja, czyli cechy, które bardzo lubię u
bohaterek płci pięknej – chociaż w przypadku bohaterów płci przeciwnej również.
Osobiście podszlifowałabym jej pazura jeszcze mocniej, ale być może to dopiero
początek i Adrienne jeszcze pokaże wszystkim na co ją naprawdę stać!
Fabuła nie skupia się
tylko na tym, że Postrzelona jest ścigana za swoje przestępstwa. Po jakimś
czasie pojawia się tutaj spisek, który zagraża nie tylko głównej bohaterce, ale
i jej wiernemu towarzyszowi – Olgunowi. Swoją drogą, skoro już poruszyłam ten
temat, to muszę przyznać, że mimo iż nie poznajemy Olguna jako żywej istoty, to
jest on stale obecny w tej powieści. Stanowi swego rodzaju zagadkę, ale
przywiązanie tej dwójki do siebie jest doskonale widoczne. No i nie ukrywam, że
ich „dialogi” bywają zabawne. Zaskoczeniem jest odkrycie tego, kto stoi za całą
sprawą – zdecydowanie ciężko się tego domyślić, więc jest to spory plus. W
końcu poznanie tożsamości sprawcy już na samym początku odbiera nam całą
zabawę!
Muszę przyznać, że
całkiem miło śledziło mi się losy głównej bohaterki. Retrospekcje, które
przeplatają się z wydarzeniami z chwili obecnej umożliwiają lepsze zapoznanie
się z jej życiem i być może ułatwiają zrozumienie dziewczyny, gdyż narracja
trzecioosobowa nie do końca na to pozwala. Czytelnik jest zaledwie biernym
obserwatorem i ten rodzaj narracji nie ułatwia zżycia się z wiodącym bohaterem.
Chwilami jest zabawnie, chwilami przerażająco, a całość wypada nawet ciekawie.
Ta historia ma w sobie spory potencjał, trzeba go tylko lepiej wykorzystać i
rozbudować pewne elementy. Autor przedstawił w miarę wyraźnie i klarownie świat
powieści, ale chwilami miałam trudności, żeby się tam przenieść. Początkowo też
nieco gubiłam się w całej historii i trudno było mi się w niej połapać, ale
wraz z przewracaniem kolejnych kartek uczucie to gdzieś zniknęło.
Przyznaję, że „Pakt
złodziejki” czyta się zaskakująco szybko i lekko. Nawet nie wiem kiedy, a
dobrnęłam do ostatniej strony – czas przy niej płynie bardzo szybko. Można się
trochę zabawić i rozerwać, chociaż chwilami budzi się w nas lekki strach i
niepokój – o Postrzeloną, o jej dalsze losy (bowiem nie raz uległa
„turbulencjom”, które nieco ją uszkodziły), o to, co stanie się z jej
przyjaciółmi… Ta owiana tajemnicą dziewczyna potrafi sobie zaskarbić sympatię
czytelnika, więc oczywiste staję się to, że nie chcemy dla niej źle.
Retrospekcje przenoszą nas do różnych etapów jej życia, które nie zawsze było
proste i nieskomplikowane. Właściwie… to czy kiedykolwiek w ogóle takie było?
„Pakt złodziejki” to
lekka i przyjemna lektura, która ma w sobie sporo dobrego, jednak pozostawia po
sobie niedosyt. Zarzuciłabym autorowi, że powinien nieco lepiej przedstawić
bohaterów i miejsce akcji, a i popracowanie nad wzbudzaniem w czytelniku
ciekawości i odpowiednie stopniowanie napięcia czy też tworzenie punktu
kulminacyjnego by nie zaszkodziło. Dodam jeszcze, że nie pojawia się tutaj w
sumie wątek miłosny, ponieważ tutaj na pierwszy plan wychodzi spisek, dążenie
do poznania siebie i zrozumienie tego, co wydarzyło się w przeciągu kilku lat w
życiu Adrienne. Jednym słowem lekturę uważam za udaną.
Czytałam dzisiaj już trzy recenzje tej książki i wszystkie przedstawiły ją jako przeciętną :) Twoja recenzja w moim odczuciu pokazuje to samo. Mogło być lepiej... O zakończeniu i niedociągniętych wątkach napisał każdy. Dlatego zastanowię się jeszcze nad tą pozycją :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko uda mi się ją dostać w bibliotece, to chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMi też się podobało :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam się za nią zabierać i robiłam to z lekkim ociąganiem, ale teraz już wiem, że nie ma się czego bać :D
OdpowiedzUsuńSama nie wiem. Widzę, że lektura ma sporo niedociągnięć. Może kiedyś, jak będę miała chwilę czasu do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńJuż od kiedy zobaczyłam tą książkę wiedziałam, że muszę ją miec :D Cieszę się, że twoja opinia jest tak pozytywna pod względem tej powieści, ponieważ utwierdza mnie to w decyzji zakupu ,,Paktu Złodziejki". Chociaż nadal nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie że książka troszkę przypomina mi ,,Szklany Tron" :3
OdpowiedzUsuńOstatnio coraz więcej tych lekkich i przyjemnych lektur się pojawia na naszym rynku, a mało czegoś ambitniejszego i zmuszającego do myślenia. Ech :/
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że ostatnimi czasy, strasznie interesują mnie nowości od wydawnictwa Fabryka słów. Na "Pakt złodziejki" wyczekiwałam z niecierpliwością, a twoja opinia jest pierwszą jaką czytam na jej temat. :) Mimo niedociągnięć, które przedstawiłaś, to jednak postanowiłam skupić się na zaletach. Również przepadam za pewnymi siebie, aroganckimi bohaterkami, a jeśli są złodziejkami - tym bardziej mnie ciekawią! Książkę oczywiście mam w planach, myślę, że po wakacjach kiedy moja kolejka książkowa choć trochę zmaleje, pozwolę sobie kupić "Pakt złodziejki". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Jak już napisałam swoją recenzję książki, w końcu mogę czytać inne :) Zgodzę się, że chwilami jest zabawnie (np. na scenie w lochu niemal spadłam z krzesła ze śmiechu), ale nie powiedziałabym, że niektóre sceny są straszne, mimo że tak się zapowiadają. Trzymają w napięciu jak dobry thriller, ale nie podskakiwałam jak na horrorach z szoku :P
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej publikacji, jakoś specjalnie rozglądać się za nią nie będę, ale jak będę miała możliwość to przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miło czytało mi się Twoją recenzję ;) Choć nie wygląda, jakby "Pakt złodziejki" miał by najwybitniejszą lekturą roku to i tak z przyjemnością, bym po tę książkę sięgnęła, jeśli nadarzyłaby się ku temu okazja ;) Lubię historie tego typu!
OdpowiedzUsuńKurczę! Z każdą kolejną recenzją jaką czytam na temat tej powieści, mam na nią coraz większą ochotę. Już nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje ręce :D
OdpowiedzUsuńMam ochotę na tą książkę, ale trochę tez się jej obawiam. Już tak mam, że po takie książki sięgam z drżeniem rak i boję się rozczarowania. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!