"Świat Jonesa" - Philip K. Dick


„Świat Jonesa” to jeden z pierwszy utworów Philip’a K. Dick’a i powiem Wam szczerze, że odczuwam pewną różnicę w odniesieniu do dalszych jego powieści. Opinie o jego dziełach piszę z trudem, ponieważ nigdy nie mogę znaleźć odpowiednich słów na to, aby wyrazić w odpowiedni sposób to, co chodzi mi po głowie. Wiemy, że autor był uzależniony od narkotyków, ale coś czuję, że w przypadku pisania tej książki był od nich daleko. To chyba „najnormalniejsza” książka Dick’a, jaką czytałam.

Akcja powieści rozgrywa się w roku 2002. Po wojnie najbardziej uznawaną przez społeczeństwo doktryną jest relatywizm. Życie toczy się dalej swoim rytmem, mimo że ludzie żyją w świecie, który odczuł na sobie piętno wojny nuklearnej. Czymś naturalnym stały się ofiary promieniowania radioaktywnego, powszechnie nazywane mutantami. Kontrolę nad wszystkim sprawuje jednak policja, ale rzecz ta się zmienia, gdy pojawia się niejaki Floyd Jones. Człowiek ten, którego podejrzewają również o bycie mutantem, potrafi przewidywać przyszłość – niestety szału nie ma, bowiem widzi tylko do roku w przód. Jednak już samo to pozwala mu zyskać swoich zwolenników.

Czemu uznałam ją za „najnormalniejszą” historię? W końcu wcale nie brzmi tak normalnie. Nie mogę powiedzieć, że nie zapada w pamięć, nie wprawia w osłupienie i nie wywiera na czytelniku żadnego wrażenia – jest wręcz odwrotnie, podobnie jak ma się to z pozostałymi historiami, które wyszły spod pióra tego autora. Jednak wszystko tutaj wydało mi się naprawdę jasne i klarowne, nie czułam się zagubiona, chociaż zagubienie w przypadku książek pana Dick’a jest jak najbardziej pozytywnym odczuciem. Aż dziw bierze, prawda? Świat mnie pochłonął, bo przydarza mi się to zawsze, gdy czytam jego twórczość, ale świadomość pozostała. Nie sądzę, żeby był to minus, ponieważ i tak nie mogłam się oderwać od czytania.

Tytuł jest rzeczywiście bardzo adekwatny do treści. Jones powoli przejmuje kontrolę, a wielu ludzi widzi w nim swojego guru. Wydawałoby się, że nie ma to za wiele wspólnego z sci-fi, ale nie bójcie się, bowiem autor o tym nie zapomniał – porusza kwestię obcych przedstawicieli kosmosu, a także perspektywę jego kolonizacji – w tym przypadku pada na planetę Wenus. Ciekawe urozmaicenie, które dodaje książce charakteru. Język jest prosty, ale w żadnym wypadku jałowy czy prymitywny. Po prostu umożliwia lekkie i przyjemne czytanie, co zwiększa pozytywny odbiór „Świata Jonesa”. Jak już wspomniałam, autor znakomicie skonstruował alternatywny świat, w którym łatwo się zatracić. Pozwolę sobie nawet napisać więcej – w swoich dziełach stworzył coś niczym uniwersum Philip’a Dick’a.

Historia zawarta w „Świecie Jonesa” wydaje się być bardzo naturalna i realistyczna. Bądź co bądź, wiążę się ona z pewnymi paranojami, które towarzyszyły autorowi przez całe jego życie, ale jak to się mówi – nigdy nie wiadomo, co czyha na nas za rogiem. Philip K. Dick posiadał tę niezwykłą umiejętność tworzenia opowieści, które pochłaniają nasz umysł i pobudzają nasze komórki do myślenia nad realizmem poruszanego tematu. Znakomita kreacja tytułowego Jonesa jeszcze bardziej uwydatnia jego kult i problematykę. Niby prosta i łatwa powieść, przynajmniej jak na tego pana, a jednak przy głębszej analizie i zastanowieniu się, możemy znaleźć elementy warte poważniejszej dyskusji.

Żywa akcja sprawia i intrygujący pomysł sprawiają, że naprawdę warto było sięgnąć po tę książkę autora, która może faktycznie nieco wyróżnia się na tle tych, które czytałam do tej pory. Zdecydowanie jedna z łatwiejszych w odbiorze powieści, od której osoby jeszcze niezapoznane z twórczością tego autora mogłyby zacząć swoją przygodę. Jak dla mnie była to znakomita lektura i czytało mi się ją z ogromną przyjemnością. Cieszę się, że trafiła w moje ręce i pozwoliła mi zobaczyć różnice i podobieństwa w jego wcześniejszej i późniejszej twórczości. Zdecydowanie polecam, a ocenę wystawiam 8/10.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


Komentarze

  1. Fajnie, że wychwyciłaś te różnice. Książkę będę miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. TO już wiem od której książki zacząć przygodę swą z tym autorem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie orginalne perełki w dobie tak wielu książek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...