"Dziwni" - Stefan Bachmann


Czy wyróżnianie się spośród tłumu jest czymś złym? Widzicie, tak sobie myślę, że to trochę sporna kwestia. Niby człowiek staje się wtedy indywidualnością i podąża za obowiązującą modą czy normami, jest wolny i niczemu się nie poddaje. Nie znika nam od razu z oczu, z pewnością daje się zapamiętać. Jednak istnieje też druga strona medalu – w pewnym stopniu wystawia się na niebezpieczeństwo, ponieważ „inność” nie zawsze jest pozytywnie odbierana. Powiem więcej – praktycznie zawsze jest negowana.

W 1788 roku otwarła się brama do świata feyrów. Magiczne istotny przeniknęły do świata ludzi i zasiedliły Anglię. 15 lat później władca Anglii uznał ich za równych obywatelom, co spowodowało, że mieli swoje przywileje, ale również prawa i obowiązki. Jednak nie każdy mieszkaniec Imperium Brytyjskiego był zadowolony z takiej sytuacji. W końcu, dlaczego mają dzielić swój kraj z jakimiś obcymi istotami, którym nie ufają? Jakby tego było mało, po jakimś czasie pojawiło się na świecie potomstwo feyrów i ludzi, które niestety nie spotkało się z miłym przyjęciem. Tacy jak oni nazywani są Dziwnymi, a pewnego dnia zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Czy kryje się za tym jakiś większy spisek czy jest to po prostu jawna niechęć do obcej rasy?

„Dziwni” to książka napisana przez bardzo młodego autora, który zaczął nad nią pracować w wieku 16 lat. Jest to oczywiście jego debiut literacki, a wiadomo jak to bywa z debiutami – ciężko znaleźć taki naprawdę idealny, bowiem każdy pisarz potrzebuje treningu i dorobku, aby się wyrobić w pisaniu porządnych powieści. Jak to jednak było w przypadku Stefana Bachmann’a? Idealnie na pewno nie, ale nie było też źle. Jednym słowem, jego książka ma swoje dobre i nieco gorsze strony.

Jakby nie było, zacznę jednak od pozytywów. Na szczególną uwagę zasługuje sam pomysł, który autor wcielił w życie. Oczywiście motyw feyrów i innych światów jest oklepany w literaturze, ale nie ukrywajmy – ma on rzesze fanów. Ważne jest to, że autor nie trzymał się schematów i potrafił napisać tę książkę przekazując nam swoją własną wizję. Bardzo urzekła mnie jedna rzecz – przez całą lekturę tej powieści towarzyszyło mi bardzo silne uczucie, że Stefan Bachmann chciał nam przedstawić realia książkowego świata najlepiej jak tylko można. Szczegółowe opisy są na to jawnym dowodem. Styl autora potrzebuje jeszcze podszlifowania, podobnie jak język, który jest bardzo prosty, ale przyznaję, że w tym przypadku wszystko wypadło bardzo realistycznie i dokładnie.

Plusem z pewnością będzie również to, że akcja się nie „wlecze”. Osobiście nie mogę znieść tego, gdy nudzę się podczas czytania. Tempo akcji jest tutaj bardzo dobre, a i zdarzały się fragmenty, które mnie naprawdę zaciekawiły. Sama kreacja bohaterów nie jest może wybitnie dobra, ale myślę, że wystarczająca. Najlepiej oczywiście poznajemy Bartłomieja i jego siostrę Hettie, którzy należą do dziwnych i stają się kolejnymi numerami w tajnym spisku. Jednakże jest jeszcze jeden bohater, równie ważny jak dwójka rodzeństwa. Jest nim Artur Jelliby, który na własną rękę próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczych i brutalnych morderstw dokonywanych na podmieńcach. Ich losy się ze sobą wiążą, ale jeżeli jesteście ciekawi, w jaki sposób, to musicie sami się dowiedzieć :).

Niestety, przyszła teraz pora na tę gorszą część – minusy. Przede wszystkim książka jest niedopracowana pod kilkoma względami. Bardzo żałuję, że nie poznałam lepiej historii feyrów. Sporo elementów (a dokładniej rzecz ujmując – wątków i motywów) zostało spłyconych na tle dobrych opisów miejsc i sytuacji. Odczułam wrażenie, że zostały potraktowane nieco zbyt powierzchownie, a szkoda, bo tutaj naprawdę był spory potencjał. Problem Dziwnych mógł zostać przedstawiony w dużo lepszy sposób, który można by w pewnym stopniu odnieść nawet do czasów dzisiejszych. Zabrakło mi także emocji i takiej magicznej otoczki, która idealnie by tutaj pasowała. Uwielbiam, gdy mogę zżyć się z bohaterami i wraz z nimi przeżyć cudowną przygodę – niestety tutaj nie było mi to dane w żadnym stopniu.

Książka zapowiadała się naprawdę świetnie, wypadła jednak średnio. Nie porwała mnie tak bardzo, jakbym tego oczekiwała. Czuję po prostu niedosyt i to, że spory potencjał nie został całkowicie wykorzystany. Czytało mi się ją jednak całkiem przyjemnie, a biorąc pod uwagę fakt, że jest to debiut, można wiele autorowi wybaczyć. Myślę, że to kwestia czasu, kiedy Stefan Bachmann zacznie pisać wciągające i pełne magii opowieści, które wbiją w fotel każdego czytelnika i przełączą jego wyobraźnię na najwyższe obroty. Naprawdę coś tak czuję, że ten nastolatek ma na to spore szanse. „Dziwni” otrzymują ode mnie ocenę 5/10 i trzymam kciuki za udany rozwój debiutującego pisarza.

Komentarze

  1. Właśnie jestem w trakcie lektury i nie powiem, wygląda to całkiem ciekawie. Ale zgadzam się z Tobą co do jednej kwestii - za mało rozwinięte są poszczególne wątki...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że książka jest niedopracowana, ale cóż, czasami tak bywa. Ja w każdym razie nie zamierzam po nią sięgać, gdyż tematycznie mnie nie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli taka urban fantasy... Miałam z tym gatunkiem nieco pod górkę i szczerze mówiąc nie wiem czy się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak na debiut, to chyba nie najgorzej. ale mnie nie ciągnie do tej książki ze względu na treść.

    OdpowiedzUsuń
  5. nie bardzo wzbudziłaś mój apetyt na książkę - chyba odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale... nie podoba mi się ani okładka, a teraz nawet fabuła jakoś do mnie nie przemawia. Jestem okropna, wiem, ale cóż poradzę, że mi się nie podoba? Więc raczej sobie odpuszczam.
    Pozdrawiam serdecznie! +zapraszam na arenaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie, właśnie. Czytałam już jedną mało pozytywną recenzje tej książki i czekałam na kolejną opinię. I mam i nie jestem zadowolona w stosunku do książki, ponieważ spodziewałam się czegoś lepszego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam takich pisarzy, którzy już w tak młodym wieku zabierają się za pisanie. choć z drugiej strony, może warto by było nieco dopracować warsztat i wystartować z lepszym debiutem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę kojarzę tylko z tego konkursu okładkowego i chyba gdyby nie to chyba bym nie wiedziałe o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo wszystko z chęcią bym ją poznała, i jestem ciekawa jak kolejna książka wyjdzie autorowi :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak czy tak, jestem strasznie ciekawa tej książki już od pierwszych jej zapowiedzi :D Nie mogę się doczekać kiedy dotrze mój egzemplarz :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam takie same odczucia względem tej książki. Nie ukrywam, że się zawiodłam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jakoś nie nastawiam się pozytywnie na tą pozycję i przyznam, ze w ogóle mnie do niej nie ciągnie. Choć jak upoluje ją gdzieś w bibliotece to może skusze się z z czystej ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie przyciąga okładka, a sama historia chociaż dosyć niebanalna to jakoś nie do końca mnie przekonuje ;) Ale na razie nie skreślam tej pozycji, może po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...