"Sztuka kreacji marzeń" - Mike Dooley


Każdy z nas ma marzenia i pragnie, aby się spełniły. Nie znam człowieka, który zaprzeczyłby temu zdaniu. Marzenia piękna sprawa, gorzej tylko bywa z ich realizacją. Ale dlaczego? W czym tkwi problem? Przecież mówi się, że jak czegoś bardzo chcemy to nic nie stoi na przeszkodzie – dostajemy to. Więc? W rozwikłaniu tej zagadki pomóc Wam może książka Mike’a Dooley’a – „Sztuka kreacji marzeń”.

To moje pierwsze spotkanie z tym autorem, więc zupełnie nie wiedziałam, co mnie czeka. Książka zapowiadała się bardzo sympatycznie. Już w przedmowie dowiedziałam się, że pan Dooley w młodości sięgnął po dobrze znaną mi książkę jaką jest „Samokontrola umysłu metodą Silvy”. To już dało mi pewne przejaśnienie odnośnie tego, co znajdę w jego twórczości. Dużo się nie pomyliłam, bowiem jak w wielu książkach tego typu – wszystko opiera się na autosugestii, afirmacji i wizualizacji. Oczywiście znaleźliby się tacy, którzy zarzuciliby autorowi brak oryginalności, jednak nie mogę się z tym zgodzić. Od dawien dawna wiadomo, że te trzy techniki to prosta i efektywna droga do osiągnięcia naszych celów. Kwestia teraz tylko tego, w jaki sposób dany „nauczyciel” nam to przedstawi.

Mike Dooley we wstępie zaznacza, że „Sztuka kreacji marzeń” to prawdopodobnie jego „najbardziej dogłębna” publikacja. Niestety, w tej kwestii wypowiedzieć się nie mogę, bowiem nie czytałam innych. Mogę Wam natomiast powiedzieć, że z pewnością jest ona konkretna i na temat. Nie od razu dowiadujemy się, w jaki sposób dobrze kreować marzenia. Początek stanowią istotne fakty, które mają nam na celu uświadomić to, że sami jesteśmy stwórcami i potrafimy wpływać na nasze życie. Autor wspomina także nieco o reinkarnacji i perspektywie naszego postrzegania świata, albo inaczej - jak to sam ładnie nazwał – o rozumowaniu dedukcyjnym. Są to bardzo ciekawe fragmenty, które z pewnością dają do myślenia.

Później otrzymujemy już coraz to ważniejsze nauki, a w każdym rozdziale znajdujemy podrozdział „Potrafisz to zrobić!”. Tam umieszczone zostały pewne krótkie ćwiczenia, które mają nam nieco pomóc na naszej nowej drodze postrzegania. Bardzo sympatycznymi przerywnikami są fragmenty, z których każdy jest zatytułowany „Wiadomość od Wszechświata”. Mike Dooley stworzył swoją własną Macierz,  która pomaga w kreowaniu pragnień i ich wizualizacji. Do tej pory się z tym nie spotkałam, więc było to ciekawą informacją i nowością. Jest dosyć prosta w zrozumieniu, podobnie jak cała książka, ponieważ język, którym autor się posługuje jest naprawdę wyjątkowo przyjemny i przystępny.

„Sztuka kreacji marzeń” to coś znacznie więcej niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. To książka, która pewne osoby może wprowadzić na zupełnie nową drogę. Efekty mogą być zaskakujące i bardzo zadowalające. Ta pozycja zmusza nas do refleksji nad naszym życiem i nad nami samymi. Dodatkowo ma działanie mobilizujące – daje nam sporą motywację i energię do działania. Osoby, które już doskonale znają techniki, o których wspomniałam wyżej, nie dowiedzą się pewnie z niej nic nowego (może poza Macierzą autora), jednak istnieje prawdopodobieństwo, że ta książka przypomni im o kilku istotnych faktach, które być może zagubili podczas swojego rozwoju. A jeśli nie, to zawsze warto sobie utrwalić wiedzę. Natomiast szczególnie polecam ją osobom, które mają dość bieżącego stanu rzeczy i pragną zmian.

Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu:


Komentarze

  1. Książka raczej nie w moim stylu, lecz zapewne zaciekawi moją mamę, więc jej polecę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem nie dla mnie, ale sądzę, że osobom zainteresowanych tematem na pewno przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro ta książka daje sporą motywację i energię do działania, to chyba trzeba się przekonać, czy tak faktycznie jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, nie wiem, jakoś średnio leżą mi mi takie książki, nie bardzo na mnie działają. Jak mam zły humor i nie chce mi się robić nic (a często taka sytuacja ma miejsce) to nawet najlepszy podręcznik pozytywnego myślenia nic na to nie poradzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam wiele marzeń i z chęcią nauczę się je kreować. To coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dla mnie, nie mogę przekonać się do takich poradników.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio lubię czytywać poradniki, choć rzadko stosuję się do porad, jakie w nich wyczytałam. Chyba taki mój urok ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Recenzja bardzo ciekawa, choć książka zupełnie nie dla mnie. :P Ostatnio mam raczej ochotę na relaksujące powieści z nutką magii lub dreszczykiem strachem, aniżeli na poradniki :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa recenzja. Bardzo chętnie bym przeczytała tę książkę. Po Twoim opisie wnioskuję, że nastawia dość pozytywnie do życia i potrafi niektórym osobom pomóc, a to ważne przy takich pozycjach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją za sobą i muszę przyznać, że zrobiła na mnie pozytywne wrażenie;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...