"Mroczny płomień" i "Nocna gwiazda" - Alyson Noel


Każdy z nas ma czasami ochotę zwątpić i rzucić wszystko w kąt. Zwłaszcza wtedy, kiedy nic nie idzie po naszej myśli. Rzeczy dzieją się zupełnie inaczej niż powinny i niż my byśmy tego chcieli. Kiedy życie nam się wali i nie wiemy do kogo się zwrócić o pomoc w końcu myślimy tylko o tym, że nie damy rady i się poddajemy. Ale kiedyś usłyszałam gdzieś bardzo ciekawe słowa: „Kiedy życie daje ci cytrynę, zrób lemoniadę”.

Ever Bloom dalej próbuje zdobyć antidotum dla swojego ukochanego Damena. Coraz głębiej pochłania ją czarna magia, opętują ją złe moce, które sprawiają, że ciągnie ją do tego, do czego nie powinna iść. Jednak to jest silniejsze od niej. Dodatkowo jej przyjaciółka Haven poznaje uroki życia będąc nową nieśmiertelną. Ever stara się ją dobrze wprowadzić w to nowe życie, jednak Haven całkowicie traci głowę i nie ma zamiaru słuchać przyjaciółki. Im obu zaczyna grozić poważne niebezpieczeństwo, a Ever ryzykuje wszystko.

„Mroczny płomień” to już 4 część cyklu „Nieśmiertelni” Alyson Noel. Mam na półce trzy poprzednie części i muszę przyznać, że po tamtych 3 postanowiłam zwątpić. A konkretnie to właśnie po tej trzeciej. Jakoś do mnie nie przemówiła za bardzo, ta seria zaczęła mnie męczyć. Ale gdy tak spojrzałam w bibliotece na półkę i zobaczyłam tą część to coś mnie podkusiło i ją wzięłam. I całe szczęście, bo chyba niepotrzebnie chciałam zrezygnować z dokończenia całego cyklu.

Akcja może nie pędzi jakoś wybitnie szybko, ale prawdą jest, że sporo się dzieje. Czytelnik na pewno się nie nudzi, a jakiegoś rodzaju napięcie powoli rośnie. Narratorką jest Ever, co sprawia, że dużo lepiej jest nam wczuć się w jej sytuację. Przeżywamy wraz z nią każdą porażkę czy sukces. Przyznam, że autorka świetnie przedstawiła jej uzależnienie od czarnych mocy i odczucia, które jej wtedy towarzyszyły. Idealnie odczułam to na własnej skórze i byłam w podobnej agonii, co główna bohaterka. Także za to wielki plus. Poza tym lubię Ever za to, że nigdy się nie poddaje i próbuje sobie radzić z każdą sytuacją.

Autorka ciekawie rozwinęła fabułę, mimo że myślałam, że się naprawdę zawiodę i po tej części zrezygnuję całkowicie. Jednak stało się zupełnie inaczej – mam ochotę sięgnąć po kolejną część, a potem po jeszcze jedną – ostatnią. Jestem przekonana, że zakończę ten cykl, ponieważ ta część wzbudziła we mnie niesamowitą ciekawość jak to wszystko się skończy. Dobrym zabiegiem było także to, że autorka wprowadziła inne wątki. Gdybyśmy trzymali się tylko tego jednego – poszukiwania antidotum, aby Damen i Ever w końcu mogli być razem całkowicie – mogłoby być nieco smętnie i nudno. Dzięki motywowi Romano, Haven a nawet Jude’a książka zyskuje wiele dobrego.

Nie ma się co skupiać na języku i stylu autorki, ponieważ jest on dokładnie taki sam jak w poprzednich częściach – prosty, przyjemny, łatwy w odbiorze. Osobiście uważam, że książkę czyta się bardzo szybko, w 3 godziny spokojnie można dać jej radę. Mnie wciągnęła i to bardzo, bo gdy zaczęłam czytać to czytałam dopóki nie skończyłam. Nie wiem czy chodzi o to, że moja ciekawość wzięła tutaj górę czy o coś innego. Jednak cieszę się, że wzięłam ją z biblioteki i przeczytałam. Ta część uratowała moje podejście do tej serii. Poza tym momentami jest nieprzewidywalna i zaskakująca. Nie mamy pewności jak dalej potoczą się losy bohaterów. A to bardzo lubię. Poza tym myślę, że wiele możemy się nauczyć choćby od samej Ever – oddania czy poświęcenia. Musiała dokonywać ciężkich wyborów, ale nigdy się nie poddała. A w zakończeniu widzimy, że miłość i akceptacja potrafią działać cuda.

Tak myślę, że może potrzebowałam tylko jakiejś dłuższej przerwy od tej historii i dlatego wtedy zwątpiłam? Może było tego za dużo? W każdym bądź razie na pewno ten cykl skończę, może nawet wypadałoby kupić pozostałe części, żeby ładnie stały na półce. Kto wie, może kiedyś do tej serii powrócę, a Wam w sumie polecam, może Wy nie będziecie potrzebować przerwy od tych powieści. Uważam, że naprawdę warto je przeczytać, to naprawdę piękna historia o miłości, ale i nie tylko.



Gdy nasz najbliższy przyjaciel nagle któregoś dnia odwraca się przeciwko nam i obwinia o wszystko, co najgorsze, jest nam… przykro, źle? Na pewno. Czujemy się sfrustrowani, zwłaszcza jeśli wiemy, że po części ma rację. Chcemy do niego dotrzeć na nowo, wytłumaczyć wszystko, sprawić, żeby było jak dawniej… Ale to nie jest takie proste. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

Haven nadal jest święcie przekonana, że to Ever jest winna śmierci jej chłopaka. Już samo to wytrąca Ever z równowagi, a jakby tego było mało, okazuje się, że jej ukochany Damen skrywa pewną tajemnicę. Przed Ever nadal ciężkie czasy, musi spróbować wszystko naprawić, a to wcale nie jest takie łatwe. Chciałaby odzyskać przyjaciółkę, ale z Haven jest coraz gorzej. Dodatkowo Miles ma do niej pretensje. Jude mąci jej w głowie, a Damen coś ukrywa. Problemy z ciotką także robią swoje, a Ever oczywiście chce zrobić wszystko sama…

„Nocna gwiazda” to przedostatnia, czyli piąta część cyklu „Nieśmiertelni”. Ponieważ czwarta część przywróciła mi wiarę w tę serię, po tą też postanowiłam sięgnąć. Jednak na początku już myślałam, że znowu stracę odzyskaną wiarę i rzucę książkę w kąt. Na szczęście tak się nie stało i dokończyłam czytanie, na dodatek bardzo szybko.

Książka ma swoje plusy i minusy. Plusem na pewno jest to, że mimo wszystko potrafi nas wciągnąć. Niby nie ma tutaj nic specjalnego, a jednak w jakiś sposób rośnie napięcie, która zmusza nas do dalszego czytania. Fabuła nie jest przecież wymyślna i skomplikowana, momentami śmiałabym stwierdzić, że jest wręcz banalna i prymitywna, a jednak coś w niej jest. A może to po prostu styl pisania autorki? Nie wiem. A może po prostu jest coś między wierszami? W każdym bądź razie czyta się bardzo szybko i jakoś nie ma się ochoty jej odkładać. Chociaż stop. Był jeden taki moment, o którym wspomniałam wyżej – mianowicie rozmowa Haven z Ever… przeciągała się w nieskończoność, czułam się normalnie jakbym oglądała „Modę na sukces”, w której Amber przez tydzień skakała z klifu.

Momentami główna bohaterka zaczęła mi działać na nerwy, ale miałam tak chyba podczas czytania każdej części. Podobnie jak z tym, że potem się reflektowała i jakoś odzyskiwałam nadzieję, że ta dziewczyna jednak coś znaczy. Za to Haven działała mi wybitnie na nerwy. Jedyny,, kto w tym wszystkim zachował zdrowy rozum był Miles. Co do Damena.. nie wiem dlaczego, ale nie rusza mnie on tak, jak kiedyś. Powoli mam dość tego słodkiego i wyidealizowanego związku, momentami nie mam siły na sceny Ever-Damen. Są po prostu mdłe i nudne, brakuje tutaj jakiejś iskry, napięcia, czegokolwiek!
  
Ogólnie powiem, że całość mi się nawet podobała, chociaż boli mnie to, że wiele rzeczy jest do bólu przewidywalnych. Poza tym brakuje mi tutaj większej dawki emocji i potężniejszej akcji. Jest za spokojnie, co sprawia, że czasami wszystko staje się takie monotonne i płytkie. Zdecydowanie brakuje mi tutaj jakiegoś większego spisku, chociaż miały miejsce sytuacje, które pobudziły moją ciekawość i dzięki którym książka wiele zyskała w moich oczach. Te minusy tak się przeplatają z tymi plusami, ale ogólnie lubię tą historię. Chociaż z jednej strony lubię, a z drugiej znowu mam jej dość, tak jak miało to miejsce po „W cieniu klątwy”.

Ciekawa jestem jak autorka postanowiła zakończyć ten cykl, dlatego na pewno sięgnę po ostatnią część. Chyba faktycznie z czystej ciekawości. Mam tak sprzeczne odczucia co do „Nocnej gwiazdy”, że nie wiem komu polecać, a komu nie. Jak widać nawet mnie, która przeczytała wszystkie poprzednie części, nie do końca wszystko przypasowało. Mam dziwne wrażenie, że autorka za bardzo tą całą historię rozwlekła i nie wiedziała do końca, jak sobie z tym poradzić. No ale zobaczymy, czekam na „Na zawsze”.


_____________________________________________________________

A teraz moi kochani... kto się wybiera 8 września na targi książki w Katowicach? :)

Komentarze

  1. Nie mogę się doczekać ostatniego tomu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, cześć :)
    Jeszcze adres email i zgłoszenie aktualne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze tej serii, ale może już niedługo się to zmieni;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie mam ochoty zaczynać tej serii ...

    A do Katowic mam trochę daleko :/

    OdpowiedzUsuń
  5. w swoim czasie sięgnę po tę serię, choć nie mam pojęcia, kiedy to nastąpi ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam 3 pierwsze tomy i (podobnie jak ty) zwątpiłam. O ile pierwszy tom mi się spodobał o tyle w kolejnych dwóch było już tylko gorzej. Prawdę powiedziawszy nawet fabuła zatarła mi się już w pamięci i nie mam większej ochoty jej sobie odświeżać. Daruję sobie kolejne tomy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie mam za sobą pierwsze dwa tomy, ale mimo wszystko chętnie sięgnę po kolejne. :) A co do targów książki - chciałabym. :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Przede mną Mroczny Płomień i nie zamierzam szybko się za niego zabrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wciąż przede mną jeszcze ;) Nie wiem kiedy się zabiorę, ale kolekcjonuję ładnie wszystkie części :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej zniechęciłam się po wielu nieprzychylnych recenzjach, ale zaczynam patrzeć trochę przychylniej ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...