"Córka łowcy demonów" - Jana Oliver


Co robicie, gdy cały świat wali Wam się na głowę? Zazwyczaj ciężko się od razu pozbierać, czasami trzeba kilku dni, tygodni, miesięcy, lat… Jednak czasami nie mamy tyle czasu. Zdarza się, że w ogóle nie mamy czasu się rozkleić. Musimy zdusić ból w sobie i iść dalej, nie zatrzymywać się, nie pozwalać sobie na chwilę słabości. Jest ciężko, ale trzeba dać radę.

Mamy rok 2018. 17-letnia Riley Blackthorne jest córką legendarnego, najsłynniejszego łowcy demonów. Oczywiście dziewczyna pragnie pójść w ślady ojca, pragnie udowodnić wszystkim, że może mu dorównać, a może nawet być lepsza niż jej tata. Jednak dziewczyna ma łowić demony? Nie wszyscy w Gildii patrzą na to przychylnie. Tym bardziej, że Riley wcale nie umie jeszcze za wiele. Możliwe, że będzie z niej więcej kłopotów niż pożytku. Dodatkowo jej świat zaczyna się walić, wszystko idzie nie tak jak powinno i dochodzi do tragedii. Jak Riley poradzi sobie z tym wszystkim?

Gdy zobaczyłam zapowiedź tej książki to pomyślałam sobie „O tak, to będzie coś”. Przyciągający uwagę tytuł oraz ciekawa oprawa graficzna. Wszystko wyglądało wręcz pięknie. Szkoda tylko, że nie okazało się takie do końca… Spodziewałam się po tej książce czegoś znacznie lepszego, czegoś, co mnie chwyci za serce, niestety, nie otrzymałam tego.

Pomysł na całą historię oraz fabułę jest rzeczywiście interesujący i przyjemny. Koncepcja Gildii, łowców, podział demonów – widać, że autorka miała faktycznie zaczątek czegoś dobrego w głowie, ale wielu rzeczy tutaj zabrakło. Wszystko dzieję się bardzo szybko, nie można nawet chwilę pomyśleć nad całą sytuacją, nie można nic przeanalizować. Akcja strasznie skacze z jednego miejsca do drugiego, z jednej sytuacji w drugą. Czasem ciężko się połapać, o co tak naprawdę chodzi. Opisy są niewystarczające, żeby wyobrazić sobie świat powieści, a nawet demony, z którymi mamy tam do czynienia. Niektóre dialogi są strasznie płytkie i wręcz denne. Nawet język czasami był po prostu tak kolokwialny, że po prostu raziło to w oczy.

Bohaterowie według mnie są nieco słabo wykreowani, a szkoda, bo niektórzy mogli być całkiem ciekawymi postaciami. Skupię się na samej Riley. Dziewczyna niesamowicie mnie irytowała. To ma być 17-letnia prawie dojrzała kobieta, a na dodatek łowczyni demonów? To rozhisteryzowana, użalająca się nad sobą, zagubiona 10-latka. Naprawdę nie wiem jak można się zachowywać tak jak ona. Przydałby się jej porządny wstrząs, to może by jej to pomogło. Tak, główna bohaterka niestety nie przypadła mi do gustu i uważam ją za minus tej książki. Reszta bohaterów taka sobie, nikt szczególnie nie zapada w pamięć.
  
Brakowało mi także emocji, zarówno u bohaterów jak i u mnie samej. Naprawdę rzadko mi się zdarza, żeby książka nie wzbudzała we mnie żadnych uczuć. A tutaj tak było. Kompletnie nic nie czułam, a na sam koniec już po prostu przelatywałam tekst oczami, byle żeby dobrnąć do końca. Wypowiedzi były po prostu puste, pozbawione jakichkolwiek wzruszeń, ekscytacji czy czegokolwiek innego. Było po prostu pusto.

Nie mówię, że książka jest wybitnie tragiczna, zaliczyłabym ją raczej do przeciętnych. Można po nią sięgnąć jak się nie ma nic innego pod ręką, a także wtedy, kiedy po prostu nie chcemy się wybitnie skupiać na tym, co się dzieje. Potencjał był i to spory, wszelkie błędy wynikają po prostu z niedopracowania. Każdemu może się zdarzyć, a kto wie, może w drugiej części będzie już lepiej.



________________________________________________________________________________
A co do czytnika.. w końcu padło na to, że dostanę tablet. Ponoć lepiej, bo ma więcej możliwości. A w ogóle bardzo miła niespodzianka mnie wczoraj spotkała - otrzymałam książkę "Piosenki dla Pauli" od wydawnictwa. A dzisiaj się dowiedziałam, że wygrałam książkę "Nigdy i na zawsze" :) Cieszę się bardzo.
I udało mi się zrobić więcej miejsca w pokoju na książki... me gusta. I w końcu muszę się zebrać do zrobienia większych zakupów książkowych.

Komentarze

  1. zastanowię się, czy sięgnę po tę książkę
    gratuluję wygranej "Nigdy i na zawsze" :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też gratuluję wygranej ;)

    A książka za bardzo pachnie mi czymś, czego nie lubię. Podchodzi mi to pod tandetę. Nie chciałbym tu używac jakichś ostrych słów, ale to było pierwsze co przyszło mi do głowy. Autorka siliła się na wymyślenie czegoś oryginalnego.
    Zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ja tam wiem, że to dno i nie zamierzam sięgać - ma się ten szósty zmysł :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Niedawno czytałam u kogoś, że wybitna książka, a tutaj nieciekawie mówisz? No cóż i tak jakoś się na nią specjalnie nie napalałam więc odpuszczę sobie. Ja lubię jak książka wzbudza w czytelniku emocje, bo przecież o to chodzi! =)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię tracić czasu na przeciętne książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałam specjalnej ochoty na tą książkę, a jeszcze teraz, kiedy okazuje się, że jest przeciętna to już na pewno nie będę zaprzątać sobie nią głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A nawet miałam na tę książkę ochotę, ale skoro wypada tylko przeciętnie, to nie będę miała na nią takiego ciśnienia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...