"Zawładnięci" - Elana Johnson


Świat pełen zakazów, pełen nakazów, zero wolności. Nie możesz się nawet odezwać bez obawy, że ktoś Cię usłyszy i mu się nie spodoba to, co powiedziałeś. Inni decydują o Twoim życiu, a Ty i tak nie możesz nic zrobić. Nie możesz, bo oni mogą Tobą zawładnąć, mogą Cię kontrolować, potrafią zdominować Twój umysł. Teoretycznie robią wszystko dla dobra społeczeństwa… ale  tylko w ich mniemaniu jest to odpowiednie dla ludności.

Violet nie chce być kontrolowana. Nie zamierza się poddać, nie zamierza żyć życiem, które jest dla niej ustanowione przez Tych-Od-Myślenia. Od małego popełnia wykroczenia, które do czasu uchodzą jej na sucho. W końcu jednak zostaje aresztowana. Jednak czy na pewno chodziło tylko o aresztowanie jej i wykluczenie czy może o coś więcej? Może Vi znaczy dla wszystkich więcej niż myślała. Jednak Vi to Vi. Nie pozwoli sobie na kontrolę. Wraz z Jagiem, chłopakiem ze Złych Ziem, ucieka przed Tymi-Od-Myślenia. Szkoda tylko, że nie jest to takie proste… Ci-Od-Myślenia są wszędzie. Nikomu nie można ufać.

Gdy widzę na okładce jakiejś książki, że jest porównywana do znakomitych „Igrzysk śmierci” to naprawdę mam nadzieję, że ta książka okaże się dobra. Nie wierzę w to, że pobije Igrzyska, ale oczekuję, że będzie przynajmniej w połowie tak świetna, jak Igrzyska. I póki co za każdym razem się zawiodłam. Teraz też.

Sama fabuła jest dosyć ciekawa. Świat po zagładzie, nowe technologie, nowy podział ziemi – wszystko nowe. To mi się podoba, różne wizje świata po apokalipsie, różne prawa nim rządzące. Autorka stworzyła świat, który stopniowo poznajemy wraz z zasadami, które w nim panują. Akcja toczy się bardzo szybko, czasami chyba zbyt szybko, bo można się pogubić. Brakuje chwili wytchnienia, która pozwoliłaby na przeanalizowanie czytelnikowi sytuacji i przemyślenie kilku rzeczy. Bardzo łatwo jest się zamieszać w tym wszystkim. Ja sama nie wiedziałam w końcu kto co mówi, gdzie aktualnie toczy się akcja, co się dzieje ani kto jest temu winny. Chwilami to nie wiedziałam, czy pominęłam jakąś stronę czy co. Dodatkowo brakowało mi emocji, te wszystkie wypowiedzi były po prostu płytkie i puste. Nie wiem jak można tak zlekceważyć uczucia. Żałuję, że autorka nie poświęciła więcej czasu na opis poszczególnych terenów i zakładów. Było to tak znikome, że po prostu nie dało się sobie wyobrazić miejsca, o którym aktualnie czytamy. Odczuwam tu pisanie na zasadzie „byle szybciej, byle szybciej”… Wszystko było tak oczywiste, tak proste, że aż czasem nudne i wręcz irytująco śmieszne.

No dobra, ale teraz jakieś plusy. Po pierwsze – Vi i Jag. Oni jakoś mi przypadli do gustu, byli w sumie w miarę dobrze wykreowani i można było ich polubić, można było się pośmiać. Chociaż zdarzało się, że to, co robili było po prostu niewiarygodne, działało mi to na nerwy. Dwójka 16-latków, którzy czasami zachowywali się jakby mieli po 10 lat i uciekali przed karą, bo zjedli za dużo cukierków. Podobał mi się także pomysł Dyrektoriatu i całej reszty władz rządzących. Ciekawa sprawa, podobnie jak umiejętności jakie posiadali niektórzy – mianowicie kontrola umysłu czy zmuszanie kogoś do zrobienia czegoś za pomocą własnego głosu.

Tak więc myślę, że książka miała spory potencjał.. jednak nie została wystarczająco dopracowana i tyle. Dużo niedociągnięć, znajdywałam nawet błędy stylistyczne, chociaż to bardziej chyba wina tłumacza. Ogólnie będąc w połowie byłam skłonna już ją odłożyć i do niej nie wracać… Cóż, na pewno nie jest to książka, do której kiedyś powrócę.. jeśli ktoś ma naprawdę ochotę ją przeczytać to dopiero wtedy, kiedy nie będzie miał nic innego pod ręką.



Taa.. a teraz czas, aby fizyka stała się sensem mojego życia. Zawsze o tym marzyłam. Nie to, że nie lubię fizyki.. nawet lubię, jednak to, w jaki sposób jest prowadzona u mnie na studiach na moim kierunku pozostawiam bez komentarza. Jednak trzeba przeżyć, si? Jak przeżyję ten semestr to nawet biochemia mi potem niestraszna, a potem to już specjalizacja i katedra genetyki i będzie pięknie. A w ogóle to miałam dzisiaj koszykówkę, skończyłam ją 2 i pół godziny temu, a już czuję, że robią mi się zakwasy oO Dobry motyw.

Komentarze

  1. Czytałam i uważam, że ta książka jest chyba nawet gorsza od "Enklawy". Wolę "Nevę", "Igrzyska...", "Dobranych", "Dzieci-Cienie", czy też "Atrofię". :) Jest wiele ciekawych antyutopii, trzeba tylko pamiętać, że obok perełek jest kilka nieudanych czytadeł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcześniej chciałam ją przeczytać, wydawała mi się ciekawa, ale teraz będę musiała jeszcze raz to przemyśleć, taka negatywna opinia... Lubię antyutopie, ale dobre antyutopie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mimo wszystko, jestem zaciekawiona tą książką...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka to jakaś masakra, ale Enklawa to jeszcze większy koszmar :P Tu przynajmniej można jakoś tych bohaterów polubić. Chociaż w sumie ja ich nie lubię -.-

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadal czeka aż się za nią zabiorę. Może jak będę miała troszkę wolnego - szkoda, że ma w większości niskie oceny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Same złe recenzje... Cholera lubię antyutopię, ale nie widzę sensu męczyć się aż tak. Odpuszczam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze :)

A book is a dream that you hold in your hands...

A book is a dream that you hold in your hands...

Reading is dreaming with open eyes...

Reading is dreaming with open eyes...